Abp T. Kondrusiewicz: przestrzegam przed samosądami
19 sierpnia 2020 | 05:00 | Krzysztof Gołębiowski (KAI) | Mińsk Ⓒ Ⓟ
Wzywam wszystkie gorące głowy do opamiętania i umiarkowania, przestrzegam przed samosądami. Nie znaczy to oczywiście, że sprawcy przemocy mają pozostawać bezkarni, ale to sąd ma się zająć tymi sprawami, a nie ulica – powiedział abp Tadeusz Kondrusiewicz. W rozmowie z KAI metropolita mińsko-mohylowski zrelacjonował sytuację białoruskiego Kościoła w związku z protestami po wyborach prezydenckich w tym kraju.
KAI: Jak obecnie przedstawia się sytuacja na Białorusi? Czy ludzie nadal demonstrują, czy nie czują się już zmęczeni?
Abp Tadeusz Kondrusiewicz: Nie, ciągle jeszcze trwa ta nasza „biała” rewolucja, ludzie nadal wychodzą na ulice, dziś w nocy np. odbyła się ponad 200-tysięczna taka manifestacja. Ogólnie jednak można powiedzieć, że teraz nie są to już tak masowe pochody przez miasto, jak było na początku, ale raczej jest to gromadzenie się mieszkańców miasta w niektórych wybranych punktach Mińska. Na przykład dziś w nocy ok. 10-15 tys. osób udało się pod więzienie na Okreście [dzielnica stolicy Białorusi – KAI], aby wyrazić swe poparcie i solidarność z uwięzionymi tam ludźmi.
Wśród tych, którzy tam przyszli, było też wielu księży i sióstr katolickich, którzy starają się pomóc obecnym duchowo i materialnie. Należy podkreślić wielkiego ducha solidarności i wzajemnego wspierania się, panującego w społeczeństwie: ludzie przynoszą jedzenie i napoje dla zwalnianych ludzi, kierowcy zaś rozwożą ich bezpłatnie do domów, nieraz nawet poza Mińsk.
Ci byli więźniowie, wychodząc na wolność, często mają na sobie ślady pobić, a nawet głębokich ran, nieraz są wystraszeni i przerażeni tym, czego doświadczyli, toteż wymagają pomocy i opieki nie tylko lekarskiej czy materialnej, ale też, a może nawet przede wszystkim duchowej.
Mimo wszystko jednak, patrząc na to, co się teraz dzieje, widzimy jakieś niezwykłe przebudzenie się mieszkańców kraju: jest wielu uśmiechniętych i pogodnych ludzi, a przy tym – co bardzo istotne – niezwykle zdyscyplinowanych i pokojowo nastawionych. Gdy manifestanci zaczynają się rozchodzić, sprzątają po sobie różne odpadki, np. kartki papieru, plastykowe butelki po wodzie i inne śmieci tak, że na ulicach panuje duży porządek.
KAI: Ksiądz Arcybiskup wystosował dwa apele do władz z prośbą o wstrzymanie przemocy i o zwołanie okrągłego stołu w sprawie przyszłości kraju. Również Konferencja Biskupów Katolickich Białorusi wydała swe oświadczenie nt. sytuacji w państwie. Czy był już jakiś odzew ze strony rządu w tej sprawie? I przy okazji: jak wygląda udział Kościoła katolickiego w tych ostatnich wydarzeniach?
– Na razie nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi ani innej reakcji władz na nasze propozycje, ale może się w końcu jej doczekamy. Gdy natomiast chodzi o nasz udział w obecnych wydarzeniach, to jest on bardzo duży. Księża, siostry zakonne, Caritas, liczni wolontariusze czynnie uczestniczą w różnych akcjach, np. co noc czuwają pod więzieniami, służą pomocą zarówno zwalnianym ludziom, jak i czekającym na nich bliskim, podają im wodę, przygotowują kanapki itp. Trzeba tu podkreślić, że Caritas ma już od dawna wyrobioną i uznaną pozycję w kraju i np. władze najłatwiej zgadzają się na nasze działania właśnie za pośrednictwem tej organizacji. I to nam bardzo ułatwia posługiwanie na rzecz potrzebujących.
KAI: Mówiąc o udziale Kościoła katolickiego w ostatnich wydarzeniach, nie mogę nie zapytać o dwóch księży, aresztowanych niedawno na Białorusi i skazanych na 10 i 8 dni więzienia za udział w manifestacjach. Za co właściwie ich zatrzymano? Jakie są ich obecne losy?
– To jest dziwna sprawa, chciałoby się powiedzieć, że „najciemniej jest pod latarnią”. Ja o całym zdarzeniu dowiedziałem się w niedzielę [16 bm.] wieczorem z mediów. Nie wiedziałem, kim są ci księża, powiedziano tylko, że należą do zgromadzenia sercanów i pochodzą z Baranowicz. Ponieważ to jest nasza archidiecezja, zadzwoniłem do jednego z tamtejszych proboszczów i od niego dowiedziałem się, że ani ci kapłani, ani ich zgromadzenie nie chcą nagłaśniać całej sprawy, nie chcą podawać ich nazwisk ani żadnych bliższych szczegółów. Oczywiście szybko poznałem ich nazwiska i skontaktowałem się z ojcem jednego z nich, którego znałem jeszcze z Moskwy (gdy byłem tam arcybiskupem), bo on pomagał przy odbudowie naszej katedry. I on również powiedział, żeby nie pisać ani nie mówić o tym publicznie.
