Drukuj Powrót do artykułu

Abp Głódź: Wspólnie chodźmy drogami ojczyzny, we wspólnocie wiary, nadziei i miłości (DOKUMENTACJA)

27 czerwca 2010 | 21:56 | mp Ⓒ Ⓟ

Mam nadzieję, żeście mnie przez te dwa lata poznali, przyjęli, zaakceptowali, może nawet polubili – powiedział abp Sławoj Leszek Głódź podczas uroczyście dzisiaj obchodzonego swego jubileuszu 40 – lecia kapłaństwa. Uroczysta Msza św. odbyła się dziś z tej okazji w bazylice katedralnej w Gdańsku-Oliwie. „Wspólnie chodźmy drogami ojczyzny, we wspólnocie wiary, nadziei, miłości – z
Chrystusem’ – zachęcił na zakończenie metropolita gdański.

A oto pełen tekst przesłania abp. Sławoja Leszka Głódzia z okazji 40-lecia jubileuszu kapłaństwa:

Drogi Księże Arcybiskupie Seniorze,

Biskupie Ryszardzie,

Umiłowani Kapłani,

Wasze Magnificencje – Rektorzy,

Panie Prezydencie,

Siostry Zakonne,

Wszyscy uczestnicy tej Mszy świętej odprawianej w intencji mej posługi
biskupiej w czterdziestolecie moich święceń kapłańskich!

Przyszedł czas na moje podziękowanie, na moje słowo, na moje Bóg zapłać wam
wszystkim za obecność, za modlitwę, za życzenia, te wypowiadane i te, które
odczytywałem w wielu spojrzeniach i przyjaznych uśmiechach, kiedy szedłem
przez katedralne nawy ku ołtarzowi.

Jubileusze, rocznice obchodzone są zwykle w kręgu wspólnoty. Takie jest
prawo, tych szczególnych stacji na drodze życia.

Kiedy przychodzi rocznicowy lub jubileuszowy czas zwykle staramy się miarą
serca ogarnąć tych wszystkich, którzy towarzyszyli drogom naszego życia,
czasem odmieniali ich bieg, czasem odmieniali życie całe… Dziękujemy za
nich Bogu, żeśmy ich spotkali, żeśmy tak wiele od nich skorzystali, ze byli
z nami. Także próbujemy spojrzeć na miniony czas, jak na spójną całość,
wydobyć jego najważniejsze motywy, swoiste wektory życia, dostrzec w nich
Boży plan -zadań, powinności. Tyle ich.

Pozwólcie, ze na zwieńczenie tego tak wzruszającego dla mnie modlitewnego
spotkania dokonam – wobec was – takiego skrótowego przeglądu mego życia,
wydobędę postaci ludzi i miejsca, które mocno, wyraźnie trwale odcisnęły się
w moim życiu.

W takich chwilach jak ta, w naturalny sposób myśl biegnie ku rodzinnemu
domowi, miejscu jedynemu, niepowtarzalnemu, najważniejszemu na mapie świata.
Tworzył fundament życia – mocy i trwały. Ofiarował miłość, uczył życia wedle
porządku ewangelicznych wartości.

To z tego domu prowadziła droga ku kościołowi rodzinnej parafii w
Brzozowej. Po latach przyszedł inny dzień. Kolejny dzień łaski Pana, kiedy
usłyszałem słowa Chrystusa: Pójdź za mną. Zdominowały młodzieńcze
rozmyślania o kierunku życiowej drogi.

Moja rodzinna okolica zrodziła sporo powołań kapłańskich. Także to
najsłynniejsze. To z niej przecież swoją drogę ku wyżynom nieba, ku chwale
błogosławionych, rozpoczął ks. Jerzy Popiełuszko. Sąsiad z suchowolskiej
parafii naszego wspólnego, korycińskiego dekanatu.

Dziś dużo się mówi o pamięci historycznej. O potrzebie jej utrwalania, w
obliczu nowych trendów cywilizacyjnych i kulturowych, które chcą życie
ludzkie wyzwolić z porządku wartości, z duchowej osnowy, z moralnego ładu.

