Bp Jan Tyrawa: jedynie miłość jest zdolna skonfrontować się z wolnością
17 lutego 2021 | 17:18 | jm | Bydgoszcz Ⓒ Ⓟ
„Jedynie miłość jest zdolna skonfrontować się z wolnością” – powiedział bp Jan Tyrawa. Msza św. w katedrze bydgoskiej pod przewodnictwem ordynariusza wprowadziła duchownych, osoby konsekrowane i świeckich w okres Wielkiego Postu.
Na początku homilii bp Jan Tyrawa przypomniał, że najbardziej oryginalną i niepowtarzalną myślą, ideałem, jaki ukazuje człowiekowi chrześcijaństwo, jest miłość. Miłość, dzięki której Jezus, przynosząc na ten świat i głosząc, dokonał największej rewolucji, jaka kiedykolwiek się wydarzyła. – Kiedy zastanawiam się nad tym, dlaczego akurat miłość została ustanowiona przez Jezusa jako największy ideał, do którego każdy z nas powinien dążyć, realizować go w życiu, przychodzi mi na myśl jedno. To, że jedynie miłość jest zdolna skonfrontować się z wolnością – podkreślił.
Biskup zauważył, że współczesny człowiek, zwłaszcza dzisiaj „jest pijany wolnością”. Kto z nas nie chce być wolny? – pytał. – Tymczasem trzeba powiedzieć, że wolność nie jest wartością, którą powinniśmy osiągnąć. Wolność jest raczej warunkiem. Bóg obdarował człowieka wolnością nie po to, by sam z siebie był wolny. Obdarował człowieka po to, by ten ze swojej wolności wydobywał dobro i je realizował. By był – jak dzisiaj mówimy – podmiotem tego dobra – powiedział, dodając równocześnie, że cóż to byłaby za wolność, gdyby jednego człowiekowi nie było wolno – sprzeniewierzyć się Bogu. – Otóż Bóg, stwarzając człowieka wolnym, jednocześnie zaryzykował tym, że człowiek może Mu powiedzieć „nie”. I ten sprzeciw wyrażony Panu Bogu zrodził grzech, śmierć, wszystkie nieszczęścia, które spadły nie tylko na człowieka, ale na całą otaczającą rzeczywistość – stwierdził, przypominając, że pierwszą konsekwencją złej wolności, buntu wyrażonego przeciwko Bogu, jest krzyż Jego Syna.
Dalej bp Jan Tyrawa zaznaczył, że Bóg, odbierając człowiekowi wolność, odebrałby mu możliwość nawrócenia się. – Bez wolności świat byłby jeszcze gorszy. Człowiek byłby zredukowany do poziomu zwierzęcia. Nie potrafilibyśmy mówić o heroizmie miłości, świętych, ale i o bestialstwie, jakie w obliczu człowieka może się zrodzić. Nie moglibyśmy mówić o obowiązku i odpowiedzialności – powiedział.
Według biskupa Jana Tyrawy dzisiaj bardzo często można spotkać się ze twierdzeniem, że człowiek powinien ograniczać swoją wolność. Tą granicą ma być wolność drugiego człowieka. – W takim kontekście nie ma mowy o nawróceniu, o refleksji. Mało tego, nie ma mowy o tym, w jaki sposób Bóg rozumie człowieka – podkreślił, przypominając myśl Soboru Watykańskiego II, która została zapisana w Konstytucji duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym, a wyraża się w słowach: „że człowiek, będąc jedynym na ziemi stworzeniem, którego Bóg chciał dla niego samego, nie może odnaleźć się w pełni inaczej jak tylko poprzez bezinteresowny dar z siebie samego”. – Jeśli człowiek jest istotą społeczną, to nie potrafi wspólnoty, społeczeństwa, zbudować bez poświęcenia, ofiarowania się właśnie dla drugiego człowieka. Drugi człowiek jest mi potrzebny, by objawiła się moja miłość, dar, poświęcenie. A w tezie, gdzie moja wolność ma się zatrzymać na wolności drugiego człowieka, ten drugi jawi się w pewnym sensie jako wróg. Jako ktoś, kto przeszkadza mi w mojej wolności. To jest absolutna nieprawda. Prawdą jest to, że moja wolność ma się zatrzymać na odpowiedzialności. Jestem wolny wtedy, kiedy postępuję odpowiedzialnie, a nie traktuję drugiego człowieka jako wroga, bo on ogranicza moją wolność – dodał.
Mówiąc o chrześcijańskiej wizji człowieka, której fundament stanowią wspomniane miłość i wolność, nie można zapomnieć, według biskupa Jana Tyrawy, o sumieniu. – To właśnie w swoim sumieniu człowiek musi uznać różnicę między dobrem a złem. Dlaczego uznać? – pytał ordynariusz. – Dlatego, że tę różnicę otrzymujemy z góry. Ona nie zależy od naszego widzimisię. A dzisiaj, obok niewłaściwego rozumienia wolności, także niewłaściwie pojmujemy sumienie. Jest ono często rozumiane jako sposób usprawiedliwiania swojego czynu. Tak jak gdyby sumienie miało być w nas pewną instancją, która tworzy normy postępowania. W związku z tym usprawiedliwiamy się i mówimy: „Postąpiłem zgodnie ze swoim sumieniem. Sumienie mi nic nie wyrzuca”. Co zatem znaczy nawrócić się? To znaczy rozumieć miłość jako poświęcenie, wolność jako odpowiedzialność i sumienie, które pozwala uznać we mnie różnicę między dobrem a złem – podsumował bp Jan Tyrawa.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.