Kard. Onaiyekan: trzeba schwytać i pociągnąć do odpowiedzialności bandyckie grupy
07 stycznia 2024 | 12:50 | Vatican News, Deborah Castellano Lubov, Krzysztof Dudek SJ | Abudża Ⓒ Ⓟ
W Nigerii potrzebujemy sprawiedliwości, a pierwszą rzeczą, jaką należy uczynić, jest schwytanie i pociągnięcie do odpowiedzialności bandyckich grup – mówi Radiu Watykańskiemu kard. John Onaiyekan. Choć brzmi to niewiarygodnie, pomimo licznych masakr, do których dochodzi od lat, w Nigerii wciąż mówi się o nieznanych sprawcach. Ogromne pieniądze przeznaczane są na ochronę i pełno jest agentów bezpieczeństwa, ale wszystko na próżno – zauważa emerytowany arcybiskup Abudży.
W sprawie Nigerii apelował ostatnio papież Franciszek, bo między 23 i 26 grudnia doszło tam krwawych napadów w stanie Plateau. Spalono 37 wiosek, zabijając 200 osób i raniąc kolejne 500. „Naoczni świadkowie mówią, że wszystkie wioski zostały zaatakowane w tym samym czasie, co oznacza, że były to działania skoordynowane, dobrze przygotowane i dobrze wykonane, masowe morderstwo” – mówi kard. Onaiyekan.
Jak tłumaczy, istnieje uzasadnione podejrzenie, że za wszystkim stoją sąsiedzi zamordowanych należący do innego plemienia. Są to pasterze Fulani, którzy od lat napływają z północy i z czasem stają się coraz bardziej uzbrojona grupą. „Nie wiemy, czy to ci pasterze, których spotkaliśmy wcześniej, czy też do tej grupy przeniknęli terroryści. Ta druga opcja jest prawdopodobna. Ale nawet jeśli tak jest, musimy znaleźć drogę do zatrzymania tego” – podkreśla purpurat.
Zapewnienia rządu nie budzą nadziei, bo zwykle dochodzenia państwowe nie potrafią wskazać, kto stoi za atakami, jakimi motywami się kierował i skąd uzyskał broń.
Kardynał podkreśla, że brak bezpieczeństwa dotyczy obecnie całej Nigerii. „Za każdym razem, kiedy udajemy się w podróż, zawsze towarzyszy nam obawa, że możemy zostać zatrzymani, porwani dla okupu lub obrabowani” – mówi purpurat. Jak tłumaczy, nie zawsze tak było. Problemy zaczęły się dopiero 10 lat temu. Wskazuje, że, choć niechętnie się o tym mówi, zjawisko to ma zabarwienie religijne, bo sprawcy powołują się często na islam.
„Ogólną odpowiedzią naszych muzułmańskich przywódców jest stwierdzenie, że ci ludzie nie są muzułmanami. Są przestępcami. Nie robią tego, co robią, w imię islamu – mówi duchowny. – Wiemy jednak, że kiedy wpadają w szał, wykrzykują islamskie hasła «Allahu akbar, Allahu akbar»”. To oznacza, że muszą mieć nauczycieli, którzy ugruntowują ich w fanatyzmie. „Musimy więc zmierzyć się z tym aspektem. Choć istnieje oczywiście, poza tym wymiar etniczny i ekonomiczny” – podkreśla kard. Onaiyekan.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.