Naszemu pokoleniu, które na świat przychodziło, kiedy wojna się kończyła
przyszło wzrastać wraz z PRL-em. Młodzieńczy idealizm, nonkonformizm odezwał
się echem w mych latach szkolnych w sokolskim gimnazjum. Niepodległościowa
organizacja Białe Orły. Zawisł w centrum miasta kilkumetrowej wielkości
biały orzeł zwieńczony koroną z sierpem pod szyją i młotem na głowie i
napisem: Orle, tam twoja zguba". Ceną za to było białostockie więzienie,
skazujący wyrok, sytuacja, kiedy zachwiała się przyszłość. Bóg sprawił, że
nie na dobre.

I na tamten trudny czas posłał Bóg mocarzy ducha. Prymas Tysiąclecia. Niósł
w tamten czas tchnienie wielkości. To on niego, przewodnika Narodu i
Kościoła w trudnym czasie Ojczyzny, szły impulsy tych wielkich religijnych,
wspólnotowych działań, które stawiały tamę złu i duchowym zagrożeniom, jakie
przynosił komunistyczny ustrój i marksistowska, ateistyczna propaganda
Jasnogórskie Śluby Narodu, Wielka Nowenna, tysiąclecie chrztu polskiego
narodu.

Na drogach mej wdzięczności staje Arcybiskupie Wyższe Seminarium Duchowne w
Białymstoku, do którego wstąpiłem w 1963 roku. Postać rektora śp ks. bp.
Władysława Suszyńskiego, postaci profesorów, niektórych z nich swą drogę
profesorska rozpoczynali jeszcze w petersburskiej Akademii Duchownej. Pośród
nich cichy i skromny kapłan, o którym wiedzieliśmy że był spowiednikiem
Siostry Faustyny. Ks. Michał Sopoćko, przed niespełna dwoma laty wyniesiony
do chwały błogosławionych.

Było nas ledwie trzech na seminaryjnym kursie: oprócz mnie Zbigniew Biziuk,
i Stanisław Andrukiewicz. Obaj już nie żyją.

Nasza drogę ku kapłaństwu zahamowała dwuletnia służba wojskowa. Specyficzna
służba, której głównym zadaniem było podważenie naszego powołania,
osłabianie naszej religijności, "wpajanie nam – jak to formułowały Wytyczne
ówczesnego szefa Głównego Zarządu Politycznego WP, gen. Wojciecha
Jaruzelskiego – przekonania o aspołecznym charakterze zawodu księdza".

Kołobrzeg, Szczecin-Podjuchy to moje jednostki. Rzuceni "jak owce między
wilki" wiary ustrzegliśmy.

To Boża miłość doprowadziła mnie do pamiętnego dnia. 14 czerwca 1970 rok,
kiedy w prokatedrze białostockiej pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej
Maryi otrzymałem – wraz ze Zbyszkiem Biziukiem i Stasiem Andrukiewiczem
święcenia kapłańskie. Tym, który mocą Chrystusowego mandatu uczynił mnie
kapłanem, był ówczesny pasterz naszego diecezjalnego Kościoła, ks. bp Henryk
Gulbinowicz.

Ze wzruszeniem i wdzięcznością w dniu mej rocznicy święceń kapłańskich myślę
o Księdzu Kardynale Henryku. To On wytyczał kierunki mej kapłańskiej posługi
na początku mej drogi. Towarzyszył memu życiu: modlitwą, otwartym sercem,
troską, dobrą radą, przyjaźnią, której wciąż doświadczam.

W tym roku Kościół w Polsce wyrażał Księdzu Kardynałowi wdzięczność za dar i
tajemnicę kapłaństwa, które trwa – 60 lat, za 40 lat biskupstwa, za 25 lat
godności kardynalskiej, za jego piękny kapłański żywot, opromienionego łaską
Boga i miłością ludzi Włączmy i dziś postać Kardynała Henryka w naszą
modlitwę wdzięczności.

Moja kapłańska droga ułożyła się niezwyczajnie. Wikariat w Szudziałowie
sokólskiego powiatu. A stamtąd skok w szeroki świat: studia w Paryżu,
Lublinie, Rzymie, magisterium, doktorat. Praca w polskich, emigracyjnych
środowiskach. Nowe impulsy poszerzające wiedzę, doświadczenie. Czas wdrażana
uchwał Soboru Watykańskiego II. Wreszcie ten zaskakujący akord, którego
byłem. 16 października 1978 roku. Biały dum nad Kaplicą Sykstyńską. Wybór na
sternika Piotrowej łodzi przybysza z dalekiego kraju – kardynała Karola
Wojtyły.

