Drukuj Powrót do artykułu

Katolicka duchowość prowadzi do ekologicznego stylu życia

03 października 2024 | 16:12 | Cezary Boryszewski Ⓒ Ⓟ

Sample

Pamiętam gdy przed 10 laty papież Franciszek publikował encyklikę Laudato Si, część środowisk katolicko-prawicowych w Polsce krytycznie odniosło się do tematyki i treści dokumentu. Uleganie modzie, chęć przypodobania się „światu” – tego typu zarzuty kierowane w stronę papieża można było wówczas usłyszeć w debacie publicznej. Podobne głosy zdarza mi się słyszeć w rozmowie z katolikami także i teraz. Tymczasem franciszkowy projekt ekologii integralnej wychodzi z samego rdzenia katolickiej duchowości. A jest nim duchowa przemiana prowadząca do przezwyciężenia skutków grzechu pierworodnego.

Od publikacji Laudato Si minęło już niemal 10 lat. Część komentatorów pontyfikatu obecnego papieża zdążyła już o tej „eko-encyklice” dawno zapomnieć. Cofając się w czasie, dość dobrze pamiętam jednak nieufne, czasem nawet przepełnione oburzeniem reakcje.

Krytykowana była nie tylko sama treść,  ale już sam fakt zajmowania się tematyką ekologiczną jako czymś dla papieża niewłaściwym, za bardzo „światowym”, świeckim. Przecież Ojciec Święty powinien zajmować się głoszeniem światu Chrystusa, wzywaniem do nawrócenia, twardym stawaniem przy ewangelicznej prawdzie wobec faktu galopującej dechrystianizacji Zachodu.

Zajmowanie się ekologią wielu oceniało jako chęć przypodobania się owemu „światu”, uleganiu pewnej modzie i z gruntu lewicowej ideologii. Tego typu zarzuty zdarza mi się w rozmowie w środowiskach katolickich słyszeć do dzisiaj.

No cóż, po części jest to z pewnością wina kondycji współczesnego dyskursu, charakteryzującego się polaryzacją, bańkowością i plemiennością. Ekologia jest, w tak wyglądającej debacie, przedstawiana najczęściej jako element tzw. światopoglądu lewicowego, z założenia wrogiego Kościołowi. Wielka szkoda, że troska o środowisko stała się ofiarą fatalnej kondycji współczesnych dyskusji.

Gdy bowiem zaglądamy do Laudato si, to okazuje się, że troska o przyrodę, nieegoistyczne i niezawłaszczające traktowanie stworzenia wynika wprost z celu, jaki stawia sobie katolicka duchowość. A jest nią świętość polegająca na – dzięki łasce Boga – przekroczeniu skutków grzechu pierworodnego i upodobnieniu się do Chrystusa.

Ludzka egzystencja opiera się na trzech podstawowych relacjach ściśle ze sobą związanych: na relacji z Bogiem, z innymi ludźmi i z ziemią. Według Biblii te trzy istotne relacje uległy zerwaniu nie tylko zewnętrznie, ale również w nas samych. Tym zerwaniem jest grzech. Harmonia między Stwórcą, ludzkością a całym stworzeniem została zniszczona, ponieważ człowiek usiłował zająć miejsce Boga, odmawiając uznania siebie za ograniczone stworzenie. Fakt ten wypaczył także naturę przykazania, by „panować” nad ziemią (por. Rdz 1, 28) oraz „uprawiać ją i doglądać jej (por. Rdz 2, 15). W rezultacie pierwotnie harmonijna relacja między człowiekiem a naturą przerodziła się w konflikt (Laudato Si p.66).

Grzech pierworodny. Jedna z podstawowych prawd wiary chrześcijańskiej. Prawda trudna dla „oświeconego” i „racjonalnego” współczesnego człowieka, ale w gruncie rzeczy opisująca coś, co wszyscy mniej lub bardziej zauważamy. Otóż jest to ta banalna obserwacja, że mamy skłonność do egoizmu.

Na czym ten egoizm polega? Starożytny mnich Ewagriusz z Pontu, twierdził że u źródeł każdego zła stoi tzw. demon obżarstwa. I nie chodzi tutaj o kwestię nadużywania pokarmu. Według tego słynnego ojca pustyni istotą obżarstwa jest konsumpcyjne podejście do świata. Świat jest ciastkiem do zjedzenia, czymś co ma mnie zaspokoić. Człowiek kierowany tym duchem nim traktuje stworzenie, innych ludzi, a w końcu samego Stwórcę nie jako cel, ale środek do osiągnięcia własnych celów.

