Bilska: potrzebny jest dziś patriarchat służebny na wzór św. Józefa
19 marca 2020 | 18:05 | Małgorzata Bilska | Kraków Ⓒ Ⓟ
Po refleksji nad godnością kobiety pora zapytać o godność mężczyzny – pisze dla KAI Małgorzata Bilska z okazji dzisiejszej uroczystości św. Józefa. Autorka analizuje rolę patriarchatu, kwestionowanego we współczesnej kulturze przez ruchy feministyczne, a jakże potrzebnego dla równowagi. Jako wzorzec wysuwa pojęcie „patriarchatu służebnego”, wypracowanego w doktrynie Kościoła.
7 lat temu, we wspomnienie św. Józefa, kard. Jorge Mario Bergoglio zainaugurował swój pontyfikat jako 266. następca św. Piotra – papież Franciszek. Kontynuuje proces zmiany „stylu” sprawowania władzy rozpoczęty przez Pawła VI i Jana Pawła II. Można powiedzieć, że Kościół powoli lecz konsekwentnie odchodzi od autorytetu opartego na strachu, sile i dystansie – w stronę opieki czułego, kochającego ojca. Symbolem zmiany jest imię Franciszek, ale inspiracją co najmniej równie ważną dla papieża jest wzór św. Józefa.
Argentyńskie imię Jorge oznacza Jerzy. Św. Jerzy był żołnierzem. Podobnie, jak św. Ignacy Loyola, założyciel „papieskich” jezuitów. Aby zostać świętymi, mężczyźni musieli wyrzec się walki o zwycięstwo przy pomocy znanych im, „męskich” środków. Żołnierz to wzór dla pogan, nie ma go w Ewangelii. Tymczasem ani Jezus, ani Józef, ani Piotr, ani Paweł ani inny apostoł nie walczył metodami siłowymi. Nie ścigali się ze sobą o władzę! Po refleksji nad godnością kobiety pora zapytać o godność mężczyzny. I tak dziwne, że nikt tego tematu w Kościele nie porusza, skoro patriarchat – system męskiej dominacji i przemocy (per analogiam do kapitalizmu) od kilku dekad jest na celowniku lewicowej rewolucji.
Kościół – patriarchat służebny!
W tradycji chrześcijańskiej i judaistycznej terminy patriarchat i patriarcha mają pozytywne konotacje. Patriarchami tj. głowami, protoplastami rodu, byli m. in. Abraham, Izaak i Dawid. Patriarchą bywa nazywany w modlitwach również św. Józef – choć paradoksalnie to on zaprzeczył tradycji patriarchy. Nigdy nie spłodził syna, z nikim nie rywalizował, władzę miał tylko nad żoną i synem. Nie swoim… Jak poczuł się w roli zbyt pewnie, 12-letni Jezus przywołał go do porządku, zostając na 3 długie dni w domu swego Ojca… Dla Józefa było to na pewno niebywałe, ogromne wręcz wyrzeczenie. Jak wyjaśnia ks. dr Ignacy Soler, etymologicznie słowo patriarcha pochodzi od greka „patriárkhes” i nosi w sobie dwa słowa „patriá” (od pater, ojciec i stąd ród czy patria) i „árkhein” od słowa „arche” (początek, rządzenie). Patriarcha to początek rodu, ojciec, który „rodzi” i rządzi. Zauważa, że to z patriarchami Bóg zawierał Przymierze. Zmieniają to… Józef i Maryja.
Jan Paweł II w „Mulieris Dignitatem” napisał, że nowe, wieczne i nieodwołalne Przymierze z ludzkością Bóg zawarł z Maryją, z kobietą! Poprzez Zwiastowanie w Nazarecie. „Jest to całkowita nowość Ewangelii: kiedy indziej, w Starym Testamencie, Bóg interweniując w dzieje swojego Ludu, zwracał się do niektórych kobiet, jak np. do matki Samuela i Samsona, ale zawierając swoje Przymierze z ludzkością, zwracał się do mężczyzn: do Noego, Abrahama, Mojżesza.” [MD, 11] W „Redemptoris Custos” (napisanym rok później, w 1989 r.) uzupełnił to refleksją, że u progu Nowego Testamentu staje małżeństwo Józefa i Maryi, które jest „sakramentem Nowego Przymierza” [RC, 7]. Wbrew stereotypom Józef jest tu mężem Mary. Pomocą dla kobiety, a nie odwrotnie.
