Drukuj Powrót do artykułu

Ks. Dmitriew: Oby Ukraińcy nie tracili poczucia bezpieczeństwa, wiary i swej tożsamości

24 lutego 2024 | 15:09 | Krzysztof Tomasik, kg | Kijów Ⓒ Ⓟ

Sample Fot. ELEOS Ukraina

Oby Ukraińcy nie tracili poczucia bezpieczeństwa na swych granicach, aby nie tracili wiary i swej tożsamości, umiłowania swej kultury – mówi ks. Serhij Dmitrijew w drugą rocznicę rosyjskiej agresji na Ukrainę.  W rozmowie z KAI kapłan Prawosławnego Kościoła Ukrainy (PKU),  główny kapelan obrony terytorialnej Ukrainy i szef organizacji charytatywnej „Eleos” opowiada m. in.  o największych wyzwaniach stojących przed krajem czasu wojny i odpowiedzi na nie Kościoła, a także relacjach polsko-ukraińskich.

Krzysztof Tomasik (KAI): Mijają dwa lata rosyjskiej agresji na Ukrainę. Co Ksiądz odczuwa?

Ks. Siergiej Dmitrijew: Czuję się bardzo dobrze i nie narzekam.

Jak ocenia Ksiądz obecną sytuację?

– Jako stabilną. Dla niektórych takie pytanie wygląda dziś jako nieco prowokacyjne. To tak, jakby zapytać kogoś, kto siedzi obok zgliszcz swego spalonego domu, co i jak się  czuje. Nie znaczy to jednak, że sami Ukraińcy nie zadają sobie takich pytań. Oczywiście to nie jest mecz piłkarski, na którym można zapytać siedzącego obok kibica, jak się czuje, co myśli itp. Dla zwykłych ludzi sytuacja jest tragiczna, nie mogą niczego planować nawet na dzień dzisiejszy, bo takie zamiary i plany mogą zostać zrujnowane już za chwilę np. przez ogłoszenie alarmu przeciwlotniczego i niemożność pójść tam, dokąd się zamierzało. Jeśli chcesz wyjechać za granicę, nie wiesz, czy uda ci się przekroczyć ją. Na przykład czy dojedziesz do Wilna przez inne kraje. Nie ma regularnych połączeń kolejowych ani lotniczych.

Ukraińcy żyją obecnie w swojej przestrzeni i w swoim czasie. Wszystko to jest niezrozumiałe dla ludzi z zewnątrz i aby to zrozumieć, trzeba tutaj mieszkać. Inny uraz psychiczny naszego narodu to ciągłe straty bliskich osób – członków rodziny, sąsiadów, przyjaciół.

Jak na te wyzwania odpowiada Prawosławny Kościół Ukrainy? Jakie podejmuje inicjatywy i pomaga ludziom?

– Przede wszystkim pamiętajmy, że Kościół to ludzie, wierzący, którzy go tworzą. I te problemy, którymi oni żyją, są zawsze wyzwaniem dla Kościoła. Jednocześnie nadal prowadzi on tę misję, do jakiej każdy Kościół prawosławny jest powołany. I obecnie główny aspekt tych działań, które Kościół może podejmować w obecnej sytuacji, to pomoc humanitarna oraz wsparcie duchowe i psychologiczne. Staramy się rozwijać nasze kościelne instytucje socjalne, to znaczy „Eleos-Ukraina” i inne – jest to w sumie niewielka pomoc, ale mimo wszystko ludzie jej potrzebują i korzystają z niej.

Drugim istotnym wyzwaniem jest nacisk polityczny, ciągle na nas wywierany. Chodzi o to, że sama wojna na Ukrainie jest przedłużeniem „rewolucji godności” i rewolucji o wolność ludzi. I obecne wydarzenia w naszym kraju można nazwać „kontrrewolucją wolności religijnej”. I pod tym względem Kościół jest tą instytucją, która może pokazać i wyjaśnić ludziom, o co w tym wszystkim chodzi i odpowiedzieć na pytanie, dlaczego i po co wszystko to się dzieje.

