Abp Muszyński o integracji
13 grudnia 2001 | 15:13 | Ⓒ Ⓟ
– Istnienie różnych opinii w Episkopacie nt. integracji Polski z Unią Europejską nie oznacza jego podziału. Ważne, że w oficjalnych dokumentach mówimy jednym głosem – mówi abp Henryk Muszyński w wywiadzie udzielonym KAI.
Metropolita gnieźnieński, który jest przedstawicielem Konferencji Episkopatu Polski w Komisji Episkopatów Wspólnoty Europejskiej (COMECE) przypomina, że proces pełniejszego jednoczenia się narodów Europy wspierany jest od początku przez Stolicę Apostolską, stąd stanowisko Episkopatu Polski nie może być inne. Stwierdza też, że od Episkopatu nie można spodziewać się technicznych wskazówek dotyczących modelu integracji czy kształtu negocjacji.
Naszym powołaniem jest co innego – przypomina abp Muszyński. Kościół winien przede wszystkim podtrzymać w tym przełomowym okresie nadzieję polskiego społeczeństwa. Nadzieję, na budowę lepszej, zjednoczonej Europy. Oto tekst rozmowy:
*- Księże Arcybiskupie, Episkopat podjął decyzję o opracowaniu listu pasterskiego w sprawie integracji z Unią Europejską. Jakiego przesłania możemy się tam spodziewać?*
– Zabierając głos w tej sprawie musimy mieć na uwadze słowa Ojca Świętego, który powiedział przed dwoma laty w polskim parlamencie, że Stolica Apostolska wspiera od samego początku proces integracji Polski z Unią Europejską.
Uważam, że list taki jest nie tylko potrzebny, ale nawet konieczny. Zrozumiałe, że w tej sytuacji wierni oczekują od Episkopatu jakiegoś stanowiska i głębszego naświetlenia sprawy. Nie zapominajmy, że Kościół zawsze towarzyszył ważnym wydarzeniom społecznym w naszej Ojczyźnie. Tak też powinno być w kwestii integracji Polski ze strukturami zjednoczonej Europy. A będzie to jedno z najważniejszych wydarzeń w najnowszej historii. List Episkopatu – ze zrozumiałych względów – będzie spojrzeniem na proces integracji pod kątem duszpasterskim. Nie będziemy w pewnością wchodzić w te sprawy, które należą do kompetencji rządu, parlamentu czy innych państwowych instytucji.
Głos Episkopatu jest tym bardziej potrzebny w sytuacji, kiedy kwestii integracji towarzyszy zniechęcenie niektórych grup społecznych. Powagę sytuacji pogłębia fakt, że opinię wiernych Kościoła w tym zakresie kształtują niestety ekstremalne głosy. Nie rokuje to dobrze na przyszłość. W tym kontekście tym bardziej pilnie potrzebny jest dokument jasno definiujący stanowisko Kościoła.
*- Czy polscy biskupi zamierzają korzystać z doświadczeń hiszpańskich bądź portugalskich, państw o poważnej większości katolików, które przed nami zgłosiły akces do Unii Europejskiej? *
– W jakimś sensie korzystamy z doświadczeń innych episkopatów. Ułatwia mi to uczestnictwo, jako delegata Episkopatu Polski, w Komisji Episkopatów Wspólnoty Europejskiej (COMECE). Jest to kościelna struktura powołana do prowadzenia dialogu z Komisją Europejską . W jej skład, w charakterze obserwatorów, wchodzą także przedstawiciele episkopatów krajów kandydujących: Polski, Czech i Węgier.
Jeśli chodzi o doświadczenia Hiszpanii czy Portugalii, to korzystamy z nich w dość ograniczonym wymiarze, gdyż nasza sytuacja jest odmienna. Chociażby dlatego, że wśród krajów kandydackich jesteśmy największym krajem rolniczym. Związane są z tym specyficznie polskie trudności nie mające gdzie indziej analogii.
*- Na ile stanowisko wobec integracji Polski z Unią Europejską różnicuje czy wręcz dzieli gremium Episkopatu Polski?*
– Istnienie różnych opinii w Episkopacie nie oznacza jego podziału. Ważne, że w oficjalnych dokumentach mówimy jednym głosem, nierzadko nawet jednomyślnie. Od strony duszpasterskiej nie jesteśmy podzieleni, akceptujemy konieczność towarzyszenia społeczeństwu na drodze ku integracji. Nie można przeciwstawiać jakiejś pojedynczej wypowiedzi, zwłaszcza wyrwanej z kontekstu, stanowisku całego Episkopatu. Te różnice zdań – dające o sobie wyraz tu i ówdzie – nie dotyczą strategicznego kierunku, w jakim zmierza Polska. Proces pełniejszego jednoczenia się narodów Europy wspierany jest od początku przez Stolicę Apostolską, stąd stanowisko Episkopatu Polski nie może być inne.
