Drukuj Powrót do artykułu

„Chłopaki” – reportaż o duszpasterzach w więzieniach

04 marca 2003 | 11:45 | Marcin Perfuński //ad Ⓒ Ⓟ

Mam wrażenie, że pracuję w najgorliwszej parafii w Warszawie – cieszy się ks. Andrzej Kuszyński. Ma najbardziej niepokornych, ale i najwierniejszych „parafian”. Niektórzy na spotkanie z nim czekają kilka tygodni. I doczekają się, bo nigdzie się nie spieszą. Siedzą w więzieniu.

Ks. Andrzej Kuszyński jest kapelanem w zakładzie karnym przy ul. Rakowieckiej. Sprawuje duchową pieczę nad ponad 900 osobami. Są wśród nich drobni złodzieje i oszuści, ale i poważni przestępcy. – Dla mnie nie jest istotne jakie przestępstwo popełnił i jaki wyrok za to dostanie. To sprawa sądu. *Ważne jest, co z tym człowiekiem można dobrego zrobić* – mówi ks. Kuszyński.
Na swoich podopiecznych mówi po kumpelsku: „chłopaki”. Nie traktuje ich jak społecznych wyrzutków. Raczej jak przyjaciół, którym coś w życiu nie wyszło i trzeba im pomóc. Dlatego, jak prawdziwy przyjaciel, stara się spędzać z nimi jak najwięcej czasu. – „Chłopaki” są tu 24 godziny na dobę. Zrozumiałem, że nie mogę być dla nich gościem. Ja po prostu muszę z nimi być – wyjaśnia.
Miał pokój w najlepszym dla kapelana miejscu: na przejściówce. Gdy więźniowie wracali do cel zawsze mogli do niego zajrzeć, porozmawiać, wyspowiadać się. Do czasu. – Eksmitowano mnie stamtąd. Niektórzy więźniowie prawie ze łzami w oczach przyjęli tę wiadomość. Mówiłem: „słuchaj stary, ja przyjdę, ja będę”. Teraz siedzę w pokoju w administracji. Jest wielki, przestronny, tylko co z tego.
*Wrócić do normalności*
Takich kapelanów, jak ks. Kuszyński, jest w polskich więzieniach 230. Niewielu, zważywszy na to, że co tydzień przybywają nowi osadzeni. Teraz w całej Polsce jest ich ponad 82 tys. W ponad połowie zakładów penitencjarnych – w 91 ze 156 – znajdują się kaplice. – Pomimo przeludnienia więzień atmosfera w zakładach jest dobra. To zasługa m.in. kapelanów – nie ma wątpliwości płk Andrzej Popiołek, zastępca dyrektora generalnego Służby Więziennej.
Bardzo ceni sobie obecność księży wśród więźniów. Zwraca uwagę na ich wytrwałość i chęć służenia innym. – Po 1989 r. pojawiło się mnóstwo osób i instytucji, które chciały pracować w więzieniach i pomagać osadzonym. Po kilkunastu latach tych ludzi już nie ma albo się wycofują. Wytrwale pozostali jedynie kapelani – zauważa Popiołek.
Dla duszpasterzy jest jasne, że nie mogą ze swojej posługi zrezygnować. To przecież nakaz samego Chrystusa. Jezus powiedział, że został posłany m.in. po to, by *”więźniom głosić wolność”* oraz by „uciśnionych odsyłać wolnymi” (Łk 4,18). Poza tym wszyscy chrześcijanie mają głosić Ewangelię aż po krańce ziemi, mają przekraczać wszystkie granice. Wszystkie, a więc także granice więzienia.
– To, co robimy, to *walka o odzyskanie człowieczeństwa w człowieku* – podkreśla naczelny kapelan więziennictwa ks. Paweł Wojtas. – My nie włączamy się w proces trzymania tych ludzi za kratkami. Zastanawiamy się co w tym czasie zrobić, żeby pomóc im wrócić do normalności.
Nie jest to łatwe, bo wielu skazanych za „normalność” uważa jedynie takie życie, jakie doprowadziło ich do więzienia. – Recydywiści nie wierzą już w normalne życie – mówi prof. Aleksandra Szymanowska z Instytutu Profilaktyki Społecznej i Resocjalizacji Uniwersytetu Warszawskiego. – Nie wiedzą, jak się poruszać w pozawięziennej rzeczywistości. Wyjście na wolność traktują jako przerwę w odsiadce, czas na spotkanie z kumplami, okazję do „poszalenia”. Potem i tak wrócą do więzienia.
