Arcybiskupi warszawscy
07 stycznia 2007 | 08:00 | maj //mr Ⓒ Ⓟ
Aleksander Kakowski, August Hlond, Stefan Wyszyński, Józef Glemp – archidiecezja warszawska w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat miała wyjątkowe szczęście do wybitnych osobowości.
Diecezja warszawska erygowana w 1798 r. już 20 lat później, w 1818 r. Bullą „Militantis Ecclesiae regimini” podniesiona została przez Piusa VII do godności metropolii. Co więcej, w tym samym roku metropolita uzyskał od Stolicy Apostolskiej tytuł Prymasa Królestwa Polskiego i prawo noszenia purpurowych szat kardynalskich.
Tytuł prymasa przysługiwał dotąd jedynie arcybiskupowi gnieźnieńskiemu od czasów Mikołaja Trąby, który zaczął go używać w 1417 r. Przyznanie tego tytułu również metropolicie warszawskiemu było inicjatywą cara Aleksandra I, który chciał podnieść rangę stolicy utworzonego przez siebie państwa – Królestwa Polskiego. Miał przecież być jego koronowanym królem.
Carowie zawiedli się na Warszawie. Zmarły w 1829 r. Jan Paweł Woronicz był ostatnim metropolitą, któremu Mikołaj I zezwolił na używanie tytułu prymasa. Potem było to już niemożliwe. Zarówno po powstaniu listopadowym jak i styczniowym carowie planowali nawet zlikwidowanie metropolii, na co jednak nie wyraziła zgody Stolica Apostolska. Przysługujące arcybiskupowi warszawskiemu uprawnienia zostały jednak po obu powstaniach drastycznie ograniczone.
A jednak rola arcybiskupów warszawskich pozostała znacząca, a po odzyskaniu niepodległości przez Polskę zaczęła nadal wzrastać, choć tytuł prymasa Polski pozostał w Gnieźnie. Archidiecezja warszawska stała się diecezją stołeczną, lecz trzeba przyznać, że miała poza tym wyjątkowe szczęście do wybitnych duszpasterzy.
*Aleksander Kakowski*
Aleksander Kakowski (1862-1938) był inicjatorem praktycznie pierwszego od czasu rozbiorów spotkania Episkopatu Polski i członkiem powołanej u progu niepodległości Rady regencyjnej.
Rozpoczął studia w seminarium duchownym w Warszawie i kontynuował je w słynnej Akademii Duchownej w Petersburgu. Doktorat z prawa kanonicznego uzyskał w 1885 r. na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie. W 1913 r. otrzymał sakrę biskupia. W tym samym roku, 14 września odbył uroczysty ingres do archikatedry warszawskiej. 10 miesięcy później wybuchła I Wojna Światowa.
W tym trudnym czasie metropolita potrafił dostrzec jak ważna jest łączność i jedność między polskimi biskupami. Nie tylko więc kontynuował wcześniejsze tradycje zjazdów biskupów prowincji warszawskiej, ale w miarę możliwości zapraszał też do Warszawy biskupów z pozostałych dzielnic rozbiorowych.
Z jego inicjatywy odbyło się też praktycznie pierwsze od czasu rozbiorów zebranie Episkopatu Polski. Trwało od 10 do 12 marca 1917 r. Abp Kakowski ogłosił wówczas list pasterski wzywający wszystkich biskupów do wsparcia działań niepodległościowych. Uczestnicy spotkania omawiali kwestie dotyczące całego polskiego Kościoła, przygotowując m.in. materiały wyjściowe do projektu przyszłego konkordatu z Watykanem, a także projekt organizacji terytorialnej Kościoła w przyszłej Polsce.
