Bp Szlaga: Chcę by wiara szła za rozumem a rozum za wiarą
04 kwietnia 2009 | 00:41 | Rozmawiał Marcin Przeciszewski / ju. Ⓒ Ⓟ
Jako najważniejsze zadanie dla Kościoła dziś, uważam katechezę dorosłych – mówi KAI bp Jan Bernard Szlaga, długoletni przewodniczący Rady Naukowej Episkopatu.
Dodaje, że choć władza nie walczy już z Kościołem – od strony duszpasterskiej nie jest dziś łatwiej niż za komuny. Biskup diecezji pelplińskiej informuje też o fenomenie religijności Kaszubów, którzy są jedną z najbardziej wierzących grup w Polsce. Jego zdaniem regionalizmy nie są przeszkodą, lecz pomocą w budowaniu wspólnoty kościelnej.
KAI: Czy zdaniem Księdza Biskupa linia duszpasterska Kościoła w Polsce nie powinna być lepiej zdefiniowana?
Bp Szlaga: Łatwiej było ją definiować kiedy najważniejszą była sprawa wolności Kościoła. Można powiedzieć, że pod tym względem Kościół Polsce komunistycznej – mimo prześladowań – miał sytuację idealną. Głosił prawdę wobec systemu bazującego na kłamstwie. Linię tę zapoczątkował kard. August Hlond, a kontynuował jego następca Prymas Stefan Wyszyński. Syntezą postawy obu tych postaci był okres rządów kard. Józefa Glempa. Obecny przewodniczący Konferencji Episkopatu, ponownie wybrany abp Józef Michalik nie pretenduje do takiego „przywództwa” . Na zebraniach Episkopatu dzieli się refleksją na temat otaczającej sytuacji i wynikających stąd zadań. Inicjatywę pozostawia poszczególnym biskupom. Ponowny jego wybór to znak akceptacji linii, jaką reprezentuje.
W obecnym czasie – choć władza nie walczy z Kościołem – od strony duszpasterskiej nie jest łatwiej niż za komuny. Podstawowy problem sprowadza się do tego jak zagospodarować uzyskaną wolność. W sferze politycznej nie jest to naszą rolą. Kościół przestał pełnić funkcje zastępcze. W systemie demokratycznym Kościół winien służyć społeczeństwu, przypominając, że wolność powinna być podporządkowana prawdzie i znajduje swe spełnienie w dobru. Rolą Kościoła jest pomoc człowiekowi od strony formacji moralnej i duchowej. Kościół jest najbardziej uniwersalnym autorytetem i busolą. Winien ukazywać człowiekowi jak odnaleźć się we współczesnym świecie i jak dokonywać wyboru, choć wybór ten nie jest łatwy.
Potrzebne jest tworzenie sensownej jedności. Brak jest nam poczucia wspólnoty, mało kto rozumie pojęcie dobra wspólnego. Zdecydowanie za dużo jest rozbicia i partykularnych interesów poszczególnych grup. Nie dostrzega się dobra narodu. To jest wielka bolączka.
Diecezja pelplińska to mozaika od strony kulturowo-religijnej? Są tu Kaszuby, Kociewie, Pomorze i tzw. Lasacy czyli mieszkańcy Borów Tucholskich.
– Jest to druga co do wielkości diecezja w Polsce – 760 tys. wiernych i 11 tys. km. kwadratowych. Mamy 30 dekanatów i 5 rejonów duszpasterskich. Mimo tej różnorodności jest to region scalony. Zawsze tu królowała kultura polska, później nieco zgermanizowana w czasie zaborów. W ogromnej większości jest to teren kulturowo stabilny. Tylko niektóre dekanaty np. Człuchów znajdowały się wprost na terenie Rzeszy Niemieckiej. W Bytowie w o kresie międzywojennym – mimo, że miasto zostało włączone do Niemiec – działały tu liczne polskie organizacje, które walczyły o swoje prawa.
Dominującym elementem kulturowo-obyczajowym jest tu stara, kaszubska formacja rodzinna. Kaszubi ubóstwiają wspólne życie rodzinne. Jest tu wciąż wiele rodzin wielopokoleniowych, w których i wnukowie i dziadkowie mają swoje miejsce.
Kaszubi, obok górali, charakteryzują się bodajże najwyższą w Polsce religijnością?
