Drukuj Powrót do artykułu

Abp Muszyński: chrześcijaństwo nową nadzieją Europy

18 listopada 2003 | 13:00 | rozmawiał Marcin Przeciszewski //per Ⓒ Ⓟ

Najwyższy czas, aby wyzbyć się złudzeń, że Europa może być tylko wspólnotą gospodarczą i polityczną, bez więzi ideowych – mówi abp Henryk Muszyński w wywiadzie dla KAI.

*KAI: Czy Jana Pawła II możemy uznać za jednego z „ojców założycieli” zjednoczonej Europy?*

– Jana Pawła II trudno jest wprost uznać za jednego z „ojców założycieli” zjednoczonej Europy. Zaczął on kształtować jej historię o wiele później. Można natomiast uznać go za ojca ponownie scalającej się Europy – za ojca Europy, która szuka swoich korzeni.
Europa to w dużej mierze pamięć o przeszłości. W tym zakresie nikt więcej nie zrobił dla Europy od Jana Pawła II. Przywraca on tożsamość Europie, mówiąc o potrzebie: europeizacji Europy. „Europo, czy chcesz być tym, czym byłaś od początku?” – mówił w Composteli.
Papież jest przekonany, że są takie wartości, bez których Europa przestanie być Europą. Europa dla niego nie jest tylko pojęciem geograficznym, ale przede wszystkim ideowym: wspólnotą ducha, dziejów i wartości.
Można powiedzieć, że największą zasługą obecnego Papieża jest dzieło „scalenia” dwóch części Europy. Przez dziesiątki lat Europę identyfikowano z jej zachodnią częścią. Jan Paweł II uświadomił elitom europejskim, że Europa jest to Wschód i Zachód. Miało to wpływ na wizję integracji tworzoną później przez polityków. Jest to owoc profetycznej papieskiej wizji, która – jak widzimy – zaczyna owocować.

*KAI: Na ile chrześcijaństwo dziś – może być nadal siłą jednoczącą Europę?*

– W tym względzie Kościół ma ważne zadanie. Kościół w Europie jest wciąż rzeczywistością żywą. Dowodem są nowe ruchy, powstające w łonie chrześcijaństwa. Znajdują one odpowiedź na nowe wyzwania. Mam świadomość, że jednym z podstawowych zadań Kościoła jest łączenie ludzi. Tak więc m.in. we wspólnocie Kościoła będzie budowana duchowa wspólnota Europy.
Najwyższy czas, aby wyzbyć się złudzeń, że Europa może być tylko wspólnotą gospodarczą i polityczną, bez więzi ideowych. Zresztą zostało to zapisane w preambule do przyszłego Traktatu Konstytucyjnego UE, gdzie stwierdzono, że „Europa ma być jednością złożoną z wielości”. Pamiętajmy, że aby wspólnota międzynarodowa była prawdziwą wspólnotą, musi mieć także wymiar osobowy i wymiar duchowy. Jest to ogromne zadanie dla Kościoła. Wymiar ten akcentują nawet unijni komisarze, mówiąc, że podstawą wszelkich kontaktów – także w perspektywie rozszerzającej się Unii Europejskiej – muszą być relacje międzyludzkie.
Kolejnym zadaniem dla Kościoła jest budowanie przestrzeni pojednania. Zadaję sobie pytanie, co ma być tym duchowym tworzywem, które ma nas łączyć w przyszłości. Bez pojednania w Europie nie będzie prawdziwej wspólnoty. Dopiero gdy zniesione zostaną granice, uświadomimy sobie, jak bardzo różnimy się od innych, a inni różnią się od nas. Naszym zadaniem winno być usuwanie tego wszystkiego, co ludzi dzieli. A dzielą nas uprzedzenia, niechęci, wyobcowania, poczucie inności. Rozbieżność interesów, nacjonalizmy – to bardzo silne czynniki, które rozsadzają. Jeśli ta wspólnota ma przetrwać – niezbędne jest poczucie wspólnoty duchowej.
Kościół może w tym względzie spełnić ważną rolę. Przecież Kościół jest najstarszą globalną instytucją.

