Codzienność proboszcza – reportaż
13 sierpnia 2024 | 06:00 | aw | Chojnik Ⓒ Ⓟ
Parafia jest jedna, wioski, które ją tworzą, oddalone od siebie o sześć kilometrów, są dwie. Jedna liczy czterystu mieszkańców, druga trzystu. Przed wojną mieszkali tu Niemcy, którzy po jej zakończeniu pewnego dnia zostali zgarnięci i załadowani do pociągów, jadących na zachód. Na ich miejsce osiedlili się Polacy, wypędzeni ze wschodu. W tej mniejszej zamieszkali ludzie z jednej kresowej wioski, którzy znali się od pokoleń, więc więzi są tu mocniejsze. Proboszcz też jest jeden, mieszka w większej wiosce, w której jest tylko jeden sklep. Jest tu od ośmiu lat. I mówi, że każdemu życzy taką parafię.
Plan dni
Dzień zaczyna się od brewiarza, modlitwy i kawki na rozruch. Nie ma gospodyni, więc sam robi śniadania, zakupy, obiady kupuje lub gotuje sam, czasem zapraszają go parafianie. Poza tym sprząta, pierze, prasuje, całkowita samoobsługa. W ciągu dnia zawsze jest masę spraw do załatwienia, które pochłaniają sporo czasu. U „siebie” w wiosce Mszę św. odprawia codziennie o 17, w sąsiedniej – w piątki o 17.45. Ludzie już wrócili z pracy, skończyli swoje zajęcia – te godziny mają uzasadnienie. W niedzielę odprawia najpierw u siebie, w poluterańskim kościele na górce, później jedzie odprawić u sąsiadów i znowu wraca na Mszę św. w południe. Przed Eucharystią słucha spowiedzi. Jest tu pewien delikatny aspekt – w tak małych społecznościach, w których wszyscy się znają, niektórzy wolą nie spowiadać się u dobrze znajomego księdza, dlatego co jakiś czas zaprasza konfratrów z dekanatu żeby zapewnić anonimowość i usunąć trudności w konfesjonale. W jednej wiosce ma dwóch ministrantów, są uczniami w podstawówce, w drugiej to osoby dorosłe, ojciec i syn, który jest także szafarzem, więc chodzi do wiernych z Panem Jezusem. Jest żonaty i jest rolnikiem, co tu jest już rzadkością, obecnie mało kto w okolicy utrzymuje się z pracy na roli, mieszańcy mają inne zatrudnienie i dojeżdżają do pracy. Często przy ołtarzu proboszcz jest sam.
We Mszy św. niedzielnej uczestniczy około setka parafian – ludzie starsi lub w sile wieku. Są tu osoby bardzo zaangażowane, chętne do pomocy, zwłaszcza Triduum dzięki nim jest uroczyste i pięknie przeżywane, tak jak odpusty i ważne święta kościelne. Wówczas słyszy miłe słowa i dobre recenzje, że liturgia tak się udała, że była taka piękna, są zadowoleni, a przecież to efekt ich wspólnego wysiłku. Wszyscy mieszańcy spotykają się nie festynach, odpustach i corocznych dożynkach. W tym roku wegetacja tak przyspieszyła, że można organizować je już w sierpniu. W darach parafianie przynoszą swojemu proboszczowi przetwory – bardzo praktyczne rozwiązanie, bo to zapas na całą zimę.
Kolęda jest dobrym czasem sprawdzenia, co u kogo słychać, choć osiem lat wystarczyło żeby się nieźle poznać.
Wieczory są tu bardzo ciche. Czasem słychać przejeżdżający samochód. Sporo czyta. Jest aktywny w mediach społecznościowych.
