Prof. Jan Żaryn: pomagamy Polakom zrozumieć samych siebie
19 stycznia 2024 | 14:08 | Joanna Operacz | Warszawa Ⓒ Ⓟ
– Instytut Dziedzictwa Myśli Narodowej został powołany po to, żeby przywrócić polskiej pamięci historycznej dziedzictwo chrześcijańsko-narodowe oraz przybliżyć myśl chrześcijańsko-społeczną. Bardzo wiele wydanych przez nas książek dotyczy historii katolicyzmu społecznego i dziejów Kościoła – mówi dyrektor tej instytucji prof. Jan Żaryn. Podkreśla, że w ciągu czterech lat działania IDMN udało się obalić wiele mitów i przywrócić pamięć o wielu zasłużonych postaciach.
Joanna Operacz, KAI: – IDMN istnieje dopiero od czterech lat, ale jak na tak młodą instytucję zdążył już sporo zrobić.
Prof. Jan Żaryn, IDMN: – Instytut Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego został powołany po to, żeby przywrócić polskiej pamięci historycznej dziedzictwo chrześcijańsko-narodowe. Do tej pory nie było instytucji dedykowanej wyłącznie temu dorobkowi, który był przecież fundamentalny dla polskiej tożsamości w XIX i XX wieku. To historia kilku pokoleń ludzi, którzy tworzyli obóz narodowy najpierw pod zaborami, później w wolnej Polsce, a potem pod okupacją i komunistyczną dominacją oraz na emigracji. Ich dzieje były mocno zafałszowane. Kreowano ich wyłącznie na antysemitów, a podczas II wojny światowej – część z nich kolaborantów z Niemcami. Ich dokonania uważano za ponurą i wstydliwą część dziedzictwa polskiego. Co gorsze, nosicielami tych kłamstw była wpływowa w PRL pseudointeligencja. Prawda jest zupełnie inna i warto, żeby była dostępna współczesnemu narodowi, który ma ambicje, żeby być niepodległy, a więc także rozumieć swoją przeszłość.
Czy myśl narodowa, która znalazła się w nazwie Instytutu, rzeczywiście jest tak istotna dla polskiej tożsamości?
– O, tak! To historia, która wiąże się z powstaniem Ligii Polskiej, a potem Ligii Narodowej. Jest rok 1886, gdy grupa emigracyjnych działaczy, byłych powstańców styczniowych, patrzy na kraj pod trzema zaborami i widzi, jak zmarniały polskie elity – przyjęły trójlojalizm jako program minimalizmu politycznego i odstąpiły od idei walki o niepodległość. To oczywiście była konsekwencja popowstaniowej traumy. Wspomniana grupa znalazła, szczególnie w młodym pokoleniu, ludzi, którzy także nie chcieli się godzić na minimalizm. Było to pokolenie Zygmunta Balickiego, Jana Ludwika Popławskiego i najzdolniejszego i najmłodszego z nich – Romana Dmowskiego.
Główna myśl tego obozu to budowanie nowoczesnego narodu wszechpolskiego i wszechstanowego: nie ma trzech polskich narodów, tylko jest jeden naród, cały włączony w strategię odzyskania niepodległości. Celem wszystkich stanów jest wygrana Polski z nawałnicą germanizacyjną i rusyfikacyjną. Trzeba dotrzeć do warstw ludowych i je wzmocnić w polskości. Nie była to więc tylko praca organiczna ani wyłącznie przygotowywanie powstania, tylko dużo więcej – zaproponowanie Polakom stałej, czynnej polityki z użyciem instrumentów jawnych i tajnych. Ta codzienna praca stała się ważnym elementem wychowania patriotycznego.
Duża część pracy IDMN dotyczy Kościoła katolickiego. Dlaczego?