*KAI: Europa, a przynajmniej jej znaczna część, znalazła się w epoce „postchrześcijańskiej”, a religia coraz częściej postrzegana jest jako siła defensywna, a nie twórcza i inspirująca?*

– Nie uważam, by Europa była w sytuacji „postchrześcijańskiej”. Europa od strony kulturowej ma wciąż wyraźne znamię chrześcijańskie. Jej symbolem są katedry. Kultura europejska jest tak dalece inspirowana przez chrześcijaństwo, że nie sposób jest – nie znając go -zrozumieć jej sztuki ani literatury. Obowiązujący kodeks moralny jest kodeksem chrześcijańskim, nawet jeśli nie jest wypełniany. Nie mamy w Europie epoki „postchrześcijańskiej”, natomiast obserwujemy daleko posuniętą dechrystianizację.
Nie chcę bynajmniej emanować fałszywym optymizmem. Sytuacja dziś jest nawet trudniejsza niż w czasach pierwszej chrystianizacji. Brak jest tego, co nazywamy „novitas christiana”. Na tle pogaństwa „novitas” jaką niosło chrześcijaństwo była oczywista. To było szokujące orędzie. Natomiast dzisiaj, w sytuacji dechrystianizacji, główny problem polega na tym, że nie potrafimy Ewangelii ukazać w sposób dostatecznie porywający. Potrzeba jest nam przede wszystkim świadectwa. Proszę zwrócić uwagę, z jakim uznaniem spotkała się Matka Teresa – prawdziwa chrześcijanka. Jest to dowód, że wartości chrześcijańskie są żywe, a Ewangelia ma siłę przyciągania. Obyśmy tylko – jak Matka Teresa – potrafili świadczyć o Ewangelii w sposób tak autentyczny. Jeden święty jest dowodem na to, że chrześcijaństwo nie zawodzi.
Tymczasem dla wielu chrześcijaństwo stało się bardziej zwyczajem niż religią. Chrześcijaństwo masowe straciło na swojej głębi. Dlatego tak duże nadzieje wiążę z nowymi, nieformalnymi ruchami, które są formą odrodzenia autentycznego chrześcijaństwa.

*KAI: Komisja Episkopatów Wspólnoty Europejskiej, w której Ksiądz Arcybiskup uczestniczy z ramienia Konferencji Episkopatu Polski, prowadzi dialog z instytucjami UE w imieniu Kościoła. Jakie są główne linie tego dialogu, a jakie osie sporu?*

– COMECE monitoruje wszystkie ważne zagadnienia europejskie w świetle katolickiej nauki społecznej. Dopracowało się dokumentów, które dotyczą m.in.: zarządzania UE w nowej rzeczywistości, systemów monetarnych, życia społecznego, środków społecznego przekazu, eksperymentów biomedycznych, klonowania, wychowania – wszystkie te zakresy są przedmiotem tego dialogu. Ważne jest ukazywanie przedstawicielom Unii złożoności problematyki, w tym tematyki społeczno-moralnej. Kiedy COMECE opracowało dokument o polityce monetarnej, to M. Candesmus (były szef Międzynarodowego Funduszu Walutowego) powiedział, że jest to najlepszy dokument na ten temat.

*KAI: Ile z tego później zostaje uwzględnione?*

– Naszym sukcesem było m.in. przeredagowanie przez Konwent tej skandalicznej formuły proponowanej w pierwszej wersji projektu konstytucji, w której uwzględnione było pogaństwo, Rzym i oświecenie, z pominięciem chrześcijaństwa. Nowa formuła jest znacznie lepsza, choć nie zadawalająca, istnieje w niej wzmianka o religii choć brak jest chrześcijaństwa. Jestem przekonany, że chrześcijaństwo w jakiś sposób zostanie wspomniane.
Generalnie, jeśli chodzi o dialog pomiędzy Kościołem a instytucjami europejskimi, to przeżywamy aktualnie pozytywny przełom. Dotąd – pomiędzy Kościołem a strukturami UE istniał dialog nieformalny. Teraz dialog instytucjonalny z Kościołami został włączony w formie zapisu do projektu Traktatu Konstytucyjnego UE. Po raz pierwszy w ustawodawstwie europejskim uznano też tożsamość Kościołów i instytucji wyznaniowych oraz pierwszeństwo ustawodawstwa krajowego w sprawach światopoglądowych, etycznych, moralnych.

