Drukuj Powrót do artykułu

Benoît Kanabus: w Iraku doszło do czystki etnicznej i religijnej

15 grudnia 2021 | 04:00 | Paweł Bieliński (KAI) | Warszawa Ⓒ Ⓟ

Sample Fot. Archiwum Benoît Kanabus

W 2003 roku w Iraku było półtora miliona chrześcijan, a obecnie szacuje się, że zostało ich 250 tysięcy. Doszło tam więc do prawdziwej czystki etnicznej i religijnej. Chrześcijanie zostali wypędzeni z Iraku! – mówi w rozmowie z KAI Benoît Kanabus, współautor książki „Jeśli to kobieta”, opowiadającej o irackiej chrześcijance – niewolnicy seksualnej w Państwie Islamskim. Książka została ostatnio wydana przez krakowskie Wydawnictwo M.

A oto treść wywiadu z Benoît’em Kanabus’em, współautorem książki „Jeśli to kobieta” o irackiej chrześcijance – niewolnicy seksualnej Państwa Islamskiego:

KAI: Pańska książka opisuje dzieje irackiej chrześcijanki, którą dżihadyści wykorzystywali jako niewolnicę seksualną. Czy da się oszacować, ile kobiet spotkał podobny los z rąk Państwa Islamskiego?

– Trzeba tu rozróżnić jezydki i chrześcijanki. Jezydzi to mała wspólnota monoteistyczna, żyjąca w górach Sindżar niedaleko Mosulu. W 2014 roku bojownicy Państwa Islamskiego okrążyli te góry i wzięli mnóstwo jeńców. Mężczyzn niemal natychmiast zabili, a kobiety uprowadzili jako niewolnice seksualne. Mówi się o dziesięciu tysiącach kobiet sprowadzonych do tej roli.

Gdy Państwo Islamskie kontynuowało swą ofensywę w kierunku Równiny Niniwy, mieszkający tam chrześcijanie mieli czas na ucieczkę. Mimo to dżihadyści wzięli czterystu jeńców chrześcijańskich. Ponad połowę z nich stanowiły kobiety, które stały się niewolnicami seksualnymi. Była wśród nich bohaterka książki, która prawdopodobnie najdłużej spośród nich przebywała w niewoli.

KAI: Ale ofiarami Państwa Islamskiego padają nie tylko chrześcijanie czy jezydzi, ale również muzułmanie.

– Oczywiście. Są to muzułmanie szyici, którzy zostali od razu poddani prześladowaniom ze strony sunnickich dżihadystów. Zabijano napotkanych mężczyzn, a kobiety były zmuszane do małżeństw z bojownikami. Ale ponieważ były muzułmankami, nie podlegały tym samym przepisom dotyczącym niewolnictwa. Jednak nienawiść Państwa Islamskiego do szyitów była równie silna jak do chrześcijan i jezydów.

KAI: W książce wspomina Pan o podręczniku niewolnictwa seksualnego, wydanym przez Państwo Islamskie. Sam fakt jego istnienia wydaje się w dzisiejszym świecie wręcz absurdalny.

– Ale nie dla muzułmańskich fundamentalistów, którzy chcą się cofnąć do VII wieku. Taki podręcznik nie istniał w objawieniu, które otrzymał Mahomet. Został on przygotowany przez ludzi pracujących w urzędzie wydającym fatwy [opinie uczonych muzułmańskich, wyjaśniające kontrowersje – KAI] i w propagandzie islamskiej na podstawie ich lektury Koranu. Zawiera szereg bardzo okrutnych zasad.

Na przykład dozwolone jest „kupowanie, sprzedawanie lub dawanie w prezencie więźniarek i niewolnic, ponieważ są one własnością, którą można rozporządzać wedle własnego uznania”. Kiedy umiera bojownik, który miał niewolnicę, staje się ona częścią masy spadkowej po nim, tak jakby chodziło o mebel. Zostały nawet określone reguły dotyczące penetracji małych dziewczynek-niewolnic przez pedofilów…

Wielki sukces Państwa Islamskiego w rekrutowaniu młodych ludzi we Francji, Niemczech, Wielkiej Brytanii wziął się właśnie stąd, że obiecywało im seksualne rozpasanie. Wcześniej Al-Kaida niczego takiego nie obiecywała. Tłumaczyła, że trzeba walczyć za islam, umrzeć jako męczennik i dopiero po śmierci dostanie się dziewice w raju. A Państwo Islamskie powiedziało: damy wam kobiety już tu i teraz, na tym świecie. To pociągało wielu psychopatów.

