Zwierzchnik Ormiańskiego Kościoła Apostolskiego: nie ma pokoju bez sprawiedliwości
26 lutego 2024 | 13:31 | Witold Repetowicz (KAI Bejrut) | Bejrut Ⓒ Ⓟ
„Brak bezpieczeństwa jest rezultatem niesprawiedliwości i braku wzajemnego zrozumienia, akceptacji, szacunku oraz zaufania” – mówi katolikos cylicyjski Ormiańskiego Kościoła Apostolskiego Aram I, mający swoją siedzibę na przedmieściach Bejrutu, dokąd Kościół ten przeniósł się po ludobójstwie w Turcji. „Globalizacja powoduje, że ten mały świat staje się jeszcze mniejszy i to powoduje, że kwestia koegzystencji staje się coraz ważniejsza” – podkreśla duchowy przywódca Ormian, który dodaje, że siła nie oznacza słuszności.
Zdaniem Arama I główną przyczyną konfliktów jest strach i dotyczy to również konfliktu palestyńsko-izraelskiego, w którym obie strony boją się nawzajem. „Ten strach jest głęboko zakorzeniony we wzajemnej historii i świadomości, a odrzucenie go jest bardzo trudne. Podobnie jest w przypadku relacji ormiańsko-tureckich. Ale musimy dążyć do rozwijania jakiegoś zaufania, w oparciu o sprawiedliwość, wzajemną akceptację i świadomość wspólnego życia” – stwierdza Aram I. Jego zdaniem można to osiągnąć jedynie jeśli zostaną uznane uzasadnione prawa narodów i dotyczy to zarówno Ormian w stosunku do Turcji, jak i Palestyńczyków w stosunku do Izraela. „Wzajemna akceptacja wymaga uznania wzajemnych praw, bo gdy uznane są prawa tylko jednej strony, a drugiej są gwałcone to rodzi się z tego konflikt” – podkreśla. „Nawet jeśli rekoncyliacja nie jest możliwa od razu, gdyż następuje na końcu długiego procesu, to można chociaż osiągnąć pokojową koegzystencję” – dodaje Aram I. Jego zdaniem w przypadku konfliktu palestyńsko-izraelskiego kluczowe znaczenie ma uznanie prawa do samostanowienia narodu palestyńskiego i to Palestyńczycy powinni zdecydować jaka powinna być jego forma.
Katolikos podkreśla przy tym, że Palestyńczycy nie przybyli do Palestyny z Europy czy USA i mieszkają na swoich historycznych ziemiach. „Jeśli Palestyńczycy nie otrzymają swoich praw to ten konflikt będzie trwał w ten czy inny sposób. Nie powinniśmy zajmować się symptomami problemu ale jego przyczyną, którą jest niesprawiedliwość” – ostrzega Aram I i dodaje, że to samo dotyczy problemu Ormian z Górskiego Karabachu. „Arcach, bo tak my Ormianie nazywamy Górski Karabach, to historyczna kolebka Ormian i nie można lekceważyć historii” – stwierdza. Odnosząc się do wypędzenia Ormian z Górskiego Karabachu w wyniku operacji militarnej Azerbejdżanu katolikos podkreśla, że Ormianie muszą mieć zagwarantowane prawo do bezpiecznego powrotu i samostanowienia. Aram I przyznaje jednak, że okoliczności międzynarodowe i pozycja Turcji mogą spowodować, że do tego nie dojdzie, a dziedzictwo narodowe Ormian w Górskim Karabachu zostanie zniszczone.
„Społeczność międzynarodowa wprawdzie potępiła agresywne działania Azerbejdżanu, wspierane przez Turcję, ale nie zrobiła nic ponadto. Żyjemy w świecie pełnym różnego rodzaju pogwałceń praw człowieka” – podkreśla katolikos i ubolewa, że ONZ nie ma zdolności właściwego reagowania na tego typu konflikty. „To dotyczy zarówno konfliktu palestyńsko-izraelskiego jak i azerbejdżańsko-ormiańskiego. Rada Bezpieczeństwa podjęła szereg decyzji, które Izrael po prostu zignorował. I tak samo zrobił Azerbejdżan” – mówi ormiański hierarcha i dodaje, że społeczność międzynarodowa musi być bardzo wrażliwa na naruszenia praw człowieka, a prawo międzynarodowe nie może być ignorowane, gdyż w przeciwnym razie świat pogrąży się w chaosie. „ONZ powinna podejmować konkretne działania w przypadku konfliktów, a tego nie robi. Jej obecna rola jest niejasna i niejednoznaczna. To musi być zmienione i organizacja ta powinna być bardziej wydajna i zorientowana na działania, bo decyzje, które pozostają tylko na papierze nie są potrzebne” – uważa katolikos.
Zdaniem Arama I we współczesnym świecie nie można się oddzielać murami, a obawy Izraela dotyczące jego bezpieczeństwa wynikają z jego polityki. „Jeśli ktoś nie akceptuje bezpieczeństwa innych, ich wartości i ich praw, to sam nie będzie bezpieczny” – podkreśla i dodaje, że nie ma pokoju bez sprawiedliwości. Odnosząc się do groźby ataku izraelskiego na Liban katolikos podkreśla, że to wszystko jest pochodną konfliktu izraelsko-palestyńskiego. „Nie można tego oddzielać i dlatego uważam, że nadszedł czas by Palestyńczycy i Izraelczycy usiedli razem z kluczowymi graczami międzynarodowymi i zaczęli proces pokojowy, który powinien doprowadzić do wzajemnej akceptacji Palestyńczyków i Izraelczyków, w oparciu o ich uzasadnione prawa” – uważa Aram I, dodając, że w przeciwnym razie Izrael nigdy nie zapewni sobie bezpieczeństwa i pokoju. „Nie osiągnie tego niszcząc Gazę, bo to nie będzie koniec. To tylko spowoduje więcej problemów” – dodaje.