Patriarchaty to w historii chrześcijaństwa Kościoły, które miały lub mają zwierzchnika wyższego od metropolitów (patriarchę – głowę). W pierwszych wiekach ukształtowało się 5 kanonicznych patriarchatów: Rzymu, Konstantynopola, Aleksandrii, Antiochii i Jerozolimy. Do dziś tytuł patriarchy funkcjonuje w Kościołach prawosławnych i części Kościołów Wschodnich. Głowa Kościoła Rzymskokatolickiego, biskup Rzymu, od 1466 roku nosił tytuł Patriarchy Zachodu. Papież Benedykt XVI zrezygnował z tego tytułu w 2006 roku! A zatem Franciszek jest pierwszym papieżem, który nie jest patriarchą… Porażająca symbolika.
W homilii inauguracyjnej z 19 marca 2013 r. powiedział: „Dzisiaj wraz z uroczystością świętego Józefa obchodzimy początek posługi nowego Biskupa Rzymu, Następcy Piotra, która pociąga za sobą także pewną władzę. Oczywiście, Jezus Chrystus dał władzę Piotrowi, ale o jaką władzę chodzi? Po potrójnym pytaniu Jezusa do Piotra o miłość, następuje potrójne zaproszenie: Paś baranki moje, paś owce moje. Nigdy nie zapominajmy, że prawdziwą władzą jest służba i że także papież, by wypełniać władzę musi coraz bardziej wchodzić w tę posługę, która ma swój świetlisty szczyt na krzyżu, musi spoglądać na pokorną, konkretną, pełną wiary posługę św. Józefa i tak jak on otwierać ramiona, aby strzec całego Ludu Bożego i przyjąć z miłością i czułością całą ludzkość, zwłaszcza najuboższych, najsłabszych, najmniejszych, tych których św. Mateusz opisuje w sądzie ostatecznym z miłości: głodnych, spragnionych, przybyszów, nagich, chorych, w więzieniu (por. Mt 25,31-46). Tylko ten, kto służy z miłością potrafi strzec!”
Jak podkreśla zapytany przeze mnie o wzór św. Józefa Piotr Ciacek, wiceprezes KIK w Warszawie, badacz, mentor i coach: „on bierze odpowiedzialność – największą, jaką człowiek może dostać od Boga – któremu Bóg powierza swojego Syna. I to jest służba. Patriarchat jest określony w Biblii jako służba. Jako oddanie się. Zawierzenie Bogu w służbie dla człowieka. To niesamowita odpowiedzialność. Bóg powierza dwojgu ludziom odpowiedzialność za swojego Syna. To się nie zdarza.” Dla niego św. Józef to: „opiekuńczość, odpowiedzialność, służba, pokora, odwaga, poświęcenie”. Podobnie widzą go inni pytani przeze mnie mężczyźni.
Jan Paweł II twierdził, że Józef „posłużył się władzą, przysługującą mu prawnie w świętej Rodzinie, aby złożyć całkowity dar z siebie, ze swego życia, ze swojej pracy […]” – i z ojcostwa, które uczynił służbą [RC, 8]. Patriarchat „Józefa” jest służebny. O jego pozycje i przywileje nie biłaby się żadna z feministek.
