Drukuj Powrót do artykułu

Benedykt XVI z młodzieżą przy grobie Jan Pawła II

07 kwietnia 2006 | 15:56 | ml //mr Ⓒ Ⓟ

Papież Benedykt XVI modlił się przy grobie Jana Pawła II. Udał się tam wczoraj wieczorem wraz z grupą młodzieży uczestniczącej w spotkaniu z Ojcem Świętym na Placu św. Piotra.

W towarzyszącej im procesji niesiono krzyż Światowych Dni Młodzieży oraz ikonę Maryi – patronki ludu rzymskiego „Salus Populi Romani”. „Prośmy Boga, aby wynagrodził papieża Jana Pawła II za wielkie dzieło szerzenia w świecie Ewangelii” – powiedział jego następca. Benedykt XVI klęczał chwilę przed grobem, wokół którego paliły się znicze.
Wcześniej przed bazyliką watykańską Ojciec Święty po raz pierwszy spotkał się z młodzieżą Rzymu. Przybyła ona jak zawsze do Watykanu w ostatni czwartek przed Wielkim Tygodniem, zgodnie z tradycją zapoczątkowaną przez Jana Pawła II, by wspólnie z Papieżem przygotować się duchowo do Niedzieli Palmowej, w którą przypada XXI Światowy Dzień Młodzieży, obchodzony w tym roku na szczeblu Kościołów lokalnych.
Przed przybyciem Benedykta XVI na Plac św. Piotra, kilkadziesiąt tysięcy dziewcząt i chłopców z rzymskich szkół średnich i uczelni słuchało występów swoich ulubieńców (w tym m.in. zwycięzcy ostatniego festiwalu w San Remo, piosenkarza Povia) oraz świadectw swoich rówieśników. Wielu młodych ludzi wspominało poprzednie światowe dni młodzieży z udziałem Jana Pawła II, zwłaszcza Jubileusz Młodzieży w Rzymie w 2000 roku.
Benedykt XVI objechał najpierw plac odkrytym samochodem, pozdrawiany gorąco przez obecnych. Po powitaniu przez wikariusza generalnego diecezji rzymskiej kard. Camillo Ruiniego głos zabrała siostra księdza Andrea Santoro, misjonarza zamordowanego w Turcji 5 lutego tego roku. Wspominała ona swego brata przede wszystkim jako kapłana. Do Papieża podeszła potem wraz z matką, która w czasie pogrzebu księdza przebaczyła jego mordercy.
Zgodnie z programem Benedykt XVI nie wygłosił przemówienia, lecz odpowiadał na pytania młodzieży. Było ich pięć. Odpowiadając na pierwsze – skąd mamy pewność, że Pismo Święte pochodzi od Boga – Papież zachęcił młodzież do samodzielnej lektury Biblii i do udział w tzw. lectio divina, wskazując jako na mistrza w tym zakresie kard. Carlo Marię Martiniego, emerytowanego arcybiskupa Mediolanu. Podkreślił, że w odróżnieniu od „braci muzułmanów”, którzy twierdzą, że Koran napisany został przez samego Boga, chrześcijanie wierzą, że Pismo Święte jest księgą prze Boga natchnioną.
Dłużej odpowiedzi wymagało pytanie zadane przez rzymską studentkę, a dotyczące problemu uczuć, szczególnie miłości. Sam Benedykt XVI stwierdził, że „to wielki problem, którego nie sposób wyczerpać w ciągu kilku minut”. Przyznał, że miłość jest dzisiaj mylnie interpretowana, jako uczucie egoistyczne, tymczasem jest ona „porzuceniem siebie”. Kultura konsumpcyjna – dodał Papież – i relatywizm podpowiadają człowiekowi, że wszystko mu wolno, tymczasem jednak odzierają go z najwyższych wartości. „To prawda, że człowiek upadł i wygnany został z raju, wszystkie kultury splamione są przez błędy człowieka i widzimy w nich zaciemnienie pierwotnego planu Bożego. Człowiek jednak nigdy nie jest w stanie zapomnieć go do końca”.
Benedykt XVI wspomniał w tym kontekście o znaczeniu chrztu, który porównał do przeszczepu i nazwał „przeszczepem duchowym”, przez który „Pan daje nam nowe serce”. Mimo tylu modeli życia sprzecznych z nauką Ewangelii – dodał Papież – wiele jest chrześcijańskch rodzin, które żyją w szczęściu. Benedykt XVI zaapelował do młodych ludzi, by tworzyli „wyspy, oazy kultury katolickiej, w których można by żyć zgodnie z planem Bożym”.
W innej odpowiedzi Papież poruszył kwestię obecności Boga w dzisiejszym świecie. „Sprowadzanie Boga do prywatności, do uczucia, jak gdyby nie był obiektywną rzeczywistością, prowadzi do sytuacji, w której każdy sobie stwarza własny plan życia. Jednakże ta wizja, prezentowana jako naukowa, uznająca tylko to, czego istnienie udowodnić można w sposób doświadczalny – a Bóg nie poddaje się bezpośrednim doświadczeniom – rani również społeczeństwo. Każdy realizuje własny plan i w końcu każdy występuje przeciwko drugiemu.
Tak nie możemy żyć. Musimy uczynić Boga obecnym w naszych społeczeństwach. Wydaje mi się to pierwszą koniecznością, aby Bóg stał się znowu obecny i aby w naszym życiu Bóg był obecny. Byśmy nie żyli tak, jakbyśmy byli samowystarczalni i musieli odkrywać, co to jest wolność, co to jest życie. Wiedza, że zostaliśmy stworzeni, że jest Bóg, który nas stworzył i że mamy pełnić wolę Boga, nie oznacza zależności, lecz jest darem miłości, który nam pozwala żyć. Drugi punkt, to kwestia, czy uznajemy, że nasza wolność jest wolnością dzieloną z innymi, a więc musi mieć wspólny parametr, aby stać się wspólną rzeczywistością. Pozostaje kwestia: kim jest Bóg? Jaki Bóg? Bo jest także wiele fałszywych wizerunków Boga, np. Bóg gwałtowny. Kolejna kwestia to Bóg, który ukazał nam swoje oblicze w Jezusie, który cierpiał dla nas, który umiłował nas aż do śmierci i tak zwyciężył przemoc. Jeżeli sprawimy, aby był obecny najpierw w naszym własnym życiu ten Bóg żywy, który nie jest Bogiem nieznanym, Bogiem wymyślonym, Bogiem myślanym tylko, ale Bogiem, który się ukazał, ukazał siebie samego i swoje oblicze, wtedy nasze życie stanie się prawdziwe, prawdziwie ludzkie, i kryteria prawdziwego humanizmu stają się obecne w naszym społeczeństwie” – podkreślił Benedykt XVI.

