Drukuj Powrót do artykułu

Abp Michalik: Biskup Ryczan stróżem Tajemnic miłości Boga i godności człowieka

19 września 2017 | 20:52 | mp | Kielce Ⓒ Ⓟ

„W jego głos wsłuchiwała się cała Polska i była mu wdzięczna za ducha odwagi, szczególnie wtedy, gdy jeszcze całkiem niedawno wzywano do odejścia od chrześcijańskiej kultury i tradycji, a także do „wygaszania Polski” – mówił w homilii podczas Mszy św. pogrzebowej abp Józef Michalik, były Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski. Biskup senior diecezji kieleckiej zmarł 13 września w wieku 78 lat.

A oto pełen tekst homilii abp. Michalika:

Życie człowieka jest wędrówką poprzez różne sytuacje i wydarzenia, wśród których nieustannie czegoś się uczymy i jednocześnie zdajemy nasz ludzki egzamin.

Św. Paweł przypominał nam przed chwilą, że: Nikt z nas nie żyje dla siebie i nie umiera dla siebie (Rz 14, 7). A chrześcijanin dopowie z wiarą, że: żyjemy dla Pana… i umieramy dla Pana, bo w życiu i śmierci należymy do Pana. Bowiem życie człowieka wierzącego, to radość i nadzieja poruszania się w obecności Bożej; stąd, z tego niezwykłego źródła każdy człowiek ma szansę czerpać mądrość i moc, odwagę i optymizm w najtrudniejszych sytuacjach życiowych. Jakże inaczej wyglądałyby relacje ludzkie i życie narodów, gdybyśmy tak naprawdę, realnie aż do końca, żyli w obecności Bożej i pamiętali, że: wszyscy przecież staniemy przed trybunałem Boga… i każdy z nas o sobie samym zda sprawę Bogu (Rz 14, 10).

Wiem, że mówienie o odpowiedzialności sumienia i o tym, że będziemy musieli zdać sprawę Bogu z myśli i czynów, z pragnień i dokonań naszego życia, nie należy do tematów popularnych. Ale czy można pominąć rzeczywistość śmierci, gdy otaczamy trumnę kogoś bliskiego, komu dziś ofiarujemy nasz czas, nasz trud obecności i naszą modlitwę?

Dobrze, że tu dziś jesteśmy, bo Pan Jezus chce nam żyjącym powiedzieć coś szczególnie ważnego. Jak słyszeliśmy przed chwilą, chce odkryć pewną tajemnicę zakrytą przed mądrymi i roztropnymi, a objawić ją prostaczkom, ludziom prostego serca (zob. Mt 11, 25). Tą tajemnicą jest wiedza o Bogu, którego nie zna nikt, tylko Boży Syn. On chce nam powiedzieć, że Bóg jest Ojcem, owszem, osądza nas i czyny nasze, ale z wyrozumiałością ojca. Jakże ufnie brzmi Chrystusowa zachęta: Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię… uczcie się ode mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie… (Mt, tamże). To zaproszenie Chrystusa dociera do wszystkich, ale w szczególny sposób przyjmuje je kapłan, traktując je jako osobiste zadanie. Fascynacja Ojcostwem Boga i nieustanne szukanie z Nim kontaktu, to chyba największa radość kapłańskiego życia. Odczuć bliskość tej Miłości i dzielić się nią z ludźmi, to wprowadzać nowy porządek w świecie oparty o trwały fundament Nadprzyrodzoności wpisanej w doczesność.

Śp. bp Kazimierz Ryczan wiedział, że zostać uczniem Chrystusa oznacza przyjąć zaproszenie do przynależenia do rodziny Bożej, do życia zgodnego z Jego sposobem życia, bo: Kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten jest mi bratem, siostrą i matką (Mt 12, 50). Przez całe życie budował Boży dom, a drzwi tego domu; domu jego serca, były szeroko otwarte dla kapłanów i wszystkich ludzi, braci i sióstr, którym służył swoją dyspozycyjnością, posługą słowa i posługą sakramentów. Budować wspólnotę było przecież hasłem jego pasterskiego posługiwania: In vinculo communionis. Na pogrzebie swego pierwszego proboszcza z Syberii bp Ryczan wygłosił wyjątkowo długą homilię. Mówił o kapłaństwie i o krzyżowej drodze kapłana, który „czeka niejednokrotnie na Cyrenejczyka… i jak Jezus rozgląda się za Weroniką… Kapłan posłany jest do ludzi… sam bez ludzi nic nie znaczy. Kapłaństwo samo dla siebie nie ma sensu. Kapłaństwo jest dla wiernych, dla wspólnoty… ale… kapłan nie może przypodobać się ludziom za cenę głoszonej prawdy. Nie może tego zrobić za cenę wierności Kościołowi” (28.01.1997). Bez ścisłego zjednoczenia z Chrystusem i Kościołem, kapłan nic nie znaczy.

