Bp Pindel w Poroninie: dziękujmy za życie tych, którzy wierzyli w świadectwo Magdaleny
23 lipca 2024 | 08:13 | rk | Poronin Ⓒ Ⓟ
Bp Roman Pindel przewodniczył 22 lipca uroczystościom odpustowym ku czci św. Marii Magdaleny w Poroninie. Biskup bielsko-żywiecki wskazał na patronkę parafii – znaną z Ewangelii, liturgii, nauk ojców Kościoła, teologów, a także z apokryfów i innych dzieł literackich – jako wzór życia według wiary w Jezusa. Odwołał się do przykładów listów – jeden napisany w XVII wieku przez humanistę, drugi zaś w formie grypsu przez więźnia Auschwitz do wiernych parafii w Poroninie – świadczących, jak zmartwychwstanie Jezusa daje nadzieję i sens życiu wiernych, a wiara i zawierzenie Bogu mogą przynieść nadzieję i siłę nawet w najtrudniejszych warunkach.
Bp Pindel przywołał poetycki tekst pt. „List Marii Magdaleny do Zmartwychwstałego”, napisany przez niemieckiego humanistę Heliosa Eobanusa Hessusa, zmarłego w 1540 roku. Wytłumaczył, że kończy się on opisem tęsknego poszukiwania Jezusa w całej przyrodzie, a zwłaszcza w miejscach, w których bywał wcześniej. „W tym poszukiwaniu Jezusa Maria Magdalena jest podobna do oblubienicy z Pieśni nad pieśniami. Wie przy tym, że już nie może spotykać Jezusa, jak czyniła wcześniej, ale też uczy się nowej bliskości z Nim, jaką ma przez wiarę i miłość” – dodał i zaznaczył, że utwór, napisany 15 wieków po zmartwychwstania Jezusa, był czytany w okresie wielkich sporów między katolikami i protestantami potwierdzając zawsze ważne prawdy wiary dotyczące zmartwychwstania Jezusa i zbawienia człowieka.
Biskup zauważył, że cztery wieki później po ukazaniu się literackiej perełki sztuki epistolarnej został napisany inny list, na ziemiach polskich, wcielonych do Rzeszy niemieckiej.
„Pisany był z fabryki śmierci, miejsca, gdzie, w sposób perfekcyjnie i perfidnie zorganizowany, stracono ponad milion więźniów. Z powodu pogardy wobec przywożonych ofiar obozu Auschwitz miejsce to nazwano w sposób wulgarny po łacinie: anus mundi. Odbytnica świata” – wytłumaczył.
Autorem listu był Bolesław Kupiec, który w niemieckim obozie znalazł się z pięcioma swoimi braćmi. Wcześniej, z innymi członkami rodziny angażował się w pomoc polskim patriotom pragnącym przedostać się na Zachód, by nadal walczyć z nieprzyjacielem. Zaprzysiężony do pracy w organizacji konspiracyjnej został we wrześniu 1939 roku. Od 15 stycznia 1940 roku, po aresztowaniu, przez trzy miesiące był brutalnie przesłuchiwany i torturowany. Następnie z czterema braćmi znalazł się w więzieniu na Montelupich w Krakowie, gdzie skazano go na dożywotne uwięzienie w obozie Auschwitz.
20 czerwca 1940 r. w grupie 313 politycznych skazańców z Montelupich i Wiśnicza wyruszył Bolesław Kupiec w drugim masowym transporcie więźniów do Auschwitz, gdzie otrzymał nr 790. Ponieważ ukończył zakopiańską Szkołę Przemysłu Drzewnego i potrafił pięknie rzeźbić, znalazł pracę w obozowej stolarni, a później w warsztacie rzeźbiarskim. Z bratem Antonim pomagał słynnemu rzeźbiarzowi i profesorowi Ksaweremu Dunikowskiemu, który do obozu trafił w wieku 65 lat. Bolesław włączył się do obozowego ruchu oporu, ukrywając w kawałkach drewna listy więźniów, które następnie były przemycane poza obóz. Jeden gryps napisał sam i ukrył go w figurce Matki Bożej.