Dzieje się tak m.in. dlatego, że byli więźniowie nie mają do czego wracać. Są po prostu sami. – Prawie połowa wszystkich recydywistów to kawalerowie. Oni tak naprawdę nie mają rodzin, do których mogliby wrócić – mówi prof. Szymanowska. – Poza tym mają wykształcenie zdecydowanie niższe od średniej społecznej. Nie mają zawodu ani warunków do rozpoczęcia normalnego życia po wyjściu z więzienia.
Wielu z nich ma za sobą trudne życie. Nauka szła im słabo, często powtarzali klasy. Dorastali w niepełnych rodzinach, niekiedy patologicznych. A w innych przypadkach mieli wszystko, co powinni mieć, tylko rodzice źle ich wychowali. Dali im za dużo wolności. – Patologia to nie tylko alkoholizm, niepełne rodziny czy narkotyki, ale i złe podejście ze strony rodziców, choćby zbyt duża samowola. Bo jak rodzic nie interesuje się dobrze dzieckiem, to znaczy, że mu na nim nie zależy – mówi prof. Szymanowska.
*Każdy przypadek jest inny*
Nie bez znaczenia jest także stosunek przestępców do religii. Badania prof. Szymanowskiej wykazały, że przestępcy najczęściej rekrutują się spośród osób nie związanych z Kościołem lub słabo praktykujących. Najwięcej młodocianych przestępców, bo aż 40,8 proc., to osoby niepraktykujące. Spośród dorosłych skazanych po raz pierwszy 38,6 proc. praktykowało niesystematycznie lub w ogóle. A *najwięcej recydywistów (39,2 proc.) to po prostu niewierzący*.
Prof. Szymanowska uważa, że zaangażowanie religijne młodych ludzi może uchronić ich przed zejściem na złą drogę. Ważna jest także silna więź emocjonalna z rodziną, zaangażowanie w jakąś dobrą działalność, powiązanie z grupą odniesienia czy ukształtowany dobry system wartości. – Młodociani to grupa najtrudniejsza. Ale z nimi można najwięcej zrobić – podkreśla prof. Szymanowska.
Inaczej jest z dorosłymi. Tutaj każdy przypadek jest inny, potrzeba indywidualnego podejścia. Kapelani mają więc pole do realizowania różnych pomysłów. – Raz zauważyłem, jak jeden z osadzonych wracając do celi grzebał w popielniczce i szukał niedokończonych petów. Następnego dnia przyniosłem mu kilka paczek papierosów. Wydarł się na mnie: „Jak ksiądz mógł! Przecież ja w życiu niczego Kościołowi nie dałem!”. W ten sposób zaczęły się nasze rozmowy – wspomina ks. Kuszyński.
Czasem wystarczą dwa, trzy dobre słowa lub po prostu zwrócenie uwagi. – Ci ludzie potrzebują rozmowy. Oni sobie *cenią, gdy będąc w dołku psychicznym dociera do nich kapelan* – uważa ks. Kuszyński.
*Nic nie jest niemożliwe*
– *Kapelanom w więzieniach się wierzy*. Osadzeni są pewni, że ksiądz niczego nie zdradzi – dodaje prof. Teodor Szymanowski z Instytutu Profilaktyki Społecznej i Resocjalizacji UW. Strażnik to strażnik, on może o wszystkim powiedzieć przełożonym: że ktoś w więzieniu sprzedał narkotyki, na kogoś doniósł, coś ukradł. Natomiast księdza obowiązuje tajemnica spowiedzi. Więźniowie mocno w to wierzą i ufają księdzu.
Prof. Szymanowski twierdzi, że kapelani mają do odegrania w więzieniach także inną ważną rolę. Niekiedy są dla osadzonych pośrednikami w kontaktach z bliskimi. – Dzięki temu odbudowują się relacje rodzinne – podkreśla prof. Szymanowski.
_W jednym z zakładów wymyślono dla osadzonych ciekawe zajęcie. Drukarnia w Sandomierzu wyprodukowała 10 tys. małych kartoników, na których z jednej strony umieszczono zdjęcie Giewontu, a z drugiej słowa z Biblii: „Jeśli będziecie mieć wiarę jak ziarnko gorczycy powiecie tej górze «Przesuń się stąd tam» a przesunie się. I nic nie będzie dla was niemożliwe”. Do każdej z tych 10 tys. kartek osadzeni godzinami cierpliwie przylepiają malutkie ziarnka gorczycy. Każdy, kto później otrzyma to małe dzieło, ma obowiązek odmówienia dziesiątki różańca w intencji więźnia, który tę karteczkę zrobił. Można mu pomóc choćby w ten sposób._

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.