Bp Jezierski: Synod stwarza szansę do dialogu
22 czerwca 2021 | 16:03 | Marcin Przeciszewski (KAI) | Elbląg Ⓒ Ⓟ
Rozwój apostolstwa świeckich, troska o rodzinę a w szczególności o młodzież, uruchomienie Diecezjalnej Szkoły Katolickiej Nauki Społecznej i promowanie zarówno dawnych, jak i nowych ruchów, wspólnot, stowarzyszeń, organizacji katolickich i grup modlitewnych – to ważne postanowienia niedawno zakończonego Synodu Diecezji Elbląskiej, o którym mówi w rozmowie z KAI bp Jacek Jezierski. Biskup odnosi się również do trudnej sytuacji, w jakiej znajduje się obecnie Kościół w Polsce, mówi też o swojej roli administratora archidiecezji gdańskiej, co miało miejsce po odejściu abp. Sławoja Leszka Głódzia.
Marcin Przeciszewski (KAI): W październiku zakończył się pierwszy synod diecezji elbląskiej. Jaki był jego cel?
Bp Jacek Jezierski: Był to pierwszy synod diecezji elbląskiej, która powstała w 1992 r. Odbywał się pod hasłem: „Dojrzali w wierze i życiu”. Prace synodu trwały cztery lata (2016 – 2020). Zwołaliśmy go po pierwsze dlatego, że nowa diecezja po 25 latach istnienia wymaga bardziej pogłębionej refleksji nad własną tożsamością i zadaniami, a po drugie gdyż świat stał się inny od tego, który opisywał jeszcze przed pół wiekiem Sobór Watykański II. Podobnie zmieniła się również Polska. Niezbędna jest więc adaptacja nauczania soborowego do dzisiejszych warunków i nowych wyzwań, jakie w tym czasie się pojawiły. W otaczającym nas świecie zauważyć można poważny kryzys demograficzny, kryzys małżeństwa i rodziny, kryzys powołań a przede wszystkim kryzys antropologiczny. Chrześcijanin gubi się wobec nowych ideologii, proponujących odmienną koncepcję człowieka, np. gender. Narasta też konsumpcjonizm i sekularyzacja. Nie bez znaczenia jest otaczająca nas cywilizacja obrazu i mediów masowych, w której żyjemy, tzw. cywilizacja smartfona. To wszystko stanowi kontekst, jaki musi uwzględnić Kościół w swej działalności.
Synod diecezjalny dopomógł nam także dostrzec wyraźniej odpowiedzialność za własne życie, za życie rodzinne, społeczne, kościelne, chrześcijańskie. Chodziło bowiem o poszukiwanie „dojrzałości chrześcijańskiej”, o której jest mowa w haśle synodu. Przejawiało się to najpierw poprzez spojrzenie na historię, następnie czytanie „znaków czasu” a wreszcie poprzez próbę sformułowania postulatów odnowy pracy pastoralnej. Synod był fermentem, mającym uruchomić proces myślowy, wspólnotowy, zarówno wśród katolików świeckich, osób życia konsekrowanego jak i księży diecezjalnych. Był też czasem powrotu do historycznych chrześcijańskich korzeni, aby lepiej rozpoznać i uchwycić naszą chrześcijańską tożsamość i wynikające z niej zadania na dziś i na jutro.
KAI: Jak konkretnie było to realizowane w czasie tych czterech lat?
– Najpierw powołana została komisja główna synodu, sekretariat, cztery komisje tematyczne oraz inne zespoły. Regulamin synodu przewidywał również tworzenie parafialnych zespołów synodalnych, aczkolwiek nie miało to charakteru obowiązkowego. Nasz synod diecezjalny miał swojego poprzednika w Synodzie Krajowym, który skończył się w 1999 r. Wówczas stworzono wiele grup o profilu katechetycznym i formacyjnym w parafiach.
