Brzeszcze: rocznica masakry francuskich Żydówek w podobozie Auschwitz
05 października 2016 | 16:14 | rk Ⓒ Ⓟ
W Brzeszczach-Borze, przed wejściem do budynku byłej karnej kompanii kobiet niemieckiego podobozu KL Auschwitz w Budach, uczczono dziś 74. rocznicę masakry Żydówek francuskich zakatowanych przez niemieckie więźniarki funkcyjne i esesmanów. Podczas uroczystości rocznicowych zorganizowanych przez Fundację „Pobliskie Miejsca Pamięci Auschwitz-Birkenau”, oddano hołd ofiarom i przypomniano słowa pierwszego polskiego więźnia Auschwitz-Birkenau Stanisława Ryniaka, o tym, że „są takie miejsca, które krzyczeć będą wiecznie”.
W uroczystości upamiętniającej około 90 ofiar mordu udział wzięli m.in. przedstawiciele biur poselskich, władz wojewódzkich Małopolski, władz samorządowych, reprezentanci Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau Centrum Dialogu i Modlitwy w Oświęcimiu, oraz uczniowie miejscowych szkół. Przed tablicą pamiątkową na budynku byłej karnej kompanii kobiet złożono wieńce i kwiaty, zapalono znicze.
Podczas wystąpienia Prezes Fundacji Pobliskie Miejsca Pamięci Agnieszka Molenda przybliżyła tragiczne wydarzenia, do jakich doszło w tym budynku 5 października 1942 roku. Przywołała także słowa pierwszego więźnia politycznego niemieckiego obozu Auschwitz Stanisława Ryniaka o tym, że „są takie miejsca, które krzyczeć będą wiecznie”.
„Dziś jesteśmy w takim miejscu. Usłyszmy jego krzyk. Nie wstydźmy się pamiętać historii naszych lokalnych miejsc pamięci. Pozwólmy im odżyć w pamięci i świadomości. Wiedza o tych tragicznych wydarzeniach powinna być przekazywana z pokolenia na pokolenie. Powinna być nauką i przestrogą dla nas wszystkich” – powiedziała przedstawicielka Fundacji zajmującej się ratowaniem rzeczy, przedmiotów oraz artefaktów związanych z byłym niemieckim nazistowskim obozem koncentracyjnym i zagłady Auschwitz-Birkenau oraz z jego podobozami, będących obecnie w rękach osób prywatnych.
Obecny na uroczystościach niemiecki kapłan, wiceprezes Fundacji Centrum Modlitwy i Dialogu w Oświęcimiu ks. Manfred Deselaers powiedział KAI, że szczególnie w takim miejscu należy pamiętać o ludzkim cierpieniu i wyrażać szacunek wobec ofiar.
„Jednocześnie jest obowiązkiem budować inny świat. Z mojego doświadczenia wiem, że pamięć nie musi dzielić, nie musi na zawsze dzielić Polaków i Niemców, chrześcijan i Żydów. Jeżeli płaczemy razem nad tymi samymi ofiarami, to rozumiemy też naszą wspólną odpowiedzialność. To już łączy” – dodał. „Naszym celem i zadaniem jest nabycie umiejętności życia w przyjaźni. To musi być też owocem tej ofiary, którą dziś upamiętniamy.
W rozmowie z KAI Agnieszka Molenda przypomniała, że w budynku dawnej kompanii karnej pod podłogą na strychu pracownicy Fundacji natrafili na szereg przedmiotów związanych z życiem więźniarek podobozu w Budach.
„Te przedmioty są obecnie prezentowane na naszej wystawie. Niektóre z nich, jak np. biustonosze, były zakazane w obozie. Są też woreczki, używane przez kobiety tu przebywające do chowania różnych rzeczy. Można je zobaczyć w gablotach w ostatniej sali wystawowej” – wyjaśniła, powtarzając, że pamięć o takich wydarzeniach z przeszłości ma służyć ożywianiu pamięci i przekazywaniu tej wiedzy nowym pokoleniem.
Jednym z ostatnich znalezisk Fundacji jest mała porcelitowa figurka Myszki Miki należąca do jednego z dzieci, przywiezionego w transporcie śmierci do KL Auschwitz-Birkenau. „Było ono jednym z tysięcy dzieci przywiezionych do obozu, ale pozostał po nim ślad” – zaznaczył Molenda.
Karna kompania dla kobiet w Borze/Budach powstała w czerwcu 1942 roku. Początkowo osadzono w niej 400 więźniarek – 200 Polek i 200 kobiet różnej narodowości. Kobiety mieszkały w budynku przedwojennej szkoły w Brzeszczach Borze. Niemcy kazali więźniarkom oczyszczać stawy, wyburzać domy i budować drogi. Były maltretowane fizycznie i psychicznie.
Kadrę funkcyjną kompanii stanowiły niemieckie kryminalistki i prostytutki. W połowie sierpnia Polki przeniesiono do obozu Birkenau, a na ich miejsce sprowadzono kolejne więźniarki, w tym młode Żydówki francuskie.
Jak wynika z relacji w esesmana Pery Broad’a, w pierwszych dniach października 1942 roku, w godzinach wieczornych funkcyjna – niemiecka prostytutka Elfriede Schmidt – oskarżyła jedną z Żydówek o pobicie. Po wszczęciu alarmu wartownicy razem z funkcyjnymi rozpoczęli masakrę. Żydówki mordowano za pomocą kijów, pałek i siekier. Niektóre kobiety zepchnięto ze schodów, inne wyrzucono przez okno. Po wypędzeniu więźniarek na zewnątrz masakrę kontynuowano za pomocą kolb od karabinów i strzałów.
W wyniku tego mordu życie straciło około 90 więźniarek. Były to młode więźniarki Żydówki francuskie, traktowane przez SS jako komunistki. W tej grupie było też kilka Polek z przedwojennej emigracji do Francji.
Pracę kobiet z pierwszego rzutu w komandzie w Budach opisała w jednym ze swoich opowiadań Zofia Posmysz. Więźniarki pracowały w pobliskim lesie przy wyrębie drzew, kopały rowy, pogłębiały koryto rzeki Wisły. W pobliskich hodowlanych stawach rybnych kobiety wyciągały muł i oczyszczały brzegi z sitowia i tataraku. Wykonywały także większość prac rolniczych na okolicznych polach. Ciężkie warunki pracy oraz okrutne traktowanie przez więźniarki funkcyjne dla wielu kończyło się śmiercią.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.