Wydobywam z pamięci i przywołuje postaci z tamtych lat, czcigodnych
emigrantów o wielkich zasługach dla Polski Niepodległej, i kapłanów z
kolonii rzymskiej, wśród nich dzisiejszych pasterzy, ks. Prymasa Józefa
Kowalczyka, ks. abp Józefa Michalika, kolegów z bursy studenckiej w
Lublinie, zadzierzgnięte wtedy przyjaźnie, trwające do dziś.

Kiedy wiosną 1981 roku powróciłem do Białegostoku, do pracy w Kurii i
Sądzie Arcybiskupim, trafiłem na tamten niezwykły czas: czas Solidarności,
wiatru od morza, co obudził polską nadzieje, co stał się odpowiedzią
polskiej wspólnoty pamiętne wołanie Ojca Świętego Jana Pawła II o zstąpienie
Ducha, aby odnowił oblicze polskiej ziemi.

Uczestniczyłem, kapelan białostockiej Solidarności, w tamtym odnawianiu
oblicza mojej, rodzinnej białostockiej ziemi. Niosę pamięć, tamtych dni,
pełnych duchowego napięcia, szlachetnych porywów, nadziei, modlitwy,
pragnienia Polski solidarnej, sprawiedliwej, wiernej tradycjom ojczystym,
wsłuchanej w ewangeliczne przesłanie. Wciąż czuję się związany z
dziedzictwem Solidarności, z jej misją, z jej szlachetnymi działaniami,
które mają na celu dobro polskiej pracy i szacunek dla niej. Pozdrawiam
ludzi Solidarności, których jest tu dziś wielu.

Wezwany wczesna jesienią 1981 roku do pracy w Stolicy Apostolskiej, nie
doświadczyłem bezpośrednio trudów stanu wojennego. Poznawałem je od
uchodźców z Polski, w podrzymskich obozach, gdzie pełniłem kapłańską
posługę.

Praca w Kongregacji ds. Kościołów Wschodnich pozwalała poznać życie
katolickich kościołów wschodnich.

To także był czas, kiedy pozostawałem w polu oddziaływania osobowości
kardynała Władysława Rubina, prefekta Kongregacji Kościołów Wschodnich,
rodem z kresowego Zbaraża, żołnierza września 1939 roku, więźnia Sowietów,
łagiernika, żołnierza armii generała Andersa. Delegata Prymasa Polski – po
otrzymaniu sakry biskupiej – do spraw opieki nad uchodźctwem polskim. Tak
jak jego poprzednik, abp Gawlina, pasterza "najrozleglejszej diecezji na
świecie, która rozciąga się wszędzie tam, gdzie tylko nieszczęście Ojczyzny
wygnało Polaków poza kraj".

To także był czas duchowego nasycania się papieskim Rzymem pontyfikatu Jana
Pawła II, przeżyć mocno wpisanych w serce, pośród nich niezapomnianych
spotkań z Ojcem Świętym, który znajdował czas i dla młodego prałata z
dalekiego Białegostoku.

21 stycznia 1991 roku rozpoczął się nowy okres mego życia. Tego dnia
Kongregacja ds. Biskupów wydala dekret przywracający Ordynariat Polowy w
Polsce, a Jan Paweł II ogłosił bullę nominacyjną powołująca mnie do posługi
Biskupa Polowego Wojska Polskiego.

23 lutego w Bazylice Jasnogórskiej z rąk trzech polskich kardynałów
otrzymałem pełnię kapłaństwa – świecenia biskupie. W drodze ku ołtarzowi
towarzyszyła mi wojskowa asysta, rozbłysły klingi szabel w oficerskim
salucie. Wojsko Polskie, poddawane przez lata komunistycznej indoktrynacji,
wykorzystywane jako narzędzie ideologicznego państwa, rozpoczynało drogę,
której celem miało być przywrócenie go narodowi.

Boża Opatrzność uczyniła mnie tym, który miał scalić to, co zostało
rozerwane, w szeregi wojska nieść Chrystusa i jego przesłanie. Milito pro
Christo – Walczę dla Chrystusa. Takie biskupie zawołanie obrałem.

