Afrykanista z RPA: toczy się druga bitwa o Afrykę
22 marca 2023 | 16:54 | P. Dziubak (KAI Rzym) | Rzym Ⓒ Ⓟ
Ważne są słowa papieża w Kinszasie z 2 lutego br., iż obecnie wyzysk polityczny ustąpił miejsca kolonializmowi gospodarczemu, który był równie zniewalający. W rezultacie masowo ograbiana Demokratyczna Republika Konga nie skorzystała w wystarczającym stopniu ze swoich ogromnych zasobów. To wielka tragedia, że te ziemie i w ogóle cały kontynent afrykański nadal cierpią z powodu różnych form wyzysku. Ręce precz od Afryki, która nie jest kopalnią, którą należy rozebrać, ani terenem, który trzeba splądrować. Te słowa Franciszka przypomniał w rozmowie z KAI dr Johan Viljoen z Instytutu Badania Pokoju im. Denisa Hurleya w południowoafrykańskiej Pretorii.
Piotr Dziubak, KAI: Dżihadyzm nabrał rozpędu w Afryce, od Somalii przez kraje Sahelu. Czy da się zauważyć jakąś formę jego parcia ku południowej części kontynentu?
Johan Viljoen: Przede wszystkim uważam, że nie można formułować takiego ogólnego stwierdzenia i odnosić go do całej Afryki. Patrząc z południa, myślę, że w różnych krajach trzeba dostrzegać, jakie są naprawdę przyczyny gwałtownych konfliktów, do których tam dochodziło. Należy więc spojrzeć na każdy kraj oddzielnie. W pełni zgodziłbym się z poglądem, że np. w Nigeria czy na północy Kamerunu mamy do czynienia z dżihadem. Ale jeśli spojrzeć na Afrykę Środkową i Południową, to sytuacja jest trochę inna. Są tam rebelianci islamscy, ale to nie jest stricte dżihad.
Wypadałoby tu przywołać trzy wypowiedzi. Najpierw oświadczenie Konferencji Biskupów Katolickich Demokratycznej Republiki Konga (CENCO) z 19 października 2020 z ich 57. sesji plenarnej, wyrażające głęboki smutek z powodu odrażającej obojętności uczestników debaty politycznej w chwili, gdy kraj znajduje się na skraju bankructwa. Rządzący marnują swą energię na ocenę rachub pozycji w obliczu wyborów w 2023 roku, byleby tylko utrzymać władzę.
Sytuację w kraju dodatkowo pogarsza duch trybalizmu i konfliktów społecznych podsycanych i zaostrzanych przez samych polityków, którzy poświęcają umiejętności zarządzania sprawami publicznymi na rzecz interesów partykularnych. Sektor górniczy, na który kraj powinien liczyć, jest ofiarą korupcji i przynosi większe korzyści kilku osobom, spółkom międzynarodowym i zmilitaryzowanym grupom przestępczym niż ludności. Biskupi zwrócili uwagę, że strategia wyludniania tych regionów polega na masakrach miejscowej ludności, zajmowaniu ziemi i kontroli zasobów naturalnych. Potępiono groźby śmierci kierowane pod adresem biskupów: Dieudonné Uringiego z Bunii i Sébastiena-Josepha Muyengo, ordynariusza Uviry. Obaj skrytykowali w ostatnich miesiącach bałkanizację swego kraju przez siły zagraniczne, które – według nich – podsycają konflikty plemienne i rebelie, aby przywłaszczyć sobie części kongijskiej ziemi i eksploatować bogactwa.
Media utrzymują, iż ADF (Allied Democratic Forces – Sprzymierzone Siły Demokratyczne – ugrupowanie zbrojne działające głównie we wschodniej części DRKonga), którego członkowie pochodzą w większości z Ugandy i DRK, i prawdopodobnie z innych krajów Afryki Wschodniej, to muzułmanie i że reprezentują oni islamski dżihad. Tymczasem biskupi kongijscy bardzo jasno stwierdzili, że sprawa ta nie ma charakteru ani religijnego, ani etnicznego, ale jest to spisek elit politycznych kraju z oligarchami politycznymi i korporacjami międzynarodowym w celu wywołania tych konfliktów, wypędzenia ludzi z ich ziemi, aby można ją było przekazać spółkom ponadnarodowym.