– W naszej diecezji jest to najbardziej zintegrowana grupa pod względem religijnym. Jest to region dający dużo satysfakcji. Księża mówią, że na Kaszubach duszpasterzuje się najłatwiej. W Sianowie, kaszubskim sanktuarium na odpuście latem gromadzi się ponad 10 tys. wiernych. To bardzo dużo jak na zaledwie kilkudziesięciutysięczną społeczność. Kaszubów charakteryzuje rzetelność i ofiarność. Obecność takiej grupy wiernych daje możliwość utrzymania nie tylko poszczególnych parafii, ale i sporej ilości instytucji diecezjalnych.
Kaszubi są z Kościołem bardzo związani, choć nie prezentują się z tym na zewnątrz w krzykliwy sposób. Ich religijność jest znacznie bardziej zakorzeniona w tradycji rodzinnej. Nie jest łatwo ich zachęcić do jakichkolwiek akcji, organizowanych przez diecezję czy parafie. Wiedzą swoje i nie potrzebują tego typu aktywności. Publicznie w sprawach kościelnych wolą nie zabierać głosu.
Ok. 50 tys. Kaszubów posługuje się własnym językiem. Język kaszubski jest jednym z języków pomorskich, należących do grupy języków zachodniosłowiańskich. Kaszubi tworzą własną literaturę. Funkcjonują kaszubskie gimnazja i licea. Szukają dróg przebicia się ze swym językiem, choć nie jest to łatwe. Istnieje teoria, że język może istnieć samoistnie jeśli posługuje się nim co najmniej 100 tys. osób. Kaszubi nie spełniają tego warunku. Kościół stara się im pomóc.
Dużą waloryzacją języka kaszubskiego jest dopuszczenie go do liturgii. Pierwsze msze „kaszubskie” zaczęto odprawiać w połowie lat 80-tych. Do największych orędowników kaszubszczyzny w Kościele należał nieżyjący już ks. prałat Fransiszek Grucza. Wraz z Eugeniusz Gołąbkiem dokonał on translacji Pisma Świętego, co zostało uwieńczone wydaniem „4 Ewanjelje. Kaszëbskô Biblëjô” w 1992 r. i – „Swięté Pismiona Nowégo Testameńtu” w rok później. Ukazanie się całego Nowego Testamentu miało epokowe znaczenie dla statusu języka kaszubskiego i jego udziału w liturgii.
W diecezji pelplińskiej na terenach rdzennie kaszubskich: kartuskim i kościerskim, Msze św. odprawia się z licznymi elementami ich języka. Czytania, modlitwa wiernych i pieśni są w języku kaszubskim. Natomiast pełna liturgia w tym języku sprawowana jest podczas zjazdów rodzinnych. Przed rokiem w naszym wydawnictwie „Bernardinum” wydaliśmy kolejne księgi liturgiczne po kaszubsku. Przygotowane zostały we współpracy ze Zrzeszeniem Kaszubsko-Pomorskim.
Olbrzymiego wsparcia Kaszubom udzielił Jan Paweł II, gdy przybywał na te tereny w 1987 i 1999 r. W 1999 r. powiedział: „Pozdrawiam lud kaszubski, odwiecznych gospodarzy tej pomorskiej ziemi. Pragnę zachęcić was byście nadal strzegli swojej tożsamości poprzez podtrzymywanie więzów rodzinnych, pogłębianie znajomości swojego języka i przekazywanie swojej bogatej tradycji młodemu pokoleniu. Trzymajcie z Bogiem zawsze!”
Obok języka kaszubskiego, na terenie naszej diecezji występuje też gwara kociewska. Region ten ma także swoje charakterystyczne stroje i zwyczaje i nie należy mylić go z Kaszubami. Kociewie tradycyjnie związane jest z polskością.
Diecezję pelplińską zamieszkuje też sporo ludności napływowej. Warto podkreślić, że nie są to przesiedleńcy ze Wschodu, lecz z centralnej Polski, głównie z Kielecczyzny.
Diecezja pelplińska jest spadkobiercą dawnej diecezji chełmińskiej. Jednak w obecnych granicach funkcjonuje od 1992 r. Jak udaje się stworzyć wspólnotę diecezjalną mimo tak różnych kontekstów kulturowych?
– Regionalizmy nie są przeszkodą, lecz pomocą w budowaniu wspólnoty kościelnej. Jeśli Kościół udzieli im wsparcia, to wierni lepiej się odnajdują. Zresztą – co już mówiłem – Papież wyznaczył nam kierunek budowania duszpasterstwa z wykorzystaniem lokalnych korzeni. Język jest pomnikiem kultury i nie można zeń rezygnować. Nie dostrzegam antagonizmów miedzy Kaszubami a Kociewiakami, Lasakami czy Borowiakami.
