Bp Kiernikowski: tylko Bóg jest Panem życia (wywiad)
02 grudnia 2011 | 10:59 | Edyta Łukaszewska Ⓒ Ⓟ
W ubiegłym tygodniu Prawo i Sprawiedliwość zapowiedziało złożenie do Sejmu projektu nowelizacji kodeksu karnego, w którym będzie się domagać m.in. przywrócenia kary śmierci. Rzecznik Episkopatu przypomniał, że zarówno Benedykt XVI, Jan Paweł II, Katechizm Kościoła Katolickiego i biskupi nauczają jasno – należy wyeliminować karę śmierci, a nie przywracać ją.
Obszernego wywiadu na temat kary śmierci udzielił Regionalnemu Portalowi Informacyjnemu podlasie24.pl biskup siedlecki Zbigniew Kiernikowski.
podlasie24: Jaki jest stosunek Kościoła do kary śmierci? Czy jest jednoznaczna odpowiedź na ten temat?
Bp Zbigniew Kiernikowski: Nie mogę udzielić jednoznacznej odpowiedzi na pytanie sformułowane: czy Kościół jest za karą śmierci, czy przeciw niej. Jest to sprawa złożona. Zależy bowiem od rozumienia relacji człowieka z Panem Bogiem. Za jedynie pewną prawdę w tej materii należy uznać to, że tylko Bóg jest Panem życia i nikt z ludzi nie ma prawa zabierać życia drugiemu człowiekowi. Jeśli patrzę na to z takiego punktu widzenia, wówczas sprawa jest jednoznaczna: nie ma żadnej racji, by jeden człowiek odbierał życie drugiemu.
Jeśli zaś ktoś nie przeżywa w pełni relacji do Boga, albo ją zagubił lub zaczyna ją kwestionować, wówczas jego podeście do życia i do śmierci oraz do tego, co nazywamy słuszną, sprawiedliwą obroną siebie jako jednostki i obroną społeczności, będzie miało różne odcienie. Tak samo będzie również z podejściem do kary śmierci. Bywa ona bowiem podejmowana przez władzę w danej społeczności jako swoista obrona przed kimś, kto okazał się czy jest zagrożeniem, agresorem. To jest jeden aspekt postawionego problemu.
Trzeba od razu powiedzieć, że w takiej postawie dostrzegamy pewne odejście od uznania Boga za jedynego Pana i Dawcę życia oraz Pana dziejów. Jeśli bowiem ktoś uznaje Boga za absolutnego Pana i Stwórcę, Dawcę życia i Pana dziejów, to w ekstremalnych warunkach raczej pozwoli, by to jemu było odebrane życie, niż zabierze je drugiemu człowiekowi; tym samym nie będzie legalizował odbierania życia nawet temu, kto komuś zagraża.
podlasie24: To nasuwa myśl o niesprawiedliwej śmierci krzyżowej Jezusa Chrystusa.
Istotnie. Patrząc z tego punktu widzenia, można powiedzieć, że Jezus Chrystus zgodził się na swoją śmierć, na karę śmierci w miejsce tych, którym ta śmierć się należała. I sam Bóg Ojciec nie wystąpił przeciwko tej karze, lecz z krzyża wyprowadził nowe życie, i to nie tylko życie dla Jezusa, jako ofiary tejże kary, ale dla wszystkich, nad którymi ciąży śmierć jako skutek grzechu. Jezus w czasie swego ziemskiego życia także nie wystąpił przeciwko karze śmierci, np. w stosunku do uwięzionego Jana Chrzciciela, lecz właśnie wtedy, gdy go uwięziono, zaczął głosić Ewangelię (zob. Mk 1,14nn.). A kiedy Jan został ścięty (i to niesprawiedliwie, w wyniku czyjegoś kaprysu), Jezus nie zorganizował akcji przeciwko takiej karze, lecz oddalił się, by formować swoich uczniów (zob. Mt 14,13).
Ktoś powie: nie wszyscy jesteśmy Jezusem Chrystusem, nie wszyscy potrafimy w to wejść. Dlatego mówię, że ta sprawa ma bardzo wiele niuansów i wymaga zróżnicowanego podejścia, w zależności od tego, jaką ktoś ma relację do Boga.
podlasie24: Co więc Ksiądz Biskup sądzi o wszczętej szerokiej dyskusji na ten temat?
Debata taka nie może się toczyć jednocześnie na wielu różnych poziomach, gdyż mamy różne koncepcje życia i różne odniesienie do Boga. Niemożliwe jest podejmowanie tematu kościelnego spojrzenia na karę śmierci w publicznej dyskusji, gdzie punkty widzenia są bardzo różne. Tam, gdzie brak jasnego odniesienia do Boga, istnieje niebezpieczeństwo zarówno absolutyzowania życia jak i fatalizowania śmierci.
Bóg śmierci nie uczynił, ale śmierć przewidział. Śmierć weszła na świat przez zawiść diabła. Bóg z tą śmiercią się skonfrontował w człowieku, w swoim Synu. Śmierć istnieje – i ta naturalna, i ta gwałtowna, zalegalizowana i nielegalna, będąca skutkiem przemocy i podstępu. Musimy iść w kierunku rozumienia, że nie wystarczy powiedzieć: „Nie wolno zabijać”, i próbować to osiągnąć w oderwaniu od Stwórcy. Wówczas bowiem może dojść do tego, że dla obrony swoich koncepcji (nie wyłączając także koncepcji niezabijania) jeden człowiek będzie zabijał drugiego. Powstanie wówczas błędne koło. Mam tu na myśli np.: zamachy bombowe na kliniki aborcyjne czy zabójstwa lekarzy dokonujących aborcji, co zdarzyło się w USA, w Kanadzie i Australii.
podlasie24: Wobec tego o co należy zabiegać w tej materii?