Drugą ciekawą sprawą jest to, co papież powiedział w Kinszasie 2 lutego br., iż wyzysk polityczny ustąpił miejsca kolonializmowi gospodarczemu, który był równie zniewalający. W efekcie kraj ten, masowo ograbiany, nie skorzystał w wystarczającym stopniu ze swoich ogromnych zasobów. To tragedia, że ziemie te i w ogóle cały kontynent afrykański, nadal cierpią z powodu różnych form wyzysku. Trucizna chciwości splamiła krwią tamtejsze diamenty. Ręce precz od Afryki. Przestańcie dusić Afrykę. Nie jest ona kopalnią, którą należy rozebrać, ani terenem, który trzeba splądrować. Chcę podkreślić, że to powiedział sam papież. I ciekawe, że ani kongijscy biskupi, ani Franciszek nie odnoszą się do islamskiego dżihadu. Ukazują świecki wymiar konfliktu – o zasoby naturalne.
W Cabo Delgado w Mozambiku można spotkać podobną sytuację. Miejscowa ludność to w 60 proc. muzułmanie, w 40 – chrześcijanie, którzy zawsze żyli razem w zgodzie. W 2010 roku odkryto tam złoża ropy i gazu. Koncern Total ruszył więc z budową swojego obiektu o wartości 20 mld USD w 2019 roku. Ale w 2017 roku wybuchła tam rebelia. I znów w zachodnich mediach mówiono, że to jest islamski dżihad, że tzw. Państwo Islamskie, że oni chcą ustanowić kalifat w północnym Mozambiku. Ten konflikt rozpoczął się zaledwie rok przed budową elektrowni.
Mamy więc w Mozambiku to samo, co się dzieje w DRK, gdzie prawdziwy konflikt dotyczy kontroli nad bogactwami naturalnymi, a rządzący, zgodnie z tym, co mówią biskupi i obywatele w Mozambiku i co powiedział papież w Kinszasie, przedstawiają te konflikty jako plemienne, religijne lub islamski dżihad. I są ku temu różne powody. Gdyby to było tylko powstanie niezadowolonej, zubożałej młodzieży w wiejskiej części Mozambiku, nikt nie zwróciłby na to uwagi.
Myślę więc, że aby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba rozróżnić konflikt w różnych miejscach. W Nigerii jest to islamski dżihad, ale nie w Mozambiku i w DR Konga, gdzie mają one głównie związek z walką o kontrolę nad zasobami mineralnymi.
KAI: Dlaczego tak mały kraj, jak Rwanda, wspiera grupę terrorystyczną M23, która działa w mieście i regionie Gomy?
Podobnie jak w DRK, ma to znowu związek z kontrolą nad zasobami. Pamiętajmy, że Rwanda nie jest krajem muzułmańskim. Ludność jest w większości katolicka. Nawet sam prezydent Kagami twierdzi, że jest katolikiem. W Południowym Kivu, gdzie działa M 23, znajduje się wiele minerałów, które występują tylko tam i są niezbędnymi składnikami dla przemysłu nowoczesnych technologii. Na przykład koltan jest niezbędny do każdego telefonu komórkowego i znajduje się tylko w Kivu, w pobliżu miasta Masisi. Rwandyjczycy wkroczyli więc do akcji, bo byli na tym terenie od dawna. Eksploatują minerały, które eksportują przez Kigali. Wspierają M23 a tym samym – jak mówili biskupi katoliccy – wyludnienie wsi, aby mieć łatwy dostęp do bogactw naturalnych.
KAI: Jak może się zmienić sytuacja po wyborach prezydenckich w Nigerii?
W Nigerii ataki Boko Haram nasilają się od początku rządów prezydenta Buhariego. I znamienne, że na początku ich celem były wszystkie ważne stany. Potem zaczęły się rozprzestrzeniać na południe. I początkowo mówiono, że to pasterze Fulani, których zmiany klimatyczne zmuszają do szukania nowych pastwisk dla bydła. Oczywiście wszyscy Nigeryjczycy mówią, że to bzdura. Jest to teoria modna w Europie. To nawet nie są pasterze. Oni zawsze tam byli. To są Fulani, którzy noszą mundury maskujące i broń automatyczną, i posuwają się coraz dalej na południe. Wojna domowa opanowała stan Benue, a teraz konflikt dociera do stanów Anambra, Enugu i Emu.
