Abp Gudziak: Ukraina nadaje nowe znaczenia światu
19 czerwca 2022 | 18:43 | kg (KAI) | Lwów Ⓒ Ⓟ
To, co dzieje się teraz na Ukrainie, jest czymś nadprzyrodzonym, świętym i tajemniczym. Świat, kierując się własnymi rachubami, mówi, że to niemożliwe, a tymczasem to było, już jest i staje się tym, czego nikt nie mógł wyliczyć, gdyż łaski Bożej nie da się wyliczyć, ale trzeba się na nią otworzyć. W ten sposób ukraiński greckokatolicki metropolita Filadelfii w Stanach Zjednoczonych abp Borys Gudziak określił bieżącą sytuację w swej ojczyźnie. Dodał, że „przeżywamy tragiczny, a zarazem opatrznościowy okres”.
Pod koniec maja spędził on kilka dni na Ukrainie, aby – jak sam to określił – wysłuchać i pobyć z ludźmi w ich biedach, zobaczyć się z żołnierzami i poznać ogólne potrzeby swych rodaków. Podczas pobytu we Lwowie odwiedził m.in. Ukraiński Uniwersytet Katolicki (UUK), którego jest prezydentem i tam udzielił dłuższego wywiadu miejscowym mediom.
Na wstępie zaznaczył, że 24 lutego, gdy Rosja rozpoczęła działania zbrojne, przebywał w Paryżu, dokąd przybył po pobycie na Ukrainie i w Rzymie, a o wybuchu wojny dowiedział się o 6 rano. Przyznał, że „podobnie jak my wszyscy”, przeżył szok, chociaż można się było tego spodziewać. Podkreślił, że wojna ta nie była dla niego zaskoczeniem, gdyż trwa ona już 8 lat, poza tym różne dane wywiadowcze ze świata mówiły wyraźnie, że wojna w pełnym wymiarze rozpocznie się w określonym dniu a nawet o określonej godzinie.
Przypomniał również, że 21 lutego prezydent Putin wygłosił „haniebne przemówienie, przesycone nienawiścią do wszystko, co ukraińskie oraz nastąpiło wcielenie tzw. republik ludowych donieckiej i ługańskiej do Rosji”.
Metropolita wskazał następnie, że „wojna jest najgorszym złem ludzkim”, wyrażając przy tym nadzieję, że to zło przeminie. Dodał jednak, że nie zawsze tak się dzieje „i trzeba z nim walczyć”. I od pierwszego dnia „zobaczyliśmy, jak godnie Ukraina walczy ze złem” – mówił dalej hierarcha, dodając, że świat – Ameryka, Francja, Niderlandy, Polska – jednoznacznie ocenia, iż Ukraina jest po stronie dobra, Rosja zaś bez powodu napada i niszczy.
Nie oznacza to oczywiście, że wszyscy Ukraińcy są święci, ale podczas wojny sprawy wyglądają wyraziście: białe lub czarne – powiedział władyka greckokatolicki. Zaznaczył, że „mobilizuje to ludzi w wolnym świecie, tam, gdzie jest dostęp do informacji, która jest dość pełna, dokładna i głęboka”, a czołowe amerykańskie środki przekazu jak „The New York Times” czy CNN prowadzą własne śledztwa w sprawie zbrodni wojennych.
Zarówno zwykli ludzie, jak i coraz więcej polityków staje po stronie Ukrainy, a więc po stronie dobra i prawdy – przekonywał pasterz z Filadelfii. Wyjaśnił, że wynika to z różnicy w obliczach tego kraju i Rosji: jeśli tę drugą reprezentuje prezydent, siedzący przy 10-metrowym stole jak ktoś zarazem wystraszony i agresywny, to na Ukrainie wszyscy są ludźmi, od prezydenta do studentów, wojskowi i wolontariusze, dzieci pozdrawiające żołnierzy i matki. „Widzimy ludzkie twarze, swobodne wypowiedzi i łzy, humor, pieśni i memy w internecie” – tłumaczył Gudziak. Zauważył, że wszystko to „tworzy obraz Dawida, który nie boi się Goliata”.