Dziś dziękuję Chrystusowi za drogę 13 lat pasterzowania Ordynariatowi
Polowemu. To była fascynująca droga, choć czasem trudna, bywało i gorzka,
kiedy skamienieliny starych struktur pokazywały swoje ostre kanty. Remedium
na to, co trudne stanowiły pamiętne słowa Jana Pawła II, który swoje
spotkanie z Wojskiem Polskim na lotnisku w Zegrzu Pomorskim w dniu 2 czerwca
1991 roku nazwał rezurekcyjnym odkryciem, znakiem "nowego początku" w
dziejach narodu. Był czas budowani struktury, tej widzialnej, sieci parafii,
ośrodków duszpasterskich, kościołów, kaplic, izb modlitwy.

Wielu z nich odeszło po nagrodę do Pana. Pośród nich ten, który 1 czerwca
1992 roku rozpoczął kapelańska posługę w Wojsku Polskim. Ks. Tadeusz Płoski,
kapłan archidiecezji warmińskiej. Po latach mój następca. Czwarty Biskup
Polowy Wojska Polskiego. Ofiara tragedii smoleńskiej.

Cóż byśmy uczynili, biskup i kapłani, gdyby nie ludzie wojska, którzy
otworzyli swe serca dla Chrystusa. Wielu z nich było członkami tego
swoistego kościoła katakumbowego, który w środowisku wojskowym funkcjonował
nawet w najgorszych czasach.

A potem przyszły lata posługi w diecezji warszawsko-praskiej, trzy i pól
roku (2004-2008). Szedłem tam, aby być proboszczem proboszczów.
Rzeczywistość wielkiej aglomeracji – wschodniej części stolicy
Rzeczypospolitej. Nowych dzielnic, zasobnych podwarszawskich osiedli, także
obszarów biedy, niezaradności, społecznego osamotnienia.

Jan Paweł II, który w 1999 roku nawiedził cmentarz poległych w 1920 roku w
Radzyminie, postawił przed diecezją warszawsko-praska zadanie pielęgnowania
pamięci o wielkim czynie: odparciu spod wrót Stolicy bolszewickiej nawały.
Stanął na skwerze przed katedrą praską pomnik ks. Ignacego Skorupki, symbolu
tamtych zmagań. Udało się zrealizować wiele inicjatyw, aby tamto
doświadczenie stało się żywa wartością, aby w tamtym dziejowym porywie
dostrzec działanie Matki Bożej Zwycięskiej. To jeden z wątków tamtej
biskupiej posługi Stolicy Rzeczypospolitej przerwanej z woli Ojca Świętego
Benedykta XVI.

Od ponad dwu lat jest z wami, wspólnoto archidiecezji gdańskiej. A zda się,
że to wczoraj był ten pamiętny ingres. Był z nami tamtego dnia śp. Prezydent
Najjaśniejszej Rzeczypospolitej Lech Kaczyński z Małżonką. Był wtedy z nami
śp. bp Zygmunt Pawłowicz. Powiedziałem wtedy: "Proszę wziąć, Księże
Biskupie, pastorał i iść z nami". I szedł z nami przez półtora roku.

Powiedziałem wam wtedy, powiedziałem tym, którzy na moją nominację wówczas
się krzywili, że nie przychodzę do was z daleka – przychodzę do was z
ojczyzny. "A skoro przychodzę do was z ojczyzny, to znam i was. Bo przecież
w każdym polskim sercu, które przechowuje pamięć o drodze polskiego narodu,
obecny jest Gdańsk i Pomorze Gdańskie!"

Mam nadzieję, żeście mnie przez te dwa lata poznali, przyjęli,
zaakceptowali, może nawet polubili. Ja sam przez ten czas nauczyłem się
wiele: rozpoznałem ducha tej ziemi, poznałem kapłanów naszej archidiecezji,
wielu diecezjan, także drogi naszej lokalnej historii, świątynie, parafie,
miejsca święte… Niech to wystarczy.

Dziękuję jeszcze raz za obecność, za modlitwę, za życzenia. Podziękowania
składam na ręce Arcybiskupa Tadeusza – Seniora, który tyle lat przewodził
gdańskiej diecezjalnej wspólnocie na drogach ku Bogu. I dziękuję za piękne
Słowo dziś wypowiedziane.

Kończąc, powtarzam wezwanie naszego Pana: Wstańcie, chodźmy!

Wspólnie chodźmy drogami ojczyzny, we wspólnocie wiary, nadziei, miłości – z
Chrystusem.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.