„Prehistorią” diecezji zajęła się komisja historyczna. Choć diecezja jest młoda, to chrześcijaństwo istnieje na tych terenach od czasów św. Wojciecha. Jak wskazują badania zginął on śmiercią męczeńską w Pomezanii, w miejscowości Święty Gaj, pomiędzy Pasłękiem a Dzierzgoniem. Kościół elbląski dziedziczy tradycję diecezji pomezańskiej, częściowo także diecezji chełmińskiej, warmińskiej i gdańskiej. Przeszłość została opisana w dokumencie synodalnym w nawiązaniu do następujących faz: św. Wojciech (+997), akcje misyjne cystersów z Wielkopolski; Krzyżacy, którzy założyli tu swoje państwo i usunęli bp. Chrystiana – biskupa misyjnego dla całych Prus; Reformacja, kiedy zarząd diecezji pomezańskiej przestał istnieć a większość parafii przeszła na protestantyzm; opieka biskupów chełmińskich nad tutejszymi katolikami; czas po 1821 r. kiedy sporą część terytorium dawnej diecezji pomezańskiej otrzymała diecezja warmińska; i wreszcie ustanowienie 1922 r. administratury apostolskiej w Gdańsku, z której powstała diecezja gdańska. Tak było do 1992 r. kiedy utworzona została diecezja elbląska, obejmująca jedenaście dekanatów z diecezji warmińskiej oraz cztery dekanaty z diecezji gdańskiej.
W końcu II wojny światowej nastąpiła w Prusach niemal całkowita wymiana ludności. Większość mieszkańców Prus Wschodnich opuściła w 1944 r. swoje domy, uciekając przed Armią Czerwoną. Ostatni dawni mieszkańcy pochodzenia niemieckiego zostali zmuszeniu do wyjazdu już po zakończeniu wojny.
Na ziemie obecnej diecezji elbląskiej przybyli repatrianci z Wołynia, Podola, a także z Wileńszczyzny oraz przybysze z Polski centralnej. Niebawem także Ukraińcy przesiedlani tutaj w ramach Akcji „Wisła”. Dziś mamy kilka parafii greckokatolickich i spore skupiska ludności ukraińskiej. Katolicy po wojnie przejęli sto kilkadziesiąt kościołów ewangelickich. O skali wymiany ludności świadczy fakt, że dziś mamy zaledwie dwie niewielkie parafie ewangelicko-augsburskie: w Elblągu i Mikołajkach Pomorskich.
Tak więc w pierwszych latach po wojnie powstał na tym terenie wielki tygiel różnych tradycji. Dziś, po 75 latach, wytworzył się pewien amalgamat kulturowy i nastąpiła integracja społeczeństwa. Istotną rolę odegrał w tym procesie Kościół. Różnorodne tradycje niejako zlały się ze sobą, choć niektóre zostały zaprzepaszczone. Na polu religijnym widzimy to choćby na przykładzie kultu świętych czy Matki Bożej. Np. kult Matki Bożej Ostrobramskiej przywędrował tu wraz z przybyszami z Wileńszczyzny. A jeśli chodzi o tradycje przyniesione z Wołynia czy Podola, to obecny jest wciąż kult Jezusa Miłosiernego z Tarnorudy.
KAI: Druga komisja synodalna pracowała pod hasłem „rozeznawania znaków czasu”. Jakie są tego efekty?
– Zadaniem tej komisji było naszkicowanie obecnej sytuacji religijnej diecezji. Praktyki religijne są w diecezji znacznie niższe niż w diecezjach na południu Polski. Jednym z powodów tego stanu rzeczy było wykorzenienie przybyłej ludności z własnego środowiska, czy też praca na okrągło, jaka obowiązywała w PGR-ach, bez możliwości celebrowania dnia świątecznego. Zanim ustabilizowano pracę duszpasterską, minęło wiele lat. Po wojnie brakowało księży. Na szczęście, wraz z wiernymi z Kresów Wschodnich przybywali na te tereny także kapłani.
W 1991 r. rozpoczęła się likwidacja PGR-ów, w wyniku czego większość ich dotychczasowych pracowników stała się bezrobotna. Bezrobocie sięgało tutaj 30 %. Konsekwencją tego była masowa emigracja zarobkowa. Wyemigrowało ok. 200 tys. osób. Dlatego w wielu miejscowościach jest zauważalny brak dużej części średniego i młodego pokolenia. W ostatnim okresie negatywny wpływ na atmosferę życia religijnego i wiarygodności duchownych mają ujawnione przypadki przestępstwa pedofilii, jakich niektórzy księża dopuścili się wobec nieletnich. Sprzyja to budowaniu negatywnego obrazu Kościoła w mediach. Wszystko to jest czynnikiem osłabiającym religijność i więź z Kościołem. Według danych ISKK za 2017 r. w diecezji elbląskiej uczęszcza w niedzielę do kościoła 28 % wiernych a tylko 13 % przystępuje do Komunii świętej.