W październiku 1917 r. za zgodą papieża i biskupów polskich, abp Kakowski, który zaczął używać dawnego tytułu Prymasa Królestwa Polskiego, wszedł do Rady Regencyjnej, organu kolegialnego mającego sprawować władzę zwierzchnią nad powołanym aktem 5 listopada Królestwem Polskim. Abp Kakowski podjął tę odpowiedzialność nawiązując do dawnej tradycji Rzeczypospolitej, w której to właśnie prymas pełnił funkcję interrexa. „Wszedłem [do Rady Regencyjnej] z poczucia obowiązku obywatelskiego; wszedłem w chwili, kiedy Ojczyzna nie miała uprawnionej władzy (…) wszedłem dla wydobycia od okupantów zdobyczy narodowych i ekonomicznych” – pisał w swoich pamiętnikach.
W 1918 r. z inicjatywy abp. Kakowskiego odbyło się pierwsze oficjalne zebranie Konferencji Episkopatu Polski. Metropolita warszawski był w pierwszej połowie lat 20. bezsprzecznie czołową postacią polskiego Episkopatu. Cieszył się poparciem Stolicy Apostolskiej, która przyznała mu prawo używania dożywotnio tytułu Prymasa Królestwa Polskiego i kapelusz kardynalski. Choć od 1919 r. prawo zwoływania KEP przysługiwało Prymasowi Polski, którego tytuł związany był z arcybiskupstwem gnieźnieńskim, abp August Hlond, od 1926 r. Prymas Polski, pozostawił przewodniczenie konferencjom abp. Kakowskiemu.
W niepodległej Polsce metropolita warszawski rozwinął szeroką działalność organizacyjną, duszpasterską i oświatową. M.in. powołał wydział teologiczny przy UW, rozbudował seminarium duchowne wspierał duszpasterstwo akademickie i rozwój prasy. W 1926 r. zorganizował w Warszawie ogólnopolski zjazd katolików poświęcony religijnemu wychowaniu młodzieży. Od 1927 r. organizował Akcję Katolicką.
*August Hlond*
Kolejny metropolita warszawski to kandydat na ołtarze. Jego życiorys to również przykład niezwykle błyskotliwej kariery. August Hlond (1881- 1948) syn dróżnika, doszedł do najwyższych godności kościelnych i praktycznie przywrócił znaczenie funkcji Prymasa Polski, jednocząc wokół siebie biskupów nieistniejącego przez ponad 100 lat państwa.
Mając 15 lat – w 1896 r. wstąpił do zzgromadznia salezjanów. W 1900 r. uzyskał doktorat na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie. Działał bardzo aktywnie jako duszpasterz i organizator. Jeszcze jako administrator apostolski polskiej części Śląska od 1922 r. zorganizował m.in. kurię diecezjalną w Katowicach, nowe dekanaty i parafie. To on w 1923 r. założył tygodnik „Gość Niedzielny”, a w 1925 r. „Sonntagsbote” dla katolików niemieckojęzycznych. Powołał diecezjalny Caritas, Ligę Antyalkoholową, czy Ligę Katolicką. Poświęcił też polski Śląsk Sercu Jezusowemu i doprowadził do koronacji obrazu Matki Bożej w sanktuarium w Piekarach Śląskich.
Sakrę biskupią przyjął 3 stycznia 1926 r. i w kilka miesięcy później, ku ogólnemu zaskoczeniu, objął rządy w archidiecezji poznańskiej i gnieźnieńskiej, z którą związany był tytuł Prymasa Polski. Prawie 2 lata później, 22 grudnia 1927 r. odebrał w Rzymie kapelusz kardynalski.
Jak wyglądały kulisy tej zawrotnej kariery? Z pewnością nie bez znaczenia był fakt, że Pius XI znał Hlonda osobiście i to od najlepszej strony. Nie to jednak zadecydowało. Olbrzymim atutem okazała się z pewnością apolityczność przyszłego prymasa, ówcześnie rzadko spotykana wśród polskiego kleru. Wobec licznych powiązań księży i biskupów z obozem narodowym, w dobie napięć związanych z przewrotem majowym był to kandydat najlepiej przygotowany do podjęcia trudnych mediacji między biskupami a rządem. Druga, nie mniej ważna kwestia to jego zrozumienie dla programu duszpasterskiego papieża. Pius liczył, że Hlond będzie potrafił skonsolidować Episkopat wokół istotnych dla niego zadań – i nie rozczarował się.
