Co dwie minuty na świecie pojawia się nowy przypadek trądu
29 stycznia 2017 | 16:20 | Warszawa / ar, dr K. Szałata / bd Ⓒ Ⓟ
29 stycznia obchodzony jest 64. Światowy Dzień Trędowatych. Przypadające na ostatnią niedzielę stycznia obchody, rokrocznie wywołują zdziwienie wielu osób. Ta straszna choroba dawno już została zapomniana w Europie i można o niej co najwyżej przeczytać w opowieściach z dalekiej przeszłości albo w raportach dotyczących krajów tak zwanego trzeciego świata.
Idea Światowego Dnia Trędowatych
Ten szczególny dzień został ustanowiony przez Raoula Follereau ponad sześćdziesiąt lat temu, właśnie po to, by bulwersować, zadziwiać, szokować i budzić nasze uśpione sumienia. Bo oto w czasach niezwykłego postępu w medycynie zapomniana u nas choroba wciąż stanowi poważne zagrożenie dla dzieci, mężczyzn i kobiet żyjących często w totalnym ubóstwie, w rejonach gdzie wciąż nie ma wystarczająco zorganizowanych struktur medycznych, które pozwoliłyby na pełną diagnostykę wszystkich ludzi żyjących w wioskach zagubionych na bezdrożach pustyni, sawanny, czy w przepastnych gęstwinach podzwrotnikowego buszu, dokąd docierają tylko najodważniejsi misjonarze. Ci odegrali w historii walki z trądem wyjątkową rolę.
Pierwsze leprozoria, w których trędowatych traktowano jak ludzi wymagających troski i opieki powstawały przy kościołach. Trzeba było bowiem mieć dużo odwagi, by zbliżyć się do tych ludzi o odrażającym wyglądzie i zapachu. Potrafili to tylko ci, którzy wsparci siłą wiary w Jezusa Chrystusa umieli pójść w ślady Dobrego Samarytanina, który zauważył człowieka potrzebującego pomocy, zatrzymał się przy nim i opatrzył jego rany, podczas gdy inni mijali go zajęci do końca swoimi sprawami.
Św. Franciszek, św. Maurycy, św. Damian, bł. o. Beyzym czy, niedawno kanonizowana przez papieża Franciszka św. Matka Teresa, pokazali nam, że to Chrystus nas uzdalnia do czynów heroicznych, które w życiu ludzi świętych są zwykłą codziennością.
Misjonarze świeccy i duchowni, siostry zakonne niosą Ewangelię i z radością dzielą się doświadczeniem Bożej miłości. Światowy Dzień Trędowatych jest doskonałą okazją do przypomnienia tego wielkiego dzieła Kościoła katolickiego na rzecz najbiedniejszych z biednych.
Trąd w statystykach
Nie jesteśmy dziś w stanie dokładnie określić aktualnej liczby chorych na trąd. Z danych Światowej Organizacji Zdrowia wynika, że ci, którzy trafiają na leczenie bardzo często mają zaawansowaną chorobę, to znaczy, że byli chorzy od wielu lat, pozostając poza wszelkimi statystykami. Stąd, niektórzy uważają, iż oficjalnie publikowane liczby dotyczące trędowatych na świecie należy podwoić, a może nawet potroić. Trzeba też dodać, iż są kraje, które z różnych powodów nie prowadzą statystyk, albo ich nie ujawniają.
Liczba nowych przypadków odnotowana w 136 krajach pozwala nam z grubsza ocenić aktualny stan epidemiologiczny dotyczący występowania trądu, który – przypomnijmy – jest dziś chorobą całkowicie wyleczalną, pod warunkiem jednak, że chory otrzyma dawkę stosownych antybiotyków. W zależności od stanu zaawansowania choroby terapia trwa od sześciu do 24 miesięcy. W ciągu ostatnich trzydziestu lat wyleczono szesnaście milionów chorych, dzięki czemu liczba trędowatych spadła mocno poniżej miliona. Niestety, co najmniej od dziesięciu lat mamy do czynienia z pewną stagnacją w procesie spadku zachorowań na trąd.
