Dziś zostanie pochowany bp Alojzy Orszulik – kapłan instytucja
01 marca 2019 | 05:30 | Sławomir Siwek / pw | Warszawa Ⓒ Ⓟ
Zmarły 21 lutego bp Alojzy Orszulik, pierwszy ordynariusz łowicki, zostanie pochowany 1 marca w Bazylice Katedralnej w Łowiczu. Bp Orszulik był jedną z najbardziej zasłużonych postaci Kościoła w Polsce ubiegłego wieku. Jako bliski współpracownik prymasów Wyszyńskiego i Glempa prowadził zakulisowe rozmowy z komunistyczną władzą, współorganizował papieskie pielgrzymki, a jako dyrektor Biura Prasowego Episkopatu walczył o przestrzeń wolności dla mediów katolickich. Publikujemy jego sylwetkę autorstwa Sławomira Siwka, jednego z najbliższych współpracowników ks. Orszulika.
W życiorysie śp. bp. Alojzego Orszulika SAC, w okresie od powołania w 1962 roku do pracy w Sekretariacie Episkopatu Polski do mianowania go przez Jana Pawła II biskupem pomocniczym diecezji siedleckiej 8 września 1989 r. trudno znaleźć sprawę ważną dla Kościoła w ogóle, a w stosunkach Kościół – państwo PRL szczególnie, którą ksiądz Orszulik by się nie zajmował.
Był najbliższym współpracownikiem, następnie zastępcą sekretarza generalnego Episkopatu, abp. Bronisława Dąbrowskiego. Pełniona równolegle funkcja dyrektora Biura Prasowego Episkopatu dawała mu tytuł do zajmowania się mediami i wolnością słowa w komunistycznej Polsce. Odzyskiwane w latach 80-tych ub. w. pierwsze katolickie tygodniki wiele mu zawdzięczają. Do powstających drukarni dzięki Niemu napływały maszyny ofiarowywane w ramach pomocy europejskich Kościołów.
Abp Bronisław Dąbrowski był obdarzony przez Prymasa kard. Stefana Wyszyńskiego najwyższym zaufaniem i pełnomocnictwami do rozmów z władzami. Następnie to samo dotyczyło ks. Alojzego Orszulika. To zaufanie i pełnomocnictwa podtrzymał Prymas kard. Józef Glemp. Ks. Orszulik cieszył się również zaufaniem Ojca św. Jana Pawła II.
Skąd to się brało? Ks. Orszulik nie prowadził własnej polityki – był wykonawcą postanowień prymasów Wyszyńskiego i Glempa, zgodnych ze stanowiskiem Papieża. Dostał najbardziej niewdzięczną, chociaż niezmiernie ważną dla Kościoła misję: kontakt, rozmowy i negocjacje z wrogiem. Z władzami komunistycznej Polski. Stał się swego rodzaju instytucją.
Aby to zrozumieć, należy pamiętać o stanowisku wyrażanym przez Prymasa Tysiąclecia. Kard. Wyszyński uważał, że należy rozmawiać z władzą w Warszawie taką jaka jest. Pozostawać w dialogu i szukać porozumienia dla dobra Kościoła i Narodu. Mówił, że rozmawiamy w Warszawie, by nie być zmuszonym rozmawiać w Moskwie…
Gdy o tej zasadzie się pamięta – jaśniejsza staje się trwała linia postępowania hierarchów dążących do porozumienia i unikania krwawego konfliktu władzy i społeczeństwa. Jedni nazywali to ugodowością. Inni roztropnością pozwalającą chronić substancję narodu.
Druga zasada, którą wprowadził Prymas Wyszyński była prosta: rozmowy z władzami mają być dokumentowane. Z każdej ma powstać notatka przekazana przełożonym. Raz, że dawało to obraz zamiarów władz. Dwa, że rozmawiający kapłan nie był narażony na podejrzenia o działalność agenturalną. To jak rejestrowali to w swych dokumentach ludzie aparatu władzy nie miało już w tym przypadku znaczenia.
Według mojej wiedzy i obserwacji w tym czasie ks. Alojzy zabezpieczał się w różny sposób. Szczególnie gdy odkrył podsłuch założony w Sekretariacie Episkopatu Polski i swoim samochodzie. Prymas Wyszyński zanotował w swych dziennikach 25 sierpnia 1980 r., że o godz. 12.30 przyszedł ks. Orszulik i „przyniósł nagrany na taśmie głos p. Kani w imieniu E. Gierka, który chce widzieć się ze mną…”
Miał fotograficzną pamięć. Na rozmowy jechał z kierowcą. Po powrocie natychmiast prosił siostrę i dyktował dokładny przebieg rozmowy. Powstawały dwie notatki: dla Prymasa Polski i Sekretarza Episkopatu. Bywało, że jeden egzemplarz jechał do Rzymu. W Biurze Prasowym pomagało w tej pracy trzech świeckich, w tym niżej podpisany.
Miałem wielką, dla mnie o olbrzymim znaczeniu, okazję współpracy i nauki oraz obserwacji ks. Alojzego Orszulika przez ostatni okres trwania komunizmu w Polsce w latach 1981-1989 i później aż do jego odejścia do Pana.