Jak kształtuje się poziom życia religijnego w diecezji pelplińskiej? Mówiliśmy o wysokiej religijności Kaszubów. Jak jest na innych terenach?
– W skali diecezjalnej do kościoła chodzi systematycznie ponad 50 %. Gorzej jest w miastach, gdyż tradycyjne ośrodki kaszubskie bądź kociewskie są w tej chwili mocno zasiedlane przez mieszkańców Trójmiasta, którzy tam budują swoje domy.
Jakie są największe wyzwania czy problemy duszpasterskie na terenie diecezji?
– Dużo jest rytualizmu. Nie jest to złe, ale nie można się na tym zatrzymać. Oczywiście różne tradycyjne rytuały mają też pozytywny wymiar. Wśród Kaszubów kultywowany jest jeszcze obyczaj pustych nocy. Jest to ceremonia żegnania zmarłego całonocnym śpiewaniem, modlitwą i czuwaniem przy otwartej trumnie. Śpiewacy muszą też, w tę noc nieźle zjeść, a zmarły sobie spokojnie leży.
Za rytualizmem nie zawsze jednak idzie dostateczna wiedza religijna i na tym polega jego słaba strona. Wierni są obecni w kościele, modlą się, ale do zorganizowanych form się nie garną. Szczerze powiem, że naszych wiernych nie jest łatwo przekonać do udziału w Akcji Katolickiej czy innych stowarzyszeniach. Dużym zainteresowaniem nie cieszą się katolickie organizacje młodzieżowe. Młodzież tłumaczy się, że jest bardzo zajęta.
A co Ksiądz Biskup konkretnie proponuje młodym?
– Oddziaływanie na dzieci jest dość proste. Pomaga w tym szkolna katechizacja oraz równoległe zajęcia w parafii. Natomiast jeśli chodzi o młodzież, to Kościół musi sobie uświadomić, że należy jej szukać. Sami przyjdą tylko nieliczni. Warto jest ją angażować do konkretnej, czynnej obecności. Szczególnie istotne jest zajęcie się młodzieżą w okresie końca gimnazjum i liceum, gdyż wtedy najłatwiej można ją utracić. Taką funkcję winny pełnić m. in. kursy przed bierzmowaniem. Ważny jest też udział w scholach, zadania lektorów czy ministrantów.
Duży nacisk kładziemy na duszpasterstwo rodzin. Chodzi tu głównie o przygotowanie świeckich doradców życia rodzinnego. Zależy mi, aby rodziny w parafiach miały swoich „asystentów”, którzy pomogą im w rozwiązywaniu problemów. Na ogół są nimi pary małżeńskie. W każdej większej parafii są 2 – 3 takie pary. Zajmują się nie tylko przygotowaniem do małżeństwa, ale także organizują spotkania dla rodzin już istniejących. Jest tam mowa głównie o wychowaniu dzieci. Są to bardzo istotne sprawy dla każdej rodziny.
Niestety, nawet na terenach silnej religijności mamy coraz więcej małżeństw, które się rozchodzą. Tradycyjna polska i kaszubska rodzina zaczyna mieć swe „własne pomysły” na życie inaczej. Wpływa na to libertyńska kultura, masowy przekaz, telewizja, ale i emigracja. Z Pelplina, który jest niewielkim miastem wyjechało za granicę ok. 100 rodzin. W ślad za tym widzę nie tylko cywilne rozwody, ale i w sądzie diecezjalnym przybywa spraw o uznanie nieważności małżeństwa.
Czy praktyka sądów kościelnych jest zbyt liberalna? Nowy Kodeks Prawa Kanonicznego otworzył furtkę, przyjmując jako kryterium „niedojrzałość”. Kto może powiedzieć, że w momencie ślubu był do końca dojrzały?
– Nie zgadzam się. Istnieją jednoznaczne kryteria rozpoznawania niedojrzałej osobowości. Jeśli np. małżeństwo rozsypuje się zaledwie po 2 miesiącach, oznacza to, że miał miejsce ewidentny przypadek niedojrzałości.
A ruchy katolickie? Jaka jest ich rola w diecezji pelplińskiej? Mówił Ksiądz Biskup, że nie jest łatwo namówić do nich wiernych.
– Jako najważniejsze zadanie dla Kościoła dziś, uważam rozwój różnorodnych form katechezy, szczególnie katechezy dorosłych. Formacja ta realizuje się właśnie m. in. w ruchach. Jeśli chodzi o ruchy ogólnopolskie, to na trwałe zakorzeniły się u nas „Oaza” i „Droga Neokatechumenalna”.
