Drukuj Powrót do artykułu

Ks. Tomáš Halik w polskiej parafii w Londynie: Kościół jak liturgia jest „aperitifem” Królestwa Bożego

18 grudnia 2024 | 00:04 | dg | Londyn Ⓒ Ⓟ

Sample Fot. Tomasz Kawka/East News

„W swej pełni Kościół będzie jeden, święty, w pełni katolicki (to znaczy powszechny) dopiero u końca dziejów, w ramionach Boga. Liturgia i sakramenty również niosą ze sobą pewien paradoks – tak, w nich Chrystus już w nich wkracza w nasze życia w sposób realny. Lecz jednak pokazują nam również, że są tylko znakiem, swoistym «aperitifem obiecanej uczty w Królestwie Bożym»” – mówił ks. Tomáš Halik podczas kazania dla polskiej parafii św. Wojciecha w Londynie. W III Niedzielę Adwentu wyjaśniał tajemnicę i źródło chrześcijańskiej radości.

Kazanie ks. Tomáša Halíka na 3. niedzielę Adwentu – Gaudete!

15 grudnia 2024roku
Nawiązując do prologu Ewangelii św. Jana, ks. Halik wskazał, że Erazm z Rotterdamu przetłumaczył słowa „Na początku było Słowo” jako „in principio erat sermo” – na początku było przemówienie, kazanie. – Całe dzieło stworzenia, które bez przerwy trwa w rozwoju wszechświata, już jest słowem Bożym, Bożym nauczaniem. Św. Augustyn powiedział: „Modlić się to zamknąć oczy i uświadomić sobie, że Bóg teraz stwarza świat”. Bóg zawsze mówi, a nasza wiara jest zdolnością słuchania i rozumienia. To jest to, czego musimy się wciąż uczyć na nowo, jako jednostki i jako Kościół. Przesłanie Biblii daje nam światło, pomagając nam lepiej widzieć świat i nasze własne życie. Ale także nasze życie, nasze doświadczenia życiowe pomagają nam lepiej zrozumieć Biblię, Boże przesłanie.

To dlatego w ciągu roku liturgicznego przypominamy na nowo wielkie tajemnice wiary, tajemnicę wcielenia w Boże Narodzenie i tajemnicę odkupienia w czasie Wielkanocy. Ten sam tekst Biblii inaczej rozumie się w młodości i w starym wieku, inaczej czyta się go na wakacjach nad morzem, a inaczej czyta się go w czasach choroby lub w więzieniu. Biblia i historia naszego życia interpretują się nawzajem – mówił filozof z Czech.

Wskazał na symbol nocy, wykorzystywany w liturgii podczas Wigilii, celebrowania zwłaszcza najważniejszych Świąt jak Wielkanoc i Boże Narodzenie: „Aby otworzyć się na orędzie Bożego Narodzenia i Wielkanocy, trzeba wejść w nocne głębiny tajemnicy, odczuwając tajemniczy zawrót głowy, jakby patrząc w górę na bezchmurne nocne niebo pełne gwiazd. Okres adwentu przypomina nam, że ten Bóg, w którego wierzymy, jest tym Bogiem, który nieustannie przychodzi.

W adwencie oddajemy cześć Bogu Biblii – Bogu, który przychodzi. Bóg Biblii wkracza w historię i przemawia do nas przede wszystkim poprzez wydarzenia historyczne”.

– U serca historii zbawienia jest „wydarzenie Chrystusa”, obejmujące osobę, nauczanie, życie, śmierć i zmartwychwstanie Jezusa. Jego wejście w historię jest określone w Ewangelii jako „Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas”. Chrześcijanie od niepamiętnych czasów czytali teksty proroków Starego Testamentu, zwłaszcza proroka Izajasza, jako przygotowanie na narodzenie Mesjasza, którego nasza wiara rozpoznaje i akceptuje w osobie Jezusa z Nazaretu. Prorok Izajasz, prorok Jan Chrzciciel (stojący na granicy Starego i Nowego Testamentu, pierwszego i drugiego przymierza) oraz matka Jezusa, Maryja, są symbolami adwentowego oczekiwania na Chrystusa. Adwent ukazuje coś zasadniczego w charakterze naszej wiary: to napięcie między tym, co już się wydarzyło, a tym, czego jeszcze oczekujemy – mówił ks. Halik.