Podstawą życia kościelnego jest oczywiście duszpasterstwo prowadzone w 158 parafiach. W diecezji działają też: stowarzyszenie „Żywy Różaniec”, Domowy Kościół, Ruch Światło-Życie, Odnowa w Duchu Świętym, Droga Neokatechumenalna, Apostolat Margaretka i Duchowa Adopcja Dziecka Poczętego.
KAI: A jak kształtują się działania w ramach tzw. nowej ewangelizacji?
– Mamy strukturę diecezjalną, tj. Centrum Nowej Ewangelizacji w Elblągu, które koordynuje pracę na tym polu. Jest to „laboratorium”, do którego zadań należy inspirowanie oraz wdrażanie nowych rozwiązań duszpasterskich. Przed pandemią, co roku jesienią dla młodzieży z Elbląga organizowane były kilkudniowe rekolekcje w dużej hali sportowej. Uczestniczyło w nich zawsze kilka tysięcy młodych, którzy gromadzili się w hali przed południem. Natomiast wieczorem halę wypełniali dorośli, którzy uczestniczyli w swoich rekolekcjach. Zapraszani byli dość kontrowersyjni kaznodzieje, jak np. John Baptist Bashobora, James Manjackal, czy też Jude Antoine. Podejmowane są też próby wyjścia z programem nowej ewangelizacji na wieś.
Przy kilku parafiach organizowane są od wielu lat seminaria ewangelizacyjne Odnowy w Duchu Świętym, a także katechezy wspólnot neokatechumenalnych. W seminarium duchownym w okresie wakacji prowadzone są rekolekcje w formie Lectio Divina, służące lepszemu rozumieniu Pisma Świętego.
Dotąd najważniejszym w roku masowym wydarzeniem duszpasterskim była sierpniowa pielgrzymka piesza na Jasną Górę. Brała w niej udział duża grupa młodzieży, 500 – 600 osób, co jest ewenementem ze względu na dużą odległość z Elbląga do Częstochowy. Chcemy tę pielgrzymkę utrzymać i mam nadzieję, że wygasanie pandemii nam to ułatwi.
KAI: Specjalny dokument synodu został poświęcony potrzebie kościelnej odnowy. Na czym ona ma tu polegać?
– Nie wytyczamy całkiem nowych dróg, gdyż trzeba kontynuować to, co jest pozytywną tradycją i wzbogacać ją o nowe formy. Jesteśmy otwarci jednak na nowe formy pobożności, np. na nabożeństwa do św. Rity z Cascii, czy św. Szarbela, które rozwijają się oddolnie. Próbujemy wzmocnić istniejące w diecezji sanktuaria, choć nie posiadamy jednego centralnego sanktuarium maryjnego. Ważniejsze sanktuaria maryjne znajdują się na zewnątrz diecezji. Wierni pielgrzymują do nich od dzieciństwa. Są to np. Gietrzwałd na Warmii, czy Matemblewo w diecezji gdańskiej, a także Lipy w pobliżu Iławy oraz Piaseczno na terenie diecezji toruńskiej.
Dokument wypracowany przez komisję rozeznawania znaków czasu przywiązuje dużą wagę do rozwoju apostolstwa świeckich. Wskazuje, że nigdy dotąd tak wielu świeckich nie angażowało się czynnie w życie parafii, diecezji i Kościoła powszechnego. A jednocześnie, że duże tempo zmian zachodzących we współczesnym świecie wymaga nieustannej formacji laikatu. Synod postuluje uruchomienie Diecezjalnej Szkoły Katolickiej Nauki Społecznej, analogicznie do działającej już Elbląskiej Szkoły Biblijnej. Synod zaleca też duszpasterzom troskę o promowanie zarówno dawnych, jak i nowych ruchów, wspólnot, stowarzyszeń, organizacji katolickich i grup modlitewnych.