Pieniądze
Krążą o nich legendy. Prawda jest taka, że w obu kościołach w niedzielę zbiera z tacy około 700 złotych. Co miesiąc przeprowadza ekstra zbiórkę wyłącznie na remonty, wówczas suma wynosi około 2 tysięcy z każdej wioski. Od pewnego czasu ogłasza, ile jest z tacy, ile uzyskano ze zbiórki na remonty – przejrzystość w finansach dobrze wpływa na atmosferę i zaufanie między księdzem i wiernymi. Ostatnio w kościele na górce zamontował witraże z wielobarwnymi motywami kwiatowymi, co bardzo ociepliło ascetyczne wnętrze. Sto czterdzieści tysięcy – inwestycję niemal w całości pokryli ofiarni parafianie.
Mieszka w ceglanym domu po niegdysiejszych mieszkańcach, niedawno udało mu się pokryć go nowym dachem. Najcenniejsze przedmioty to laptop i sporych rozmiarów telewizor, z którego rzadko korzysta. Pod plebanią stoi samochód – czteroletnie Suzuki, gdy niedawno ubezpieczał, został wyceniony na 70 tys. – taka jest wartość rynkowa. Luksus? W tych warunkach absolutna konieczność.
Pieniędzmi trzeba się też podzielić. Wspiera swoich konfratrów – polskich księży, którzy pracują w Ameryce Łacińskiej i misjonarki w Afryce.
Gdy słyszy o bogactwie księży, o którym regularnie donoszą liberalne media, a portale społecznościowe to powielają…
Co zrobić żeby nie umrzeć?
W niedzielnej Mszy św. bierze udział około setka osób. Od czasu do czasu, choć nie za często, ksiądz proboszcz mówi wiernym, że parafia umiera. A umiera nie tylko dlatego, że młodzi wyjechali, ale również dlatego, że nawet ci, którzy są na miejscu, do kościoła nie przychodzą. I to jest największe zmartwienie proboszcza. Co zrobić, żeby przyszli albo wrócili? Co zrobić, żeby nie umrzeć?
Jest w parafii Koło Żywego Różańca, jest modlitwa. Zdaniem proboszcza, potrzebna jest wielka cierpliwość. I zaufanie. I wykorzystanie każdej okazji, żeby człowieka do kościoła przybliżyć. Zazwyczaj młodzi przychodzą na plebanię (która jest także biurem) po jakieś zaświadczenia, na przykład, gdy mają zostać chrzestnymi. To okazja do dłuższej rozmowy o ich życiu i problemach, zaproszenia na Mszę św. i spowiedzi, „bo nie widzę cię w kościele”. Niezbędna jest cierpliwość, słuchanie, w końcu ufność, że może nie od razu, ale kiedyś, to cierpliwe słuchanie i modlitwy zaowocują. Chyba ci młodzi nie zdają sobie sprawy, jakie są skutki odejścia od wiary, co mają w zamian, z czym zostają, czy warto wyzbyć się wartości, na których budowały poprzednie pokolenia. Ta refleksja przychodzi później, zaczyna się koło trzydziestki, gdy człowiekowi zmienia się już perspektywa i rytm życia zwalnia. Prawdopodobnie w przyszłości łączenie parafii będzie konieczne – młodzi wyjeżdżają, wioski pustoszeją. Jest mniej ludzi i mniej księży, gdyż powołań jest niewiele. Ale dosyć ma dzień swojej biedy.
Nigdy nie dopadł go hejt i agresja. Za to wiele razy odczuwał radość i miał intensywne odczucie działania Boga. Spowiedź w ostatniej chwili przed odejściem umierającego, ślub po wielu latach cywilnego związku. Przemiana.
Te wioski to Chojnik i Sambród. Kościół pw. Przemienienia Pańskiego i Najświętszego Serca Pana Jezusa. Diecezja elbląska ze śladami przedwojennych Prus Wschodnich. Proboszcz to ks. Marek Radomski. Jeden z około 10 tysięcy. Zwyczajna posługa, zwyczajne życie. Szukanie odpowiedzi na pytanie, jak służyć żeby nie umrzeć, a życie toczyło się dalej.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.