Zresztą obecna wojna ma wiele innych odniesień biblijnych zarówno do Starego, jak i do Nowego Testamentu – stwierdził hierarcha greckokatolicki. Zwrócił uwagę, że Wielki Post i Wielkanoc miały w tym roku wyjątkowy wymiar. „Przeżywaliśmy i czuliśmy, że Chrystus jest z nami, w naszych udrękach, cierpi z naszym narodem, który jest krzyżowany z Chrystusem. I będzie Zmartwychwstanie” – zapewnił władyka. Dodał, że za każdym razem, gdy dzwoni na Ukrainę, a czyni to kilka razy dziennie, słyszy od swych rozmówców: biskupów, studentów, dziennikarzy, polityków czy członków rodziny, że „nie mają innego wyjścia niż zwycięstwo dobra i prawdy Bożej, jest to dla nas wszystkich wielkim natchnieniem i za to jestem Ukraińcom głęboko wdzięczny”.
Wojna powoduje urazy u ludzi, ale jeśli podchodzić do niej z wiarą, pamiętając, że po śmierci fizycznej rozpoczyna się życie wieczne, to wszystko wygląda inaczej – mówił dalej metropolita. Podkreślił, że „nie jesteśmy masochistami i nikt ani sobie, ani innym nie powinien życzyć cierpienia, śmierci czy zła, ale człowiek, który słyszy błogosławieństwo Boże, inaczej spogląda na wojnę, czuje miłosierdzie i gościnność Boga (…), człowiek z wiarą inaczej przeżywa perspektywy cierpienia i śmierci niż ktoś, kto takiej wiary nie ma”.
Zdaniem Gudziaka kultura zachodnia nie zawsze ma taką wiarę i uważa śmierć za coś nie do pomyślenia, za absolutny koniec, czarną dziurę czy przepaść. Tymczasem na Ukrainie jest wielu ochotników, żołnierzy, którzy gotowi są okazywać największą miłość, bo – jak mówi Pan Jezus – „nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś oddaje swoją duszę za przyjaciół swoich” – przypomniał mówca. Zauważył, że taka postawa Ukraińców zadziwia świat i zmusza ludzi do zastanowienia się; dziś przedmiotem tych przemyśleń jest wszystko: system światowy, polityka bezpieczeństwa, sprawy wyżywienia, energetyka itp. Problem ukraiński prowokuje do zmian globalnych przede wszystkim dlatego, że na Ukrainie jest wiara, ludzie tutejsi wierzą w wartości, których się nie sprzedaje i za które oddają życie – dodał B. Gudziak.
Zwrócił uwagę, że obecna wojna jak żadna inna w przeszłości jest naświetlana tak powszechnie: bohaterstwo ludzi, świadectwa milionów osób, fotografujących te działania zbrojne, mówiących o nich od serca do serca i od osoby do osoby. I to ma swoją wymowę i niczym bumerang powraca i podtrzymuje Ukraińców, którzy rozumieją, że świat wie i o ich biedzie, i o zbrodniach wojennych i że chociaż Rosja ma 10 albo i 20 razy więcej broni i pieniędzy, to jednak Ukraina broni zasad, które zapewniają pokój, a nie agresję i które są Bożymi, to znaczy godności i wolności człowieka.
Wielką tragedią dla Ukrainy i świata jest istnienie takich imperiów jak Rosja i takich ludzi, którzy uważają, iż nie wystarczy zajmować powierzchnię mieszczącą 28 Ukrain, ale trzeba mieć jeszcze 29. Nie wystarczy mieć 11 stref czasowych, ale trzeba zagarnąć więcej – mówił dalej metropolita filadelfijski. Wskazał, że pierwszym grzechem opisanym w Biblii jest grzech Adama, który choć otrzymał od Boga wszystko, uznał, że ma za mało i jeszcze chciał zagarniać więcej.
