Biskupi Europy Wschodniej walczą w obronie prawdziwej doktryny
19 października 2018 | 01:42 | Paweł Bieliński / pz | Watykan Ⓒ Ⓟ
Włoski watykanista Andrea Gagliarducci pochwalił biskupów z Europy Wschodniej, z Afryki i z Azji, którzy „mocno walczą w obronie prawdziwej doktryny, by była nadal żywa”. W rozmowie z KAI dziennikarz wskazuje na niepokój związany ze zbyt socjologicznym charakterem Instrumentum laboris – dokumentu roboczego, będącego podstawą dyskusji na zgromadzeniu Synodu Biskupów nt. młodzieży. Podziela on przekonanie papieża Franciszka, że nadzieja dla Kościoła przychodzi z jego peryferii, do których Gagliarducci zalicza także Polskę.
Paweł Bieliński (KAI): Niektórzy biskupi, szczególnie w Europie Środkowej i Wschodniej, krytykowali Instrumentum laboris – roboczy dokument, będący podstawą dyskusji na zgromadzeniu Synodu Biskupów nt. młodzieży. Uważali, że jest zbyt socjologiczny, a za mało teologiczny. Czy podziela Pan tę opinię?
Andrea Gagliarducci: Ten niepokój był podzielany przez wielu innych biskupów. Myślę, że mają rację, bo szczególnie pierwsza część tego dokumentu ma charakter głównie socjologiczny. Opisowi sytuacji młodzieży brakuje ram teologicznych. Sprawia to wrażenie, jakby Kościół rezygnował z nauczania, co byłoby dziwne w przypadku Synodu Biskupów. Ale z tego, co mogliśmy przeczytać w relacjach z dyskusji w grupach językowych, wielu biskupów dzieliło się tym swoim zaniepokojeniem.
KAI: A może papież chciał dać biskupom socjologiczną panoramę sytuacji młodzieży, żeby mogli oni mogli dać na nią odpowiedź o charakterze teologicznym?
– Rzecz w tym, że papież nie był tak bardzo zaangażowany w przygotowanie dokumentu roboczego. Jego redakcją zajmował się głównie Sekretariat Generalny Synodu Biskupów. Nie wiemy więc, czego chciał papież. Wiemy tylko, że zaakceptował ten dokument, co jest rzeczą zwyczajną, bo papieże często coś akceptują, a potem ewentualnie poprawiają.
Brak teologicznych ram w dokumencie o młodzieży oznacza stwierdzenie: taka jest rzeczywistość. Zgoda, tylko że synod nie jest od tego, żeby zajmować się na przykład tym, jaka liczba młodych wyprowadza się z domu…
Dokument jest podzielony według trzech kategorii: widzieć, oceniać, działać, ale są one zbyt związane z określoną wizją rzeczywistości. To może zakłócić dyskusję, bo wyklucza jej szersze ramy. Stwierdzamy na przykład, że jakaś grupa młodych ludzi nie chodzi do szkoły, bo są ubodzy. Ale co dla nich robimy? Jakie jest nauczanie Kościoła na ten temat? Nie zawsze też wiadomo, w jakim znaczeniu w dokumencie używa się słowa „coscienza”. Czy chodzi o „sumienie”, czy o „świadomość”? Moim zdaniem ten tekst jest źle napisany, w dodatku w kiepskim języku włoskim. Tłumaczenia na inne języki, wcale nie lepsze, pojawiły się zbyt późno. Lepszy byłby krótszy dokument, zawierający mniej tematów, ale lepiej ukierunkowanych. Byłby wtedy bardziej pomocny w dyskusji.
KAI: Na szczęście nie będzie to dokument końcowy zgromadzenia!
– Nie wiemy jeszcze, czy dokument końcowy będzie poprawionym dokumentem roboczym, zmienionym na podstawie głosów ojców synodalnych. Czy też raczej biskupi po dyskusji nad Instrumentum laboris, napiszą nowy dokument, podsumowujący to, co sami myślą? A może zrobią to, co na poprzednich synodach, przedstawiając papieżowi serię propozycji, które papież wykorzysta w swojej posynodalnej adhortacji? To nie jest pewne. Reguły synodu zostały zmienione niedługo przed rozpoczęciem zgromadzenia. Wynika z nich, że papież może zatwierdzić dokument końcowy, czyniąc z niego część swego nauczania, rezygnując z pisania posynodalnej adhortacji.