„Cóż mógł napisać więzień obozu, z którego wyjść można było tylko przez komin krematorium, jak zapewniały władze obozowe witając szyderczo więźniów? Był świadomy, że w jego przypadku koniec może nastąpić wcześniej niż innych braci, bo do obozu trafił tylko z jednym płucem. Z wdzięcznością przyjmował pomoc innych, ale też niepokoił się o los starszych rodziców, którzy pozostali w domu bez męskiej pomocy ze strony sześciu synów, którzy przebywali w obozie bez nadziei na wyjście” – podkreślił kaznodzieja.
„Prosimy o pomoc dla naszych rodziców, którzy pozostali bez opieki, gdyż sześciu synów jest zamkniętych od 17 I 1940 r. Tę figurkę wykonał jeden z tych synów. Adres: Kupcowie, Poronin k. Zakopanego, ul. Kasprowicza 7” – to cała treść grypsu z Auschwitz.
„Kto czytał ten gryps, mógł sobie obliczyć, jak długo już rodzice pozostają bez pomocy: a więc od 17 stycznia 1940, możliwe, że nawet do września 1941, bo później autor listu przebywał w bunkrze bloku 11 oraz w zakopiańskiej katowni Gestapo, gdzie został zamordowany” – wyjaśnił biskup i dodał, że na odwrotnej stronie kartki Bolesław umieścił prośbę i akt zawierzenia: „Tę karteczkę powierzam w opiekę Matce Boskiej i niech nas nadal ma w swojej opiece”.
„Czy aby Bolesław Kupiec się nie zawiódł? Jego list bowiem odkryto i odczytano dopiero w 1971 roku w pokoju ks. Władysława Grohsa, który w czasie wojny był wikariuszem parafii oświęcimskiej i zaprzysiężonym członkiem Armii Krajowej. To on na plebanii zajmował się dalszym losem grypsów dostarczanych z obozu. Nie przypuszczał, że w pięknej lipowej figurce ktoś mógłby ukryć list. Dlatego po prostu zatrzymał ją dla siebie, gdy tylko zauważył ją wśród odpadków, w których w których ukrywano grypsy” – kontynuował rozważania bp Pindel.
„Bolesław Kupiec nie mógłby czuć zawodu, gdyby nawet wiedział, że list nie dotarł do adresatów. Bez znajomości prośby wyrażonej w liście znaleźli się dobrzy ludzie, którzy pomogli rodzicom, których synowie znaleźli się w obozie. Nad wszystkim zaś czuwała Matka Boża, ta z nieba i ta Zza drutów” – dodał.
Duchowny zaznaczył, że Bolesław wysłał też inny listy w formie grypsu, już z katowni w Zakopanem, tym razem do rodziny. Zdaniem hierarchy, jest to dowód jego wiary w zmartwychwstanie, ale i miłości do młodszego brata.
Na koniec bp Pindel zachęcił, by w uroczystość św. Marii Magdaleny dziękować Bogu za jej życie i głoszenie zmartwychwstania oraz za przykład życia i wiary, zwłaszcza dla wiernych tej parafii, by dziękować także za wszystko, co dokonuje się za jej wstawiennictwem w tej wspólnocie wiary.
„Nie możemy nie dziękować za życie tych, którzy wierzyli w świadectwo Magdaleny i sami dawali świadectwo swojej wiary i miłości, jak choćby przywoływany dziś Bolesław Kupiec, przecież członek tej wspólnoty Kościoła. Ten zaś pamięta i z dumą ogłasza kolejnych błogosławionych i świętych, ale też zachęca do tego, by widzieć w Kościele więcej świętych niż tylko oficjalnie ogłoszonych. Dlatego pamiętajmy o szlachetnych i bohaterskich świadkach wiary i miłości, zwłaszcza z tej wspólnoty parafialnej, która wciąż żyje i pomaga dojrzewać do świętości kolejnym jej członkom” – zaapelował na koniec.
W uroczystościach odpustowych wzięli udział liczni parafianie, wielu z nich ubranych stroje regionalne. Wspólnie z turystami uczestniczyli oni na zakończenie w procesji dziękczynnej dookoła świątyni. Nie zabrakło delegacji z pocztami sztandarowymi. Wszystkim za wspólne świętowanie podziękował ks. Dariusz Guziak, proboszcz poronińskiej parafii.
Parafia w Poroninie współtworzy dekanat Biały Dunajec w archidiecezji krakowskiej. Jest jedną z najstarszych w regionie. Słynie z przywiązania do folkloru.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.