*KAI: Dialog z instytucjami UE prowadzony jest nie tylko przez katolicką COMECE, ale i przez inne Kościoły. Jak układa się ta wzajemna współpraca między wyznaniami?*

– Dyskusja międzywyznaniowa jest ważna, bo pozwala na jednolite występowanie w imieniu chrześcijaństwa. Pracujemy więc wspólnie z przedstawicielami Konferencji Kościołów Europejskich. Trudniejszy jest kontakt z Kościołami prawosławnymi. Gdyby się to zawsze udawało, to by znacznie wzmocniło naszą pozycję.

*KAI: Czy kwestię odpowiedzialności za przyszłość Europy można traktować jako bodziec do dialogu ekumenicznego?*

– Z całą pewnością, bo zagrożenia są wspólne. Wspólne są zagrożenia chociażby rodziny, indyferentyzmu religijnego, świadomości chrześcijańskiej, która staje się świadomością coraz bardziej laicką. Powinno to wpływać na intensyfikowanie dialogu wewnątrzchrześcijańskiego.

*KAI: Co się stanie jeśli postulat „chrześcijańskiego dziedzictwa” nie zostanie uwzględniony w preambule do Traktatu Konstytucyjnego UE?*

– Trzeba się liczyć, że postulaty te nie zostaną uwzględnione w takiej mierze, jak tego oczekujemy. Traktat będzie owocem kompromisu, a tendencja laicystyczna jest widoczna na każdym kroku. Europa jest pluralistyczna, nie ma już jednolitej Europy chrześcijańskiej. Ale chrześcijaństwo ma jeszcze w Europie bardzo ważne zadania.
Myślę, że – jeśli chrześcijańskie dziedzictwo nie zostanie uwzględnione – będzie to dodatkowe wyzwanie, aby wzmocnić wysiłki w kierunku pogłębienia świadomości chrześcijańskiej. Nie może to być przyczyną dezawuowania wartości tego Traktatu. Mamy tam przecież zabezpieczoną wolność religijną we wszystkich wymiarach: zarówno indywidualnym jak i wspólnotowym. To podstawowa gwarancja dla działalności wszystkich Kościołów w Europie.

*KAI: Czy brak uwzględnienia „dziedzictwa chrześcijańskiego” może spowodować wycofanie się z poparcia, jakie dla idei integracji Europy wykazywał Episkopat Polski?*

– Jeżeli uznaliśmy, że naród tak zadecydował w referendum, to – jako Episkopat i jako Kościół – musimy być konsekwentni. Zresztą ktoś, kto realnie rzecz oceniał, od samego początku powinien być przygotowany na trudności.
Powtarzam: Kościół dostrzegał i dostrzega te szanse, które jawią się w perspektywie integracji Europy. Posłannictwo Kościoła winno zawsze wychodzić naprzeciw oczekiwaniom współczesnego świata. W zjednoczonej Europie są ogromne możliwości działania dla Kościoła i pełnienia przezeń misji. Chrystus jest najpełniejszą odpowiedzią, którą chrześcijaństwo daje wobec potrzeb duchowych człowieka – także i dzisiejszej Europy. Nie możemy poddać się frustracji.

