Wyjątkowy kapłan, ks. Krzysztof Homoncik powrócił do Domu Ojca
07 sierpnia 2024 | 22:30 | Iwona Flisikowska | Gdańsk Ⓒ Ⓟ
W święto Przemienienia Pańskiego, 6 sierpnia setki parafian żegnały na gdańskim Ujeścisku swojego proboszcza i Duszpasterza Rodzin – ks. Krzysztofa Homoncika, który „powrócił do Domu Ojca”. Ten wyjątkowy kapłan odszedł 1 sierpnia.
Uroczystemu pożegnaniu przewodniczył abp Tadeusz Wojda, metropolita gdański i przewodniczący Episkopatu Polski. W mszy wzięło udział ok. 100 kapłanów z archidiecezji, a także koledzy z rocznika seminaryjnego i ojcowie redemptoryści, a także niezliczone tłumy mieszkańców Trójmiasta.
Ks. Krzysztof Homoncik, był dzielnym, Bożym Wojownikiem – opowiadają parafianie. Do końca swoich dni pełnił duszpasterską posługę nie tylko dla parafian, ale wszystkich, którzy „pukali” do drzwi plebanii, która tak naprawdę była i jest „domem sąsiedzkim” dla potrzebujących. To tutaj dzięki proboszczowi działa prężnie Caritas, niosąc pomoc ubogim, nie tylko z parafii św. Ojca Pio, ale wszystkim, którzy znaleźli się na takim zakręcie życia, gdzie ostatnią deską ratunku była nasza parafia – puentują wierni.
Znajduje się tu m.in. ewangelizacyjna Wspólnota Betlejem i Wspólnota Jeruzalem czyli duszpasterstwo młodzieży (opiekunem jest ks. Łukasz Chamier Cieminski, obecnie administrator parafii), a także Domowy Kościół i Grupa modlitewna Ojca Pio, Liturgiczna Służba Ołtarza, Oaza młodzieżowa i Oaza studencka.
Jakie są początki kościoła pod wezwaniem św. Ojca Pio? Trudno w to uwierzyć, ale jeszcze w 2000 r., czyli wyjątkowym bo Jubileuszowym, w szczerym polu, na łące i ugorze powstały pierwsze podwaliny późniejszej świątyni. Powstawała ona nie tylko jako kościół „z cegieł”, ale też jako żywa świątynia mieszkańców Ujeściska a także innych Gdańszczan, którzy przyjeżdżali by uczestniczyć w wydarzeniach w parafii: liturgicznych, ale też artystycznych.
Przyciągała osoba proboszcza, jego niezwykła charyzma. Sam on często podkreślał i cytował słowa, że jest „tylko ołówkiem w rękach Boga” i że wszyscy mamy dobrego patrona parafii jakim jest Ojciec Pio.
– Kiedy po godzinie 20. pierwszego sierpnia zaczęły bić dzwony, otrzymałam wiadomość od syna, że ks. Krzysztof nie żyje. Zmarł po ciężkiej wielomiesięcznej chorobie. Zupełnie spontanicznie pobiegłam razem z sąsiadami do kościoła – opowiada Iwona Sobisz. – Zaczęliśmy się modlić, napływało coraz więcej parafian i tak rozpoczęło się nocne czuwanie, a o godzinie 23 ksiądz Łukasz i ksiądz Wojtek odprawili Mszę już za śp. pamięci ks. Krzysztofa.
– Nasz brat włożył w budowę kościoła tego materialnego, a przede wszystkim duchowego, całe swoje serce, wszystkie swoje siły, talenty jakie dał jemu Bóg – wspominają bracia proboszcza – Henryk i Paweł Homoncikowie z żonami Dorotą i Martą. Na początku żył i mieszkał w pomieszczeniu gospodarczym, a pierwszym kościołem – o czym też wspominają parafianie – był zwykły barak. Jakże bliski, bo zawsze wypełniony po brzegi na niedzielnych mszach. Budowa trwała długo, ale świątynia powstawała na oczach parafian. Miesiąc temu pochowaliśmy naszego tatę Stanisława, a dziś żegnamy się z kochanym bratem. Mówimy „do zobaczenia w Niebie” – puentują Henryk i Paweł Homoncikowie.
– Ksiądz Krzysztof, mój brat stryjeczny, przybył 700 kilometrów do Gdańska z „Sądeckiej Góry Tabor” – mówił w czasie pożegnalnej Mszy, o. Ireneusz Homoncik, redemptorysta. Jestem Bogu wdzięczny za jego piękne życie.
Jedno z ostatnich dzieł proboszcza, na którym bardzo mu zależało, było stworzenie miejsca ku czci Matki Bożej Nieustającej Pomocy, aby wierni mogli się do Niej zwracać z ufnością powierzając swoje intencje.
– Patrząc ile osób pojawiło się na uroczystości pożegnania śp. ks. Krzysztofa, można powiedzieć: jeden człowiek tyle serc – dzieli się Wioletta Kużel, parafianka. Dla nas z mężem Piotrem i córką, ksiądz proboszcz był częścią naszej rodziny. Mieliśmy w nim wielkie wsparcie, siłę do działania na rzecz parafii w wielu przedsięwzięciach. Zwracaliśmy się do niego „Wujek”, bo tak był dla nas bliski. Zapamiętamy jego dobroć i życzliwość i „pracę 24 godziny na dobę” na rzecz parafian – dzieli się Pani Wioletta.
Na ostatnie spotkanie ze swoim proboszczem, parafianie przyszli ubrani na biało, a większość trzymała białą różę. Ks. Krzysztof szczególnie lubił te kwiaty. Cały kościół był przystrojony również na biało. Kiedy proboszcz po raz ostatni opuszczał swój kościół, który budował, parafianie spontanicznie zaczęli klaskać, wołając: „Dziękujemy kochany księże proboszczu!”
Ksiądz Kanonik Krzysztof Homoncik spoczął przy krzyżu misyjnym w pobliżu parafii Ojca Pio, przeżywszy 62 lata, w tym 34 w kapłaństwie. Podczas uroczystego zakończenia abp Wojda poprosił wszystkich uczestników o zaśpiewanie „Barki”.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.