Odnosząc się do tego, że Liban może zostać zniszczony przez wojnę Aram I podkreśla, że nikt tego nie chce ale przyznaje, że nie wie jakie plany w tym zakresie ma Izrael. „Liban jest krajem różnych wspólnot, żyjących ze sobą w oparciu o wzajemne prawa oraz obowiązki i dzielących między siebie władzę polityczną. To jest wyjątkowość Libanu i dlatego nie jest w niczym interesie by to niszczyć” – stwierdza i dodaje, że Liban jest małym krajem, który jest mostem między Wschodem i Zachodem. „Liban daje przykład jak żyć razem” – mówi przywódca kościoła ormiańskiego. Podkreśla jednak, że nie twierdzi, że Liban powinien wspierać Palestyńczyków przeciwko Izraelowi. „Faktem jest jednak, że prawa Palestyńczyków są gwałcone od dekad” – wyjaśnia. Aram I uważa, że należy wspierać działania, które doprowadzą do zakończenia wojny w Gazie. „W szczególności konieczne jest zawieszenie broni bo to co się tam dzieje to ogromna tragedia. A następnie trzeba rozpocząć proces pokojowy” – ocenia katolikos i przypomina, że miał on już miejsce ale zakończył się fiaskiem. „Główne potęgi międzynarodowe i regionalne muszą się w ten proces aktywnie włączyć by znaleźć rozwiązanie akceptowalne dla wszystkich stron” – uważa Aram I.
Katolikos przyznaje, że chrześcijanie żyjący w Izraelu i Palestynie również są narażeni na skutki tego konfliktu. Podkreśla jednak, że nie ma on charakteru religijnego, lecz polityczny. „Niedawno miałem wykład w Waszyngtonie na temat geopolitycznej roli religii, w szczególności w odniesieniu do Bliskiego Wschodu. I konkluzją było to, że religia nie może być upolityczniana i wyrażana w formie ideologii” – podkreśla, dodając, że religia powinna wspierać procesy pokojowe oraz sprawiedliwość. „Religia nie może być polityczna ale nie może być też apolityczna bo kwestie pokoju, sprawiedliwości, zmiany klimatu są w pewnym sensie kwestiami religijnymi. Ale religia powinna do nich podchodzić z innej perspektywy” – wyjaśnia i podaje za przykład ideologizacji religii związek Putina z Rosyjskim Kościołem Prawosławnym. „Putin twierdzi, że prowadzi tę wojnę przeciwko Ukrainie ze względu na bezpieczeństwo Rosji, a tamtejsza cerkiew deklaruje, że popiera Putina w kwestii wojny. W takiej sytuacji kościół powinien mieć poważny problem, bo według mnie nie powinien stawać po niczyjej stronie ale być adwokatem praw człowieka. W przeciwnym razie przestaje być Kościołem, a staje się religijną ideologią” – podkreśla Aram I, dodając, że to samo dotyczy innych religii, w szczególności islamu i judaizmu.
„Religia powinna mówić co jest dobre a co jest złe, religia jest głosem ludzi, ich sumieniem” – stwierdza. „W chrześcijaństwie duchowieństwo to ambasadorowie Boga, a jaka jest rola ambasadorów? Przede wszystkim być wiernym swojemu rządowi, którym w tym wypadku jest Bóg, oraz implementować jego decyzje, czyli w tym wypadku biblijne wartości” – podkreśla katolikos. „Jeżeli chodzi o wspomnianą geopolitykę religii to nadszedł czas by trzy wielkie monoteistyczne religie tj. chrześcijaństwo, islam i judaizm, spotkały się w Jerozolimie i jednym głosem opowiedziały się za pokojem opartym na sprawiedliwości” – uważa katolikos, podkreślając, że Jerozolima to miasto pokoju. Na pytanie czy uważa perspektywę takiego spotkania za realistyczną Aram I odpowiada, że takie są jego oczekiwania.
Aram I przyznaje, że liczba chrześcijan na Bliskim Wschodzie spada i dotyczy to również Libanu, w którym przyczynia się do tego kryzys gospodarczy oraz brak zaufania i transparentności. „To fakt i to ogromna tragedia ale powinniśmy się koncentrować na jakości, a nie na ilości” – stwierdza i dodaje, że bardzo ważna dla libańskich chrześcijan jest jedność i to jak się organizują. „Najlepiej zorganizowane szkoły, szpitale czy centra socjalne prowadzone są przez chrześcijan i musimy to wzmocnić” – podkreśla i dodaje, że jeśli chodzi o Ormian to są wszędzie. „Nie ma nawet małego skrawka na tym świecie, w którym nie byłoby Ormian i wszędzie jesteśmy dobrze zorganizowani, a kościół jest w centrum naszego życia wspólnotowego” – podkreśla cylicyjski katolikos i dodaje, że Ormianie wzbudzają zaufanie innych narodów i państw. „Naszą rolą było zawsze budowanie mostów między różnymi perspektywami, zarówno tu w Libanie, jak i w innych miejscach. Gdy podróżowałem ostatnio do Zjednoczonych Emiratów Arabskich i Kataru i spotkałem się tam z władzami to widziałem z ich strony zaufanie do nas i oczekiwanie, że Ormianie będą odgrywać aktywną rolę” – stwierdza Aram I.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.