Zdaniem abp. Gudziaka, kultura rosyjska jest przesycona świadomością imperialną. Imperium potrzebuje kolonii, te zaś tworzą niewolników. Ukraińcy natomiast mówią: „Przyjaciele, niewolnictwo się skończyło. My nie będziemy niewolnikami, nie wrócimy do domu niewoli, wychodzimy z Egiptu do ziemi obiecanej, do godności i prawdy Bożej” – oświadczył rozmówca mediów ukraińskich. Zaznaczył, że jest to epokowa chwila w dziejach nie tylko Ukrainy, ale też świata.
Nawiązując do europejskich dążeń Ukraińców metropolita przypomniał, że już w czasie wydarzeń na kijowskim Majdanie w latach 2013-14 starał się przekonać swych rodaków, że ich marzenia spełnią się dopiero wtedy, gdy uświadomią sobie, że mają dążyć do tego nie jak proszący, lecz jak dawcy. I dziś Ukraińcy stali się dawcami, a [zjednoczona] Europa zaczęła pękać: doszło do Brexitu a inne kraje zadają sobie pytanie, czy mają pozostać w Unii Europejskiej. Ukraina nadała nowe znaczenie Europie, która dzięki niej zjednoczyła się, a NATO się wzmocniło. Różne pokolenia zastanawiają się nad takimi podstawowymi pojęciami jak życie, śmierć, prawda, wolność czy demokracja – przekonywał abp Gudziak.
Według niego, Ukraina stała się dawcą dzięki ofierze swych ludzi, przede wszystkim jednak dzięki łasce Bożej. „Widzimy, jak zmienił się nasz prezydent, którego, jak sądzę, zmienił nasz naród, który rósł wśród cierpień, drogi krzyżowej, piekła XX wieku, rewolucji. Dojrzewało społeczeństwo obywatelskie, młode pokolenie broniło zasad, a Bóg to błogosławił. To wielki dar. To, co dzieje się teraz na Ukrainie, jest nadprzyrodzone, święte i tajemnicze, myślę, że dokonuje się jakieś misterium” – stwierdził metropolita z USA. Zauważył, że świat, zgodnie ze swymi rachubami, uważał, że jest to niemożliwe, że tego nie mogło być, nie ma i nie będzie. A tymczasem to było, już jest i staje się tym, czego nikt nie mógł wyliczyć, gdyż łaski Bożej nie można wyliczyć, lecz trzeba się na nią otworzyć. „Żyjemy w tragicznym czasie, ale zarazem pełnym łaski” – dodał hierarcha.
Opowiedział następnie o działalności swej archieparchii filadelfijskiej w czasie obecnej wojny. Zaznaczył, że codziennie pracuje ona na kilku frontach, m.in. modlitewnym, informacyjno-prawnym i humanitarnym. Według niego katolicy w USA zebrali już ponad 100 mln dolarów na pomoc humanitarną dla Ukraińców, a było to możliwe m.in. dzięki obecności w tym kraju od stu lat biskupów i wiernych greckokatolickich. Obecnie mnożą się tam przejawy natchnienia, współczucia, sympatii i solidarności z narodem ukraińskim. Władyka wspomniał o swej niedawnej rozmowie z arcybiskupem Bostonu kard. Seanem P. O’Malleyem, który napisał potem w gazecie diecezjalnej, że archidiecezja przekaże milion dolarów na humanitarne potrzeby Ukraińców.
A w setnym dniu wojny odbyło się ekumeniczne nabożeństwo żałobne (panichida) w katedrze św. Patryka w Nowym Jorku pod przewodnictwem miejscowego arcybiskupa kard. Timothy Dolana, „wielkiego przyjaciela Ukrainy”. Podobne modlitwy odprawiono też w Filadelfii i Waszyngtonie. W trzecim dniu wojny Ukraińcy wraz z 15 rabinami modlili się przed ambasadą rosyjską w stolicy. Modlitwy międzywyznaniowe odbywają się też w różnych diecezjach amerykańskich z inicjatywy Ukraińców, „którzy się przebudzili”, odnajdują swą tożsamość, a dołączają do nich niezliczeni rodacy na całym świecie. Zdarza się, że osoby, które przez wiele lat uważały się za Rosjan, teraz odkrywają swą tożsamość ukraińską – tłumaczył władyka z Filadelfii.