Przykładem może być niezwykłe zaangażowanie prymasa w rozwój w Polsce Akcji Katolickiej, a to był właśnie temat szczególnie bliski Ojcu Świętemu. Pius XI dostrzegał, jak ważna jest rola i powołanie świeckich w Kościele. Już w kilka lat po wyborze zaczął być nazywany papieżem Akcji Katolickiej. Chyba do żadnej kwestii nie powracał tak często w swych encyklikach, listach i przemówieniach. To on zresztą formalnie powołał to dzieło i przyczynił się do jego rozpowszechnienia. Papieską myśl podjął w Polsce prymas Hlond.
Zasadniczym celem jego programu duszpasterskiego było stworzenie takiej rzeczywistości społecznej w Polsce, by całe życie publiczne i prywatne funkcjonowało w oparciu o zasady nauki katolickiej. Zarzucał polskiemu katolicyzmowi powierzchowność. Zamierzał dopomóc w pogłębianiu wiary poprzez lepsze przygotowanie duszpasterzy – reformę systemu edukacji kleru, a także odpowiednią formację katolików świeckich. Temu służyć miała m.in. Akcja Katolicka, powołana w 1930 r. i rozbudowywana przy olbrzymim wsparciu prymasa w latach 30.
Opiekował się też polską emigracją. Utworzył przy Kancelarii Prymasa osobny referat ds. duszpasterstwa zagranicznego. Uczestniczył w zjazdach polonijnych. W 1932 r. utworzył Towarzystwo Chrystusowe (chrystusowców) – zgromadzenie o olbrzymich zasługach dla duszpasterstwa Polaków na wychodźstwie.
Kard. Hlond potrafił łączyć ludzi. Jednoczył polski Episkopat, podnosząc zarazem jego znaczenie. W 1936 r., po blisko 300 latach przeprowadził I Synod Plenarny na Jasnej Górze. Uchwały tego synodu wyznaczyły ogólne ramy programu duszpasterskiego dla Kościoła w Polsce. Wydarzenie miało ogromne znaczenie dla integracji biskupów i unifikacji życia religijnego w Polsce, naznaczonej partykularyzmami poszczególnych zaborów. To głównie zasługa Hlonda, że mimo takiej przeszłości, a także rozbieżności pomiędzy poszczególnymi biskupami w kwestii oceny bieżących problemów politycznych, pod koniec lat 30 Episkopat polski postrzegany był jako kolegium silne, solidarne i zajmujące zdecydowane, jednoznaczne stanowisko w zasadniczych sprawach dotyczących państwa i społeczeństwa.
Znaczenie kard. Hlonda wykraczało poza ramy Kościoła na terenie Rzeczypospolitej. W lutym 1939 r., po śmierci Piusa XI uchodził nawet za jednego z papabili.
W momencie wybuchu II wojny światowej opuścił Polskę. Była to decyzja trudna i kontrowersyjna. Choć podejmował starania o powrót, Niemcy nie wyrazili na to zgody. Przyjechał do kraju dopiero 20 lipca 1945 r. po otrzymaniu „nadzwyczajnych pełnomocnictw” od papieża.
W zasadzie dopiero w tym momencie rozpoczął się jego związek z Warszawą. Stolica, w której w latach 1940-1942 posługiwał administrator apostolski, abp Stanisław Gall, w osobie kard. Hlonda uzyskała swego ordynariusza. 2 marca 1946 r. Pius XII rozwiązał unię personalną Gniezna z Poznaniem, mianując kard. Hlonda metropolitą warszawskim, a zarazem pozostawiając mu stolicę prymasowską w Gnieźnie.
Jedną z ważniejszych powojennych decyzji prymasa było ustanowienie organizacji kościelnej na Ziemiach Zachodnich i Północnych. 8 września 1946 r. na Jasnej Górze dokonał aktu ofiarowania narodu polskiego Niepokalanemu Sercu Maryi.