Od Episkopatu nie można spodziewać się technicznych wskazówek dotyczących modelu integracji czy też kształtu negocjacji. Naszym powołaniem jest co innego. Kościół winien przede wszystkim podtrzymać nadzieję polskiego społeczeństwa w tym przełomowym okresie. Nadzieję, na budowę lepszej, zjednoczonej Europy. Nie chodzi tu o pojmowaną powierzchownie nadzieję na podniesienie materialnego poziomu życia, lecz o znacznie głębszą nadzieję na odbudowę Europy opartej na wartościach wynikających z jej chrześcijańskiego dziedzictwa.
Owszem, trzeba być świadomym rozlicznych trudności, jakie towarzyszyć będą procesowi integracji. Ale z drugiej strony trzeba ukazać wiarę i te źródła nadziei, które pozwolą nam po pierwsze przetrwać różne kryzysy, a po drugie umożliwią zbudowanie na kontynencie europejskim nowej jakości, w znacznie szerszym wymiarze niż miało to miejsce dotąd. Głos Kościoła może również doprowadzić do przezwyciężenia apatii i zniechęcenia.
Mamy świadomość, że dokument Episkopatu na ten temat musi też nawiązywać do lęków trapiących społeczeństwo. Przede wszystkim jednak ukazywać winien nowe wartości wynikające z procesu zjednoczenia. Powtórzę raz jeszcze: proces rozszerzenia Unii Europejskiej jest szansą zbudowania pełniejszej jedności, której nie możemy zaprzepaścić. Należy ją widzieć i oceniać także w kontekście postępującej globalizacji.
*- Czy mógłby Ksiądz powiedzieć, jakie – zdaniem Episkopatu – są największe nadzieje, a zarazem najpoważniejsze lęki, związane z integracją?*
– Najpierw może o nadziei. Karta Praw Podstawowych Unii Europejskiej stwierdza, że Europa jest zbudowana w oparciu o świadomość jej duchowego i moralnego dziedzictwa. Jest to w dużym stopniu tradycja chrześcijańska, choć nie wyłącznie. Można żywić nadzieję, że w kształtowaniu przyszłej Unii Europejskiej znaczenie wartości chrześcijańskich będzie rosnąć. Kiedy rozmawiam na ten temat z politykami Komisji Europejskiej czy innymi urzędnikami brukselskimi, odnoszę wrażenie, że oni sami często mają poczucie, że wartości ekonomiczne nie wystarczają do stworzenia trwałej, międzynarodowej wspólnoty. Nadzieja moja oparta jest także na tym, że za podstawę wszystkich swych praw Unia Europejska uznaje godność człowieka.
Mam również nadzieję, że w przyszłości do ustawodawstwa unijnego będziemy potrafili wprowadzić chrześcijańskie pojęcie wolności, rozumiane jako „wolność ku”, w odróżnieniu od „wolności od”. Dziś obowiązująca w Karcie Praw Podstawowych ma charakter zbyt negatywny: jako „wolność od”.
Nadzieje związane z Unią Europejską wiążą się także z faktem, iż wiele zasad katolickiej nauki społecznej jak np. zasada solidarności oraz pomocniczości, są tam w praktyce realizowane.
Można mieć nadzieję, że będzie kontynuowany w Europie proces pojednania, który został zapoczątkowany pojednaniem francusko-niemieckim, co legło u podstaw Unii Europejskiej. Rozszerzenie Unii Europejskiej stwarza możliwość, że tym procesem zostaną objęte kolejne państwa i narody. Jest to także wielkie zadanie Kościoła.
Moje obawy związane są z faktem, że w Karcie Praw Podstawowych Unii brak jest dostatecznych gwarancji dla wolności religijnej. Wolność religijna zagwarantowana jest tam jedynie w sposób negatywny, tj. w oparciu o zakaz dyskryminacji: nikogo nie wolno dyskryminować z powodów religijnych, ale także z powodu orientacji seksualnej, koloru skóry czy narodowości. Jest to stanowczo za mało.
Wszystko wskazuje na to, że Karta Praw Podstawowych Unii będzie przyszłą konstytucją europejską, choć dziś ma status deklaracji. Do ustawodawstwa unijnego ma być wprowadzona w 2004 roku. Dlatego warto aby różne polskie środowiska, w tym i Kościół, podjęły wysiłek udziału w dyskusji nad jej ostatecznym kształtem.
Nasze obawy dotyczą także świadomości laickiej, rozpowszechnionej w zachodniej Europie a także niestety w wielu kręgach Unii Europejskiej.
