Kard. Pizzaballa: Jerozolima – żywy obraz w życiu Kościoła
04 października 2023 | 12:35 | P. Dziubak (KAI Rzym) | Rzym Ⓒ Ⓟ
Myślę, że nikt dzisiaj nie rozmyśla cały dzień o Jerozolimie, a jednak, jak widać, Słowo Boże ciągle prowadzi nas do tego miasta. Chrześcijaństwo jako religia historyczna i wcielona nie może ignorować kontekstu historycznego, w którym zrodziła się wiara, a zatem nie można zapomnieć o Jerozolimie, ponieważ jest ona miejscem, gdzie wydarzyła się historia. Przypomniał o tym w rozmowie z KAI kard. Pierbattista Pizzaballa OFM, łaciński patriarcha Jerozolimy.
Piotr Dziubak (KAI): W czasie Mszy w obecnym czasie czytamy fragment Księgi Zachariasza o tym, iż liczne ludy i mnogie narody przychodzić będą, aby szukać Pana Zastępów w Jeruzalem i zjednać sobie przychylność Pana. Na czym polega “centralność” Jerozolimy we współczesnym Kościele?
Kard. Pierbattista Pizzaballa OFM: Myślę, że nikt dzisiaj nie rozmyśla cały dzień o Jerozolimie, a jednak, jak widać, Słowo Boże ciągle prowadzi nas do tego miasta. Chrześcijaństwo jako religia historyczna i wcielona nie może pomijać kontekstu historycznego, w którym zrodziła się wiara. Nie można więc zapomnieć o Jerozolimie, ponieważ jest ona miejscem, gdzie wydarzyła się historia.
Jerozolima jest też punktem centralnym jako wyobrażenie. Dzisiaj mówimy, że Jerozolima jest ikoną: biblijnym, eklezjologicznym i eklezjalnym odniesieniem miasta, o którym księga Apokalipsy mówi, że nie ma tam świątyni, ale jest Baranek. To Baranek jest świątynią i światłem. To wszystko oznacza życie w świetle paschalnym. Kościół, który umie żyć tym światłem, czerpie swoje światło, siłę. Światła nie widać, ale ono pozwala widzieć świat i rzeczywistość właśnie w świetle wielkanocnym. To miasto ma mury, ale jego bramy są zawsze otwarte. Te mury mają nie bronić, ale określić obszar. Można być w Jerozolimie i można być poza nią. Jest pewien sposób bycia Kościołem, który umie żyć światłem paschalnym. Można oczywiście wybrać inne sposoby życia.
Myślę, że Jerozolima jako obraz jest ciągle jeszcze bardzo znacząca w życiu Kościoła.
KAI: Rozmawiając o Jerozolimie często trzeba nawiązywać do wydarzeń smutnych, konfliktów, do cierpienia ludzi…
– Konflikty, napięcia, cierpienia będą zawsze w Jerozolimie, w Ziemi Świętej. One zresztą zawsze tam były. Jest to miejsce, w którym religie, narody, kultury spotykają się, zderzają i mieszają ze sobą. Zdarza się czasami , że kultury się wręcz nakładają na siebie nawzajem. Myślenie, że można żyć, będąc szczęśliwym i zadowolonym w mesjańskim pokoju – to nie jest obraz rzeczywisty. Ważne, żeby nie pozwolić, aby takie konflikty stały się jedyną formą wyrażenia.
KAI: W międzyczasie wiceburmistrz Jerozolimy ostrzega rodziców, żeby uważali na swoje dzieci, bo w Jerozolimie są misjonarze chrześcijańscy.
– Wiceburmistrz Jerozolimy, mój sąsiad, jest wielkim ekstremistą. Jego głos niestety nie pomaga w odprężeniu, w rozwoju dialogu czy spotkaniu się. Mimo że pełni stanowisko publiczne, nie stara się rozwijać wspólnego mieszkania różnych grup w Jerozolimie, ale robi wszystko w odwrotną stronę.
KAI: Eminencja będzie pierwszym kardynałem urzędującym w Jerozolimie. Co to oznacza dla chrześcijan z czterech, graniczących ze sobą państw, którzy należą do tego samego Patriarchatu?
– Wielu chrześcijan z Ziemi Świętej przyjechało do Rzymu na konsystorz. Bazylika Matki Bożej Większej była pełna w czasie niedzielnej Mszy świętej. Wiem, że bardzo się cieszą i że są dumni. Pomijając fakt mojej osoby oni są dumni ze względu na uwagę, jaką poświęca się w tych dniach Ziemi Świętej, ich Kościołowi i ich pasterzowi. Jestem przekonany, że to będzie okazja do dobrego działania. Jesteśmy dumni, brzmi fajnie, ale musimy być odpowiedzialni, musimy działać.
KAI: Czy kardynałowi będzie łatwiej działać?
– Tego nie wiem. Wszystko się okaże po moim powrocie. Ja będę się starał działać jak zawsze.
KAI: Imigranci przeszkadzają politykom, a czy Kościołowi pomagają?