Był bezkompromisowy wobec władz komunistycznych, odmawiając nie tylko jakichkolwiek form ich uznania, ale nawet spotkania z ich najwyższymi przedstawicielami. Stał na stanowisku solidarności Kościoła przede wszystkim z narodem, obdarzającym Kościół zaufaniem, którego nie można nadwerężyć. Zmarł w 1948 r. w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach. W 1992 r. wszczęto jego proces beatyfikacyjny.
*Stefan Wyszyński*
Mimo trudności epoki komunistycznego reżimu, czasy największego wzrostu autorytetu metropolity warszawskiego miały dopiero nadejść. Nikt nie przypuszczał, że mianowany 12 listopada 1948 r. nowy arcybiskup warszawski i gnieźnieński, Stefan Wyszyński (1901 – 1981) będzie dla Polaków „Prymasem Tysiąclecia”.
Ukończył studia w Wyższym Seminarium Duchownym we Włocławku. Następnie podjął studia w zakresie prawa kanonicznego i nauk społeczno – ekonomicznych na KUL. W 1929 r. obronił pracę doktorską. Odbył też podróż naukową po Europie odwiedzając najważniejsze ośrodki katolickiej myśli społecznej. Badał rodzące się doktryny, problemy związków zawodowych, organizacji młodzieży robotniczej i innych ruchów. Sam związał się z ruchem inteligencji katolickiej „Odrodzenie”, postulującego odnowę katolicyzmu polskiego wobec tych wyzwań, jakie stawia przed Kościołem nowoczesne społeczeństwo.
W czasie II wojny światowej zaangażowany był m.in. w działalność konspiracyjną i duszpasterstwo inteligencji. Był też kapelanem Zakładu dla Niewidomych w Laskach pod Warszawą. Sakrę biskupią i nominację na biskupa lubelskiego otrzymał w 1946 r. Odbudowywał diecezję, wykładał na KUL, którym też opiekował się jako Wielki Kanclerz.
„Nie jestem politykiem ani dyplomatą, nie jestem działaczem ani reformatorem. Jestem natomiast ojcem waszym duchownym, pasterzem i biskupem dusz waszych. Jestem apostołem Jezusa Chrystusa. Posłannictwo moje jest kapłańskie, pasterskie i apostolskie” – pisał do wiernych archidiecezji warszawskiej w liście z okazji swego ingresu w 1948 r. W narastającym terrorze stalinowskiego reżimu pełnienie tego posłannictwa i przewodzenie Kościołowi w Polsce nie było jednak proste. Wyszyński widząc, jak ostrą politykę antykatolicką podejmują wszystkie komunistyczne rządy i jak bezradni stają się hierarchowie wobec brutalnego niszczenia struktur kościelnych, wbrew radykalnej postawie swojego poprzednika, a także niektórych biskupów w krajach, które znalazły się w orbicie wpływów ZSRR podjął próbę rozmów i porozumienia z rządem.
W 1950 r. Episkopat Polski i władze państwowe podpisały tzw. „Porozumienie” regulujące wzajemne relacje. Posunięcie to, choć stanowiło jedyną podstawę prawną funkcjonowanie Kościoła w Polsce Ludowej, było przez wielu, również wielu biskupów, niezrozumiane i krytykowane. Prymas spotykał się również z dystansem ze strony Stolicy Apostolskiej. Dopiero po jego wizycie w Watykanie w 1951 r. Pius XII powiedział: „Polonia fara da se” (Polska da sobie radę sama). W 12 stycznia 1953 r. Stefan Wyszyński mianowany został kardynałem. Władze jednak odmówiły mu paszportu uniemożliwiając wyjazd do Rzymu po odbiór insygniów.
Wobec systematycznego łamania przez władze zasad „Porozumienia”, usuwania religii ze szkół, aresztowań wśród duchowieństwa, konfiskaty ziemi kościelnej, a zwłaszcza bezprecedensowego dekretu z 9 lutego 1953 r., zgodnie z którym to władza państwowa miała wpływać na obsadzanie stanowisk kościelnych, łącznie z biskupami, Episkopat Polski wydał 8 maja 1953 r. dramatyczny memoriał. „Rzeczy Bożych na ołtarzach Cezara składać nam nie wolno. Non possumus” – napisali biskupi. List stał się jedna z przyczyn aresztowania Prymas Polski.
