Abp Gołębiewski: stan wojenny zdusił ogromny kapitał ludzkich umysłów i serc
13 grudnia 2009 | 11:17 | kb / kw Ⓒ Ⓟ
Z nowym ruchem odrodzeniowym, jakim była Solidarność, wiązano wielkie nadzieje. Stan wojenny zdusił ogromny kapitał, który był w umysłach i sercach ludzi – mówi abp Marian Gołębiewski.
Przed 28. rocznicą wprowadzenia stanu wojennego metropolita wrocławski udzielił wywiadu Radiu Rodzina.
Radio Rodzina: Jak wspomina Ksiądz Arcybiskup 13 grudnia 1981 r., dzień wprowadzenie stanu wojennego?
– Tego dnia jechałem rano na ATK do Warszawy. Miałem wykłady ze studentami zaocznymi. Ponieważ był mróz i śnieg poszedłem na ekspres i wyjechałem z Włocławka do Warszawy. Dopiero w drodze uświadomiłem sobie powagę chwili. Pociąg był pusty, w przedziale była pani z dzieckiem, strasznie zdenerwowana, nie chciała nawiązywać rozmowy. Gdy wysiadłem w Warszawie i szedłem na tramwaj w kierunku Bielan, zauważyłem czołgi, które przesuwały się po ulicach stolicy i żołnierzy, którzy stali przy koksownikach i się grzali.
Oczywiście będąc już w domu, we Włocławku, wiedziałem, że nie działają telefony i ekran telewizora jest śnieżnobiały, ale jeszcze do mnie to wszystko nie dotarło tak jak w Warszawie. Na ATK studenci byli bardzo podekscytowani. Niektóre wykłady zaczynały się kruszyć, bo młodzież ulegała tej atmosferze, panice i się stopniowo rozjeżdżała.
Radio Rodzina: Jak wyglądało życie w stanie wojennym?
– Na co dzień życie było utrudnione. Gdziekolwiek się wyjeżdżało trzeba było mieć przepustki. My radziliśmy sobie w ten sposób, że ja wypisywałem profesorom z seminarium te przepustki, opieczętowywałem je i były one respektowane.
Były to czasy trudne, przede wszystkim te ogromne kolejki. Ludzie chcieli kupić coś do jedzenia, przecież to był okres przedświąteczny. Atmosfera była ponura. Przy naszych wieczorowych, czy nocnych rozmowach ciągle drążony był temat stanu wojennego. Nie mogliśmy się od tego uwolnić. Kiedy nawet postanawialiśmy, że będziemy rozmawiać o czymś innym, to po kilku minutach wracaliśmy do polityki i do stanu wojennego, do tego co się w Polsce wydarzyło. U ludzi było widać niemy ból. Nie mogli się pogodzić z tym, że to wszystko się działo tak szybko i w taki bezwzględny sposób. To ludzi bardzo bolało.
Radio Rodzina: Jakie znaczenie według Księdza Arcybiskupa miało wprowadzenie stanu wojennego dla historii polski?
– Myślę, że zduszono przede wszystkim ogromny kapitał. Kapitał, który był w umysłach i sercach ludzi. Bo z tym nowym ruchem odrodzeniowym jakim była Solidarność wiązano wielkie nadzieje. Paradoksalnie, w system, który upadał nikt nie wierzył.
Ja miałem możliwość spotykania się nawet z byłymi posłami PRL, którzy sami kpili z tego wszystkiego, gdy poczuli się pewniej w mniejszym gronie, w rozmowie towarzyskiej. Natomiast z ust gen. Jaruzelskiego słyszeliśmy słowa, które powtarzały się jak refren: „socjalizmu będziemy bronić jak niepodległości”. Tam na szczycie wierzono w ten system, w który nie wierzył już prawie nikt. Zwłaszcza niższe szczeble władzy już się oglądały, jak się inaczej urządzić, gdzie skierować swoje zainteresowania i ustawić interesy, bo było wiadomo, że to już wszystko pęka. Ci na górze jakąś „wiarą religijną” wierzyli w wydolność tego systemu.
Radio Rodzina: Czy można było zapobiec w jakiś sposób wprowadzeniu stanu wojennego?
– To bardzo trudne pytanie. Ja w tamtym czasie byłem profesorem w seminarium duchownym we Włocławku i na ATK. To jest pytanie do tych, którzy mieli większe rozeznanie w tych sprawach i znali sytuację społeczną. Wydaje się jednak, że trzeba było więcej rozmawiać, trzeba było próbować tego trudnego dialogu, ale bez oszukiwania ludzi, bez forteli, bez podstępnych kroków. Może by się inaczej rozłożyły akcenty i może ludzie by pomału opadali z tego podniecenia i z tej ekscytacji. Tego nie było, dlatego szło ku konfrontacji.
Rozmawiał Karol Białkowski
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.