Wobec silnego kryzysu małżeństwa i rodziny statuty synodalne podkreślają, że priorytetem duszpasterstwa parafialnego są małżeństwa i rodziny, zarówno te „udane” jak i te, które przeżywają kryzys. Warto zauważyć, że procent rozpadających się małżeństw należy w diecezji elbląskiej do najwyższych w Polsce. Stąd wysunięty przez synod postulat, aby w każdy dekanacie powołać poradnię rodzinną, w której małżonkowie przeżywający kryzys mogliby uzyskać psychologiczne i duszpasterskie wsparcie. Bardzo wiele miejsca poświęcono potrzebie pracy z rodziną, poczynając od kursów małżeńskich, poprzez dalszą formację małżeństw np. w ramach ruchu „Spotkań małżeńskich”. Podkreśla się też troskę o wychowanie, w tym odpowiedni poziom szkolnej katechizacji, z czym bywają problemy. Badania wykazują bowiem, że religijność wśród młodzieży spada, co stanowi poważne wyzwanie. W ostatnich latach wzrasta tendencja rezygnowania z nauki religii przez młodzież. Komisja rozeznawania znaków czasu dostrzegła także potrzebę systematycznej katechezy parafialnej dla dorosłych.
W synodalnych postulatach odnowy pastoralnej znalazły też zapisy dotyczące szczególnej troski duszpasterskiej nad osobami niepełnosprawnymi oraz starszymi. Chodzi tu m.in. o usunięcie istniejących barier architektonicznych w celu stworzenia niepełnosprawnym możliwości bezpiecznego i łatwego dostępu nie tylko do kościoła, ale także do kancelarii i sali parafialnej. Poza tym statuty synodu zachęcają proboszczów do tworzenia zespołów charytatywnych w parafii, szkolnych kół Caritas oraz rozwoju i kształcenia grup wolontariatu.
Jeśli chodzi i wychowanie dzieci i młodzieży, to synod postuluje obok katechezy szkolnej równoległą i systematyczną katechizację w parafiach, zwłaszcza w zakresie przygotowania do sakramentów.
Nowym, istotnym zadaniem, zawartym w statutach synodalnych, jest troska o środowisko i dzieło stworzenia. Chodzi o głębszą recepcję encykliki papieża Franciszka „Laudato si`”.
Synod zachęca też do działań na polu ekumenizmu i dialogu międzyreligijnego. Mówi wprost , że wszyscy chrześcijanie zobowiązani są do szacunku wobec narodu wybranego oraz troski o pozostałości kultury żydowskiej.
KAI: A jak w tym kontekście, w oparciu o doświadczenia synodu diecezji elbląskiej, Ksiądz Biskup postrzega ogłoszoną przez papieża Franciszka koncepcję najbliższego Synodu Biskupów, który ma być rozłożony na dwa lata i obejmować także oddolną pracę i słuchanie Ludu Bożego.
– Synod Biskupów ma rozpocząć się już w październiku we wszystkich diecezjach świata. Będzie polegać najpierw na dzieleniu się refleksją wewnątrz struktur kościelnych, włącznie z parafiami, ruchami apostolskimi czy uniwersytetami katolickimi. Rozłożony został na trzy fazy: diecezjalną, kontynentalną oraz finalną, tj. w ramach rzymskiego zgromadzenia Synodu Biskupów.
Jeśli chodzi o pierwszą fazę, to mam nadzieję, że wypełnimy oczekiwania Stolicy Apostolskiej. Na razie jednak nie dotarła do nas ankieta przygotowana przez sekretariat synodu. Tak więc nie wiemy w tym momencie jakich zagadnień będzie dotyczyć, czy np. pojawi się tam kwestia diakonatu kobiet. Od ankiety, od tego w jakim kierunku ona pójdzie oraz od jej wyników, bardzo wiele zależy, jeśli chodzi o dalszą pracę synodu. Wydaje się to bardzo interesujące.
KAI: Jak konkretnie ma to przebiegać?
