Abp Pizzaballa: życie w braterstwie to konieczny warunek zbawienia
08 września 2022 | 18:16 | st (KAI) | Jerozolima Ⓒ Ⓟ
„Pragnienie zbawienia przez Boga nie może zostać osiągnięte inaczej niż na drodze, na której człowiek wraca do życia w braterstwie, które nikogo nie wyklucza; na drodze, na której człowiek rezygnuje z określania, kto ma prawo do zbawienia, a kto nie” – stwierdza komentując fragment Ewangelii czytanej w XXIV niedzielę zwykłą, roku C łaciński patriarcha Jerozolimy abp Pierbattista Pizzaballa OFM.
Dzisiejszy fragment Ewangelii (Łk 15, 1-32) możemy odczytać w świetle pierwszego wersetu: „przybliżali się do Jezusa wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać”. Tekst rozpoczyna się więc tym obrazem. Widzimy w nim, że gdziekolwiek jest Jezus, tam są również celnicy i grzesznicy, którzy przybliżają się, aby Go słuchać.
W odniesieniu właśnie do tej kategorii osób, które ewangelista nazywa „celnikami i grzesznikami”, mówiąc, że wszyscy z nich zbliżają się do Jezusa, warto zastanowić się nad określeniem: „wszyscy”. Można by powiedzieć, że właśnie ta kategoria – wszyscy – jest tym, co obraża drugą kategorię osób, faryzeuszy i uczonych w Piśmie, obecnych przy tej scenie. Obraża ich właśnie fakt, że Jezus przyjmuje również grzeszników, czyli że Jezus przyjmuje „wszystkich”.
Trzy przypowieści opowiadane przez Jezusa dotyczą między innymi określenia ilości, liczby.
W pierwszej z nich znajdujemy człowieka, który ma sto owiec i gubi jedną z nich. W tym momencie zostawia dziewięćdziesiąt dziewięć, aby szukać tej zagubionej. Znajduje ją, przynosi do domu i dołącza do innych. Okazuje się, że nie zaznaje spokoju, dopóki nie ma wszystkich razem.
Druga mówi o kobiecie, która ma dziesięć monet i gubi jedną z nich. Ona również udaje się w poszukiwaniu jej i nie zaznaje spokoju, dopóki nie ma ich wszystkich.
W trzeciej jest ojciec. Ma dwóch synów, z których jeden odchodzi daleko. Prowadząc rozwiązłe życie, wraca do domu. W tym momencie drugi syn chce odejść, nie chce zostać w domu z nowo powracającym bratem. A ojciec tych dwóch nie zazna spokoju, dopóki obydaj synowie nie będą z nim ponownie razem.
Mając ten klucz staje się dla nas jasne, że problem tkwi właśnie tutaj, w tym wszystkim.
Z jednej strony jest Bóg, któremu zależy na zbawieniu wszystkich.
Słyszymy to stwierdzenie rozbrzmiewające od pierwszych stron Ewangelii Łukasza, kiedy Jezus zostaje przedstawiony w świątyni przez swoich rodziców. Kilka dni po Jego narodzinach widzi Go starzec, pełen Ducha Świętego, i rozpoznaje w Nim dar, który Bóg dał całej ludzkości dla zbawienia wszystkich narodów (Łk 2, 31).
Z drugiej strony jest człowiek, podzielony między pozornie dwie przeciwstawne skłonności. Jest człowiek, który jest zagubiony, jak młodszy syn. I jest człowiek, który się obraża, który odmawia uznania siebie za zagubionego. Tacy są ci, którzy myślą, że zasługują na zbawienie, jak faryzeusze, których znajdujemy w pierwszym wersecie dzisiejszej Ewangelii.
Jedni i drudzy popełniają błąd, oczywistą pomyłkę, mylą perspektywy.
Pierwsi myślą, że nie mają już prawa powrotu do domu; drudzy myślą, że tylko oni mają to prawo. Obaj się mylą, bo żaden z nich nie ma prawa, ale to bycie w domu jest łaską i jest życiem dla wszystkich.
Owo pragnienie zbawienia przez Boga nie może więc zostać osiągnięte inaczej niż na drodze, na której człowiek wraca do życia w braterstwie, które nikogo nie wyklucza; na drodze, na której człowiek rezygnuje z określania, kto ma prawo do zbawienia, a kto nie.
Jezus, z tego powodu usuwa wszelkie kategorie. Dla Niego nie ma faryzeuszy, celników, grzeszników. Wszyscy są w równym stopniu synami, zagubionymi i odnalezionymi, powołanymi do bycia braćmi, do tworzenia razem tej nowej rodziny, w której jest miejsce dla wszystkich.
Jezus, w drodze do Jerozolimy, czyni kolejny krok i ponownie rozjaśnia znaczenie swojej drogi. W Jerozolimie odda On swoje życie za wszystkich, aby ludzkość, rozproszona i podzielona, mogła ponownie połączyć się w jedną rodzinę, bez podziałów, klasyfikacji i rozróżnień.
Przyjęcie tej skandalicznej nowości jest wąską drogą, przez którą trzeba przejść, aby wejść do domu. Widzieliśmy w poprzednie niedziele (patrz XXI Niedziela Rok C), że ten, który pozostaje na zewnątrz, to nie ten, który popełnił błąd, lecz ten, który uważa, że ma przewagę nad innymi, że zasługuje na coś więcej. To ten będący zazdrosny o brata, którego ojciec dobrowolnie i z radością przyjął z powrotem do domu.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.