Krytyka ze strony feministek
Termin patriarchat pojawił się w teorii feministycznej po raz pierwszy w 1970 roku, w pracach dwóch amerykańskich feministek radykalnych: Kate Millet i Shulamith Firestone. Nieco inne ma znaczenie w nauce, a inne w ideologii. W najnowszym słowniku socjologicznym prof. Piotra Sztompki [wyd. Znak Horyzont] patriarchat jest to „dominujący w większości społeczeństw aż do czasów współczesnych system organizacji społecznej, w którym dominującą rolę społeczną, siłę ekonomiczną, status społeczny i prestiż posiadają mężczyźni. Dysponują też znacznymi przywilejami, od których odsunięte są kobiety.”
W perspektywie feministycznej patriarchat to forma społecznej organizacji, w której ludzie płci męskiej mają władzę (także tworzenia religii, etyki, wiedzy), kontrolę i dominują nad jednostkami o niższym statusie społecznym – przede wszystkim kobietami. Zmuszają je na przykład do bezinteresownej służby, nieodpłatnej pracy w domu, spełniania męskich pragnień i oczekiwań, w tym – rodzenia dzieci. Ludzie LGBT – czują się zmuszani do patriarchalnych norm heteroseksualnych. Wykluczani przez bezduszny patriarchat. Do tego to oni, mężczyźni, zrujnowali żywą Matkę Ziemię, eksploatując ją bez litości.
Według prof. Anny Titkow, autorki hasła „feminizm” w Encyklopedii Socjologicznej, zdaniem feministek radykalnych „patriarchat istnieje od zawsze, a jego elementami są system kulturowego zróżnicowania płci (gender) oraz system ekonomicznej dyskryminacji płci.”
Feministki twierdzą, że jest wiele feminimów, a pluralizm wyklucza jedyną słuszną teorię. Nic podobnego! Najbardziej liczny na Zachodzie był nurt liberalny, ale to nie on dał ruchowi podstawy teoretyczne (fundament ideologiczny). Jak celnie zauważa prof. Titkow „W porównaniu z feminizmem liberalnym feminizm radykalny miał znacznie więcej sukcesów natury teoretycznej. Przede wszystkim z jego inspiracji prowadzone są badania, powstają publikacje, które są klasyką myśli feministycznej […]”. To radykalne feministki wniosły do ruchu słowa kluczowe, takie jak: feminizm, patriarchat, prawa reprodukcyjne, prywatne jest polityczne itp. Feminizm od 40 lat przestał być ruchem masowym, a stał się intelektualnym – tu prym wiodą radykalne feministki, choć jest ich mniej… Poza tym choć feminizm akademicki jest różnorodny, w polityce nie ma to znaczenia. Przeciwnik dla całego tego ruchu jest jeden i wspólny – patriarchat. Trzeba go wyeliminować z życia publicznego! W Polsce od 30 lat synonimem patriarchatu i głównym przeciwnikiem rewolucji stał się Kościół katolicki.
Sojusznikami w walce z patriarchatem są ruch LGBT i część ruchu ekologicznego (tzw. ekologia głęboka, nastawiona ekocentrycznie a nie antropocentrycznie). Każdy ruch sojuszniczy składa się z wielu drobnych organizacji, które łączą się na potrzeby akcji. Dzięki rozproszeniu bardzo trudno poddaje się je krytyce i polemizuje z całością, która nie ma wyrazistej twarzy. Choć ma spójny program i cel – patriarchat wyrzucić na śmietnik historii.
Co zamiast? Ateistyczna kultura femirealizmu? Ależ nie. Sojusznicy (co ich wyróżnia na tle populacji kobiet w badaniach…) preferują przywództwo kobiet. Feministki mają swoją wersję „geniuszu kobiety” – czułej, empatycznej, troskliwej bogini, która chętnie przytuli do łona bezdomne sieroty po patriarchacie… Będzie to bogini zbiorowa, bez wodza. Bogini uosabia władzę, seksualność i moc tajemną, której mężczyzna nigdy nie pojmie. Bo… jest zbyt grubo ciosany. Wystarczy spojrzeć łysych kibiców agresorów atakujących Marsze Równości.
Czy Bóg ma płeć?