Powołaliśmy też trzy nowe stowarzyszenia diecezjalne o charakterze ogólnopolskim. W 1992 r. Stowarzyszenie Rodzin Katolickich Diecezji Pelplińskiej z siedzibą w Chojnicach, w 1993 r. Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Diecezji Pelplińskiej oraz w 1995 r. diecezjalną Akcję Katolicką. KSM obejmuje formacją permanentną najliczniejszą grupę młodzieży w diecezji, a Akcja Katolicka przez coroczne, diecezjalne Dni Społeczne gromadzi w debatach na palące społeczne tematy przedstawicieli władz samorządowych, duchowieństwo i członków stowarzyszenia. Nową inicjatywę stanowi Katolickie Stowarzyszenie Nauczycieli Pomorza.
Ciekawą inicjatywą duszpasterską jest Stowarzyszenie pod nazwą: „Chrześcijańska szkoła pod żaglami”, która ma w swoim dorobku między innymi wyprawę oceaniczną wokół Ameryki Południowej z przepłynięciem przylądka Horn czy wyprawę pod żaglami z Polski do Rzymu dla uczczenia 2000 rocznicy narodzin Zbawiciela.
Teraz zbliża się diecezjalny kongres ruchów i stowarzyszeń. Przygotowuje go dość prężna diecezjalna rada ruchów. Dużą frekwencją cieszy się pielgrzymka dla maturzystów na Jasną Górę. Oddzielne miejsce w skali duszpasterskiej zajmuje diecezjalna pielgrzymka piesza na Jasną Górę, która w 6 grupach gromadzi co roku ok. 1300 pątników, większość ludzi młodych: z Kościerzyny, Tczewa, Chojnic, Starogardu Gdańskiego, Więcborka i Świecia.
Są też liczne pielgrzymki do lokalnych sanktuariów: Piaseczna, Sianowa czy Kościerzyny. W niedzielę Palmową organizujemy Dzień Młodzieży dla całej diecezji, w Kościerzynie. Przyjeżdża nań ok. 4 tys. młodych. Ciekawą inicjatywą jest majowy, diecezjalny spływ kajakowy Wdą: „Śladami Jana Pawła II”. Ostatnio ruszyło Dzieło Kolędników Misyjnych i cieszy się dużym wzięciem.
A jak jest z powołaniami kapłańskimi?
– W ostatnich latach nieco spadły. W seminarium diecezjalnym w Pelplinie studiuje 100 alumnów. Na bieżąco radzimy sobie jednak z obsadzaniem parafii. Seminarium ma wielowiekowe tradycje i wykształciło wielu dobrych mistrzów. Wśród nich wymienić można m.in. ks. Franciszka Sawickiego, słynnego filozofa, ks. Bernarda Sychtę, znamienitego znawcę i badacza tradycji kociewskiej i kaszubskiej, ks. Janusza Pasierba, poetę, ks. Jerzego Buxakowskiego, dogmatyka i prekursora duszpasterstwa rodzin czy abp. Henryka Muszyńskiego. Przed wojną był tu znakomity zespół profesorów. Niestety wszyscy zostali zamordowani 20 października 1939 r. Wymordowano całe seminarium i kurię. Seminarium należy od 3 lat do Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
Jak ocenia Ksiądz Biskup powrót wydziałów teologicznych na państwowe uniwersytety?
– Jestem gorącym zwolennikiem rozwiązania, że wydział teologiczny jest integralną częścią uniwersytetu. Uważam – i taka jest tradycja Europy – że tam gdzie jest uniwersytet, powinien być i wydział teologii. Stąd się przecież bierze geneza uniwersytetu.
Dziś powrót wydziałów teologicznych jest wyrazem historycznej sprawiedliwości. Także sprawiedliwości naukowej, gdyż teologia winna być obecna tam, gdzie rozwijają się inne nauki. W ten sposób możemy mówić o ich prawdziwej syntezie i harmonii. Bak teologii jest katastrofą dla uczelni. Wyrywa ważny element z zakresu tematów, jakimi każdy uniwersytet winien się zajmować. Oznacza też rezygnację z możliwości formacyjnych uczelni.
A jak prezentuje się szkolnictwo katolickie na innych poziomach?
