Benedykt XVI chce od Kościoła gruntownego oczyszczenia
22 listopada 2010 | 09:36 | tom (KAI)/ms Ⓒ Ⓟ
Po wielu niekiedy bezowocnych dyskusjach i obezwładniającym zajmowaniem się samym sobą papież pragnie, aby Kościół w końcu na nowo zwrócił się do Jezusa Chrystusa, orędzia Ewangelii i żył nimi na co dzień – powiedział KAI Peter Seewald. Niemiecki dziennikarz, którego książka „Światło świata. Papież, Kościół, znaki czasów” – będąca zapisem rozmowy z Benedyktem XVI – zostanie zaprezentowana we wtorek 23 listopada w Biurze Prasowym Stolicy Apostolskiej.
Publikujemy pełny tekst rozmowy.
KAI: Po „Sól ziemi” i „Bóg i świat” to jest trzeci Pana wywiad rzeka z Josephem Ratzingerem. Czy kard. Ratzinger zmienił się zostając Benedyktem XVI?
Peter Seewald: Przede wszystkim jest on człowiekiem starszym. I naturalnie każdemu sprawującemu papieski urząd przydaje to ogromnego splendoru, lecz Joseph Ratzinger sprzed laty jest tym samym Josephem Ratzingerem, co dzisiaj. Tak samo pokorny, tak samo uprzejmy i otwarty. Szczerze mówiąc, nie znam zbyt wielu młodych ludzi, którzy byliby tak krzepcy, tak mocni, tak żywotni, tak ciekawi świata i w pewnym sensie właśnie tak młodzi i tak nowocześni, jak ten starszy człowiek zasiadający na Stolicy Piotrowej. Przede wszystkim zachował swoje piękne i subtelne poczucie humoru. Benedykt XVI w wielu przypadkach ciągle jest fałszywie przedstawiany. W gruncie rzeczy jest to dusza człowiek i niewypowiedzianie sympatyczny.
KAI: Mimo 83 lat Benedykt XVI jest w świetnej kondycji…
– Rzeczywiście w istocie jest to dla mnie tajemnica. Ten urząd sam w sobie niesie ogromne obciążenia. Dlatego niekiedy Benedykt XVI sprawia wrażenie znużonego. Lecz może on się z dnia na dzień zregenerować i ożywić niczym nowe źródło. Ratzinger był zawsze, już jako uczeń, szczególnie wytrwały, zdyscyplinowany i przede wszystkim efektywny. Nie uprawia żadnego sportu, ale utrzymuje określony rytm między pracą, modlitwą i odpoczynkiem. Kieruje się radą Jezusa: „Dość ma dzień swojej biedy” (Mt, 6 34), co przyniesie następny dzień, to się zobaczy. Ostatecznie papież całkowicie oddaje się w ręce Pana i wie, że problemy nie rozwiązują się same z siebie, czy też nie można ich samemu załatwić, lecz można to zrobić z pomocą Tego, który jest większy od nas wszystkich.
KAI: Co Pana najbardziej uderzyło w rozmowie z Benedyktem XVI?
– Benedykt XVI jest dokładnym i szczególnie oryginalnym obserwatorem. Jest bardzo dobrze poinformowany i staje na wysokości zadania. Do tego dysponuje niewiarygodną pamięcią, jedynym w swoim rodzaju wykształceniem, umiejętnością jasnych i mocnych sformułowań, wzbogaconych poetycką żyłką. Byłem pod wrażeniem, jak precyzyjnie potrafi analizować rozwój sytuacji w społeczeństwie i Kościele i spojrzeć na sprawy widziane przez wielu jednostronnie z zupełnie innego punktu widzenia.
W naszej rozmowie wiele rzeczy mnie uderzyło. Choćby to, z jaką otwartością i miłością do człowieka odpowiadał na pytania dotyczące współżycia i dialogu z innymi religiami. To są sprawy, do których samemu lekko się nie podchodzi i widzi się je zazwyczaj w zawężonej i wielokrotnie podszytej strachem perspektywie. Benedykt XVI stara się integrować i nikogo nie wyrzuca poza nawias. Widzi sprawy pod kątem Boga – Boga, który jest miłością.
W jego odpowiedziach znajdziemy mnóstwo niuansów, których się powszechnie nie znało. Weźmy choćby jego interpretację papiestwa, kwestii ekumenicznych, związanych z moralnością seksualną, czy działaniami prewencyjnymi wobec AIDS, w tym użycia prezerwatyw.
Uderzyło mnie także to, jak klarownie ocenia on sytuację ludzkości w naszej epoce. To, co dotyczy duchowej, ekologicznej a szczególnie społeczno-gospodarczej sytuacji świata. „Anonimowy kapitał”, ta „anonimowa siła i władza“ wprost zniewala ludzi – mówi papież. „Dręczy i nawet niszczy” ludzi, którzy służą tej władzy.
KAI: Jakie wymagania stawia Benedykt XVI odpowiedzialnym za współczesny Kościół?
– Po strasznym wstrząsie jakim były przypadki molestowania seksualnego i wywołanym tym zamęcie Benedykt XVI chce od swojego Kościoła, aby poddał się pewnemu rodzajowi gruntownego oczyszczenia. Po wielu niekiedy bezowocnych dyskusjach i obezwładniającym zajmowaniem się samym sobą papież pragnie, aby Kościół w końcu na nowo zwrócił się do Jezusa Chrystusa, orędzia Ewangelii i żył nimi na co dzień. Zadanie to brzmi: Głosić ludziom prawdę. Prawdę o tajemnicy Stworzenia. Prawdę o ludzkiej egzystencji i prawdę o nadziei, która przekracza wszystko, co ludzkie.