Jest to sprawa duchowa, bo ludzie nieraz zastanawiają się i pytają: „Gdzie jest Bóg? Dlaczego tak cierpimy?”. Patriarchat Moskiewski nie może udzielić na to odpowiedzi, podobnie zresztą jak inne Kościoły, których nie ma tu, na miejscu. Tylko miejscowy Kościół, który bierze bezpośredni udział w tych wydarzeniach, może odpowiedzieć na te trudne i ważne pytania.

Jak wyglądają w czasie wojny relacje z Ukraińskim Kościołem Prawosławnym (Patriarchatu Moskiewskiego)?

– Wydaje mi się, że nasi obywatele nie są w wystarczającym stopniu chronieni za granicą. Moja córka mieszka obecnie w Niemczech i wiem, że czuje się tam bezpieczniej niż w Polsce. Ale czuje się bardziej zagrożona pod względem duchowym, ponieważ Patriarchat Moskiewski ma tam ponad 200 parafii i obecnie mówi, że to on jest Kościołem ukraińskim i w niektórych krajach zachodnich jego struktury zaczynają już otrzymywać pieniądze od rządu, aby opiekować się emigrantami-obywatelami ukraińskimi. A my nie możemy wysyłać swoich kapłanów za granicę. I w tym znaczeniu nie mamy pełnej wolności. Te wartości, które głosi Europa: wolność słowa, sumienia, wyznania, równość wszystkich ludzi – nie działają.

Jak obecnie Ukraina postrzega stosunki z Polską? Wiemy, co się dzieje na naszej wschodniej granicy, chodzi przede wszystkim o sprawę zboża, ale nie tylko…

– Prości ludzie, którzy mieszkają i pracują w Polsce, płacą podatki, nie rozumieją do końca, co się teraz dzieje. Ukraińcy pracują dla dobra Polski i to ona wygrywa gospodarczo, handlowo, nie Ukraina. Pisał o tym m.in. ks.  Mieczysław Puzewicz.
Rozumiemy, że to jest manipulacja, ale tak samo rozpoczynali faszyści, którzy początkowo działali na marginesie, ale wskazywali jako winnych kryzysu w kraju na Żydów, komunistów i innych, a potem wiadomo, do czego to doszło. Teraz w Polsce takimi winnymi są Ukraińcy i kto wie, czy za rok nie zrobi im się niebezpiecznie w Polsce. I cała ta pomoc, te dobre stosunki między nami, którymi tak się chwaliliśmy i szczyciliśmy, zostaną zapomniane.

Czego najbardziej potrzebuje dzisiaj Ukraina?

– Przede wszystkim solidarności, i to ogólnoświatowej, aby świat zrozumiał, o co ona walczy, po co, gdyż za te wartości, które głosiliśmy w czasie „rewolucji godności”, gotowi jesteśmy umrzeć. I pytam: czy Europa też jest gotowa za nie umrzeć, za te wartości, które ceni. A jeśli nie jest do tego gotowa, to co będzie dalej. Chcę zwrócić uwagę, że gdy na granicy polsko-ukraińskiej pojawiają się hasła oskarżające Ukraińców, że szkodzą dobrobytowi Polski, to co robi społeczeństwo, aby nie było takich poglądów. Wiemy, że jest to wynik propagandy rosyjskiej, ale trzeba pamiętać, że w warunkach toczącej się wojny bardzo łatwo jest manipulować ludźmi za pomocą wpisów na Facebooku i w innych sieciach społecznościowych, fejków itd. Dziś Ukraińcy potrzebują też pomocy informacyjnej i to jest bardzo ważne. I oczywiście nadal potrzebujemy broni, żeby bronić swojej ziemi i swoich wartości.

Chcę też, żeby wszyscy wiedzieli, iż codziennie granica Rosji przesuwa się nieraz pół kilometra, nieraz dwa kilometry coraz bardziej na zachód, coraz bliżej Polski. I trzeba zadać wam, Polakom, pytanie: czy chcecie mieć na wschodzie zamiast Ukrainy – takiej, jaka ona jest – za sąsiada Rosję i obok niej Białoruś. Polacy muszą sami odpowiedzieć na to pytanie.

Trzeba też pamiętać o tym, że Polska pomagała i nadal pomaga Ukrainie, a Rosja nigdy nie wybacza tym, którzy pomagają jej wrogowi a Ukraina jest jej wrogiem, Polska więc też nim jest. I wcześniej czy później Rosjanie zemszczą się za to. Dowiodła  tego, i to wielokrotnie, historia.