– Nowością na mapie duszpasterskiej diecezji jest szkolnictwo katolickie. W Tczewie mamy Instytut Teologiczny Diecezji Pelplińskiej im. Św. Jadwigi Królowej. Powstają liczne szkoły katolickie. W Chojnicach otworzyliśmy zespół katolickich szkół wszystkich poziomów, od podstawowej po liceum. Szkoły katolickie zostały otwarte także w Świeciu, Kartuzach, Lęborku, Laskowicach i w Tczewie.
Najstarszą tradycję ma Collegium Marianum – Liceum Katolickie, zasłużona dla Pomorza placówka, która wznowiła działalność w Pelplinie w 2000 r. Sam uczę tu greki.
Na terenie Pomorza spotykamy silne wyzwania społeczne, chociażby w postaci byłych PGR-ów?
– Sytuacja ludności post PGR-owskiej nie poprawiła się wiele. Panuje tam bieda i jeszcze gorsza od biedy bezradność. Odnosi się wrażenie, jakby życie tam zamarło. Brak jest jakiejkolwiek inicjatywy. Problem ten rzutuje także na Kościół i jego życie. Praktyki religijne maleją. W sprawach kościelnych ludzie ci pozostają na uboczu. Nie chcą współpracować z księżmi. Kapłani mają olbrzymie trudności z dotarciem do tych społeczności, ale nie brak inicjatyw pomocy z ich strony. Wspomnijmy chociażby pomoc stypendialną dzieciom ze strony Fundacji Episkopatu „Dzieło Nowego Tysiąclecia”. Mamy już ponad 60 stypendystów.
Ksiądz Biskup jest biblistą. Jesienią ubiegłego roku w Rzymie odbył się Synod Biskupów poświęcony Biblii. Jaka jest recepcja i adaptacja tego synodu na ziemi polskiej?
– Adaptacja jest przed nami. Podstawowym materiałem do tego jest zawsze posynodalna, adhortacja, na którą czekamy. Na razie staramy się rozwijać Dzieło Biblijne. W naszej diecezji ma ono punkt dobrego oparcia. Nowym zadaniem jest ogólnopolski Tydzień Biblijny, który w tym roku realizowany jest po raz pierwszy, od 26 kwietnia do 2 maja.
Jaką wagę przywiązuje Ksiądz Biskup do mediów w diecezji?
– Na polu ewangelizacyjnym wyjątkowym wydarzeniem było utworzenie u nas diecezjalnej rozgłośni radiowej „Głos”. Emisję rozpoczęło ono w 1994 r. Do tego dopisać należy szeroko rozwiniętą działalność wydawniczą, którą prowadzi diecezjalne Wydawnictwo „Bernardinum”, mogące się poszczycić m. in. reprintem Biblii Gutenberga oraz wieloma innymi podobnymi pozycjami.
Nie można zapomnieć o diecezjalnym dwutygodniku „Pielgrzym”, który na bieżąco ukazuje dorobek naszego Kościoła partykularnego. Warto wspomnieć, iż w diecezji, w wielu parafiach, wydawane są systematycznie biuletyny, gazetki parafialne, których nakład w sumie sięga ponad 13 tys. egzemplarzy.
Pogłębianiu myśli teologicznej z nachyleniem wybitnie pastoralnym służą doroczne spotkania formacyjne, pod nazwą Duszpasterskie Spotkania Pelplińskie, które są otwartą formułą spotkań dla wszystkich diecezjan, duchownych i świeckich.
Jakie znaczenie dla diecezji miała pielgrzymka Jana Pawła II?
– Ogromne. Pozostaje ona w pamięci jako znak na wieki. W Pelplinie papież nie zjawi się już nigdy. Chyba, że będzie to Jan Paweł XIV. Pamiątką wizyty w 1999 r. jest pozostawione tu nauczanie, papieska góra i zbudowany nań krzyż. Dziś jest to niemal sanktuarium. Przyjeżdżają pielgrzymki, ludzie idą śladami papieża modląc się, W Wielki Piątek Pelplin przychodzi tam na Drogę Krzyżową.
Jestem świadom, że to nie wystarczy, gdyż wciąż mamy zaległości w przyswajaniu sobie mądrości papieża. Dlatego szczególną wagę przywiązujemy do zbliżających się obchodów 10-lecia wizyty w czerwcu br.
Jest Ksiądz biskupem pelplińskich już od 17 lat. Co pozostało jeszcze do zrobienia?
– Teologiczne pogłębienie naszej wiary. Żeby wiara szła za rozumem a rozum za wiarą. To dziś jest najbardziej potrzebne.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.