Chcę żyć a nie umrzeć!
03 listopada 2015 | 09:24 | Ks. Ignacy Soler Ⓒ Ⓟ
Listopad to miesiąc, w którym chcemy czy nie chcemy nasze spojrzenie kieruje się ku wieczności, ku tajemnicy życia i śmierci. Nigdy nie lubiłem cmentarzy, zawsze ich unikałem, ale nauczyłem się w Polsce, że cmentarza nie trzeba się bać, ponieważ każdego dnia żyjemy wśród żywych i umarłych – dotykamy życia i śmierci na każdym kroku. Cmentarz jak życie powinien być ładny, pełen światełek i kwiatów.
Cała wiara chrześcijańska afirmuje życie teraz i w przyszłości. Kto wierzy w Boga Jezusa Chrystusa – wierzy i wie, że życie nie kończy się na tej ziemi, że będziemy żyli w wieczności, mimo, że nie wiemy jeszcze jak to życie będzie wyglądać – czy w pełni obfitości światła, czy w ciemności braku miłości. To zależy od nas, od naszej odpowiedzi na miłość w dniu, który dziś jest nam dany.
Wierzę w Boga Jezusa Chrystusa, wierzę w Ojca wszechmogącego, miłosiernego i sprawiedliwego. Wierzę w Jezusa Chrystusa, Syna zrodzonego w wieczności i wcielonego w czasie w łonie Maryi Dziewicy. Wierzę w Ducha Świętego, Dawcę życia wiecznego. Wierzę w Trójcę Przenajświętszą, gdzie istnieje pełność poznania i miłości, życia i komunii. Wiem, że mój Bóg żyje, daje mi teraz życie i dzięki łasce będzie udzielał mi życia w obfitości jeżeli jestem Mu wierny. Dla wierzących w Boga Jezusa Chrystusa śmierć nie ma ostatniego słowa: wierzymy i wiemy, że Zmartwychwstanie Chrystusa to nie bajka.
Od świętego Jana do Krzyża pochodzą bardzo znane i powtarzane słowa, które po polsku zostały przetłumaczone w ten sposób: pod wieczór naszego życia będziemy sądzeni z miłości. Natomiast w oryginale czytamy: En el ocaso de nuestra vida seremos juzgados en el amor. Więc z miłości i w miłości. To znaczy, że dla nas Sędzia będzie Miłością – Jezusem – i zada każdemu z nas podstawowe pytanie – czy miłowałeś, czy służyłeś, czy twoje życie było dla innych, czy każdego dnia komuś pomagałeś?
Myśląc o miłości i o św. Janie od Krzyża, przychodzą mi na myśl trzy ulubione zdania tego mistyka: Pon amor donde no hay amor, y sacarás amor – wkładaj miłość tam, gdzie jej nie ma, a ją otrzymujesz. El que no ama ya está muerto – kto nie miłuje już jest martwy. El alma que anda en amor, ni cansa ni se cansa – dusza, która chodzi w miłości, ani nie przeszkadza, ani nie męczy się. Miłować bliźniego z miłości do Boga to cud pochodzący z łaski Bożej, zawsze jest to możliwe.
Cud życia stał się w małym miasteczku, a bohaterem historii jest chory chłopiec, jego rodzina, mała kapliczka Najświętszej Maryi Panny i wiele modlitw. Chłopak miał czternaście lat, był radosny, ruchliwy, gadatliwy, nie mógł być spokojny ani na chwilę, uprawiał sport. Chłopiec w bardzo krótkim czasie zmienił się całkowicie, ponieważ postępujący paraliż unieruchomił go w fotelu na kółkach. Stał się egoistą, wszyscy musieli mu służyć i o niego dbać, rozumieć go. Wszystko, co robili dla niego, i tak było za mało.
Światło zajaśniało w duszy jego matki i zawieźli go do małej kapliczki, by prosić o jego uzdrowienie i tam stał się cud. Dzień był słoneczny, chłodny, przed kratą w kaplicy inna matka modliła się głośno do Matki Bożej: – Matko, musisz dbać o moją córkę, to moja mała jedyna córka, żeby pomylili się lekarzy, żeby nie było raka. To dziecko jest wszystkim, co mam w życiu. Dlaczego zamierzasz mi ją zabrać? Matko, żeby nie było raka.
Po długiej modlitwie nieznajoma matka, prosząca głośno, wyszła z kaplicy. Matka i syn trwali jeszcze w modlitwie. Kiedy wyszli z kaplicy matka naszego chłopca zapytała go: – czy już prosiłeś Maryję… I cud się dokonał: – Tak, mamo, prosiłem o uzdrowienie tej dziewczyny, żeby nie było raka. Cud życia, cud miłości.
Choroba i starość pukają do drzwi naszego życia: śmierć się zbliża a czas jest krótki, by miłować domowników czynem i prawdą. Chcemy żyć miłością, a nie umrzeć w zapomnieniu. Panie, ratuj nas, giniemy!
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Ks. dr Ignacy Soler, urodzony w Alcañiz, w Hiszpanii (1955). Na Uniwersytecie Complutense w Madrycie ukończył studia matematyczne (1977). Stopień naukowy doktora nauk teologicznych uzyskał w 1983 na Uniwersytecie Navarry w Pamplonie. W 1981 został wyświęcony na kapłana prałatury personalnej Opus Dei. Od 1994 mieszka w Polsce.