Wskazując, że już istniejący w historii Kościół świętym czynią skarb Ewangelii, sakramenty i świadectwo świętych. podkreślił: „jednocześnie wiemy, że wciąż brakuje mu wiele i wiele do pełni świętości. Niestety, w naszych czasach doświadczyliśmy szczególnie boleśnie, to że Kościół też niesie w sobie swój grzech z przeszłości dawnej i niedawnej. Wiele brakuje, aby Kościół był w pełni tym, do czego został powołany i do czego jest konsekrowany, aby był prawdziwie jeden, święty, powszechny i apostolski. Teraz jest dopiero w drodze, jest wspólnotą pielgrzymów, a droga nie jest tylko jednokierunkowym postępem; po drodze są ciemne noce kryzysu i tułaczki. W swej pełni Kościół będzie jeden, święty, w pełni katolicki (to znaczy powszechny) dopiero u końca dziejów, w ramionach Boga. Liturgia i sakramenty również niosą ze sobą pewien paradoks – tak, w nich Chrystus już w nich wkracza w nasze życia w sposób realny. Lecz jednak pokazują nam również, że są tylko znakiem, swoistym «aperitifem obiecanej uczty w Królestwie Bożym», jak często mówię o Eucharystii. Podczas Mszy św., podczas sprawowania Eucharystii mówimy: «czekamy na Twoje przyjście»… Do sprawowania sakramentów należy także owo adwentowe otwarcie się na to ostateczne spełnienie, którego wciąż oczekujemy”.

– Tu, na ziemi, nasza wiara musi też trwać w tym napięciu między «już» a «jeszcze nie». Wiara jest wspaniałym darem Boga. Nie może jednak jeszcze dać nam pełnego zapewnienia dowodów, pewności, usuwającej wszelkie wątpliwości, dociekania, tak i też krytykujące wątpliwości. Tutaj, w naszym życiu na ziemi i w czasie, widzimy, jak to uczy apostoł Paweł, tylko jakby w zwierciadle, w zagadce, w aluzji; będziemy mieli pełną pewność tylko wtedy, gdy ujrzymy Boga twarzą w twarz poza horyzontem czasu – mówił myśliciel, wskazując na miejsce wątpliwości i kryzysu wiary w drodze wierzącego człowieka oraz niebezpieczeństwa ideologii: „być może każda osoba, dla której wiara jest drogą i życiem (a nie tylko ideologią, zbiorem dogmatów), też doświadczy kryzysu wiary, ciemnej nocy, gdy Bóg wydaje się milczący, ukryty, nieobecny, niezrozumiały”.

Kaznodzieja wyraził przekonanie, że ateiści „szybko skończą z tą nieobecnością Boga: nie ma Boga, Bóg umarł lub nigdy nie istniał. Tradycjonaliści również nie mają odwagi trwać w tajemnicy ukrycia Boga, po prostu wciąż na nowo powtarzają kazania katechizmu”. – Dojrzała wiara może wytrwać w cierpliwości w obliczu ukrycia Boga. A ta cierpliwość przybiera trzy formy: jest nadzieją, wiarą i miłością. Nadzieja, wiara i miłość, jeśli rozumiemy je jako główne cnoty chrześcijańskie, «cnoty Boże», wymagają w sposób konieczny cierpliwości. Im jestem starszy, tym bardziej cenię cierpliwość wśród cnót, a także hart ducha i mądrość – dodał.

Nawiązując do motywu radości III Niedzieli Adwentu, zauważył, że w dzisiejszych czasach, w atmosferze gorączkowego okresu, wielkiego niepokoju w świecie, może być ona niezrozumiała. „Radość, o której wielokrotnie mówi Biblia, nie jest towarem, który można kupić w zatłoczonych domach towarowych. Zamiast radości świat zewnętrzny proponuje tanie jej zastąpienie: rozrywkę. Jednym z niewątpliwych i niepokojących znaków, że ludziom zaczyna brakować radości, jest obecny ogromny rozrost przemysłu rozrywkowego. Przemysł rozrywkowy pracuje na pełnych obrotach, stopniowo wchłaniając jeden sektor życia po drugim. Scena polityczna oferuje bardzo udanych błaznów. Jeśli włączysz telewizor w Ameryce i przejdziesz na niektóre programy religijne, zobaczysz mega show ewangelikalnych zgromadzeń, a jeśli nie jesteś do tego przyzwyczajony, nie będziesz wpierw wiedział, czy są to modlitwa i liturgia, czy jest to program rozrywkowy” – mówił.