KAI: Ale chyba nie tylko stąd brał się sukces Państwa Islamskiego w świecie muzułmańskim?

– Był jeszcze drugi powód. Al-Kaida nie zamierzała zakładać państwa na określonym terytorium. Natomiast Państwo Islamskie obiecało odtworzyć islamski kalifat sprzed wieków. Obie motywacje są łatwe do pojęcia dla prostych umysłów, podczas gdy Al-Kaida miała bardziej skomplikowaną strategię, opartą na przeprowadzaniu zamachów.

KAI: I te dwa powody wystarczyły, by skusić ludzi mieszkających na Zachodzie do przyłączenia się do Państwa Islamskiego?

– We Francji, w Niemczech, w Wielkiej Brytanii są miliony muzułmańskich imigrantów. Uważają oni – czasem słusznie, czasem niesłusznie – że są odrzuceni przez społeczeństwo. A tu nagle zaproponowano im nowe państwo, w którym będą przywódcami, emirami. Trzeba przyznać, że Państwo Islamskie bardzo dobrze ich traktowało. Dało im piękne domy – skądinąd ukradzione chrześcijanom czy szyitom – samochody, kobiety. Dlatego żyło im się tam lepiej niż na przedmieściach Paryża, Londynu czy Berlina.

KAI: Czy Państwo Islamskie nadal ma szerokie poparcie wśród muzułmanów po tym wszystkim co zrobiło, szczególnie w Iraku?

– W Iraku dżihadyści mieli małe poparcie, z wyjątkiem regionu Mosulu, ponieważ są sunnitami, natomiast reszta irackich muzułmanów to szyici. Główny przywódca szyitów w Iraku ajatollah Ali al-Sistani wydał fatwę nakazującą im podjęcie świętej wojny z Państwem Islamskim. Dlatego masowo powstali do walki.

Saddam Husajn był sunnitą. Przez cały czas jego dyktatorskich rządów sunnici zajmowali wszystkie wysokie stanowiska w Iraku, choć byli mniejszością. Po upadku Husajna sytuacja się odwróciła: pełnię władzy przejęli szyici, odsuwając od niej sunnitów, którzy chcieli się zemścić. Skupili się wokół Abu Bakra al-Baghdadiego i jego Państwa Islamskiego, by móc tej zemsty na szyitach dokonać. Było to więc przede wszystkim starcie wewnątrz islamu.

Podobnie w Syrii: prezydent Baszar al-Asad wywodzi się z mniejszości alawitów, będącej odłamem szyitów, podczas gdy większość mieszkańców stanowią sunnici, którzy w Państwie Islamskim dostrzegli możliwość obalenia jego władzy.

KAI: Co ostatecznie doprowadziło do upadku Państwa Islamskiego? Czy tylko fatwa ajatollaha Al-Sistaniego i siła militarna międzynarodowej koalicji pod przewodnictwem Stanów Zjednoczonych?

– Również niebywała armia szyitów, która nadeszła z Bagdadu. Poniosła ona olbrzymie straty. To była bardzo brutalna wojna. Zginęły setki tysięcy ludzi! Z kolei w Syrii do zwalczenia Państwa Islamskiego bardzo przyczyniła się Rosja.

KAI: Mimo przegranej w Iraku i Syrii, Państwo Islamskie wciąż się szerzy w innych częściach świata.

– Jest obecne w Afryce, gdzie utrzymuje się na części terytorium niektórych państw. W Iraku dżihadystom udało się odbić jedno miasto, z którego się nie ruszają i raczej już nie osiągną tam nic więcej. Ale rzeczywiście rozwinęli sztandary dżihadyzmu na całym świecie. To dlatego dochodzi do zamachów na przykład we Francji, które powodują wiele ofiar, czy do mniej krwawych w Niemczech.