Ks. Prof. Kazimierz Ryczan przyszedł do posługi biskupa kieleckiego z żywego środowiska nauki i kultury chrześcijańskiej, jakim jest w Polsce od stu lat KUL. Święcenia biskupie przyjął w katedrze kieleckiej i umocniony modlitwą i opieką tutejszej Pani łaskawej podjął dziedzictwo posługi swoich wielkich poprzedników: biskupa Stanisława Szymeckiego i biskupa męczennika Czesława Kaczmarka, który stał się na wieki przestrogą i demaskatorem zafałszowania ateistycznej ideologii komunizmu, a każda ideologia nie wie, że prawda o niewinności i męczeństwie człowieka przebije się przez największe zakłamania, manipulacje i przemoc propagandy.

Ziemia kielecka to zresztą pars maior et melior Polski, chrześcijaństwa w Ojczyźnie naszej. Tu przecież leży prastara Wiślica z uśmiechniętą Łokietkową figurą Matki i Królowej Maryi, to przecież ziemia Jana Długosza, błogosławionych biskupów Wincentego Kadłubka i bł. Jerzego Matulewicza, ziemia Tadeusza Kościuszki, Sienkiewicza i Żeromskiego. To przecież środowisko kieleckie wydało wybitnych naukowców, z których wielu ciągle twórczo ubogaca rodzimą kulturę, a spośród zmarłych wymienię wybitnego jeszcze sprzed wojny prekursora naukowej i duszpasterskiej homiletyki Ks. Zygmunta Pilcha – twórcy „Przeglądu Homiletycznego”.

Ks. prof. dr hab. Kazimierz Ryczan przyszedł do Kielc z KUL-u, gdzie pracował naukowo, pełniąc też z oddaniem ważne funkcje służebne jako, że był dyrektorem konwiktu księży studentów oraz dziekanem wydziału teologicznego, ale wyrastał w środowisku przemyskim, które od dawna żyło atmosferą umiłowania Kościoła i Ojczyzny, ożywianą w trudnych czasach przez świętego biskupa Józefa Sebastiana Pelczara i przez wychowawczą pracę rektora Seminarium bł. ks. Jana Balickiego, czy też niezłomnego budowniczego kościołów biskupa Ignacego Tokarczuka.

Kazimierz Ryczan urodził się w Żurawicy k. Przemyśla (10 lutego 1939 roku), jako drugi z trzech synów Stanisława i Joanny. Jego śp. matka wyznała kiedyś: „od jego poczęcia wiedziałam, że Bóg chce go mieć dla siebie, bo lekarz uważał z racji na poważną chorobę, że Kazimierz nie powinien się urodzić”. Tak się złożyło, że w tej pobożnej, żurawickiej rodzinie Pan Bóg upatrzył sobie i powołał do kapłaństwa także jego drugiego brata Józefa.

Życiorys Kazimierza jest prosty, charakterystyczny dla jego czasu: matura i wstąpienie do Seminarium Duchownego w Przemyślu, potem 2-letnia przerwa na służbę wojskową (jednostka artyleryjska w Morągu); 16 kwietnia 1963 roku święcenia kapłańskie w katedrze przemyskiej z rąk biskupa Franciszka Bardy, wikariaty w dwóch parafiach, studia na KUL (teologia pastoralna). Następnie przez pięć lat jest duszpasterzem akademickim w Rzeszowie i profesorem w WSD w Przemyślu, a potem znów wraca na KUL jako asystent w Instytucie Pastoralnym i równocześnie kontynuuje pracę naukową (doktorat, stypendia naukowe w Instytucie Katolickim w Paryżu, i w Belgii w Lǿven), uwieńczoną habilitacją. Nominacja na biskupa nieco go oderwie, ale nie przerwie pracy profesorskiej. Wykaz jego publikacji jest imponujący. Widać też, że wiele czasu, sił i serca poświęcał młodym adeptom nauki. Dla studentów i szukających naukowej rady i pomocy miał zawsze czas.

Imponujący jest kielecki dorobek kaznodziejski biskupa Kazimierza. Jako biskupi także czekaliśmy na jego mądre, przemyślane i pełne treści słowo. Przewodniczył naszym rekolekcjom, chociaż wiązało się to z niemałym trudem. Przewodniczył ogólnopolskim pielgrzymkom ludzi Świata Pracy, a jako długoletni pasterz „Solidarności” dzielił troskę o etykę życia społecznego. Przez wiele lat był też przewodniczącym Rady Episkopatu do spraw Społecznych, członkiem Rady Stałej oraz innych gremiów. We współpracy, ten mocny człowiek odznaczał się wielkim taktem, kulturą bycia i gotowością do pomocy. W trudnym okresie zdecydowanie bronił Radia Maryja i Telewizji TRWAM, doceniając potrzebę wolnego głosu o pełnej niezależności i ortodoksji katolickiej.