Od 25 września 1953 r. do 28 października 1956 r. przebywał na odosobnieniu, pozbawiony wpływu na życie Kościoła, odizolowany od najbliższych, inwigilowany. Ten niezwykle trudny czas, był jednak bardzo owocny duchowo. To właśnie wówczas powstały Jasnogórskie Śluby Narodu i duszpasterski program „Wielkiej Nowenny” przygotowującej Kościół w Polsce do Milenium Chrztu.
Powrót prymasa do Warszawy był powrotem zwycięzcy. Wydarzenie, będące świętem dla Kościoła w Polsce, odbiło się też szerokim echem w świecie. „Twoje nieugięte i niezłomne męstwo ducha, wśród wszelakich trudności i przeciwieństw, zabłysło jako piękny przykład do naśladowania” – pisał do Wyszyńskiego Pius XII.
Od 1957 r. Prymas rozpoczął realizację programu duszpasterskiego Wielkiej Nowenny. Z jego inicjatywy rozpoczęła się peregrynacja kopii obrazu jasnogórskiego po wszystkich polskich parafiach.
Mimo żelaznej kurtyny, komunistycznych represji i izolacji doświadczenie Kościoła w Polsce było istotne dla myśli Kościoła Powszechnego. Kard. Wyszyński brał czynny udział zarówno w przygotowaniu, jak i w pracach Soboru Watykańskiego II. W modlitwy o dobre owoce Soboru włączył też cały Kościół w Polsce. Na III sesji Soboru biskupi polscy, dzieląc się doświadczeniem owoców pobożności maryjnej, złożyli specjalny memoriał do Ojca Świętego z prośbą o ogłoszenie Maryi Matką Kościoła i o oddanie Jej świata. Postulat ten spełnił Paweł VI 21 listopada 1964 r.
Zasługi kard. Wyszyńskiego to również rozważne wprowadzanie w Polsce odnowy posoborowej. Pierwszą Mszę św. „twarzą do ludu” odprawiono w kościele św. Marcinia w Warszawie. To również czas wspierania duszpasterstw środowiskowych, duszpasterstwa młodzieży, ruchu „Oazowego”, odbudowa zniszczonych parafii, czy budowa nowych kościołów.
Stawało się coraz bardziej jasne, że polskiemu narodowi przewodzi Kościół, a kierujący nim prymas posiada wszystkie cechy wielkiego męża stanu. Z jego inicjatywy 18 listopada 1965 r. biskupi polscy wystosowali orędzie do biskupów niemieckich, zawierające znamienne słowa „przebaczamy i prosimy o przebaczenie”. Stało się to przyczyną agresywnej kampanii ze strony polskich władz komunistycznych pod hasłem „nigdy nie przebaczymy”. W ramach represji prymas nie uzyskał w 1967 r. zgody na wyjazd z Polski na Synod Biskupów. W geście solidarności z wyjazdu zrezygnował również kard. Karol Wojtyła i cała polska delegacja.
Olbrzymi autorytet i pozycja prymasa pozwalały mu zabierać głos w sprawach publicznych w formie, na którą mógł sobie pozwolić w zasadzie jako jedyna osoba w państwie. Bronił praw człowieka i praw narodu. „Ugodzony może wydawać się sponiewieranym. Ale bardziej poniewiera się ten, który uderza, niż ten, który jest uderzany” – mówił w roku 1968. A w 1970 r., po tragedii na Wybrzeżu – „Wasz ból jest naszym wspólnym bólem. (…) Jakżebym chciał w tej chwili – gdyby ta ofiara przyjęta była – osłonić wszystkich przed bólem, przed męką.”