KAI: Czy Państwo Islamskie jest dziś bardziej wpływowe w świecie muzułmańskim niż kiedyś była Al-Kaida?

– To bardziej skomplikowane, bo na przykład w Afganistanie talibowie nie są sprzymierzeni z Państwem Islamskim. Istnieje wiele fundamentalistycznych ugrupowań islamskich rozpowszechnionych w państwach muzułmańskich, mających swoje cele geopolityczne i lokalną specyfikę. Ale jedno je łączy: fundamentalna nienawiść do Zachodu i zachodnich wartości.

KAI: Pańska książka uświadamia, że za doniesieniami o zbrodniach dżihadystów, zamachach itp. zawsze kryje się dramat konkretnego człowieka.

– Na początku naszej rozmowy podaliśmy liczby: „dziesięć tysięcy”, „czterysta”, które są abstrakcyjne. Czytamy je w gazecie i mówimy: „To straszne”, ale to nadal tylko liczby. Dopiero kiedy weźmiemy jedną z nich, pokażemy ludziom, że za każdą z tych liczb jest twarz kogoś bardzo konkretnego, ze swym dzieciństwem, młodością, nadziejami, przyjaciółmi, rodziną. Ofiarą zawsze jest człowiek. Za każdym razem jest to ludzkie życie, które zniszczono.

Ale to samo dotyczy oprawców! Każdy dżihadysta ma twarz, swoją historię, odmienną motywację. Niektórzy są czasem zdolni do wielkodusznych gestów.

KAI: Opisana w książce historia pokazuje, że handel ludźmi nie należy do historii, ale jest smutną rzeczywistością naszych czasów, zresztą dotyczącą nie tylko niewolnic seksualnych.

– W przypadku Państwa Islamskiego w Iraku handel ludźmi zasadniczo dotyczył kobiet – niewolnic seksualnych. Ale kiedy dżihadyści pojmali dzieci, wykorzystywali je jako męczenników-samobójców. Uczyli je, jak prowadzić samochód-pułapkę, jak odbezpieczać kamizelkę wybuchową itd.

Handel ludźmi cały czas istnieje, choć mało się o tym mówi. Na przykład w Libii mieszkańcy czarnej Afryki, którzy próbują dostać się do Europy, są zatrzymywani przez Libijczyków, którzy wykorzystują ich jako siłę roboczą, zupełnie jak w czasach niewolnictwa pięćset lat temu.

KAI: Co zwykli ludzie w różnych częściach świata mogą zrobić, by pomóc takim kobietom jak bohaterka książki?

– Przede wszystkim możemy potępiać polityczną wersję islamu i nie szukać dla niej usprawiedliwienia. A gdy chodzi o chrześcijan w Iraku, możemy pomóc im w odbudowie ich miejscowości zniszczonych przez Państwo Islamskie. Na przykład francuscy chrześcijanie pomogli podnieść z ruin klasztor Mar Behnam w Khidirze, w którym zakrystianem był ojciec bohaterki książki. Jest to równie ważne jak odbudowa domów.

W 2003 roku w Iraku było półtora miliona chrześcijan, a obecnie szacuje się, że zostało ich 250 tysięcy. Doszło tam więc do prawdziwej czystki etnicznej i religijnej. Chrześcijanie zostali wypędzeni z Iraku! Wyjechała większość ludzi młodych…

KAI: …którzy nie chcą już do Iraku wracać.

– Szczerze mówiąc, można ich zrozumieć. Ale oznacza to, że chrześcijanie po prostu znikną z Iraku. A są oni jednymi z pierwszych chrześcijan w historii. Są też potomkami Asyryjczyków, którzy stworzyli jedną z najstarszych cywilizacji w dziejach ludzkości. Sytuacja jest więc dramatyczna. Możemy jedynie pomóc tym, którzy wciąż są na miejscu – w tym, żeby tam pozostali.

***

Sara Daniel, Benoît Kanabus, „Jeśli to jest kobieta. Chrześcijanka. Niewolnica Państwa Islamskiego. Sprzedawana, wykorzystywana, torturowana”, Wydawnictwo M, Kraków 2021, ss. 264.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.