Nie rozumiem takiego stanowiska, tym bardziej że mogłem o tym powiedzieć w swym apelu do władz, w którym mówiłem m.in. o aresztowaniach i zatrzymaniach manifestantów. Tymczasem zrobiła się z tego jakaś tajemnicza sprawa.
KAI: Z dotychczasowej naszej rozmowy przebija raczej nadzieja i optymizm Ekscelencji co do rozwoju wydarzeń na Białorusi, ale przecież nie brak też wielu znaków zapytania i powodów do niepokoju, np. jak zachowa się putinowska Rosja? Jak pod tym względem ocenia Ksiądz Arcybiskup najbliższe perspektywy?
– Trudno powiedzieć, co się może wydarzyć, choć ja osobiście nie przewiduję interwencji rosyjskiej na Białorusi, bo nikt tutaj nie zagraża interesom Moskwy. Może nawet Kreml jest zainteresowany pokojowymi zmianami w naszym kraju bardziej niż sam prezydent.
Jeżeli jednak coś mnie niepokoi, to przede wszystkim brak wyraźnego przywódcy opozycji. Na razie wszystko odbywa się spontanicznie, ludzie są nastawieni optymistycznie, a nawet entuzjastycznie, ale na dłuższą metę ktoś musi tym wszystkim pokierować i poprowadzić dalej, tymczasem dotychczas nie ma jakiejś jednej postaci czy grupy ludzi, którzy mogliby przejąć inicjatywę w najbliższej przyszłości.
Jeszcze poważniejszym problemem jest obawa przed przejawami zemsty i odwetu społecznego na funkcjonariuszach reżymu, zwłaszcza OMON-u, ale też np. na członkach komisji wyborczych, którym zarzuca się udział w fałszowaniu wyników głosowania. Większość z nich stanowili nauczyciele, zwłaszcza nauczycielki, gdyż lokale wyborcze mieściły się na ogół w szkołach. I teraz zaczynają się pojawiać np. na murach tychże szkół pogróżki pod adresem nauczycieli, zarzucające im kłamstwa, żądające ich ustąpienia itp. Rozmawiałem niedawno z nauczycielką, samotnie wychowującą dziecko, która skarżyła się, że jej grożą nawet pobiciem, a – jak ona mówi – „co miałam zrobić, gdy grożono mi, że mnie zwolnią, gdy nie podpiszę protokołu wyborczego?”.
Inny problem to OMON-owcy i inni członkowie sił porządkowych, którzy rzeczywiście „wsławili się” wieloma aktami przemocy i okrucieństwa. Są to przecież synowie naszych rodzin i sąsiadów, nieraz bliskich ludzi. I widziałem już ludzi maszerujących z napisami „Nie darujemy wam”.
Ja wzywam wszystkie te gorące głowy do opamiętania i umiarkowania, przestrzegam przed samosądami. Nie znaczy to oczywiście, że sprawcy przemocy mają pozostawać bezkarni, ale to sąd ma się zająć tymi sprawami, a nie ulica. Dotyczy to również wspomnianych nauczycieli, którzy przeżywają dziś wielkie rozterki.
Ostatnio zgłaszają się do mnie różni niezależni prawnicy, psycholodzy, pedagodzy i inni, gotowi pomagać bezpłatnie tym ludziom po obu stronach barykady w przezwyciężaniu różnych napięć i stresów, związanych z najnowszymi wydarzeniami.
KAI: I na koniec czego oczekuje Kościół katolicki na Białorusi i osobiście Ekscelencja od Polski i Polaków, szczególnie od naszych wiernych?
– Chodzi przede wszystkim o wsparcie duchowe, o pomoc modlitewną, o pamięć o nas. Przez wiele lat Polacy bardzo ofiarnie pomagali i nadal pomagają nam w odbudowie kościołów i budowie nowych, przysyłają księgi, naczynia i szaty liturgiczne, przyjeżdżają kapłani i siostry zakonne i to było i jest bardzo ważne i potrzebne. Ale nie można zapominać o duchowych potrzebach naszego ludu. W tej chwili bardzo ważne jest zaspokajanie właśnie ich.
Jednocześnie należy pamiętać, aby ta pomoc materialna i duchowa była udzielana tak, aby nie budziła żadnych podejrzeń i nie dawała władzom pretekstu do oskarżania Polski i Polaków o mieszanie się w wewnętrzne sprawy Białorusi. Myślę, że najlepiej robić to za pośrednictwem Caritasu jako instytucji już znanej i szanowanej w tym kraju.
– Dziękuję za rozmowę i życzę błogosławieństwa Bożego Ekscelencji, Kościołowi i całemu narodowi białoruskiemu.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.