Chrystusowcy, czyli „abyśmy szli w krok za polskimi emigrantami”
31 lipca 2019 | 19:06 | Piotr Kołodziejski | Szczecin Ⓒ Ⓟ
Miałem łzy w oczach, że ktoś jeszcze tego pragnie, ktoś tak marzy i tęskni o Polsce – mówi ks. Mariusz Sokołowski, chrystusowiec, który posługuje w Stargardzie, ale już niedługo wybiera się do Australii. Z kolei proboszcz Sanktuarium Najświętszego Serca Pana Jezusa w Szczecinie ks. Jarosław Staszewski dodaje, że misją chrystusowców jest zasada „Wszędzie tam, gdzie daleko do domu, żeby blisko do kościoła”. Obaj opowiadają o posłudze swojego zgromadzenia dla Polonii Zagranicznej.
Publikujemy treść wywiadu:
Piotr Kołodziejski (KAI): Ostatni czas był dla księdza bardzo pracowity i ciekawy zarazem.
Ks. Mariusz Sokołowski: Pół roku spędziłem poza Polską. Byłem w USA, Australii, Nowej Zelandii i Grecji. Wszędzie jechałem z posługą duszpasterską dla Polonii jako chrystusowiec. Jestem wezwany do tego, żeby nieść Boga Polakom, którzy z różnych powodów wyjechali za chlebem, za pracą i mieszkają w odległych zakątkach świata. Wszędzie widziałem ich wielkie przywiązanie do ojczyzny.
Dało się zauważyć i to zarówno u starszych Polaków, tej starszej Polonii solidarnościowej czy jeszcze powojennej w Nowej Zelandii i Australii, że oni tęsknią za Polską, oni bardzo dobrze o Polsce mówią. Wielu z nich, dość zamożnych i ustawionych już życiowo, wyjeżdża na wakacje do Polski, która w ich oczach bardzo się zmieniła. Tam mają dzieci, wnuki, pracę i nie wrócą na stałe do Polski. Za granicą łączy ich Polska, język polski, tradycja polska, kultywowanie tradycji szczególnie tej związanej z przeżywaniem świąt religijnych i katolickich.
KAI: Jak wygląda kultywowanie wiary? Czy Polonusi łączą pamięć o korzeniach, czy religia to jedno, a pamięć o Polsce i ojczyźnie to drugie?
Ks. Mariusz Sokołowski: Te dwie rzeczywistości bardzo się łączą. Bardzo często są tzw. Kluby Polskie, gdzie jest jakiś prezes, fundacja, która dba o to, aby były akcentowane takie święta jak 11 listopada czy 3 maja, a to wiążę się z przeżywaniem tych uroczystości państwowych w kościele, by dziękować Bogu za niepodległość i modlić się za dziś rządzących. Potem też Święta Wielkanocne, Bożego Narodzenia. Australijczycy i Nowozelandczycy nie znają zwyczaju święcenia pokarmów. Polakom tego brakuje i szukają polskiego księdza. Jeśli jest polski ksiądz, to jest wielka radość.
KAI: Często chrystusowiec na drugim końcu świata ma do pokonania ogromny dystans, kiedy musi przemieścić się z jednej parafii do drugiej?
Ks. Mariusz Sokołowski: To rzeczywiście są ogromne obszary. Szczególnie jeśli mówimy o Australii. Teraz jest tam sporo chrystusowców, ale jest wielu starszych i nie wiadomo, czy nie będzie trzeba łączyć parafii. Odległość między Brisbane a Sydney to tysiąc kilometrów, a między Sydney a Melbourne to kolejne tysiąc kilometrów. Przełożony tamtejszych księży ma do pokonania kilka tysięcy kilometrów, żeby odwiedzić, zwizytować swoich księży, ale też wiernych Polaków. Kiedy musi polecieć do Nowej Zelandii to jest 3,5 godziny samolotem z Australii.
Ksiądz, który pracuje w stolicy Nowej Zelandii Wellington, posługuje także w Christchurch. Lata do Polonii na 2-3 dni dwa razy do roku. Wspólnota parafialna funduje mu bilet i gwarantuje nocleg. Modli się z nimi, spowiada ich, prowadzi katechezy. Tamci ludzie cieszą się, że jest polski ksiądz i msza w języku ojczystym i można się po polsku wyspowiadać. Oni mówią: „proszę księdza, możemy po angielsku, my świetnie znamy angielski, ale jednak modlimy się po polsku i chcemy do końca żeby tak było”.
KAI: Jaki był najbardziej wzruszający moment, który ksiądz szczególnie pamięta z pobytu w tych kilku krajach?
Ks. Mariusz Sokołowski: Rozmawiałem z kobietą, która pytała czy jestem „prawdziwie” z Polski, czy może jednak z Polonii. Odpowiedziałem, że przyjechałem z Polski. Kobieta zapytała, czy może mnie przytulić, dotknąć. „Prawdziwy ksiądz z Polski”. Inny pan, który mieszka w Brisbane. Od 1982 roku nigdy nie wrócił do Polski, powiedział mi: „Proszę księdza, ja mogę wszystko zobaczyć w internecie, ale proszę jak ksiądz pojedzie do Polski, do Stargardu, proszę mi zrobić zdjęcia tych ładnych ciekawych miejsc z księdza miasta i przesłać mi na mejla. Chcę zobaczyć Polskę, ale oczami księdza, bo ksiądz wie, co będzie tam dla mnie ładnego. te zabytki, kościoły. Miałem łzy w oczach, że ktoś jeszcze tego pragnie, ktoś tak marzy i tęskni o Polsce.
KAI: Dla kogo powstało Towarzystwo Chrystusowe?
Ks. Jarosław Staszewski: W 1932 roku kardynał August Hlond, prymas Polski powołał do życia nowe zgromadzenie zakonne Towarzystwo Chrystusowe dla Wychodźców. Tak się pierwotnie nazywaliśmy, albo Seminarium Zagraniczne, bo też tak o nas mówiono. Właśnie w tym celu, abyśmy szli w krok za polskimi emigrantami czy ekonomicznymi, czy politycznymi, w różnych okresach te proporcje się zmieniały. Wszędzie tam, gdzie daleko do domu, żeby blisko do kościoła. To była i jest nasza misja. Tak jak Polacy są bardzo mobilni, tak my idziemy za nimi w krok. Pracowaliśmy w Kazachstanie, od tego roku nie pracujemy. Kiedyś mieliśmy wiele parafii na Białorusi, dziś mamy już tylko jedną w Mińsku. Natomiast ciągle rosną potrzeby w Anglii czy Holandii.
KAI: Ilu jest chrystusowców?
Ks. Jarosław Staszewski: Dziś na całym świecie jest nas 450-460, z czego w Polsce pracuje około stu. Do Prowincji Amerykańskiej należą Stany Zjednoczone i Kanada, do Prowincji Południowoamerykańskiej należy Brazylia. Kiedyś pracowaliśmy również w Argentynie i w Paragwaju. Dziś tylko w Brazylii. Do Prowincji Australijskiej należą Australia i Nowa Zelandia. Potem jest Prowincja Brytyjska, a w niej Wielka Brytania i Republika Irlandzka. Do Prowincji Francuskiej należą Polacy mieszkający we Francji i w Hiszpanii. Prowincja Niemiecka to Niemcy, Holandia, Włochy i Węgry. Są jeszcze kraje podległe bezpośrednio Zarządowi Generalnemu, czyli Polsce – Ukraina i Kazachstan.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.