Zbyt długo tylko przyglądaliśmy się, również biskupi. Zadowalaliśmy się tylko postawą: robimy tak, jakbyśmy tylko należeli do chrześcijaństwa. Weźmy na przykład, lekcje religii, całą katechezę, które, można powiedzieć, padły w wielu krajach, szczególnie na Zachodzie. Te czasy są za nami. Wyzwania stojące przed Kościołem są bardzo poważne. Dzisiaj potrzebujemy zdecydowanego i opartego na osobistym świadectwie chrześcijaństwa, takiego, które uratuje Stworzenie. Musimy patrzeć w takiej perspektywie, że jesteśmy nie tylko obywatelami tego świata lecz, jak powiedział Benedykt XVI, ostatecznie „obywatelami nieba”.
KAI: Co leży najbardziej Benedyktowi XVI na sercu?
– W każdej epoce istnieją usiłowania, aby ogłosić, że „Bóg umarł“, zwrócić się do tego, co konkretne i namacalne i w końcu czcić złote cielce. To odejście od Boga nie zawsze ma związek z brakiem atrakcyjności wiary, ale w o wiele większym stopniu również z siłami pokusy. Czyż w XX w. na Zachodzie i Wschodzie nie odprawialiśmy egzorcyzmów nad eksperymentem ateistycznego społeczeństwa, z wszystkimi jego straszliwymi następstwami? Nie trzeba udowadniać, że dziś żyjemy w dobie antychrześcijańskiej dyktatury mentalnej. Po raz kolejny w historii przeżywamy czas, kiedy zdejmowane są krzyże w szkołach i obiektach publicznych… Podobnie na płaszczyźnie biurokracji Unii Europejskiej chrześcijaństwo postrzegane jest jako wróg Europy.
Równocześnie papież mówi: „Czas relatywizmu z jego światopoglądem, który za ostateczne kryterium uznaje własne `ja` i jego życzenia skłania się ku końcowi”. W tym momencie widzimy jak upadają fałszywi bogowie. Oczywiście, Kościół znajduje się w kryzysie. Na Zachodzie przeżywamy dramatyczny upadek żywego chrześcijaństwa i struktur kościelnych. Z drugiej strony nie można nie widzieć, jak wielu ludzi w Europie, czy to we Włoszech, Hiszpanii, Polsce, i w Niemczech i innych krajach – niezmiennie uważa się za chrześcijan i członków Kościoła. To nie jest mniejszość, lecz nadal znacząca większość. W niej tkwi bardzo wartościowy potencjał, który nie ginie. Również w wymiarze globalnym Kościół katolicki nigdy nie był tak wielki i tak dynamicznie się rozwijał.
Papież ma nadzieję, że ta „spirala milczenia” może zostać przerwana i chrześcijanie na nowo zdobędą się na odważne wyznawanie swojej wiary. Jest także wielu takich, którzy nie tylko cenią sobie wspaniałą liturgię, lecz również umieją przeciwstawiać się deformacjom ducha czasów. Wielkie nadzieje Benedykt XVI wiąże z nowymi ruchami, które rozwijają się na całym świecie. W końcu, nadzieję daje mu to, że Jezus Chrystus nie pozostawi Kościoła samemu sobie. Liczy na wielki renesans wartości, z którym mamy bez wątpienia do czynienia, w tym z ponownym odkryciem wartości chrześcijańskiej wiary i jej ogromnymi skarbami. Nie musi być tak jak jest. Zawsze możemy i powinniśmy dążyć do zmiany.
KAI: W czym widzi Pan podobieństwa a w czym różni się pontyfikat Benedykta XVI i Jana Pawła II?
– Bez wątpienia Benedykt XVI jest nie tylko wielkim myślicielem naszych czasów, lecz również jednym z najbardziej znaczących teologów w historii Kościoła. Kardynałowie, którzy go wybrali wiedzieli bardzo dobrze – on jest darem dla Kościoła w naszych czasach. To on jest najbardziej odpowiedni, aby kontynuować dziedzictwo wielkiego Jana Pawła II i pierwsze pięć lat jego pontyfikatu doskonale to potwierdza.
Ratzinger ma inne cechy niż Wojtyła, lecz widać jak obaj doskonale się uzupełniają. Benedykt XVI jest człowiekiem, który całkowicie oddaje się swojej służbie. Jest nieprzejednany, jeśli chodzi o kwestie katolickiej wiary, a jako pasterz jeszcze bardziej stara się być delikatny, bardziej pokorny i mądrzejszy. Na pewno nie jest człowiekiem władzy w powszechnym rozumieniu tego słowa. Stara się ją sprawować w sposób kolegialny w łączności z biskupami Kościoła powszechnego.
Rozmawiał Krzysztof Tomasik
Peter Seelwald (ur. 1954 r.), był redaktorem i publicystą w niemieckich tygodnikach „Der Spiegel”, „Stern” oraz w magazynie dziennika „Süddeutsche Zeitung”. Obecnie jest niezależnym publicystą, mieszka w Monachium. Jest autorem kilku książek o kardynale Josephie Ratzingerze, m.in. wywiadu-rzeki „Sól ziemi” – na temat chrześcijaństwa i Kościoła katolickiego u progu XXI wieku oraz „Bóg i świat”. Książki te stały się bestsellerami na całym świecie, a po polsku ukazały się w roku 2005 nakładem wydawnictwa „Znak”.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.