Wiemy, że dokument końcowy będzie głosowany paragraf za paragrafem. Ogłoszono to jednak dopiero dziesięć dni przed zakończeniem obrad. Do tej pory więc ojcowie synodalni nawet nie wiedzieli, co ich czeka.
Na razie mamy dokument roboczy, długi, z obszernymi częściami socjologicznymi, ale nie dochodzący do sedna w niektórych kwestiach, który prawdopodobnie będzie w większości zmieniony. Ale nie jest to jasne nawet dla niektórych ojców synodalnych. Nie wiedzieli oni nawet, że raporty z dyskusji w grupach językowych będą publikowane.
KAI: Przecież tak jest teraz na każdym synodzie!
– Tak, ale oni tego nie wiedzieli. Panowało więc do tej pory małe zamieszanie.
KAI: Niektóre małe grupy w swoich raportach wprost poprosiły papieża o to, by napisał posynodalną adhortację.
– Tak, ponieważ posynodalna adhortacja chroni przed wszelkimi wątpliwościami. Papież swoim autorytetem przyjmuje propozycje wypracowane przez biskupów.
Nowe reguły synodalne przyznały sekretarzowi generalnemu Synodu Biskupów bardziej centralną rolę niż miał wcześniej. Wcześniej synod był w niektórych obszarach bardziej demokratyczny. Biskupi mają słuchać ludu Bożego i jest to zapisane w regułach. Ale na końcu pojawia się zapis, że dokument końcowy ma być przyjęty po osiągnięciu „moralnej jednomyślności”. Ale czym jest „moralna jednomyślność”? Zapytaliśmy o to kardynała Lorenza Baldisseriego [sekretarza generalnego Synodu Biskupów – KAI], który odpowiedział, że na pewno przynajmniej pięćdziesiąt procent plus jeden dodatkowy. Ale to jest zwyczajna większość, a nie moralna jednomyślność! Kto więc definiuje, czym jest moralna jednomyślność?
Wcześniej reguły były jasne: potrzebne było osiągnięcie dwóch trzecich głosów. Bez tego propozycje biskupów nie były nawet publikowane, bo nie było na nie konsensu na synodzie. Tak więc dopóki reguły nie są zbyt jasne, większość ojców synodalnych jest zaniepokojonych. Ale nie tak wielu o tym mówi, czekając, jak się sprawy potoczą.
Ten tydzień jest kluczowy, bo grupy językowe będą dyskutować nad propozycjami konkretnych działań, co pokaże, w jakim kierunku poszedł synod – teologicznym czy socjologicznym? Tego jeszcze nie wiemy, bo biskupi wciąż dyskutują.
KAI: Z tego, co widzę biskupi raczej proponują działania oparte na teologii.
– Zawsze. Niektórzy mocno walczą – w sposób konkretny, a nie na poziomie ideologicznym – w obronie prawdziwej doktryny, by była nadal żywa. Szczególnie biskupi z Europy Wschodniej, z Afryki i niektórzy biskupi z Azji, a więc z prawdziwych peryferii Kościoła. Wszystkie synody za pontyfikatu Franciszka pokazują nam, że nadzieja dla Kościoła przychodzi z jego peryferii, tak jak o tym mówi papież.
KAI: Umieszcza Pan Polskę na peryferiach Kościoła?
– Tak, Polska nie jest w centrum. Wiem, że to smutne, bo w Polsce jest więcej katolików niż na przykład we Francji. Ale większa część wschodnioeuropejskiej teologii, podobnie jak południowoamerykańskiej, jest zaczerpnięta z Europy Zachodniej. Nawet teologia wyzwolenia tak naprawdę wzięła się z Francji i z Niemiec, po czym została przeszczepiona do Ameryki Łacińskiej. Ale papież Franciszek ma rację: to peryferie są dziś nadzieją Kościoła.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.