– Kościół katolicki jest także ważnym nosicielem polskości. Dzięki naszym pracownikom i współpracownikom w wydawnictwie IDMN ukazało się ponad 60 publikacji naukowych, co czyni nas jednym z najbardziej aktywnych wydawnictw naukowych. Bardzo wiele z nich dotyczy historii katolicyzmu społecznego i dziejów Kościoła. Na przykład bardzo ciekawa publikacja to zebrane przez Pawła Kęskę nauczanie bł. ks. Jerzego Popiełuszki – kazania, wywiady w prasie polskiej i zagranicznej. To, co mówił ks. Popiełuszko, było do niedawna mało znane, a dzisiaj może nas wiele nauczyć.
Ostatnio wydaliśmy także wywiad rzekę z prof. Stanisławem Gebhardtem, przewodniczącym naszej Rady Programowej, kawalerem Orła Białego, a także pierwszą monografię Jana Mosdorfa pióra Mateusza Kofina. Inna rzecz, z której możemy być szczególni dumni, to opracowanie spuścizny Polskiej Misji Katolickiej we Francji z lat 1927-1948 – korespondencji prymasa Augusta Hlonda, która układa się w opowieść o opiece Kościoła nad Polakami znajdującymi się poza granicami kraju.
Tytuł wspomnianej przez pana książki o kard. Hlondzie to: „W obronie duszy polskiej”. Jaki obraz polskiej duszy wyłania się z waszych publikacji?
– Rolą Kościoła, zdaniem prymasa, było podtrzymywanie wiary wśród Polonii i przywiązania do ojczyzny. Dzięki autorytetowi prymasa w Kościele Powszechnym wychodźstwo mogło dalej modlić się po polsku i jednoczyć wokół świątyń. Wiemy, jak wielkie miało to znaczenie po II wojnie światowej, gdy wielu patriotów postanowiło dalej na emigracji walczyć o niepodległość Polski.
Wiele postaci z pogranicza katolicyzmu i ruchu narodowego zadawało sobie pytanie, gdzie leży granica w postrzeganiu narodu jako bytu, któremu człowiek powinien oddać wszystko, co posiada. Czy ma poświęcić dobro rodziny, czy także system wartości? Co to znaczy w praktyce: „Jestem Polakiem – mam obowiązki polskie”. Władysław Gałka, narodowiec z Bochni, pisał do żony z więzienia stalinowskiego: „Masz rywalkę, Polskę!”. Dla katolika to Bóg jest tym, który ustala, co jest dobre, a co złe. Nie można realizować interesu narodowego wbrew Dekalogowi. Najważniejszym celem ludzkiego życia jest zbawienie. Ale jednocześnie, stwierdzano, że katolicyzm jest fundamentem polskości. Czy było to utylitarne traktowanie Kościoła? Czy studenci polscy-narodowcy składając śluby Maryi na Jasnej Górze w maju 1936 r. nadużywali autorytetu Kościoła, jak ich oskarżano? Oczywiście, nie. Wzięło w nich udział ok. 20 tys. osób, czyli połowa studiującej wówczas młodzieży katolickiej. Proszę sobie wyobrazić, że dzisiaj połowa studentów w Polsce bierze udział w jednym wydarzeniu!
Sporo tych stereotypów, z którymi walczycie…
– Prof. Grzegorz Kucharczyk napisał do „Encyklopedii Ruchu Narodowego” bardzo ciekawe hasło o stosunku narodowców do dziedzictwa polskiego romantyzmu. Panuje fałszywe mniemanie, że z racji krytyki insurekcji jako narzędzia odzyskiwania niepodległości obóz narodowy nie był inspirowany przez polskich romantyków. Prawda wygląda zupełnie inaczej – twórcy obozu narodowego bardzo silnie inspirowali się ideami romantyków, zwłaszcza Adama Mickiewicza, budującymi narodową świadomość i patriotyzm. Młody Dmowski założył w gimnazjum konspiracyjną „Strażnicę”, kółko samokształceniowe dla młodzieży, a w 1891 r. zorganizował patriotyczną manifestację w setną rocznicę konstytucji 3 maja, w 1894 r. narodowcy ponownie wyszli na ulicę w rocznicę insurekcji kościuszkowskiej, w 1905 r. organizowano wiece i zjazdy patriotyczne w Warszawie, a w czasie I wojny światowej Dmowski walczył o utworzenie „Błękitnej Armii”, byśmy politycznie i militarnie stali po stronie zwycięzców, a nie zwyciężonych.