Często przychodziliśmy do niego po słowo mądre, treściwe i uczciwie, zgodne z prawdą. Niejednokrotnie cała Polska wsłuchiwała się w słowa biskupa Kazimierza Ryczana i była mu wdzięczna za ducha odwagi.

A przecież byliśmy świadkami „wygaszania Polski” i to nie tylko w okresie wojennym. Przecież i w ostatnich 25 latach niejednokrotnie słuchaliśmy z ust niektórych współczesnych „luminarzy”, że trzeba wygasić polskość jako przywiązanie do tradycji, że trzeba zerwać z chrześcijańską kultura narodu. Ze zgrozą czytaliśmy w pewnych, zdawałoby się uczciwych pismach, że „Polska to niemoralność”, że „polskość to polskie piekło”, które zresztą sami autorzy gorliwie rozpętywali. Bólem napełniały nas manipulacje i walki z krzyżem, a także kłamstwa i antyklerykalna propaganda, za wszelką cenę próbująca usunąć obecność Boga i Bożego prawa z życia społecznego w Europie i w Ojczyźnie naszej. Potrzebny był wtedy i potrzebny jest zawsze – ludziom i narodom – proroczy głos św. Jana Pawła II i Sługi Bożego kard. Stefana Wyszyńskiego, potrzebny i cenny był głos społecznika i pasterza biskupa Kazimierza Ryczana.

W spuściźnie homiletycznej biskupa Kazimierza uderzyły mnie jednak szczególnie kazania na pogrzebach księży i ich rodziców, których jest bardzo dużo, bo tworzenie „więzów wspólnoty” (vincula communions) biskup Kazimierz zaczynał od swoich księży. We wstępie do zbioru homilii pogrzebowych poświęconych kapłanom pisał: „Wezwani przez Pana pozostają nadal obecni w ziemskim życiu. Tu budowali fundamenty domu, któremu na imię Polska. Tu budowali fundamenty domu, któremu na imię Kościół, przypierali Boga do murów Jego obietnicy, przebaczali i prosili o przebaczenie… (pragnę) błagać dla twórców ziemskiego domu o zbawienny kąt w komu Boga Ojca” – Dom, kapłański dom, dom otwarty dla kapłanów. To była prawdziwa potrzeba jego serca. I nie zawiódł się na swoich kapłanach.

Przekonałem się o tym i budowałem widokiem ponad setki księży kieleckich, którzy stanęli przy swoim biskupie w dniu pogrzebu jego matki w odległej Żurawicy, a także w dniu jego Złotego Jubileuszu kapłaństwa w rodzinnej parafii.

Chciałoby się wiele jeszcze powiedzieć o pięknej kapłańskiej służbie biskupa, którego dziś żegnamy, ale pora poświęcić czas na modlitwę, potrzebuje jej jak każdy człowiek w momencie przejścia do wieczności. Jeszcze tylko jedna refleksja.

Tradycja i mądrość ludzkości kazała szczególnie cenne skarby chronić przed zniszczeniem czy wrogiem – najbezpieczniej zakopywano je w ziemi.

Ciało człowieka, które było mieszkaniem duszy, więcej, mieszkaniem Ducha Świętego, także składamy do ziemi. Ono nie przepadnie, oczekuje zmartwychwstania. Ciało biskupa Kazimierze, którzy żył i umarł dla Pana przyniesiemy do katedry, „jego kościoła” pod opiekę Pani Łaskawe, którą tak czcił, tak chętnie odwiedzał i głosił Jej chwałę. Niech mu wyprasza łaskawość miłosierdzia Zbawiciela, niech w nim rozpozna miłość swego Syna, do którego upodabniał się całym życiem, a przecież i Pan Jezusa chciał go do siebie upodobnić przez krzyż choroby i cierpienia zwłaszcza ostatnich lat i dni.

Razem ze śp. biskupem Kazimierzem módlmy się do Matki Najświętszej:
Gdy kres dni przede mną stanie,
Przez Twą Matkę dojść mi, Panie
Do zwycięstwa palmy daj.

Matko Syna zrodzonego,
Co dla dobra cierpiał mego,
Ze mną się podzielić chciej.

W ogniu, Panno, niech nie płonę,
Więc mnie w swoją weź obronę,
Gdy nadejdzie sądu gniew.

Krzyż Chrystusa niech mnie broni,
Niech mnie Jego śmierć osłoni
I otworzy łaski zdrój.

Kiedy umrze moje ciało,
Obleczona wieczną chwałą
Dusza niech osiągnie raj. Amen.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.