*KAI: Integracja to szansa na wzajemną wymianę darów. Czego my, polscy katolicy, możemy nauczyć się od chrześcijan z Zachodu i wzajemnie?*

– Od chrześcijan z Zachodu możemy nauczyć się pogłębionej i świadomej wiary, także głębokiego umiłowania Kościoła. Ci, co pozostali wiedzą czym jest Kościół i są ludźmi w sposób osobisty (a nie tradycyjny) związanymi z Chrystusem.
Możemy nauczyć się, że Kościół tworzą i duchowni i świeccy, i wszyscy są wspólnie odpowiedzialni za jego działalność. U nas Kościół pojmowany jest w dużym stopniu jako sprawa duchowieństwa – to straszne obciążenie. To prawda, że w Polsce mamy pełne świątynie, natomiast sposób uczestnictwa w życiu Kościoła pozostawia wiele do życzenia. Możemy uczyć się też jaką wagę ma głoszenie słowa Bożego przez kapłanów. Kazanie nie może być tylko streszczeniem Ewangelii, ale musi być świadectwem życia. Dzisiejszy świat bardziej potrzebuje świadków niż nauczycieli.
Od katolików na Zachodzie możemy się też nauczyć poważnego traktowania społecznego nauczania Kościoła, a przede wszystkim wysiłków wcielania tej nauki w życie i umiejętności reagowania na problemy społeczne. Możemy też się nauczyć inwencji w przedsiębiorczości jak również odpowiedzialności za zadania podejmowane w płaszczyźnie publicznej.
Jestem świadomy, że w Polsce – w związku z procesem europejskiej integracji – stajemy wobec wielu nowych wyzwań. Dziś nasz katolicyzm jest weryfikowany we wszystkich wymiarach. Ta nasza jednolitość musi stać się pewnego rodzaju wielością. Nasze chrześcijaństwo winno stawać się coraz bardziej osobowe. Jestem przekonany, że wpłynie to także na większe zdynamizowanie Kościoła w Polsce – że stanie się on bardziej ideowy.

*KAI: Co – zdaniem Ks. Arcybiskupa – Kościół z Polski może wnieść do integrującej się Europy?*

– Prostą i masową wiarę. Faktem jest, że – niezależnie od zastrzeżeń jakie przedstawiłem – polski „fenomen religijny” polega na tym, że bardzo wielu ludzi inspirowanych jest wciąż motywacją religijną. Często są to tzw. ewangeliczni prostaczkowie. Ja sam wiele się od nich uczę i wręcz jestem zawstydzony – nie waham się do tego przyznać.
Kolejna sprawa – to szacunek dla obyczaju religijnego, który u nas przetrwał w znacznie większym stopniu niż na Zachodzie. Ważną sprawą jest też ideowość dużej części naszej młodzieży.

*KAI: Czy nie obawia się Ksiądz Arcybiskup, że na drodze ściślejszej integracji Kościół w Polsce może zostać zarażony pewnymi niebezpiecznymi – z kościelnego punktu widzenia – nurtami teologicznymi?*

– Niebezpieczeństwa nie można wykluczyć. Dążenie do pogłębienia chrześcijaństwa w Polsce niesie konieczność bliższego zetknięcia z teologią Zachodu. Może to być niebezpieczne, ale tylko dla ludzi nie mających pogłębionej świadomości religijnej. Jedynym zabezpieczeniem jest pogłębienie naszej rodzimej refleksji teologicznej. Np. mariologia u nas wymaga przemyślenia i pogłębienia w duchu dokumentów Soboru Watykańskiego II. Inna sprawa to tzw. teologia polityczna, która u nas jest znikoma, a jest ona bardzo potrzebna.

*KAI: Na czym polegać winno przygotowanie nas, jako polskich katolików do wejścia do UE? Czy wystarczy nam wiara „prostaczków”, której wartość przed chwilą Ksiądz Arcybiskup podkreślał?*

– Jeżeli mamy ewangelizować, to przede wszystkim przez świadectwo życia. Oznacza to, że ewangelizacja zaczyna się od nas samych, od nowego otwarcia się na światło Ewangelii i wewnętrznego nawrócenia.
Nie jesteśmy powołani do „nawracania” Europy, lecz do wniesienia tam autentycznego świadectwa, wynikającego z naszej inności czy komplementarności. W pokorze powinniśmy proponować to, co inni uważają za dobre, ale również musimy być otwarci na to, co dostrzegamy u nich jako wartościowe.

