Ostrzelani pracownicy Caritas powracają do zdrowia
11 lutego 2023 | 10:47 | Tomasz Matyka SJ/vaticannews | Charków Ⓒ Ⓟ
„Chodzi o to, że żyją, że są cali, że konieczne do życia organy wewnętrzne nie zostały zniszczone. W tym sensie można powiedzieć, iż Bóg dał im łaskę powtórnych narodzin” –siostra Oleksia Pohranyczna tak opisuje sytuację swojej współsiostry, Darii Panast oraz greckokatolickiego księdza Witalija Zubaka, którzy padli ofiarą rosyjskiego pocisku, kiedy posługiwali dla Caritas w okolicach wsi Łypci w obwodzie charkowskim. Do ataku doszło 24 stycznia, obecnie poszkodowani przechodzą rekonwalescencję.
Jak podkreśliła s. Pohranyczna, wydarzenie to nie zatrzyma pomocy, jakiej Caritas udziela na Ukrainie, ale przypomni wszystkim o konieczności zachowywania jak największej ostrożności w czasie dostarczania pomocy humanitarne. Ranna siostra i kapłan wraz z dwoma innymi osobami, które ucierpiały znacznie mniej, jechali do miejscowości Łypci, aby tamtejsi mieszkańcy mogli się zapisać i prosić o konkretną pomoc humanitarną.
„Wszystko było dobrze: wyjechali z Charkowa, pomodliwszy się, z Bożym błogosławieństwem. Na ostatnim punkcie kontrolnym przy wjeździe do Łypci – wygląda na to, że na nich tam czekano, bo wcześniej nikt nie przejeżdżał, a posterunek stał zwrócony w kierunku Rosji, tak jakby kogoś, kto ma przybyć, wypatrywano – właśnie dotarł samochód, choć był on biały z oznaczeniami Caritasu, więc jeśli ktoś patrzył, to widział, iż w środku siedzą cywile, ale niestety stało się to, co się stało. Pocisk wybuchł na pewno przed nimi. Dziękować Bogu, że nie uderzyło w samochód, ale eksplozja doszła od strony pasażera i stąd s. Daria najbardziej ucierpiała. Wszystko to trwało sekundę, nie da się zobaczyć, że zaraz do czegoś dojdzie. To, co siostra pamięta, to kiedy zobaczyła, iż nie ma nikogo w samochodzie, i zrozumiała, iż trzeba się jakoś ratować, coś zrobić. Z jej strony nie było już możliwe wyjść przez drzwi (…). Lewa ręka u niej nie została zraniona, prawa tak, jeszcze była zapięta pasami, ale jakoś wypełzła przez siedzenie na ulicę (…). Też ks. Witalij Zubak miał poranioną głowę, z odłamkami w czaszce, i bardzo pokiereszowaną prawą rękę, którą trzymał kierownicę. Następnie dotarli do nich [ukraińscy] żołnierze, udzielając pierwszej pomocy. A potem, po zakończeniu ostrzału, jakoś udało się, że karetka zdołała dojechać“– powiedziała s. Pohranyczna.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.