Ks. Orszulik podał mi rękę po wyrzuceniu z pracy w stanie wojennym. Znalazłem się w Biurze Prasowym Episkopatu kierowanym przez niego, a wkrótce – zostałem rzecznikiem prasowym tworzącej się kościelnej Fundacji Rolniczej. Temu projektowi ks. Orszulik poświecił wiele lat ciężkich negocjacji i wiele zdrowia oraz nerwów. Miał powstać olbrzymi program pomocy Kościołów z wolnego świata dla prywatnego rolnictwa. Komunizm jednak był niereformowalny – nie był w stanie zaakceptować niezależnej od władz instytucji gospodarczej. Z zakładanego wielkiego programu została jego dziesiąta część – pomoc w budowie wodociągów. Powstały one w ok. 200 wsiach.
Nie bardzo do dzisiaj rozumiem, jak mógł łączyć tak wiele dziejących się w stosunkach Kościół – państwo spraw i problemów. Tysiące rozmów i spotkań. W ciągłym napięciu i samokontroli w negocjacjach. A przecież był przede wszystkim kapłanem. Wypełniał swe duszpasterskie zadania. Miał wykłady w seminarium pallotyńskim w Ołtarzewie. Ostatnią Mszę św. tuż przed śmiercią będąc w pełni świadomym, odprawił w intencji Ojca św. Franciszka.
Był sekretarzem Komisji Wspólnej Episkopatu i rządu, której obrady należało przygotować, protokółować, analizować. Rozmowy prymasów Wyszyńskiego i Glempa z szefami państwa należało też przygotować w toku rożnych, poufnych spotkań. W tak zwanym „międzyczasie” podejmował interwencje w sprawach ludzkich /stan wojenny – internowania/ i sprawach dzisiaj drobnych, a wówczas eskalujących w kierunku konfliktu. Tak było jeszcze w latach 70-tych ub. w. z budową przejścia podziemnego pod Jasną Górą na drodze pielgrzymów, a przez cały czas trwania komunizmu trzeba było rozwiązywać konflikty wokół budowy kościołów.
Ks. Orszulik odpowiadał za przygotowanie kolejnych pielgrzymek Papieża – Polaka do ojczyzny. W tym za jego bezpieczeństwo. Trudno przypuszczać by nie rozmawiał z odpowiedzialnymi po stronie władz. W tym z bandytami ze Służby Bezpieczeństwa sądzonymi później za zamordowanie ks. J. Popiełuszki!…
Pomoc internowanym w stanie wojennym, w tym temu najważniejszemu. Ks. Orszulik był kapłanem dopuszczonym do stałego kontaktu z Lechem Wałęsą. Chyba nikt nie wie – powiem to teraz publicznie – był osobą, która powstrzymała Lecha Wałęsę przed kompletnym załamaniem i powtórzeniem drogi szefa „Solidarności” Rolników Indywidualnych Jana Kułaja, który poddał się i złożył hołd Jaruzelskiemu. Pytałem, jak to zrobił? Odpowiedział po prostu: „Odprawiałem mu Mszę świętą..”.
Ostatnie lata komunizmu to dla Księdza Dyrektora czas szczególny. Od 1985 r., po dojściu do władzy w Moskwie Michaiła Gorbaczowa, zaczynają się poufne rozmowy z władzami, zakończone negocjacjami w Magdalence i Okrągłym Stołem. Już jako biskup oceniał je w następujący sposób: byliśmy tu aktywni, bo obie strony sobie nie ufały i obie strony prosiły, by Kościół pośredniczył, był świadkiem i uczestniczył w rozmowach. Tyle, że Kościół stał po stronie społecznej i popierał główne cele tych negocjacji. Popierał ponowną: legalizację „Solidarności” i wejście na drogę demokracji parlamentarnej. Komuniści zaś wyobrażali sobie tylko podzielenie się z „Solidarnością” odpowiedzialnością za kryzys gospodarczy.
Porozumienie z komunistami miało być czasowe. Bliski współpracownik ks. Orszulika, prof. Andrzej Stelmachowski ogłosił w Magdalence: umowa jest czasowa, do terminu w pełni wolnych wyborów parlamentarnych! Po latach zresztą Ks. Biskup przyznał, że być może to był błąd – należało twardo żądać w pełni wolnych wyborów już w 1989 r. Komunistom tak bardzo zależało na wyborze Wojciecha Jaruzelskiego na prezydenta i tak wierzyli w swój sukces w wyborach, że prawdopodobnie zgodziliby się wzorem Senatu na wolne wybory i do Sejmu.
Mało kto dostrzegł, i dzisiaj pamięta, że w cieniu tych negocjacji ks. Alojzy prowadził inne. Negocjował umowę o stosunkach państwo-Kościół w Polsce i umowę międzynarodową z Watykanem.
Do ostatnich jego dni miałem okazję rozmawiać z Księdzem Biskupem. Mimo słabego ciała umysł pracował jak komputer. Interesował się i bolał nad stanem polskiego życia politycznego, nad stylem uprawiania polityki i prowadzonych sporów.
Był honorowym przewodniczącym Kapituły Nagrody im. ks. bp. Romana Andrzejewskiego gdzie i ja zasiadam – ostatnie posiedzenie w październiku 2018 roku odbyło się w jego domu. Dzięki tym rozmowom dowiedziałem się i wyjaśniłem wiele spraw o przełomie polskim lat 80-90 ub. wieku. Niestety, odszedł świadek, uczestnik, a w wielu przypadkach także twórca historii.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.