*KAI: Kształtowaniu odpowiedzialności chrześcijan za przyszłą Europę poświęca swoją działalność Forum Świętego Wojciecha (skupiające kilkadziesiąt ruchów i stowarzyszeń chrześcijańskich z Polski), któremu Ksiądz Arcybiskup patronuje. Jakie nadzieje i oczekiwania można wiązać z tym gremium?*

– W pierwszym rzędzie chodzi o przełamanie bierności wobec zadania jakim winna być obecność polskich chrześcijan w przestrzeni europejskiej. Ukazanie, że mamy coś do dania i coś do wzięcia – i otwarcie się na ten aspekt. Forum Świętego Wojciecha pragnie ukazać młodym Polakom, że Europa nie jest duchową pustynią, lecz że obecne są tam wciąż ewangeliczne źródła i inspiracje.
Wobec czekającej nas integracji z UE Forum pragnie pokazywać model chrześcijaństwa, który polega na scaleniu życia indywidualnego i publicznego. Jako Polacy mamy często tendencję mniemać, że jeszcze nie nadszedł odpowiedni czas na świadectwo w życiu publicznym. Tymczasem każdy czas jest odpowiedni! Nie ma w życiu sfery prywatnej bądź publicznej, jesteśmy albo prawdziwymi chrześcijanami, albo nimi nie jesteśmy. Jesteśmy odpowiedzialni za wszystkie wymiary życia: za siebie samego, za swoją rodzinę i za świadectwo w życiu zawodowym i publicznym – także za jakość naszego chrześcijańskiego świadectwa w Europie.

*KAI: W marcu przyszłego roku odbędzie się kolejny Zjazd Gnieźnieński pod tytułem: „Europa Ducha”. Jakie są jego główne cele i jakich owoców po tym kongresie spodziewa się Ksiądz Arcybiskup?*

– Oczekuję ukazania, że „Europa Ducha” istnieje. Pokazania, że chrześcijaństwo w Europie i dla Europy jest wciąż fascynujące, że jest ono wciąż nowe i tą nowością powinniśmy się zafascynować.
Oczekuję dostrzeżenia we współczesnym chrześcijaństwie wciąż nowych źródeł, tego co może być dla nas twórczą i pasjonującą inspiracją. Oczekuję wreszcie propozycji takiego świadectwa chrześcijańskiego, które nie ogranicza się do postrzegania religii jako postawy kultycznej, ale profetycznej. Kult religijny jest ukoronowaniem, a nie substratem chrześcijaństwa.
Chcemy też ukazać wartość ekumenizmu, abyśmy jako polscy chrześcijanie umieli dzielić i cieszyć się tym, co jest piękne w innych wyznaniach i dostrzec te wartości, jakie inne Kościoły mają nam do zaproponowania. Wreszcie, abyśmy wspólnie potrafili zauważyć, że Chrystus jest ostatnim słowem Ojca, także dla naszej epoki.

*KAI: W jakiej mierze przyszłoroczny kongres: „Europa Ducha” wpisuje się w dotychczasową – tysiącletnią – tradycję zjazdów gnieźnieńskich?*

– Wpisuje się bardzo wyraźnie, gdyż od pierwszego zjazdu w roku 1000, było to zetknięcie się Polski z szerszą Europą – wyjście z izolacji, spotkanie z chrześcijaństwem Zachodu i także podjęcie wysiłku chrystianizacji życia publicznego w Polsce. Podstawową ideą zjazdu w roku 1000 było wzajemne przenikanie się życia chrześcijańskiego i życia publicznego. Dziś te sfery są rozdzielone, ale mają charakter komplementarny. Niezbędne jest ich wzajemne przenikanie. Na tym polega specyficzny charyzmat zjazdów gnieźnieńskich: abyśmy mogli spotykać się tam jako chrześcijanie i Polacy, ale też jako odpowiedzialni za przyszłość Europy. Jako ludzie pielęgnujący to, cośmy odziedziczyli od naszych ojców, a co dziś powinno być darem dla pozostałej części Europy. To swoisty „genius loci” Gniezna.

*KAI: Dziękuję za rozmowę*

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.