Bóg nie ma płci – twierdzą feministki. I słusznie, bo jak pisze Jan Paweł II „Bóg jest duchem (J 4, 24), nie posiada żadnych cech właściwych ciału, ani „kobiecych” ani „męskich”. Również więc i „ojcostwo” w Bogu jest na wskroś Boże, wolne od cielesnej charakterystyki „męskiej”” [MD, 8]. Bóg nie ma takiej płci, którą jesteśmy w stanie pojąć przy pomocy ludzkich zdolności poznawczych . W centrum religii wisi jednak krzyż… Syna, który uczniów nauczył zwracać się do Pana Boga: Ojcze. (Pan Bóg to rodzaj męski, słusznie?). Choćby wszystkie teolożki feministyczne uznały, że to dyskryminacja, chrześcijanie czczą Ojca – Stwórcę i Syna – Zbawcę. To z Nimi człowiek wchodzi w intymną relację zaufania i miłości, a nie z abstrakcyjnym bytem o dowolnej nazwie. (Imię = tożsamość!) Sens Ewangelii nie polega na wierze w absolut lecz na zawierzeniu Osobie, bardziej niż sobie. Jego woli, decyzji, odwadze i miłości aż po krzyż…
Kościół katolicki nie dopuszcza ordynacji kobiet, co potwierdził niedawno papież Franciszek w adhortacji o Amazonii (postulat uważa za przejaw klerykalizmu). Struktura zarządzania i podejmowania decyzji w tym Kościele jest hierarchiczna. Zakaz święcenia kobiet jest przez to tożsamy z zakazem sprawowania przez kobiety władzy wynikającej ze święceń.
Kościół od czasu Soboru Watykańskiego II naucza, że kobieta i mężczyzna są sobie równi, choć mają inne zadania do spełnienia, w czym się uzupełniają i uczą od siebie nawzajem. Różnice nie powinny powodować nieuzasadnionych nierówności typu: zadania kobiet polegają na bezinteresownym poświęceniu, ich rola społeczna wyznacza niski prestiż, dostosowują się do oczekiwań mężczyzn; same nie mogą ich wyrażać. Podczas gdy zadania mężczyzn są atrakcyjne, pomagają im spełniać ambicje, indywidualne pasje, rozwijać zdolności – co przekłada się na wyższy standard życia, swobodę i prestiż.
Brak równości płci w mocnych słowach krytykował prymas Stefan Wyszyński już w połowie XX wieku. Domagał się harmonii pierwiastka męskiego i żeńskiego – w sferze publicznej i prywatnej. Można ten stan naprawić na dwa sposoby – podnieść status kobiet lub zreformować status mężczyzn – do poziomu ewangelicznej służby. Pierwsza droga to optyka lewicy, również tej katolickiej. Druga jest – jak się wydaje – propozycją papieża Franciszka, który próbuje wcielić w życie patriarchat służebny św. Józefa.
Gender – klucz do patriarchatu
Z równouprawnieniem kojarzymy dwa terminy: dyskryminacja i gender. Kościół potępia dyskryminację kobiet ale też… jednoznacznie krytykuje ideologię gender – zarówno Watykan, jak i prawie wszystkie episkopaty lokalne. Odróżnia przy tym ideologię gender od gender w nauce.
