Dlaczego oni to zrobili? Czy byli lekkomyślni – prezentacja książki przed beatyfikacją rodziny Ulmów
31 sierpnia 2023 | 18:46 | lk | Warszawa Ⓒ Ⓟ
Kluczem do zrozumienia decyzji rodziny Ulmów o udzieleniu pomocy Żydom nie jest ich męczeńska śmierć ani sam fakt ukrywania uciekinierów, ale codzienne zwyczajne życie, które wydało owoc nadzwyczajnej gościnności w ekstremalnie niebezpiecznych warunkach – uważa Agnieszka Bugała, autorka fascynującej reporterskiej opowieści o rodzinie z Markowej. Prezentacja książki wydanej nakładem Wydawnictwa Esprit odbyła się w czwartek w Sekretariacie Konferencji Episkopatu Polski w Warszawie.
Egzekucja Ulmów stała się symbolem martyrologii Polaków mordowanych za niesienie pomocy Żydom. Jednak nie to jest kluczem do zrozumienia ich historii. Agnieszka Bugała z dziennikarską precyzją przestudiowała tysiące dokumentów i przeprowadziła wiele poruszających rozmów ze świadkami życia Ulmów, aby ukazać portret rodziny, która swoje proste życie poświęciła wypełnianiu Bożej woli. W książce prezentuje wiele wcześniej niepublikowanych zdjęć rodziny Ulmów oraz wsi Markowa. Te niezwykle cenne materiały przybliżają klimat tamtych dni, kiedy pomimo terroru ze strony Niemiec, wciąż byli tacy, którzy ufali i nie wyrzekli się swojego człowieczeństwa.
Autorka opisuje miejsca, w których przebywali Ulmowie, sposób ich codziennego życia. Dociera również do wstrząsających zapisków świadków, którzy na swoje oczy widzieli, jak Niemcy z ogromną brutalnością i nienawiścią wymordowali – najpierw Żydów, których zdecydowali się ukryć w swoim małym domu, a następnie całą rodzinę, wraz z dziećmi.
O. dr hab. Tadeusz Praśkiewicz OCD: dlaczego nieochrzczone dziecko Ulmów może być beatyfikowane?
„Byli małżeństwem przez osiem lat i 261 dni – pisze na początku swojej opowieści autorka. – Rozstawali się najwyżej na kilka dni, gdy Józef musiał wyjechać, aby załatwić rodzinne sprawy. Nie kłócili się, żyli zgodnie. Ona raczej introwertyczna, trochę nieśmiała, ale przy bliższym poznaniu serdeczna, bardzo gościnna. On otwarty, wesoły, łatwo nawiązujący kontakt, dusza towarzystwa. (…) Uzupełniali się, byli dla siebie ogromnym wsparciem. Oboje pracowici, niestrudzeni w sumiennym wykonywaniu codziennych obowiązków. Motywowali się nawzajem i wspierali w szukaniu sposobów utrzymania dzieci i zapewnienia im godnych warunków życia. Nie było wtedy socjalnego wsparcia, 500 plus ani innych form pomocy wielodzietnym. Musieli radzić sobie sami. Ale nie narzekali. Prowadzili dom czysty i zadbany, karmili dzieci do syta, w miarę możliwości zapewniali im wszystko, co było do życia niezbędne”.
Jej zdaniem, kluczem do zrozumienia tego, co zrobili Ulmowie, decydując się na ukrywanie Żydów, nie jest ich męczeńska śmierć, gdyż z całą pewnością nie chcieli umierać. Nie chodzi też o sam fakt ukrywania Żydów, choć było to heroizmem najwyższej próby. „Kluczem jest ich codzienne, ciche, dobre, zwyczajne życie, które wydało owoc nadzwyczajnej gościnności w ekstremalnie niebezpiecznych warunkach i otwarcia na ludzi potrzebujących pomocy” – pisze Agnieszka Bugała. Kilkanaście stron dalej dodaje, że owa gościnność miała rys wyraźnie ewangeliczny; gościnność, która „nie tylko udziela schronienia prześladowanym, ale przez codzienne wspólne życie przywraca im zabraną rozkazem o eksterminacji godność”.
Swojego zafascynowania ową codziennością oraz autentycznością życia rodziny Ulmów ukazaną przez autorkę w książce nie krył w trakcie prezentacji Piotr Zworski, dziennikarz radiowy i telewizyjny. – Jest to portret rodziny Ulmów, nakreślony przez tych, którzy ich znali i swoimi wspomnieniami podzielili się z z panią Agnieszką. Pani Agnieszka spisała te wspomnienia i dzięki temu powstała fantastyczna reporterska biografia – pełna życia, emocji, ale takiej codziennej zwyczajności – powiedział Piotr Zworski.