Ze względu na ciągłe przemieszczanie się rolnicy nie są w stanie zebrać swoich płodów. Brakuje żywności. Ludzie od dawna mówią, że to wszystko jest częścią dobrze opracowanego planu muzułmanów, aby przejąć całą Nigerię i przekształcić ją w państwo islamskie, a następnie uzyskać dostęp do minerałów i zasobów na południu. Żaden ze sprawców ataków, porwań księży, zakonnic, ataków na kościoły, nigdy nie został aresztowany. Nawet dobrze udokumentowana sprawa w Sokoto, gdzie studentkę Deborah Samuels spalili jej muzułmańscy koledzy – wszystko zostało rozmyte. Twarze sprawców były wyraźnie widoczne i nikt nie poniósł konsekwencji. Należy pamiętać, że Fulani działają pod auspicjami organizacji Miyetti Allah, która rzekomo ma charakter kulturalny, ale tak naprawdę jest to sieć, na której gruncie robi się różne rzeczy. A dożywotnim patronem Miyetti Allah jest były prezydent Buhari.
W zagranicznych środkach przekazu panuje duże zamieszanie co do tego, kto jest sprawcą a kto ofiarą. Gdy media nigeryjskie zaczęły mówić o atakach Fulani i atakach pasterzy bydła na południowym wschodzie kraju, rząd „poinstruował” je, aby nie wspominały w ogóle o Fulani. W przeszłości, kiedy wybierano kandydatów na prezydenta, główne partie w Nigerii zawsze bardzo dbały o to, aby jeden z nich był chrześcijaninem, a drugi muzułmaninem, żeby nie było tak, że muzułmanie wygrywają wszystko w wyborach. Tym razem partia APC (The All Progressives Congress) udzieliła poparcia Boli Tinubu (prezydent elekt po wyborach z 23 lutego br., był dyrektorem zarządzającym w ExxonMobil i gubernatorem Lagos) jako kandydatowi na prezydenta. Wygrał razem ze swoim wice – obaj są muzułmanami. W Nigerii nastąpi raczej trwały nacisk na islamizację całego kraju. Wyniki wyborów nie zwiastują zatem niczego dobrego a wyniki decyzji związanej z wyborami kandydatów już teraz widać.
KAI: Europa porzuca Afrykę. Francja Macrona ma na tym kontynencie mnóstwo interesów. Coraz więcej Rosjan z grupy Wagnera przybywa na ten kontynent, żeby zabezpieczać wywóz surowców naturalnych.
To szaleństwo i bardzo zła wiadomość. Zanim pojawiły się siły Saudyjczyków i Rwandyjczyków, rząd Mozambiku zakontraktował dwie firmy najemników. Ciągle pojawiały się doniesienia o brutalności grupy Wagnera w Cabo Delgado. Oni na przykład latali śmigłowcami nad wioskami na wybrzeżu i bombardowali je, a potem twierdzili, wbrew faktom, że – według ich informacji – były to bazy terrorystów. Zginęły setki ludzi. To wszystko udokumentowała Amnesty International w raporcie, który ukazał się w 2021 roku. Oburzenie społeczne było tak duże, że najbardziej dwuznaczny rząd rozwiązał z nimi umowy i już ich tam nie ma.
Ale to, że pojawiają się w innych częściach Afryki, to jest zła wiadomość. Z jednej strony jesteśmy świadomi różnych działań Macrona, koncernu Total i tego wszystkiego, co dzieje się z tą firmą w Afryce Wschodniej i Mozambiku. Ale najwyraźniej Rosjanie również próbują zaznaczyć swoje roszczenia. Myślę, że grupa Wagnera będzie się starała rozszerzać swoje wpływy w Afryce.
KAI: Podczas podróży do Demokratycznej Republiki Konga papież Franciszek wyraźnie wypowiedział się przeciwko okradaniu Afryki.
Jak wspomniałem, Ojciec Święty powiedział: ręce precz od Afryki przestańcie rabować. Słysząc tę wypowiedź, pomyślałem sobie: to jest głos proroctwa, głos Boga. Myślę, że papież przeciął wszystkie interesy polityczne, propagandę, doniesienia prasowe. Wskazał palcem bezpośrednią przyczynę problemu. Obecnie dużo mówi się o drugiej walce o Afrykę. Pierwsza odbyła się na konferencji 150 lat temu, kiedy to mocarstwa europejskie podzieliły tę część świata. A teraz toczy się druga „bitwa” o Afrykę, ponieważ ma ona zasoby mineralne, których świat potrzebuje do podtrzymania swoich gospodarek. I wszyscy: Chińczycy, Rosjanie, Europejczycy, Amerykanie próbują się do tych zasobów dostać. Zwiększone zaangażowanie Rosji w Afryce chyba nie wróży nic dobrego.
I oczywiście papież wypowiada się z wielkim autorytetem. Kościół katolicki ma sieć we wszystkich tych krajach Afryki. Więc kiedy Franciszek mówi, myślę, że to jest prawdziwy stan rzeczy. Jest to prawda, która może nas wyzwolić.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.