Musimy zatroszczyć się o świadomość wartości życia i o pozytywny sposób podchodzenia do tego życia w odniesieniu do Boga, który jest jedynym naszym Panem. Wtedy będziemy uznawać, że nasze życie i nasza śmierć mają wartość relatywną. W życiu i w śmierci należymy do Pana.
Wielu może się ze mną nie zgadza, gdy kwestionuję stwierdzenie, że życie jest największą wartością. Jestem przekonany, że nie życie samo w sobie jest największą wartością, lecz moje odniesienie do Boga, który jest absolutnym Panem i Dawcą życia. Jeśli tak pojmuję moje życie i jego wartość, to zgodzę się też na to, że mogę być skrzywdzony, że mogę doświadczyć gwałtu czy nawet tego, że życie zostanie mi zabrane. Jeśli zaś życie jest dla kogoś największą czy jedyną wartością, wtedy łatwo tą wartością manipulować, w sposób i negatywny i pozytywny; życie staje się kartą przetargową.
Dlatego trzeba zrelatywizować wartość życia przez odniesienie go do Boga Stwórcy, i tym samym zrelatywizować także wartość śmierci – pojmując ją jako odkupioną oraz stanowiącą „narzędzie” (środek, drogę) powrotu do Boga. Nie chodzi o relatywizm w naszym horyzontalnym rozumieniu. Tylko wtedy, kiedy nasze życie będzie miało odniesienie do Tego, który nie podlega relatywizacji, otrzyma ono właściwe usytuowanie w historii każdego z nas. Nawet gdyby chodziło o gwałtowną śmierć, będącą skutkiem wyroku śmierci. Można tutaj przytoczyć fragment z książki Vittorio Messoriego: „odebranie życia nie jest równoznaczne z pozbawieniem człowieka transcendentnego celu, dla którego się narodził i który stanowi o jego godności”. (Czarne karty Kościoła, Katowice 1998, s. 187).
podlasie24: Jak to zastosować w praktyce?
Na moim blogu zadawano mi pytania związane z tym tematem. Napisałem tam m.in., że dla człowieka wierzącego, dla chrześcijanina, prawda o śmierci czy konfrontacja ze śmiercią – jakakolwiek ona jest i w jakiejkolwiek sile i natężeniu się zbliża, a może to być szczególne w przypadku osoby, której grozi kara śmierci – może stawać się okazją do nawrócenia, jeżeli zostanie odpowiednio odniesiona do Boga. Mamy tego przykłady. Np. Jacques Fesch, stracony w więzieniu La Santé, przeżył nawrócenie w celi więziennej. Znamy jego historię opisaną w książce: „Dziennik więzienny. Za pięć godzin zobaczę Jezusa”, Poznań 1992. W tym roku zakończył się etap diecezjalny jego procesu beatyfikacyjnego.
Nie chodzi więc o stosowanie kary śmierci, ale o sam fakt, że taka możliwość istnieje. W konkretnych warunkach, kiedy skazanemu zostanie obwieszczona Ewangelia i zostanie on otoczony właściwą troską pasterską, fakt skazania może stać się punktem zwrotnym w doprowadzeniu tego człowieka do pełnej relacji z Bogiem. Myślę, że trzeba także rozróżnić fakt ustawy o karze śmierci od jej faktycznego wykonywania. Podobnie trzeba rozróżnić sprzeciw wobec kary śmierci od apelu, by jej nie wykonywać.
podlasie24: Zarówno papież Jan Paweł II, jak i Benedykt XVI zabierali głos w sprawie kary śmierci. Wczoraj w mediach powtarzano wypowiedź Benedykta XVI z audiencji środowej.
Jan Paweł II, który tak zdecydowanie występował w obronie życia i apelował o zaniechanie kary śmierci, w swoim nauczaniu nie wykluczył kary śmierci w sposób absolutny. W „Evangelium vitae” napisał, że nie powinno się sięgać po najwyższy wymiar kary, czyli odbierać życia przestępcy, poza przypadkami absolutnej konieczności, czyli gdy nie ma innych sposobów obrony społeczeństwa (n. 56). Był więc zdecydowanie przeciwko wykonywaniu kary śmierci, ale całkowicie jej nie wykluczał.
Papież Benedykt XVI, podczas audiencji generalnej w Watykanie, w środę 30 listopada br., zwracając się do uczestników konferencji zorganizowanej przez Wspólnotę św. Idziego, zachęcił do podejmowania inicjatyw politycznych i legislacyjnych na rzecz wyeliminowania kary śmierci, zaznaczając, by dokonywało się to na drodze „dostosowania prawa karnego zarówno do ludzkiej godności więźniów, jak i do skutecznego utrzymania porządku publicznego”.
Konkludując: jestem przeciwny wykonywaniu kary śmierci, ale zarazem mam świadomość, że śmierci i samej kary śmierci – jakkolwiek stosowanej – nie da się wyeliminować. Problem nie tyle tkwi w tym, czy być za karą śmierci, czy przeciw karze śmierci, lecz w tym, by mieć relację do Pana, Dawcy życia. Wtedy znajdziemy właściwe odpowiedzi na stawiane pytania z punktu widzenia chrześcijańskiego.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.