– Najpierw będzie to odpowiedź na ankietę, przygotowaną w oparciu o gremia diecezji. Następnie zostanie ona przekazana Konferencji Episkopatu. Biskupi dadzą do niej swoje „votum”. W kolejnym etapie obradować będą kontynentalne struktury Kościoła. W końcu praca nad całością tego materiału zostanie podjęta w ramach zgromadzeniu Synodu Biskupów w Rzymie w przyszłym roku. Wszyscy stoją tu przed dużą niewiadomą. Wiele zależy od tego, w jaki sposób konferencje biskupów będą te głosy sumować i przekazywać dalej.
KAI: A jak Ksiądz Biskup odczytuje samo pojęcie „synodalności”, które jest osią zbliżającego się Synodu Biskupów?
– Moim zdaniem będzie to znacznie szersza refleksja o Kościele, niż ta, do jakiej byliśmy dotąd przyzwyczajeni. Papież postawi nam wszystkim wiele konkretnych pytań i oczekiwać będzie szczerych odpowiedzi. Myślę, że Ojciec Święty szuka formy, która w naszych czasach będzie mogła w jakiś sposób zastąpić lub „wyręczyć” sobór. Zwołanie soboru powszechnego i jego funkcjonowanie wydaje się dziś bardzo trudne do przeprowadzenia. Choćby z racji liczebności episkopatu w świecie (ok. 5 tysięcy biskupów). Być może papież szuka formy pośredniej, tj. reprezentacji wszystkich stanów Kościoła na synodzie. Warto przypomnieć, że powszechna konsultacja, uwzględniająca ówczesne warunki i możliwości, odbyła się w związku z ogłoszeniem dogmatu o Niepokalanym Poczęciu NMP. Była to metoda prowadzenia konsultacji z całym Kościołem.
KAI: Kościołem, jak podkreśla Franciszek, pojmowanym jako cały Lud Boży.
– Tak, ale przypomnę, że w Kościele nie zawsze statystyka powinna decydować. Wiążące decyzje, w oparciu o proces synodalny, ostatecznie podejmować będzie sam papież. Może uczynić to zawsze papież wraz z ojcami soboru powszechnego.
KAI: Ksiądz Biskup mówi, że Synod Biskupów wraz tą metodą pracy, w pewnym sensie może zastąpić sobór?
– To dopiero się okaże. Być może papież w następstwie tego synodu zwoła sobór. Trudno dziś to przesądzić. Wiele zależy od tego, w jakim kierunku pójdą prace synodalne.
KAI: Jest to szansa czy zagrożenie? Przecież mogą zostać przyjęte pewne rozwiązania, którym Kościół dotąd jest przeciwny, np. diakonat kobiet, bądź inne postulowane np. w niemieckiej „drodze synodalnej”.
– Synod stwarza szansę do dialogu i wyjaśnienia różnych kwestii. Jest to szansa, dlatego że nie wolno obawiać się konsultacji w Kościele. Zawsze występują odmienne zdania i trwa pewien spór. Tak było na wszystkich soborach i tak jest na synodach. Ale Kościół nie ma innej drogi. Nie wolno jednak forsować swojego poglądu za wszelką cenę.
KAI: A jak w tym kontekście Ksiądz Biskup widzi problemy Kościoła w Polsce? Czy potrzebujemy analogicznej dyskusji, wobec pewnych zjawisk kryzysowych jakie się ujawniły?
– Myślę, że sytuacja jest trudna. Widzimy, że Stolica Apostolska porządkuje sytuację w Kościele w Polsce, rozliczając w oparciu o kościelne prawo biskupów, jeśli coś zaniedbali, czy ukrywali przypadki wykorzystywania seksualnego.
Kościół w Polsce jest dużą społecznością. Są w nim środowiska związane z różnymi ośrodkami politycznymi. Nie jest to łatwa sytuacja. Istnieje bardzo silne uwikłanie grup katolików świeckich w politykę, i krajową i międzynarodową. Jedni są przy rządzie, drudzy w opozycji. Kreuje to duże podziały, także wewnątrz Kościoła. Jest to problem dla pasterzy, żeby te środowiska jakoś spokojnie gromadzić i prowadzić z nimi dialog na poziomie metapolitycznym.
Nade wszystko Kościołowi potrzebna jest spokojna praca duszpasterska, która nigdy nie będzie obliczona na poklask. Jakość tej pracy musi być stale poprawiana. Myślę np. o treści kazań, czy innych działań duszpasterskich.