Podkreślił, że miliony ludzi jest poruszonych, bo widzą, że tu jest prawda a oni nie mogą pozostawać na uboczu. Podał jako ciekawostkę, że podczas pobytu na Ukrainie odwiedził we Lwowie szpital wojskowy, w którym pracował chirurg z Chicago pochodzenia hinduskiego, który przyjechał tu na tydzień, aby przeprowadzać bardzo złożone operacje. „Ukraina jest miejscem, w którym ludzie chcą być i pomagać” – dodał metropolita.
Przyznał jednocześnie, że uniesienie i skupienie uwagi świata nad Ukrainą spada, bo – jak przypomniał – na naszej planecie toczy się obecnie 20 wojen a „czy my na Ukrainie wiemy o wojnie w Jemenie? Czy wiemy o tysiącach ludzi zabitych w wyniku walk narkotykowych w Meksyku i w innych krajach Ameryki Łacińskiej? – zapytał retorycznie i dodał nieco filozoficznie, iż „każdy ma swoje problemy”. Wskazał, że poparcie udzielane Ukrainie jest zjawiskiem wyjątkowym, uwarunkowanym częściowo technologią, istnieje bowiem możliwość komunikowania się, której dawniej nie było.
„Ale to nie będzie trwało wiecznie, toteż ważne jest, abyśmy podtrzymywali tę komunikację, a nie zniszczyli jej” – stwierdził B. Gudziak. Wyjaśnił, że to właśnie humanizm i ludzkie oblicze Ukrainy przyciągają ludzi i „nie daj Boże, abyśmy to oblicze wypaczyli, aby pojawiły się w nas kłótnie i podziały polityczne, aby były jakieś przejawy szowinizmu, antysemityzmu czy rasizmu”. Metropolita przyznał, że ludzie nie są święci, ale – zauważył – dotychczas Ukraińcy zachowują się godnie, a jeśli będą się pojawiać przypadki niegodnych postępowań, należy je nazwać po imieniu, potępić i powstrzymać. W ten sposób solidarność świata będzie się umacniać i trwać, a przecież będziemy jej potrzebować jeszcze przez wiele lat – stwierdził B. Gudziak.
Na zakończenie rozmowy wspomniał o zjawisku przywództwa w czasie wojny. Zauważył, że liderzy są różni – jednym z nich jest Władimir Putin, którego popiera 80 proc. jego narodu, listy poparcia dla niego podpisało 700 rektorów wyższych uczelni, żaden z ponad 300 biskupów prawosławnych nie wystąpił przeciw niemu, a spośród 25 tys. księży i diakonów prawosławnych tylko 293 sprzeciwiło się obecnej wojnie. „Jest to ten rodzaj przywódcy, który prowadzi do upadku, do bagna moralnego” – podkreślił hierarcha.
Zaznaczył, że dla niego i dla Kościoła greckokatolickiego ważne jest przywództwo moralne, które inspiruje i uskrzydla człowieka. Takim liderem jest Jezus Chrystus, który pokazuje wzór: bliskość, bezpośredniość, sprawiedliwość, prawdę i wielkie miłosierdzie. „Nie pomylimy się, jeśli pójdziemy za przykładem Chrystusa, który (…) nie bał się być bliskim, zstąpił z nieba do naszej biedy, rozmnożył wino na weselu. Nasz Pan kochał młodzież, ale przede wszystkim modlił się, znajdował czas, aby być z Ojcem – przekonywał włądyka z Filadelfii. – I dzisiaj widzimy, jak wielu Ukraińców, świadomie lub nie, idą za tym przykładem: przyjmują krzyż, niosą go, mając pewność, że do Chrystusa należy Zmartwychwstanie”.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.