– Przeszkadzanie, pomaganie – myślę, że nie są to właściwe określenia. Imigracje są zjawiskiem globalnym, które stawia przed wszystkimi pytanie w różny sposób rozumiane. Polityka, Kościoły, wyznania, religie – społeczeństwa będą coraz bardziej wielokulturowe i wieloreligijne. Emigracje są wynikiem zmian gospodarczych, ale też wyzysku ekonomicznego, poważnych nierówności gospodarczych i społecznych, jakich doświadczają ludzie. Polityka i religie będą sobie zadawać pytania w inny sposób. Z jednej strony migracje są i będą wyzwaniem. Tworzą dużo znaków zapytania. Z drugiej strony tworzą one nowe rzeczywistości. Nasze Kościoły na Bliskim Wschodzie są pełne Filipińczyków. Jest to oczywiście obecność czasowa. Wiemy, że oni nigdy nie dostaną obywatelstwa. Ale są tam teraz. Kościół nie patrzy na paszport ani na wizę. Patrzy na chrzest, czyli na wiarę.
KAI: Jak wyglądają stosunki z innymi Kościołami? Prawosławny patriarcha Jerozolimy przyjechał po raz pierwszy na konsystorz…
– Jego obecność na konsystorzu jest jasnym znakiem świadczącym o tym, jakie mamy relacje, są one naprawdę pozytywne. Może nie są one jeszcze takie, o jakich byśmy marzyli, ale dobrze się układają. Wszyscy jesteśmy świadomi tego, że musimy pracować wspólnie i każdy z nas w swoim kontekście, historii i tożsamości.
KAI: Czy przed przyjazdem patriarchy rozmawialiście ze sobą?
– Tak i to dużo. Siostrzane Kościoły prawosławne nie dostrzegły żadnego uszczerbku dla siebie przez fakt, że zostałem kardynałem. Co więcej – zauważyły, że coś nam dano, coś więcej w ogóle dla wspólnoty chrześcijan. To piękny i pozytywny znak, pomijając wszystkie problemy, jakie mamy. Można dostrzec, że stosunki się poprawiły i że czujemy się częścią siebie nawzajem.
KAI: Jak należy zaradzić mieszaniu się polityki i religii. Na początku wojny na Ukrainie Eminencja zajął bardzo stanowcze i ostre stanowisko wobec poczynań Patriarchatu Moskiewskiego. Jako jeden z nielicznych Ksiądz Kardynał wsparł patriarchę chaldejskiego w Bagdadzie.
– Nie jestem w stanie pojąć wszystkich decyzji podejmowanych przez różne Kościoły. Pewnie też oceny działań mogłyby być różne. Dla mnie jest oczywistym, że na Bliskim Wschodzie i w ogóle w szeroko pojętym Wschodzie: na południu i na północy choćby np. w krajach słowiańskich, dzisiaj nie ma zupełnie żadnego sensu łączenia polityki i religii. Nie wiem, czy w przeszłości takie właśnie mieszanie sfery politycznej i religijnej przynosiło jakieś pozytywne rezultaty.
Jeśli Kościół jest związany z władzą polityczną, która panuje w danym momencie, to nie może mieć wolnego słowa, być proroczym.
Jezus nigdy nie uprawiał polityki. Mówił o podstawowych kryteriach życia, jak ma wyglądać nasze życie w społeczeństwie, w religii, we wzajemnych powiązaniach. Nigdy nie mówił, że trzeba się przeciwstawić okupacji rzymskiej. Nie wchodził w te kwestie. To powinno być odniesieniem także dla nas. Kościół nie może być pomieszaniem z polityką. Tu nie chodzi o to, że Kościołowi nie wolno prowadzić polityki. Ma prowadzić właśnie politykę Kościoła, mówić o prawach ludzi, o godności osoby, o szacunku dla życia i dla podstawowych praw. To ma być polityka w szerokim znaczeniu, a nie zajmowanie się uczestnictwem we władzy politycznej. To są różne rzeczy.
KAI: W czasie piątej medytacji (we wtorek 3 września) rekolekcji dla uczestników Synodu ojciec Timothy Radcliffe OP podkreślił znaczenie i rolę władzy. Jak Eminencja rozumie to pojęcie?
– Władza jest przede wszystkim służbą dla wspólnoty. Oznacza zdolność do słuchania i interpretowania rzeczywistości i potrzeb wspólnoty. Władza oznacza także kierowanie, udzielanie wskazówek. To zdolność powiedzenia „tak, ale”, a jeśli trzeba to i „nie”. To pozwala utrzymać wspólnotę zjednoczoną. W tym jednak wspólnota musi umieć się odnaleźć. Zatem władza musi być w jedności ze wspólnotą, którą reprezentuje.
KAI: Czy Synod może mieć władzę? Wczoraj (2 bm.) pięciu kardynałów wyraziło swoje wątpliwości wobec zbliżającego się Synodu.
– O tym już zdecydują przełożeni. Ja nie odbieram Synodu jako tego, który da nam ostateczne decyzje. Synod ogólny nie może wejść w życie Kościołów lokalnych, które są różne między sobą. Synod jest miejscem konfrontacji, które pomoże Kościołom lokalnym przyjąć kryteria działania.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.