Jak przyznawał po latach Czesław Miłosz, przeciwnik obozu narodowego, gdyby przed wybuchem II wojny światowej zrobić sondaż dotyczący preferencji ideowo-partyjnych studentów w Polsce, 90 procent odpowiedziałoby, że są narodowcami. To ważny rys ówczesnej polskiej inteligencji – choć wielu, podobnie jak Miłosz, uznałoby to za oskarżenie. Wiele osób także dzisiaj pewno uznałoby to za oskarżenie, gdybym powiedział, że w międzywojniu większość episkopatu Polski sympatyzowała z obozem narodowym, na czele z abp. Józefem Teodorowiczem, kard. Adamem S. Sapiehą, bp. Stanisławem Łukomskim.
Jakie są największe sukcesy IDMN?
– Naszym sztandarowym projektem są dwa słowniki: „Słownik biograficzny polskiego katolicyzmu społecznego” i „Słownik biograficzny polskiego obozu narodowego”. W obu seriach ukazało się po pięć tomów, a w sumie ma się ukazać 14. Każdy tom wydany na poziomie PSB, to kilkadziesiąt biogramów osób, które w istotny sposób wpisały się w historię Polski XIX i XX wieku, a są albo zupełnie nieznane, albo – jak w przypadku Romana Dmowskiego – wiedza o nich jest powierzchowna albo wręcz fałszywa. Trzecim dużym projektem jest „Encyklopedia ruchu narodowego”, która ciekawie uzupełnia opowieść o historii Polski. Mam nadzieję, że te trzy pozycje wejdą na stałe do dorobku historycznego i będą zmuszały wszystkich, którzy będą się zajmowali dziejami ruchu narodowego, przynajmniej do ustosunkowania się do nich.
Działamy też na forum edukacyjnym. W Centrum Edukacyjnym IDMN przy ulicy Andersa w Warszawie odbywają się promocje naszych książek, warsztaty (np. tańców narodowych), kursy języka polskiego dla Ukraińców, różne spotkania – przede wszystkim z nauczycielami. Mamy Klub Nauczyciela, do którego należy ponad 500 osób. Dział edukacyjny prowadzi także dwie szkoły letnie, wydaje gry edukacyjne dla młodzieży, organizuje wystawy.
Udało się nam pozyskać ponad 30 kolekcji po działaczach narodowych w kraju i na emigracji, które są teraz porządkowane i digitalizowane. W sumie to kilkaset tysięcy kart. Przygotowujemy portal internetowy, na którym chcemy je udostępnić.
Fundusz Patriotyczny w edycjach, które się do tej pory zakończyły, to ponad 100 milionów złotych, które przełożyły się na grubo ponad 600 projektów. Były to projekty rocznicowe, np. jednorazowe, patriotyczne, ale też wydawnicze, płyty z pieśniami religijno-patriotycznymi; upamiętnienie dziedzictwa ks. Franciszka Blachnickiego w Krościenku nad Dunajcem czy wiele inicjatyw lokalnych, takich jak na przykład projekt stworzenia kaplicy w Jaworznie, dedykowanej wszystkim polskim lotnikom, którzy walczyli na frontach II wojny światowej, czy też wsparcie dla budowy domu rekolekcyjnego, itd.
Podsumowując mogę powiedzieć, że największa wartość tej instytucji jest taka, że dyrektor wprawdzie jest, ale właściwie dyrektorem jest każdy z pracowników, bo realizuje własne projekty. A są to ludzie młodzi
Za jeden z tych projektów bardzo was krytykowano – za wsparcie Marszu Niepodległości.
