Burmistrz Betlejem chce zaprosić Papieża
17 kwietnia 2002 | 19:04 | ts //ad Ⓒ Ⓟ
Burmistrz Betlejem chce zaprosić papieża Jana Pawła II do złożenia wizyty w mieście narodzin Jezusa, jeśli do dziś wieczór nie znajdzie się rozwiązanie kończące oblężenie Bazyliki Narodzenia.
– Jeśli do dzisiejszego wieczoru nie znajdziemy rozwiązania, które zakończyłoby oblężenie Bazyliki Narodzenia Pańskiego, napiszę list do Papieża i zaproszę go do Ziemi Świętej aby mógł zobaczyć, w jakim stanie znajduje się „matka wszystkich kościołów” – powiedział burmistrz Hana Nasser w rozmowie z misyjną agencją „Misna”. Burmistrz został upoważniony przez przywódcę Autonomii Palestyńskiej Jasera Arafata do prowadzenia rozmów w sprawie zażegnania konfliktu wokół bazyliki.
Już od 16 dni w ściśle otoczonej przez wojsko i czołgi izraelskie świątyni i przylegających do niej budynkach klasztornych przebywa ponad 200 częściowo uzbrojonych Palestyńczyków oraz ok. 50 zakonników i zakonnic. Ze względu na zły stan zdrowia udało się 16 kwietnia ewakuować dwóch chorych franciszkanów. Zdaniem Izraelczyków, zakonnicy są „zakładnikami palestyńskich terrorystów „, lecz zakonnicy zapewniają, że tylko strzegą powierzonego ich opiece świętego miejsca. Pozostając w bazylice pragną również zapobiec rozlewowi krwi. Przebywającym w bazylice kończą się już zapasy żywności i wody.
Wieczorem 16 kwietnia w okolicach bazyliki doszło do dłuższej wymiany ognia, nikt jednak nie został ranny. Palestyńczycy zarzucili armii izraelskiej, że po raz kolejny próbowała szturmować kompleks klasztorny. Według naocznych świadków, po strzelaninie zapaliły się dwa pomieszczenia. Izraelscy wojskowi powiedzieli, że była to wymiana sporadycznych strzałów i po raz kolejny zapewnili, że nie wejdą na teren bazyliki. – Nie strzelamy do kościoła ani do jakichkolwiek innych miejsc świętych, oświadczył przed kamerami amerykańskiej telewizji CNN rzecznik izraelskiego MSZ Ariel Mekel. Dodał, że uzbrojeni Palestyńczycy strzelali z kościoła i próbowali sprowokować izraelskich żołnierzy.
Tymczasem premier Izraela Ariel Szaron zarzucił Palestyńczykom, że wycofali się z już osiągniętego kompromisu. Przypomniał, że wspólnie z władzami Izraela i ministrem spraw zagranicznych USA Collinem Powellem Palestyńczycy zgodzili się, że ich rodacy przebywający w bazylice złożą broń, a wszystkie przebywające w bazylice osoby nie uczestniczące w akcjach zbrojnych zostaną uwolnione. Terroryści poszukiwani przez Izrael mieliby możliwość wyboru: albo zostaliby postawieni przed sądem izraelskim, albo wyjechaliby za granicę bez prawa powrotu.
Zdaniem anglikańskiego wysłannika na Bliski Wschód Andrew White’a, Kościoły zostały całkowicie wyłączone z pertraktacji w sprawie rozwiązania kwestii Bazyliki Narodzenia Pańskiego. Armia izraelska nastawiona jest bowiem na bezpośrednie rozmowy z ukrywającymi się w bazylice Palestyńczykami.
Sekretarz generalny Patriarchatu Prawosławnego w Jerozolimie abp Aristarchos, oświadczył 17 kwietnia, że pożar w dwóch pomieszczeniach grecko-prawosławnego klasztoru przy Bazylice Narodzenia Pańskiego stanowi poważny atak na miejsce święte. Według jego informacji, w bazylice przebywają jeszcze czterej mnisi prawosławni. Arcybiskup zaapelował do Izraelczyków, Palestyńczyków i do wszystkich Kościołów chrześcijańskich, by wykorzystały wszelkie możliwe środki dla rozwiązania konfliktu.
Prezydent Libanu Emile Lahoud upoważnił przedstawicieli dyplomatycznych Bejrutu przy Stolicy Apostolskiej, by „zwrócili się z prośbą o interwencję do Hiszpanii, która przewodniczy obecnie Radzie Unii Europejskiej, a także do innych krajów”. Trzeba położyć kres agresji izraelskiej wobec Bazyliki Narodzenia Pańskiego, uważa prezydent Libanu.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.