Biegł w sutannie i ukończył maraton
15 kwietnia 2013 | 09:58 | łg / pm Ⓒ Ⓟ
Ksiądz Michał Misiak, wikariusz z parafii Matki Bożej Fatimskiej, przebiegł 14 kwietnia trasę Łódź Maratonu w… sutannie. „To był pierwszy maraton, w trakcie którego nie miałem kryzysu” – mówi KAI ks. Misiak. Kapłan nie pobił swojego rekordu życiowego, ale uważa, że biegło mu się najlepiej z dotychczasowych czterech maratonów.
Ks. Misiak nie był pewien, że dobiegnie do mety. „Bałem się na przykład, że stójka sutanny będzie mocno ocierać szyję. Na szczęście to wcale nie przeszkadzało” – mówi kapłan. Udział księdza w sutannie był natomiast szeroko komentowany. „Jeszcze przed startem ktoś do mnie podszedł i powiedział, że dzisiaj zbyt rzadko widać sutannę na ulicy. Później, w trakcie biegu, mamy brały dzieci na ręce i palcem pokazywały: »Zobacz, a tutaj biegnie ksiądz«” – opowiada ks. Misiak. Podkreśla, że na trasie maratonu nie było nawet jednego stumetrowego odcinka, na którym nie pojawiłby się doping. „Ludzie byli bardzo życzliwi” – dodaje. Szczególnie widoczny był doping młodzieży z diakonii ewangelizacyjnej.
Ksiądz – maratończyk podkreśla, że łódzki maraton był pierwszym, w trakcie którego nie miał kryzysu. "Nie miałem chęci żeby zejść. Poprzednio zawsze były takie momenty, że myślałem, że nie dam rady. A tym razem nie" – mówi ks. Misiak. Przyznaje, że wielką rolę odegrała motywacja zewnętrzna. "Widok sutanny był bardzo zauważany przez maratończyków i kibicujących. To bardzo mobilizowało – nie mogłem przecież dać plamy i nie dobiec do mety. Sutanna zobowiązywała" – podkreśla. Ani razu nie włożył na uszy słuchawek podłączonych do odtwarzacza mp3. "Zawsze był przy mnie ktoś, komu trzeba było poświęcić uwagę" – tłumaczy.
Ks. Misiak szacuje, że w trakcie biegu pobłogosławił ponad 100 osób. "Kiedy ktoś mnie prosił, modliłem się głośno i błogosławiłem znakiem krzyża. Kątem oka widziałem, że żegnają się także biegacze znajdujący się obok" – opowiada.
Według księdza – maratończyka przebiegnięcie maratonu w sutannie to świetna ewangelizacja. "Biegł ze mną Wojtek. Umówiliśmy się, że jeśli dobiegniemy do mety w czasie krótszym niż 4 godziny, to on przyjdzie wieczorem na Mszę do mojego kościoła. Msza jest za chwilę i Wojtek też na niej będzie. Obiecałem, że homilia będzie krótka, dedykowana szczególnie dzisiejszym maratończykom" – uśmiecha się ks. Misiak. Po biegu podszedł do niego jeden ze starszych maratończyków i ze wzruszeniem dziękował kapłanowi za to, że biegł w sutannie. "Jestem zbudowany tą sutanną" – mówił. Ks. Michał nie ukrywa, że się wtedy bardzo wzruszył.
Ks. Misiak miał na sutannie nie tylko numery startowe, ale też mały plakat z napisem "Wyspowiadaj się, WYGRASZ życie wieczne". "Napis był na plecach, słowo »wygrasz« wyraźnie większe. Słyszałem, że całość była zauważona i komentowana" – opisuje duchowny.
Ks. Misiak uczestniczył już w czterech maratonach. Jego rekord życiowy na tym dystansie wynosi 3 godz. 20 minut. Tym razem "życiówki" nie pobił – dobiegł do mety z czasem 3 godziny 50 minut.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.