KAI: Jak sądzi Ksiądz Biskup, czy ludzie wrócą w masowy sposób do swych kościołów po wygaśnięciu pandemii?
– Nie sposób tego przewidzieć. Epidemia jest dla niektórych okazją, aby rozluźnić więź z Kościołem, a konkretnie zerwać z rytmem niedzielnej obecności na Eucharystii. Jestem jednak przekonany, że większość chrześcijan powróci do świątyń i poczują się w nich dobrze, u siebie.
Problemem duszpasterskim są dzieci i młodzież, którzy jeszcze nie mają nawyku, odruchu uczestniczenia w niedzielnej Mszy świętej. Praca duszpasterska rozpoczyna się więc od nowa. Będzie to zmaganie o każdego chrześcijanina, aby nie pogrążył się w obojętności religijnej i nie utracił swojej wiary.
KAI: Przenieśmy się na chwilę do Gdańska. Ksiądz Biskup, jako osoba zaufania Stolicy Apostolskiej pełnił tam przez pół roku funkcję administratora apostolskiego. Jaki był główny problem archidiecezji gdańskiej, że musiały zostać przyjęte takie rozwiązania?
– Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Mogę snuć hipotezy. Administrator apostolski został wyznaczony w sierpniu 2020 r. być może dlatego, że nie udało się wyłonić właściwego kandydata na urząd nowego biskupa diecezjalnego. Proces wyłaniania następcy abp. Głódzia mógł zająć więcej czasu aniżeli przewidywano. Być może Stolica Apostolska uważała, że potrzebny jest pewien dystans czasowy pomiędzy odchodzącym arcybiskupem a jego następcą, po to, aby pewne emocje uległy przynajmniej uspokojeniu. Ksiądz arcybiskup Głódź spotkał się z silną krytyką ze strony niektórych osób, środowisk, a także księży, kontaktujących się ze Stolicą Apostolską i Nuncjaturą, o czym wiemy z mediów.
KAI: Na czym więc polegała misja Księdza Biskupa jako administratora?
– Miałem kierować bieżącymi sprawami archidiecezji podczas wakansu urzędu biskupiego. Umierali księża proboszczowie, trzeba było wyznaczać następców. Trzeba było podpisywać dokumenty niezbędne dla normalnego funkcjonowania diecezji. Także dokumenty dotyczące wychowania, katechetów, prewencji.
A jeśli chodzi o stosunek do byłego arcybiskupa gdańskiego, to w kontakcie za mną te sprawy nie wychodziły ostro. O pewnych napięciach się dowiadywałem, ale z forów internetowych. Wiedziałem, że jest grupa księży, która artykułowała swe krytyczne stanowisko wobec abp. Głódzia, ale do mnie z tym ci księża nie przychodzili.
KAI: Za co abp Głódź został ukarany przez Stolicę Apostolską, mi. in. poprzez zakaz wstępu na teren archidiecezji, której był pasterzem? Na czym polegały jego zaniedbania w zakresie rozliczania księży z wykorzystywania seksualnego oraz zarządzania diecezją, o czym mówi komunikat Nuncjatury?
– Nie chcę podejmować tego tematu, gdyż postępowania w tych sprawach prowadzone były poza mną. Nie znam też zarzutów, które postawiono abp. Głódziowi. Dokumentacji na ten temat nie widziałem. Wiem natomiast, że według procedury przyjętej przez Stolicę Apostolską, każdy ze swoimi problemami czy pretensjami, związanymi z molestowaniem seksualnym małoletnich, bądź ukrywaniem tego faktu przez biskupów, może zgłosić się do Nuncjatury lub bezpośrednio do Stolicy Apostolskiej. Jeśli sygnał jest wiarygodny prowadzone jest postępowanie wyjaśniające i ewentualnie karne. Odnośnie do abp. Głódzia nie uczestniczyłem w żadnej z tych procedur. Trudno mi dziś wydawać osąd na ten temat, gdyż moja rola w Gdańsku była inna.
Archidiecezja gdańska posiada swoją stuletnią tradycję. Posiada własną tożsamość. Dotyczy to także duchowieństwa, które ma swój styl, obyczaj i poczucie własnej godności.
KAI: Dziękuję za rozmowę.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.