Bardzo osobista była odpowiedź na czwarte pytanie, które dotyczyło powołania. Benedykt XVI przyznał, że wyrósł w innym świcie, niż obecny, gdy „było czymś normalnym chodzenie do kościoła, przyjmowanie wiary jako Bożego objawienia i staranie się o to, by żyć zgodnie z tym objawieniem”. „Z drugiej strony panował reżim nazistowski. Powiedziano nam i to z mocą, że w nowych Niemczech nie będzie już kapłanów, nie będzie życia konsekrowanego. Nie potrzebujemy już tego, znajdźcie sobie inne zajęcie. Ale właśnie słysząc te głosy, widząc brutalność tego systemu i jego nieludzkie oblicze, zrozumiałem, że istnieje potrzeba kapłanów. Właśnie ten kontrast, widok tej antyludzkiej kultury, przekonał mnie, że Pan, Ewangelia, wiara ukazują nam słuszną drogę i musimy pomóc, aby zwyciężyła ta droga” – te słowa Papieża przyjęto oklaskami.

Benedykt XVI mówił następnie o swej miłości do teologii i liturgii. „W tej sytuacji, powołanie do kapłaństwa dojrzewało w jakimś sensie w sposób naturalny, bez potrzeby jakiegoś nawrócenia. Dwie rzeczy pomogły mi na tej drodze. Już jako chłopiec, z pomocą rodziców i proboszcza, odkryłem piękno liturgii i kochałem coraz bardziej liturgię, czując, że tutaj rzeczywiście ukazuje się nam piękno Boga i w jakimś sensie otwiera się niebo. Drugim elementem, który mi pomógł, było odkrycie piękna poznania Boga, zrozumienia Pisma Świętego na ile to możliwe, wejścia w tę wielką przygodę dialogu z Bogiem, którym jest teologia. Naturalnie nie mogło zabraknąć trudności. Zadawałem sobie pytanie, czy rzeczywiście będę zdolny żyć przez całe życie w celibacie. Będąc człowiekiem bardziej teorii niż praktyki, wiedziałem jednak, że nie wystarczy kochać teologię, aby być dobrym kapłanem. Potrzebna jest jeszcze stała dyspozycyjność wobec młodych i starych, wobec chorych i biednych, aby być prostym z prostymi. Teologia jest piękna, ale również prostota słowa i życia chrześcijańskiego jest potrzebna. Zadawałem więc sobie pytanie, czy będę w stanie przeżywać to wszystko i nie być jednostronnym, tylko teologiem itd. Pan jednak mi pomógł i przede wszystkim także grono przyjaciół i dobrych kapłanów i nauczycieli mi pomogło”.

Papież przypomniał dalej, że „Pan przemawia do nas poprzez wydarzenia, poprzez osoby, poprzez spotkanie” i podkreślił znaczenie „przyjaźni z Jezusem”. Odpowiedź na powołanie – zakończył Papież – „pozostaje zawsze wielką przygodą, ale życie może udać się tylko wtedy, gdy mamy odwagę podjąć przygodę i ufność, że Pan nie pozostawi mnie samego, że będzie mi towarzyszyć i pomoże mi”.

Piąte i ostatnie pytanie dotyczyło dowodów na istnienie Boga i relacji między nauką i wiarą. Po szeregu uwag na temat istoty matematyki i nauk ścisłych, Benedykt XVI stwierdził, że stoimy zawsze przed wyborem między tym, co racjonalne i tym, co irracjonalne. „Bóg istnieje albo Boga nie ma, taka jest opcja. Albo postawimy na rację stworzenia, które dało początek wszystkiemu, albo na irracjonalizm, według którego wszystko, co istnieje, miałoby być przypadkowe, marginalne. Chrześcijaństwo postawiło na rozum”.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.