Z tego ducha – mówiąc “po świecku” powiedzielibyśmy: postawy – rodzą się zarówno nasze małe codzienne słabostki – tak jak wtedy gdy nie jesteśmy w stanie pohamować apetytu i łapiemy kolejne niepotrzebne kilogramy – jak i większe zło, kiedy głęboko krzywdzimy się wzajemnie w relacjach, nie licząc się z uczuciami drugiego człowieka, patrząc jedynie na swój interes i potrzeby. W końcu ów duch obżarstwa prowadzi do egoistycznego traktowania przyrody i jej bezmyślnej, ukierunkowanej na doraźny zysk eksploatacji. Bez patrzenia na skutki, jakie przyniesie to tym, którzy po nas będą żyć i mieszkać na tej ziemi.

Można by wymieniać wiele postaci z historii Kościoła, które wzywały do nieegoistycznego traktowania światu. W kwestii ekologii niemalże popkulturowym symbolem takiej postawy stał się św. Franciszek z Asyżu – człowiek, który stworzenie tytułował swoim „bratem” i „siostrą” jak w słynnej Pieśni Słonecznej, której pierwsze słowa stały się także tytułem papieskiej encykliki („Pochwalony bądź” to po łacinie Laudato si). W najbliższą niedzielę 6 października będziemy obchodzić w Kościele niedzielę św. Franciszka. To dobra okazja do ponownej lektury Pieśni Słonecznej i szukania sposobów na codzienne życie wiarą wcieloną, weryfikację naszych przyzwyczajeń i upodobań, które nie służą nam samym, ale też szkodzą środowisku naturalnemu.

O ekologii i krytyce kapitalizmu opartego na konsumpcjonizmie pisał także, co niektórych może zaskoczyć, bł. Kardynał Stefan Wyszyński . W Miłość i sprawiedliwość społeczna możemy przeczytać:

Człowiek rządzący się duchem kapitalistycznym wszystkie kamienie chce w chleb zamienić, cały cel swego życia, prac, trudów widzi w osiąganiu zysku. W oczach jego upadają wszystkie związki naturalne między ludźmi: wspólnota rodzinna, zawodowa, narodowa, religijna – pozostaje tylko związek pieniądza i umowa odpłatna. Człowiek taki ma przywiązanie tylko do tego, co przynosi zysk. Wszystkie dzieła rąk Bożych nikną mu sprzed oczu: przyroda to już nie piękno, ale surowce, to dochody z gleby i hodowli. Ba, nawet człowiek przestał być dlań bliźnim, a został tylko siłą najemną, rękoma roboczymi lub też właścicielem pakietu akcji.

Idźmy dalej: o przyczynach kryzysu ekologicznego i konieczności podjęcia działań na rzecz jego rozwiązania mówił wielokrotnie również św. Jan Paweł II. Papież w katechezie „Stworzenie a słuszna autonomia rzeczy stworzonych” wygłosił następujące słowa:

Źródłem kryzysu ekologicznego, który wiąże się z pewnym antywspólnotowym egoizmem, jest arbitralne – i w rezultacie szkodliwe – używanie stworzeń, przy naruszaniu ich praw i naturalnego porządku, bez uszanowania immanentnej celowości dzieł stworzenia. Taki sposób postępowania jest również skutkiem fałszywie pojętej autonomii rzeczy doczesnych. Kiedy człowiek używa tych rzeczy bez odnoszenia ich do Boga (…), wówczas także i sobie wyrządza szkody nieobliczalne. Rozwiązanie zagrożenia ekologicznego pozostaje w ścisłym związku z zasadą słusznej autonomii rzeczy doczesnych, czyli ostatecznie z prawdą o stworzeniu i Stworzycielu świata.

W zestawieniu z powyższymi cytatami doskonale widać, że Papież Franciszek nie proponuje nic nowego. Nie odkrywa „duchowej ameryki”, ani nie wypacza katolickiej duchowości w celu przypodobania się światu, jak zarzucają mu niektórzy. Celem duchowej drogi katolika – powtórzmy to jeszcze raz –  jest upodobnienie się do Chrystusa. A więc takie oczyszczenie się z najmniejszych nawet śladów egoizmu, że aż uzdalniające do miłości gotowej poświęcić własne życie. Miłować na wzór Boga to przede wszystkim bowiem dawać, a nie używać.

Oczyszczenie z owego egoizmu – z postawy, która każe patrzeć na świat przez pryzmat „ja, mój, moje” – prowadzi do zupełnie innego stosunku wobec stworzenia. Nie do negacji wyjątkowej godności człowieka, ale do zrozumienia, że jest on częścią większej całości. Do zrozumienia że jesteśmy częścią wielkiego systemu przyrody – my oddziaływujemy na nią, a ona na nas. Ekologiczny styl życia jest więc naturalnym skutkiem duchowej przemiany. I nie jest to żadna nowinka ani chwilowa moda, której Kościół Katolicki miałby rzekomo ulegać.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.