Ostatnie pożegnanie ośmiu ofiar wybuchu gazu w Szczyrku
19 grudnia 2019 | 19:04 | rk | Szczyrk Ⓒ Ⓟ
„Dla naszych braci i sióstr czas oczekiwania na przyjście Chrystusa zakończył się, ich adwent dobiegł końca” – powiedział w kazaniu bp Piotr Greger, który 19 grudnia przewodniczył uroczystościom pogrzebowym ośmiu ofiar wybuchu gazu w Szczyrku. Tragicznie zmarłych członków rodziny Kaimów żegnały w szczyrkowskim kościele pw. św. Apostołów Piotra i Pawła rzesze mieszkańców beskidzkiej miejscowości, w tym najbliżsi krewni ofiar, a także uczniowie – koleżanki i koledzy zmarłych dzieci. Po liturgii w kościele żałobnicy odprowadzili doczesne szczątki zmarłych na pobliski cmentarz.
Podczas Mszy św. pogrzebowej bp Greger przypomniał w kazaniu, że czas adwentu uświadamia wierzącym, „że jesteśmy w drodze, trwamy w postawie oczekiwania na spotkanie z Tym, który jest Panem historii”. „To nie jest tylko oczekiwanie na święta Bożego Narodzenia, to jest przede wszystkim szkoła oczekiwania na spotkanie z Bogiem na progu wieczności” – wyjaśnił.
„Dla naszych braci i sióstr – małżonków Józefa i Jolanty, ich wnuka Szymona; dla rodziców Wojciecha i Anny oraz ich dzieci Michaliny, Marceliny i Stanisława – czas oczekiwania się już zakończył. Kres ich ziemskiego życia nastąpił w okolicznościach niespodziewanych i niezwykle tragicznych. W godzinach wieczornych, dnia 4 grudnia, ich życiowy adwent dobiegł końca” – powiedział hierarcha, odwołując się do tragicznych okoliczności zdarzenia, które doprowadziło do śmierci ośmiorga osób, w tym czworga dzieci.
Jak zauważył kaznodzieja, ta śmierć przypomniała, że ludzka codzienność jest kroczeniem na krawędzi pomiędzy doczesnością i wiecznością. „Oni przekroczyli próg życia i śmierci w chwili, której nikt z nas się nie spodziewał. Byli w domu, a więc tam, gdzie człowiek będąc u siebie ma prawo czuć się bezpiecznym. To tam, pośród prozaicznych działań wykonywanych każdego dnia, nadeszła godzina śmierci. To był szczególny wieczór, to był czwarty dzień tegorocznego adwentu, a zarazem dzień liturgicznego wspomnienia św. Barbary, która jest także patronką dobrej śmierci” – stwierdził biskup. Zaznaczył jednocześnie, że wobec tej tragedii człowiek pozostaje bezradny i nie ma żadnego sensownego wyjaśnienia.
„Emocjonalnie nie potrafimy sobie z tym poradzić, jest to ogromny ból trudny do uniesienia, ale nam trzeba się wzbić ponad emocje. Dopuśćmy do głosu Tego, który nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych; nie obrażajmy się na Niego, nie czujmy się przez Niego odrzuconymi czy zawiedzionymi” – wezwał i wskazał, że udział w pogrzebie i pamięć modlitewna jest najlepszą formą podziękowania złożoną dla ofiar. „Za to, że byli, że żyli wśród nas, że było nam dane doświadczyć od nich wiele dobra i szczęścia – chociaż wszystko to było zbyt krótkie i zakończyło się zdecydowanie za szybko” – dodał.
Bp Greger zachęcił zarazem do sięgnięcia do słowa Bożego i szukania tam komentarza do najbardziej niezrozumiałych okoliczności, takich jak ta śmierć. Odwołując się do odczytanych w kościele fragmentów Pisma Świętego, które liturgia rozważała w środę 1. tygodnia adwentu, w dniu tragicznego wybuchu, biskup przywołał słowa Ewangelii Mateuszowej o rozmnożeniu chleba oraz starotestamentowe czytanie z Księgi Izajasza o Bogu, w którym człowiek złożył swą ufność (Iz 25, 6-10a).
„Mamy nadzieję, że nasi zmarli bracia i siostry – jak mówi Izajasz – cieszą się i radują z Bożego zbawienia. Dla nich to już rzeczywistość, dla nas – krótsza lub dłuższa – perspektywa. Wierzymy i ufamy, że nadejdzie taki moment, kiedy znowu spotkamy się z nimi, już tam, po drugiej stronie, gdzie nie ma śmierci, ale jest pełnia życia” – zakończył biskup.
Przed Mszą św. nad ośmioma urnami tragicznie zmarłych mieszkańców Szczyrku modlono się w przykościelnej kaplicy. W trakcie uroczystości odczytano list kondolencyjny od prezydenta RP Andrzeja Dudy. Po liturgii w kościele nastąpił pochówek na pobliskim cmentarzu. Kondukt żałobny, w którym nie zabrakło górali, przeszedł główną ulicą Szczyrku.
Do tragedii doszło 4 grudnia. W wyniku katastrofalnej eksplozji życie straciła cała rodzina – czterech dorosłych i czworo dzieci – rodzice, dziadkowie, dzieci i wnuki. Związana ze szkołą narciarstwa rodzina Kaim był powszechnie znana w górskiej miejscowości.
Według informacji prokuratury, wybuch, który spowodował zawalenie się całego trzykondygnacyjnego domu jednorodzinnego i doprowadził do śmierci jego mieszkańców, miał związek z pracami budowlanymi, prowadzonymi pod jedną z ulic.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.