Jak ocenia Ksiądz sytuację polityczną w Ukrainie? Słyszymy ostatnio o sporach w rządzie, o zmianach w najwyższych szczeblach dowództwa wojskowego. Jak to interpretować?

– Zmiany zawsze były i są, tym bardziej teraz, gdy dobiega końca kadencja prezydenta, zbliżają się wybory, ale nie można przeprowadzać zbyt dużych zmian obecnie, bo byłyby one zbyt niebezpieczne dla walczącego kraju. Z drugiej jednak strony niedobrze jest też wtedy, gdy ta sama władza trzyma się zbyt długo u steru.

W tym kontekście chce podkreślić, iż Kościół prawosławny i inne Kościoły chrześcijańskie są tymi narzędziami, które jednoczą naród i dają mu stabilność, bo głoszą pojednanie i wartości i w tym znaczeniu przyczyniają się do stabilizacji w państwie. Zadaniem Kościołów jest jednoczenie polityków wokół obrony swego kraju. Kościół potępia korupcję, spory i kłótnie.
A między politykami zawsze będą różnice zdań i spory, nawet w czasie wojny. Ale mimo wszystko sądzę, że sytuacja społeczno-polityczna u nas jest stabilniejsza niż na przykład w Polsce.

Czego życzyć Ukrainie? Jakie macie nadzieje na przyszłość?

– Wydaje mi się, że nie potrzebujemy żadnych życzeń, ale ważne są czyny, nie słowa. W najbliższym czasie wybieram się do Polski na zaproszenie naszych partnerów. Rozmawiałem niedawno z ambasadorem Słowacji w Kijowie i on mi powiedział, że jeśli będą kolejki na granicy polsko-ukraińskiej, to lepiej jechać od strony słowackiej, bo będzie szybciej.

A wracając jeszcze do życzeń, to ważne jest, aby Ukraińcy nie tracili poczucia bezpieczeństwa na swych granicach, aby nie tracili wiary i swej tożsamości, umiłowania swej kultury – to jest bardzo ważne. Polska przeżyła wielką emigrację w latach II wojny światowej i pod jej koniec, gdy w 1944 zaczęli do niej wkraczać Sowieci. Dziś Polacy są rozproszeni po całym świecie. Jest to wielka tragedia dla ludzi.

Poznałem kiedyś pewnego Polaka – weterana wojennego, który w czasie wojny najpierw walczył z Niemcami, został ranny, trafił do szpitala w Warszawie, potem do Łomży, a tam byli już Rosjanie, którzy wywieźli go na Syberię. Stamtąd udało mu się wydostać i przez Iran dostał się do armii Andersa i walczył o Polskę. Po wojnie chciał wrócić do Polski, ale nie mógł, gdyż walczył wspólnie z Brytyjczykami. Jego powrót stał się możliwy dopiero pod koniec lat osiemdziesiątych. Jest to przykład jednej z tysięcy tragedii ludzkich.

Chcę jeszcze przywołać inne zdarzenie. Niedawno otrzymałem w Lublinie Nagrodę im. Emiliana Kowcza [ustanowiona przez Ukraiński Kościół Greckokatolicki, nosi imię ukraińskiego kapłana greckokatolickiego, zamęczonego w niemieckim obozie koncentracyjnym na Majdanku i ogłoszonego błogosławionym przez św. Jana Pawła II w 2001 – KAI].  Gdy przygotowywałem przemówienie, chociaż właściwie nie było ono potrzebne, dowiedziałem się pewnej ciekawej rzeczy. Mimo że wielokrotnie byłem w Lublinie, to nie wiedziałem, że gdy Armia Czerwona dotarła tam i wyzwoliła Majdanek, to niemal natychmiast Rosjanie zamienili ten obóz na sowiecki i nadal przetrzymywali i torturowali tam ludzi, swoich przeciwników. Obóz z hitlerowskiego stał się sowiecki i istniał w tym charakterze jeszcze kilka lat po wojnie. Bo tam, dokąd wchodzą Rosjanie, przestaje istnieć wolność, ale powstają nowe obozy i więzienia.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.