Dziennikarz wskazał, że jednym z najbardziej wyrazistych przykładów owej zwyczajności było „zaczytane” – tego słowa używa autorka – Pismo Święte, którego egzemplarz najwyraźniej bardzo często był przez rodzinę czytany, ale i do którego wskazań Ulmowie stosowali się każdego dnia. Także wtedy, gdy przed ich domem stanęła żydowska rodzina. Nawiązał do tego Piotr Zworski, którego zdaniem zbliżająca się beatyfikacja Ulmów to „konkretny znak, jakim Bóg potwierdza swoje słowo prawdy – to słowo otwierało ich dom przed tymi, którzy potrzebowali pomocy”.
Podczas prezentacji Agnieszka Bugała opowiedziała o kulisach zbierania materiałów do publikacji. Jak stwierdziła, podjęcie się opisania historii rodziny Ulmów było dla niej nie tylko kolejną zawodową przygodą, ale i duchowym wyzwaniem.
– Nie chodzi o to, że się nie znałam się na Ulmach, nie znałam Markowej ani realiów społecznych tamtego okresu i tamtego region. To są dla dziennikarza rzeczy do nadrobienia. Najtrudniejsze było znalezienie odpowiedzi na pytanie, które może sobie postawić wielu z nas. Dlaczego oni to zrobili? Dlaczego w czasie, kiedy wszystko działało przeciwko życiu, przeciwko wielodzietnym i biednym rodzinom, które musiały nakarmić w domu swoich najbliższych i najmniejszych, zdecydowali się tej grudniowej nocy 1942 roku otworzyć drzwi tym ludziom?
Te pytania Agnieszka Bugała postawiła także w książce: „Dlaczego nie odmówili? Czy byli po prostu lekkomyślni? Kto podejmuje takie ryzyko, gdy sam ma dzieci i powinien najpierw zadbać o własną rodzinę?”. Z tymi wątpliwościami autorka ruszyła do rodzinnej wsi Ulmów, a książka – jak wyjaśniła – powstała w oparciu o zródła dwojakiego pochodzenia: materiały historyczne oraz „to wszystko, co usłyszałam w Markowej po wielu latach od tej tragedii”.
Autorka została też zapytana przez prowadzącego prezentację red. Dawida Gospodarka (KAI) o swego rodzaju wątpliwości, jakie pojawiły się przy okazji zbliżającej się beatyfikacji. Pierwszą z nich była kwestia odpowiedzialności Józefa Ulmy za całą rodzinę w sytuacji, gdy jako jej głowa udziela schronienia Żydom, choć być może, w realiach wojennych, powinien na pierwszym miejscu zadbać o najbliższych.
Zdaniem autorki, głosy podważające postawę Józefa Ulmy pojawiają się nie tylko w internecie, ale i w samej Markowej. Trudno je dziś jednoznacznie rozstrzygać. Bugała podkreśliła, że niewątpliwie Józef cieszył się dużym szacunkiem sąsiadów, był uważany za człowieka odpowiedzialnego. Natomiast współcześnie, choćby w kontekście tego, czego jesteśmy świadkami z powodu wojny w Ukrainie, wskazała autorka, „nie mamy prawa stawiać pytań w okolicznościach, w których nigdy się nie znaleźliśmy i obyśmy nigdy się nie znaleźli”.
Pojawiają się także głosy czy siódme dziecko Ulmów powinno być beatyfikowane jako narodzone czy nienarodzone (a zatem i nieochrzczone). Zarówno niedawna wypowiedź prefekta Dykasterii ds. Świętych kard. Marcello Semeraro (który będzie przewodniczył mszy beatyfikacyjnej) o beatyfikacji rodzicow i siedmiorga dzieci, w tym najmłodszego zamordowanego „po urodzeniu”, jak i wcześniejsza informacja o beatyfikowaniu dziecka nienarodzonego, zdaniem autorki książki są słuszne.
Agnieszka Bugała przypomniała, że poród dziecka planowany był na wiosnę, początkowo uważano, że Wiktoria Ulma w chwili morderstwa 24 marca 1944 r. była w siódmym miesiącu ciąży, potem zweryfikowawszy różne przekazy autorka wskazała, że jest to już dziewiąty miesiąc. Konsultowała swoje wątpliwości z lekarzami położnikami, którzy ze względu na brak dokumentacji medycznej nie chcieli niestety wypowiadać się pod nazwiskiem.
Jak opisała to także w książce, autorka wskazała, że w czasie pochówku ofiar świadkowie zobaczyli między nogami Wiktorii Ulmy główkę i odsłoniętą do połowy klatkę piersiową dziecka. Szok, którego doświadczyła widząc najpierw egzekucję Żydów, a potem męża Józefa, miał wywołać nagłą akcję porodową. Poród rozpoczął się pod wpływem adrenaliny i kortyzolu, których wydzielanie w sytuacji ekstremalnego stresu spowodowanego poczuciem zagrożenia uruchomił organizm.
Beatyfikacja rodziny Ulmów odbędzie się w niedzielę 10 września w Markowej na Podkarpaciu.
Książka dostępna jest na stronie Wydawnictwa Esprit.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.