16 października 1978 r. podczas konklawe kardynałowie wybrali na papieża kard. Karola Wojtyłę z Krakowa, najbliższego współpracownika kard. Wyszyńskiego. Po wyborze elektorzy podchodzili kolejno do Ojca Świętego aby złożyć mu hołd. Gdy nadeszła kolej kard. Wyszyńskigo papież sam powstał i serdecznie objął prymasa Polski. ,,Nie byłoby na Stolicy Piotrowej tego papieża-Polaka, (…) gdyby nie było [Jego] wiary, nie cofającej się przed więzieniem i cierpieniem, [Jego] heroicznej nadziei, [Jego] zawierzenia bez reszty Matce Kościoła…” – powiedział Jan Paweł II o Wyszyńskim wkrótce po wyborze. Pierwsza pielgrzymka do Ojczyzny w 1979 r. – była ich wspólnym sukcesem.
Kard. Stafan Wyszyński zmarł 28 maja 1981 r. Jego pogrzeb nazywany był pogrzebem królewskim. Zgromadził wielotysięczne tłumy – zarówno wierzących, jak i niewierzących. W 1986 r. Z inicjatywy papieża Jana Pawła II rozpoczęto jego proces beatyfikacyjny.
*Józef Glemp*
Śmierć Prymasa Tysiąclecia, napięcie związane z zamachem na papieża, a wkrótce dramat stanu wojennego – w tym czasie rządy nad archidiecezją warszawską obejmował jeden z najbliższych współpracowników Wyszyńskiego i jego osobisty sekretarz w latach 1967 – 1979, Józef Glemp. To on, niecałe 10 lat później przeprowadzał katolików z PRL-u w wolną Rzeczpospolitą i określał miejsce Kościoła w nowej rzeczywistości.
Urodzony w 1929 r. w Inowrocławiu. Studiował w Prymasowskim Wyższym Seminarium Duchownym w Gnieźnie i w Arcybiskupim Seminarium Duchownym w Poznaniu. W latach 1958 – 1964 studiował na Papieskim uniwersytecie Laterańskim w Rzymie uzyskując doktorat obojga praw. Sakrę biskupią przyjął 21 kwietnia 1979 r. Uroczysty ingres do bazyliki prymasowskiej w Gnieźnie odbył 13 września, zaś do archikatedry warszawskiej 24 września 1981 r. Zdaniem bp Ignacego Tokarczuka o nominacji Glempa zadecydowała opinia jego poprzednika. Według współpracowników Prymasa Tysiąclecia ks. Glemp był jednym z nielicznych, którzy potrafili mieć własne zdanie i przeciwstawić się w dyskusji kard. Wyszyńskiemu.
Już niecałe 3 miesiące później, w dniu wybuchu stanu wojennego, 13 grudnia 1981 r. wyznaczał strategię Kościoła w Polsce na ten niezwykle trudny dla Polski czas. Nawoływał do zaniechania gwałtu. „Nie ma większej wartości nad życie ludzkie, dlatego sam będę wołał o rozsądek nawet za cenę narażenia się na zniewagi i będę prosił, nawet gdybym miał iść boso i na kolanach błagać: nie podejmujcie walki Polak przeciwko Polakowi” – mówił. Niemal natychmiast utworzony został Prymasowski Komitet Pomocy Osobom Pozbawionym Wolności i ich Rodzinom. W pomoc represjonowanym zaangażował się cały Kościół, który stał się dla Polaków jedyną przestrzenią wolności, w której mogła przetrwać „Solidarność”. W 1983 r. Jan Paweł II mianował abp. Glempa kardynałem.
Strategia szukania porozumienia i uspokajania, choć spotykała się z krytyką, również ze strony duchowieństwa, w zasadniczy sposób pomogła uniknąć w Polsce poważniejszego rozlewu krwi. Wyważona linia kard. Glempa ułatwiła też rozmowy przy Okrągłym Stole i przemiany demokratyczne roku 1989.