– Obok tych kulturowych narkotyków istnieje bogaty rynek miękkich i twardych narkotyków chemicznych, oferujących uczucia szczęścia i błogości, istniejących tu by łagodzić chwile niepokoju, tam, by chwilowo podładować energię ze stanu zmęczenia i senności. Jak powinni na to zareagować chrześcijanie? Potępienie świata konsumpcyjnego jest ulubionym składnikiem wielu kazań. Lecz lamentowanie nad zepsuciem świata jest ostatnią rzeczą, która mogłaby otworzyć drogę do duchowej radości. W życiu, jak uczy św. Ignacy Loyola, istnieją stale przeplatające się chwile pocieszenia i niepocieszenia, światła na górze Tabor i ciemności w Getsemani. Jezus wziął na siebie jedno i drugie i zaprowadził swoich uczniów do obu miejsc. Nas też tam prowadzi. Nasza wiara z nadzieją przechodzi przez próby i to w tych próbach dojrzewa i dochodzi do dojrzałości. Prawdziwa radość zawsze łączy się z wewnętrzną wolnością. Radość zawiera w sobie zdolność do pewnego duchowego oderwania się, wolności od wielu rzeczy; tak, włączając nawet wiele aspektów zewnętrznych w życie religijne. Radości duchowej często towarzyszy pewna ironia w stosunku tych wartości tego świata, które chcą przypisać sobie zbyt duże znaczenie: idoli. Idolem jest wszystko, co chce, abyśmy traktowali je bardziej poważnie, niż na to zasługuje. Napisane jest w Biblii, że Bóg śmieje się z bożków i bałwochwalstwa: kiedykolwiek widzę jakiś przejaw ludzkiej dumy lub blask fałszywej aury, wyobrażam sobie swobodny chichot Boga, rozbrzmiewający w niebiosach wobec wszystkich tych rzeczy. Wiele razy bardzo mi to pomogło, i to nie tylko podczas ostatniego reżimu i jego parad władzy – powiedział ks. Halik.

Nawiązując do lekcji z listu św. Pawła wskazał, że Apostoł Narodów widzi główne źródło radości w tym, że Pan jest blisko: „Jego słuchacze prawdopodobnie zrozumieli to w ten sposób, że ten świat boleści się kończy, a Pan już puka do drzwi. Od czasu do czasu, zwłaszcza w miarę upływu stuleci i tysiącleci, ta gorączka oczekiwania na rychły koniec wybucha na nowo w tej czy innej formie. Ale może to nie być jedyną interpretacją słów Pawła. Pan jest blisko – czasami tam, gdzie w ogóle byśmy się Go nie spodziewali. Tam, gdzie zawiodły wszystkie ludzkie możliwości, gdy nie możemy wyjść już dalej naszymi zwykłymi ludzkimi siłami, nagle zdajemy sobie sprawę, że nie jesteśmy jeszcze zgubieni. Radosne zdziwienie, że tam, u kresu ludzkich możliwości, nie wpadniemy w pustkę, lecz w ramiona Boga. Pamiętajmy, że chrześcijaństwo jest religią paradoksu. Wielkie rzeczy Boże często objawiają się w małych, niepozornych rzeczach. Mędrcy ze Wschodu popełnili tragiczny błąd, szukając Obiecanego w pałacach królów. Za chwilę pojedziemy z nimi znowu do Betlejem. Wyciągnijmy naukę z ich historii. Szukajmy królestwa radości w rzeczach pozornie małych, zwyczajnych, w nich odkrywajmy Boga. Nasz Bóg jest zaskakujący. Bóg jest obecny we wszystkim, a nasza wiara jest przygodą spotkania z Nim nawet tam, gdzie byśmy się go nie spodziewali”.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.