Potępiając wojnę papież ma na myśli Rosję i Putina – uważa abp Kulbokas
29 kwietnia 2022 | 15:06 | st (KAI) | Kijów Ⓒ Ⓟ
„Nawet jeśli papież nigdy nie wymienił agresora, potępiając wojnę, inwazję, dążenie do ekspansji itd., to w rzeczywistości mówi o osobach odpowiedzialnych i autorach tego wszystkiego: mianowicie o Putinie i jego Rosji” – powiedział nuncjusz apostolski w Kijowie, abp Visvaldas Kulbokas. 26 kwietnia na litewskim portalu katolickim bernardinai.lt ukazał się artykuł Simonasa Bendžiusa, w którym dziennikarz opowiada o rozmowie, jaką odbył z urodzonym na Litwie papieskim przedstawicielem na Ukrainie.
Pierwsze dni wojny
W rozmowie z dziennikarzem Simonasem Bendžiusem arcybiskup Kulbokas, przyznaje, że w chwili nominacji i święceń biskupich, ale także później, nigdy nie przypuszczał, że służba papieżowi na Ukrainie będzie się wiązała z bolesnym dla niego doświadczeniem wojny. Przyznaje, że już w lutym zdawał sobie sprawę z istniejącego zagrożenia. Kiedy rozpoczęły się działania wojenne i inwazja Rosji stała się faktem, abp Kulbokas i ambasador Polski Bartosz Cichocki, byli jedynymi, którzy pozostali w stolicy. Reszta korpusu dyplomatycznego przeniosła się do Lwowa. Papieski dyplomata wyznaje, że w pewnym momencie zdał sobie sprawę, że musi się przygotować na wszystko. Przez dwa miesiące, w czasie których Moskwa próbowała zająć Kijów słyszał ryk bomb i pocisków w odległości 7-8 kilometrów. Obawiał się, że ludzie pilnujący siedziby dyplomatycznej zostali zabici, ale na szczęście tak się nie stało.
Dziś – mówi nuncjusz – „nadal przestrzegamy pewnych przepisów bezpieczeństwa. W tej chwili czujemy pewne odprężenie. Ale w marcu nie mogliśmy korzystać z pomieszczeń Nuncjatury, których okna wychodziły na ulicę. Całe nasze życie toczyło się na parterze, w kuchni: było to miejsce Mszy Świętej, spania, pracy i jedzenia. Jednego ranka odprawialiśmy Mszę św. według liturgii łacińskiej, a następnego według obrządku greckokatolickiego. (…) Teraz, po greckokatolickich świętach Wielkanocy, czujemy się swobodniejsi, ale w mieście nie ma jeszcze spokoju, bo nikt nie wie, jak się sprawy potoczą. Czytamy doniesienia, że w samym centrum miasta, gdzie znajduje się siedziba rządu, prezydentury i parlamentu, są miny i niebezpieczne tereny”.
Niemożliwa do zrealizowania misja katolicko-prawosławna w Mariupolu
W relacji Simonasa Bendžiusa znajduje się istotny fragment. Dziennikarz, po wymienieniu intensywnej pracy humanitarnej nuncjusza, pozostającego w stałym kontakcie z arcybiskupem większym Ukraińskiego Kościoła Grekokatolickiego, Światosławem Szewczukiem, z biskupami łacińskimi oraz ze Stolicą Apostolską, wspomina, że abp Kulbokas, wraz z członkiem rosyjskiego duchowieństwa prawosławnego, delegatem patriarchy Cyryla, za zgodą Watykanu próbował sprowadzić pomoc humanitarną do Mariupola, ale został zatrzymany przez armię rosyjską.
Każdy papież ma prawo wyboru sposobu przemawiania
W drugiej części rozmowy Nuncjusz porusza kwestię stanowiska papieża i Watykanu, zadając nuncjuszowi pytanie: czy stanowisko Watykanu nie wydaje się czasem dwuznaczne, podobnie jak komunikacja papieża Franciszka, który dużo mówi o wojnie, ale nigdy publicznie nie wspomniał (a tym bardziej nie potępił) o państwie rosyjskim czy Władimirze Putinie?
Nuncjusz przyznaje, że od tygodni otrzymuje wiele pytań na ten temat. Następnie wyjaśnia kilka kwestii, poczynając od niedawnych słów, w których Ojciec Święty sam wyjaśnił, dlaczego nie odnosi się do osób, państw czy przywódców politycznych. Arcybiskup Kulbokas zauważa: „Z pewnością pozostaje pewien dylemat. Być może inny papież zachowałby się inaczej. Każdy papież ma prawo wybrać sposób mówienia o tych sprawach. Ojciec Święty dokonał jednak bardzo jasnego wyboru, który jest ważny we wszystkich przypadkach. (…) Jakiś czas temu otrzymałem przeciwstawne pytanie: dlaczego Ojciec Święty nie potępia prezydenta Stanów Zjednoczonych, który popiera aborcję?” – powiedział.
Nuncjusz wyjaśnia: oczywiście pytanie pozostaje bez odpowiedzi, ponieważ w takiej dynamice możliwość przeniesienia słów Papieża na obszar retoryki politycznej zawsze wisi na włosku. „To oczywiste, że wszystko, o czym mówimy, jest bolesne – okupacja, inwazja, agresja – ale gdyby Ojciec Święty zaczął mówić wymieniając nazwiska osób i nazwy krajów, wówczas siły polityczne mogłyby wykorzystać jego słowa”.
Bendžius pyta abp. Kulbokasa także o ewentualną wizytę papieża w Kijowie, a nuncjusz odpowiada: „Być może sytuacja (i nastawienie „polityczne” i „niepolityczne”) zmieniłoby się, gdyby Franciszek przyjechał na Ukrainę. Ten wymiar, ta emocjonalna, dramatyczna przestrzeń (wizyty papieża) byłaby ważna. Jest to jeden z aspektów, dla których osobiście chciałbym, aby Ojciec Święty przyjechał na Ukrainę, mimo że zorganizowanie takiego wydarzenia nie byłoby łatwe”.
Nuncjusz kończy swoją rozmowę z litewskim portalem katolickim stwierdzeniem, że rozumie debaty toczące się w świecie katolickim, a także krytykę Kościoła i samego papieża, i mówi, że jest przekonany, iż w przyszłości wszystko zmieni się na lepsze. „Znam papieża Franciszka i nie uważam, że jest on człowiekiem, który nie jest w stanie zmienić swojego stanowiska” – wyjaśnia nuncjusz.
Na koniec, abp Kulbokas, życząc sobie, aby komunikacja Stolicy Apostolskiej w chwilach wojny była lepsza podkreśla ważny aspekt: nawet jeśli papież nigdy nie wymienił agresora, potępiając wojnę, inwazję, dążenia do ekspansji itd., to w rzeczywistości mówi o osobach odpowiedzialnych i autorach tego wszystkiego: mianowicie o Putinie i jego Rosji.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.