W przeciwieństwie do komunizmu, starej ideologii z XIX w. stanowiącej program teoretyczny ruchu robotniczego (tzw. stary ruch społeczny), nowe ideologie przestały bazować na oświeceniowej kategorii postępu. Po totalitaryzmach XX w. upadła wiara w jedyną słuszną prawdę, co wymusza zupełnie nowy sposób działania. „Nowe ruchy społeczne” XX w. wyróżnia inny podmiot (klasa średnia, a nie proletariat – przy czym w Polsce jest ona w powijakach, jej rolę pełni częściowo inteligencja), obszar aktywności (kultura, a nie ekonomia), wartości (postmaterialne, typowe dla społeczeństwa konsumpcyjnego: ciało, jakość życia, ekologia itd.), stosunek do oficjalnej polityki (brak sztywnych struktur partyjnych; hasło: prywatne jest polityczne) oraz odgórnej cenzury (poprawność polityczna, nieformalna). A także – inny stosunek do prawdy (każdy ma prawo do własnej). Decentralizacja władzy. Negacja fizycznej przemocy. Prymitywna przemoc jest potrzebna macho… Niewiasta pokonuje wroga po swojemu. Poza tym w czasach demokracji, prymatu marketingu (skierowanego do emocji) nad rozumem, mediów, jawna przemoc jest zbędna i wizerunkowo się na niej traci. Zamiast wodza są liderzy, zamiast PZPR – sojusznicze NGO-sy. Strategia walki wymaga wiedzy z zakresu socjotechnik. Techniki wywierania wpływu są bardziej subtelne, psychologicznie wyrafinowane, niż walka wręcz!
Nowe ruchy nie ogłoszą wizji raju przyszłości, bo pojawi się zarzut utopii. Boją się prawdy jako dogmatyzmu. Preferują powolną, cierpliwą destrukcję bez gwałtownych metod. To nie znaczy, że wizji nie ma… Jest OBIETNICA. Kultura docelowa jest indywidualistyczna, obiecuje autentyczność, czułość, empatię, pokój, równość, troskę, radość, miłość, spełnienie. Panuje w niej prawie niczym nie ograniczone prawo do swobodnej ekspresji, bycia kim się chce (bycia sobą) i szukania szczęścia. Opresyjne (podobno) instytucje tj. ramy działań takie jak rodzina czy Kościoły zastąpią związki nieformalne, bez opresyjnych zobowiązań. Trwałe normy? Lepsze są wybory sytuacyjne. Etykę obyczajową zastępuje ludzka empatia, subiektywny element dobra i zła. A wiedzę o tym, kim jest kobieta i mężczyzna, patriarchalny stereotyp – kreacja tożsamości zgodna z impulsem „ja”.
Najgorszym złem jest cierpienie, a najgorszą zbrodnią – brak empatii. Empatia nie obejmuje bytów takich jak dziecko przed narodzeniem czy w próbówce – one nie czują bólu. Odnosi się do istot czujących: kobiet, dzieci, mało „męskich” mężczyzn – ofiar męskiej dominacji. Do tych mniejszości, które mogą być sojusznikami rewolucji. Na przykład seksualnych. Skoro dwoje ludzi nikogo nie krzywdzi, nie sprawia cierpienia, czemu zabraniać im miłości?
Ostatnią fundamentalną różnicą między feminizmem a komunizmem jest stosunek do religii. Ponowoczesna lewica wcale nie jest w całości ateistyczna! Religia – nie, instytucje kościelne – nie, subiektywna duchowość – tak. Ruchy lewicowe lubią neopogańską „duchowość kobiecą”. Aktywiści wzdychają do matriarchatu i Wielkiej Bogini. Biała Bogini, Matka Ziemia, indiańska Babka Pająk, Asztarte, Inanna, Afrodyta czy Maryja to… „twarze” tej samej bogini. Maryja, Służebnica Pańska, symbolizuje upadek kobiecego bóstwa – i władzy… Z Ewangelii mało wiemy o św. Józefie. Zgadzam się z ludźmi, którzy domagają się józefologii jako nauki komplementarnej do mariologii. Tylko tak ocalimy pierwotne, autentyczne chrześcijaństwo.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Dziennikarka, absolwentka studiów doktoranckich w Instytucie Socjologii UJ z zakresu socjologii kultury i nowych ruchów społecznych. Współpracuje stale z "Przewodnikiem Katolickim" i portalem Aleteia Polska, ma bloga na rmf24.pl, publikowała m.in. w "Tygodniku Powszechnym", "Wprost", "Rzeczpospolitej", "Znaku", "Przeglądzie Powszechnym", "Życiu Duchowym" (i w czasopismach naukowych). Autorka 3 książek.