– Reakcja była momentami taka, jakbyśmy wsparli ludzi pozbawionych praw obywatelskich. Niestety, wiele osób pełniących ważne funkcje w państwie dziedziczy bolszewicką skłonność do nietolerowania nikogo, kto myśli inaczej. Różnorodność polskości, jej bogactwo jest dla niektórych wadą i kompleksem, i jest nie do przyjęcia. Oczywiście, skutkuje to dziś obawą, że zostaniemy zlikwidowani przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego….
Największe wyzwanie to …?
– Chyba największe wyzwanie to dalszy ciąg remontu i budowy muzeum dziedzictwa chrześcijańsko-narodowego przy ulicy Powsińskiej w Warszawie. Powstało ono formalnie jako część IDMN. W fazie koncepcyjnej jest przygotowywanie wystawy głównej. Naszym wielkim marzeniem jest przygotowanie wystawy pamiątek po Ignacym Janie Paderewskim, między innymi jego fortepianu, który znajduje się na Zamku Królewskim. Ponieważ w tej chwili nie dysponujemy miejscem do prezentowania takich zasobów, zamierzamy je wystawić, np. w muzeum w Otwocku.
Na ile udało się wam dotrzeć do powszechnej świadomości? Chyba wciąż pokutuje u nas przekonanie, że każdy, kto używa słowa „naród”, jest faszystą i ogólnie złym człowiekiem?
– Trudno to ocenić. My jako Instytut docieramy do elit, czyli do ludzi zainteresowanych. Jest to więc oferta dla chcących. Ale mieliśmy możliwości, chociażby poprzez Fundusz Patriotyczny, docierania do bardzo szerokich grup odbiorców, np. przez współtworzenie filmów dokumentalnych. Na przykład świetny film wyprodukowany przez Roberta Kaczmarka o Tadeuszu Romerze, podczas II wojny światowej ambasadorze w Tokio, który troszczył się o uciekających obywateli Polski, m.in. Żydów, a później był w Moskwie w bardzo trudnym czasie odkrywania grobów katyńskich w 1943 r. Po wojnie nie mógł wrócić do Polski, bo od razu zostałby zamordowany, więc zainstalował się razem z żoną i córkami w Montrealu w Kanadzie i na tamtejszym uniwersytecie nauczał literatury francuskiej. To nie tylko zasłużony dyplomata, ale także wielki erudyta i wybitna postać kultury polskiej i światowej. Do niedawna zupełnie zapomniany, ale dzięki może filmowi stanie się bardziej rozpoznawalny. Podobnie nieznaną postacią był mjr Stanisław Ostwind, dowódca NSZ, pochodzenia żydowskiego, zamordowany przez komunistów w 1945 r. Dzięki nam zaczął być znany.
Niedawno organizowaliśmy Forum Wiesława Chrzanowskiego z okazji okrągłych urodzin i śmierci profesora. Były bardzo ciekawe dyskusje z udziałem wybitnych intelektualistów, także na tematy współczesne. Powstał też film o marszałku, autorstwa Krzysztofa Nowaka.
Krzysztof Nowak nakręcił również pierwszy polski film dokumentalny o Traktacie Wersalskim. Patroni naszego Instytutu stanęli wtedy przy biurku w Wersalu i 28 czerwca 1919 roku podpisali się w imieniu Polski pod traktatem pokojowym jako przedstawiciele dwudziestu kilku państw, które wygrały I wojnę światową.
Jak wygląda teraz sytuacja IDMN?
– Obcięto nam budżet o połowę i perspektywy niestety nie są optymistyczne. Priorytety nowej władzy są ulokowane gdzie indziej, na pewno nie po stronie dziedzictwa chrześcijańsko-narodowego. Ja jednak mam nadzieję, że jednak będziemy mogli istnieć i nadal pomagać Polakom w zrozumieniu samych siebie.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.