*- Wielu polskich katolików wskazuje, że w Karcie Praw Podstawowych Unii Europejskiej nie ma np. gwarancji dla życia ludzkiego od chwili poczęcia. Europę Zachodnią postrzega się też często jako siedlisko rozwiązłości, homoseksualizmu czy eutanazji. Panuje pogląd, że natychmiast po wejściu do Unii te negatywne zjawiska ogarną także i Polskę. *
– Jest to czysto propagandowe ujęcie sprawy. Tymczasem Unia Europejska respektuje ustawodawstwo krajowe. Główny nasz wysiłek powinien iść w tym kierunku, aby nasze polskie prawo respektowało te wartości, o jakie się upominamy – wśród nich ochronę życia ludzkiego od poczęcia do naturalnej śmierci. Jest to w pierwszym rzędzie nasz wewnętrzny, polski problem. To samo dotyczy rodziny, małżeństwa.
Są oczekiwania – przynajmniej ze strony biskupów europejskich – że Polska w tym względzie wniesie do Unii Europejskiej coś pozytywnego, tak jak np. Irlandia.
*- Czy jest szansa na przywrócenie ducha, który charakteryzował ojców założycieli Unii? *
– Jak powiedziałem, politycy unijni są coraz bardziej świadomi potrzeby wartości, które przyszłej Europie dadzą pewne tworzywo duchowe. Czołowi politycy Komisji Europejskiej mówili mi wielokrotnie: „To wy jako Kościół powinniście wnieść lub przywrócić Europie wartości ewangeliczne”. W moim przekonaniu, ale także i w przekonaniu wielu polityków, nie da się zbudować trwałej jedności europejskiej bez współdziałania Kościołów i wspólnot wyznaniowych. Stąd coraz większa otwartość struktur europejskich na dialog z Kościołami, co obserwuję na przykładzie COMECE. Sytuacja jest w tym zakresie korzystniejsza niż kiedykolwiek.
*- Czy nie obawia się Ksiądz Arcybiskup, że wśród polskich katolików przeważają niechętni… Z czego to wynika?*
– Wynika to przede wszystkim z braku znajomości realiów – tego, co nas czeka po zjednoczeniu z Unią Europejską. Z drugiej strony obawy wynikają bez wątpienia z lęku, że religijność i wiara Polaków za skutek laicyzujących wpływów zostanie znacznie osłabiona. Nie ulega wątpliwości, że wejście Polski do Unii jest poważnym wyzwaniem dla wiary Polaków.
Osobiście nie podzielam tych obaw. Stwierdzenie, że nie pójdziemy do Europy, gdyż jest ona bezbożna, jest z gruntu fałszywe. Fakt, że Europa jest bezbożna wskazuje na potrzebę ewangelizacji. Jako chrześcijanie i wierni Kościoła musimy sobie uświadomić, że jesteśmy posłani do wszystkich. Istota problemu tkwi w tym, czy ten chrześcijański wymiar, o którym tyle mówimy, będziemy potrafili w sposób skuteczny zaprezentować na zewnątrz. Czy nasz polski katolicyzm potrafimy przełożyć na kategorie bardziej powszechne, możliwe do przyjęcia dla innych społeczeństw. Jeżeli nasza wiara będzie dorastała do miary wyzwań, możemy z tego procesu wyjść wzmocnieni. Wymaga to jednak ustawicznego wysiłku nad pogłębieniem jakości naszej wiary.
*- Czy jako chrześcijanin i jako Polak, Ksiądz Arcybiskup cieszy się, że będzie obywatelem Unii Europejskiej?*
– Cieszyć się, to może zbyt dużo. Usiłuję na proces coraz pełniejszej integracji patrzeć w sposób realistyczny. Cieszę się, że jest szansa na pełniejszą niż dotąd realizację wizji wolności i wspólnoty w Europie. Kościół przecież zawsze popierał i nadal popiera wszystko, co sprzyja zbliżeniu się narodów.
Mam świadomość, jak wielkim dla nas zobowiązaniem jest, aby ta wolność była wolnością w rozumieniu chrześcijańskim.
Integracja z Unią Europejską oznacza również szansę przekroczenia dość charakterystycznego dla nas izolacjonizmu, prowadzącego do postawy zamknięcia się w naszych „czysto polskich” sporach i problemach.
Zadowoleniu z procesu postępującej integracji towarzyszy świadomość, że wejście do UE przyniesie wiele problemów, na które powinniśmy się przygotować. Na przykład jesteśmy społeczeństwem dość jednolitym narodowościowo i religijnie. Musimy być przygotowani na to, żeby po chrześcijańsku potraktować także innych ludzi, osiedlających się w Polsce po zniesieniu granic. To jest pewien problem.
Jest tu ogromnie dużo do zrobienia. Integracja z Unią Europejską jest wielkim zadaniem dla całego polskiego społeczeństwa, równie wielkim zadaniem dla Kościoła i innych wspólnot religijnych.
Rozmawiali: Tomasz Królak i Marcin Przeciszewski
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.