Jak ma wyglądać miejsce Kościoła w nowej, demokratycznej Polsce? Określenie tego miejsca to w dużej mierze zasługa prymasa Polski. Uchwalona w wyniku porozumienia między państwem a Kościołem ustawa z 17 maja 1989 r. po raz pierwszy od czasu objęcia władzy przez komunistów przyznawała Kościołowi w Polsce pełną swobodę działania. 17 lipca 1989 r. Stolica Apostolska i PRL przywróciły stosunki dyplomatyczne na szczeblu nuncjatury i ambasady (choć formalnie nigdy ich nie zerwano). 28 lipca 1993 r. podpisany został konkordat, regulujący całokształt stosunków państwowo-kościelnych w Polsce, będący swoistym wzorcem dla podobnych porozumień zawieranych przez Watykan z innymi państwami postkomunistycznymi. Ratyfikacja konkordatu nastąpiła jednak dopiero 23 lutego 1998 r.
Prymas Glemp walcząc o miejsce dla wartości chrześcijańskich w życiu publicznym zmagać się musiał często z krytyką, zwłaszcza ze strony dominującej na początku lat 90 opcji lewicowo-liberalnej. Jego ciężka, wieloletnia praca zaowocowała rozwiązaniami, które dla wielu obserwatorów zagranicznych są rozwiązaniami modelowymi. „Cieszymy się wolnością. (…) Możemy bez przeszkód wypełniać naszą misję nauczania, sprawowania funkcji kapłańskich i duszpasterskich. Nasi kapelani bez przeszkód pracują w każdej grupie zawodowej i społecznej” – powiedział kard. Glemp w rozmowie z KAI. Pod kierunkiem Prymasa Glempa Kościoł w Polsce zajął też zgodne z koncepcją Jana Pawła II stanowisko w sprawie polskiej akcesji do Unii Europejskiej.
Od 1991 do 1999 r. pod przewodnictwem kard. Glempa trwał II Polski Synod Plenarny, którego zadaniem była dynamizacja sposobu działania Kościoła w nowej, demokratycznej rzeczywistości. W archidiecezji warszawskiej kard. Glemp inicjował i wspierał ożywianie duszpasterstwa. Za jego rządów powstało i rozpoczęło pracę wiele nowych ruchów, czy wspólnot. Erygowane zostało pierwsze w Europie Środkowo – Wschodniej seminarium Drogi Neokatechumenalnej „Redemptoris Mater”. Niezwykle prężnie rozwinął się Caritas, a także wyższe uczelnie katolickie. Prymas jako pierwszy biskup diecezjalny w Polsce w marcu 2005 r. oficjalnie zezwolił w archidiecezji warszawskiej na udzielanie Komunii św. na rękę. Dwukrotnie, w 1994 i w 1999 r wybierany był na przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski.
W roku 2000 – Roku Jubileuszowym kard. Józef Glemp dokonał bezprecedensowego publicznego rachunku sumienia Kościoła w Polsce. Przeprosił wówczas Boga m.in. za akty kolaboracji niektórych księży w okresie w PRL, za życie duchownych ponad stan i uleganie nałogom oraz tolerowanie przejawów antysemityzmu. Przeprosił też osobiście za lęk w czasie stanu wojennego oraz za to, że mimo wysiłków nie zdołał ocalić życia ks. Jerzego Popiełuszki.
Lata posługi kard. Glempa to dynamiczny rozwój budownictwa sakralnego. Dzięki uporczywym wysiłkom Prymasa, prawdopodobnie wreszcie wybudowana zostanie w Warszawie Świątynia Opatrzności Bożej – niezrealizowane od 200 lat wotum wdzięczności narodu za przyjęcie Konstytucji 3 Maja, a także wotum za wolność odzyskaną w latach 1918 i 1989 i za pontyfikat Jana Pawła II.
Historia kilkudziesięciu ostatnich lat archidiecezji warszawskiej przekonuje, że również w tym lokalnym, diecezjalnym wymiarze jest za co dziękować. W istocie – stolicą kierowali duszpasterze opatrznościowi. Czy będzie tak nadal? Jakie znaczenie mieć będzie urząd prymasa? Czy metropolita warszawski cieszyć się będzie autorytetem dorównującym swoim poprzednikom? – bardzo wiele zależy od oczekiwanej przez wszystkich niecierpliwie nominacji.
Maria Jernajczyk
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.