Najnowsze dane opublikowane przez Światową Organizację Zdrowia, dotyczące ostatnich lat, w pełni to potwierdzają. Dla przykładu, w roku 2013 odnotowano 215 656 nowych przypadków trądu, w roku 2014 odnotowano 213 899, natomiast rok później 210 758 przypadków. To znaczy, że wciąż co dwie minuty na świecie pojawia się nowy przypadek trądu. Owszem, widać niewielki spadek liczby zachorowań, ale nie jest to stan, który mógłby nas satysfakcjonować.
Przyczyny braku znaczącego postępu
Mimo ogromnego zaangażowania wielu instytucji kościelnych i świeckich, zwłaszcza tych, które wyrosły z inicjatywy samego Raoula Follereau, mimo programów ministerstw poszczególnych krajów, wsparcia ze strony Światowej Organizacji Zdrowia, trudno liczyć na ostateczne wyeliminowanie tej strasznej, choć uleczalnej choroby.
Przyczyn takiej sytuacji jest kilka. Jedną z nich jest pewna demobilizacja instytucji państwowych i międzynarodowych, jaka nastąpiła po latach spektakularnego sukcesu w walce z trądem. Druga, to brak systemowych i zarazem globalnych działań prewencyjnych, brak oświaty zdrowotnej, brak struktur medycznych i wystarczających środków materialnych do aktywizacji pracy ośrodków niosących pomoc ludziom chorym na trąd oraz obojętność krajów bogatych na los ludzi żyjących w najbiedniejszych rejonach świata.
Od pewnego czasu pojawiają się sygnały, między innymi od polskich misjonarzy, zajmujących się trędowatymi, że nie mogą leczyć zgłaszających się chorych na trąd, gdyż brakuje im podstawowych leków, których nie można nigdzie kupić, bo od kilku lat są bezpłatne. W ten sposób darmowe leki w wielu wypadkach stały się przekleństwem, bo bywają rozdzielane nie według rzeczywistych potrzeb, ale wedle kryteriów politycznych.
Poza tym trąd wciąż wywołuje złe, przykre skojarzenia. Wolimy raczej o nim milczeć, nie mówiąc już o angażowaniu się w pomoc dla trędowatych.
Dane WHO oparte o raporty ze 136 krajów świata za ostatnie 10 lat
Aktualnie najwięcej nowych przypadków trądu notuje się w Azji, a krajem najbardziej zagrożonym chorobą wywołaną przez laseczkę Hansena są Indie. W 2015 roku odnotowano tu 127 326 chorych, którzy zostali poddani terapii antybiotykowej.
Stanowi to aż 60% wszystkich przypadków zanotowanych na świecie. Dlatego potrzebne są nowe inicjatywy, nowe programy, struktury i środki. To w Indiach, w ośrodku założonym przez o. Adama Wiśniewskiego ze zgromadzenia księży pallotynów – Jeevodaya – pracuje znana polska misjonarka świecka pani dr Helena Pyz.
Drugim pod względem liczby chorych na trąd krajem jest Brazylia, gdzie odnotowano 263 95 przypadków.
Z pewnością na uwagę zasługuje niepokojący fakt, że wraz z nienotowaną dotychczas falą uchodźców z Afryki i Bliskiego Wschodu, trąd powrócił do Europy. W 2015 roku w Hiszpanii odnotowano 8 przypadków, w Anglii 4, w Niemczech oraz Portugalii po 2 przypadki tej zapomnianej choroby.
Spojrzenie w przyszłość
Każdy Światowy dzień Trędowatych jest okazją do próby bilansu osiągnięć na polu walki z tą chorobą, ale też do nakreślenia perspektyw na przyszłość. Przez ostatnie lata wykonana została ogromna praca dla ratowania godności ludzi uważanych niegdyś za umarłych za życia. Miliony chorych na trąd zostało wyleczonych, choć nie zawsze udało im się przywrócić pełną sprawność i zdrowie. Biorąc za przykład inne zakaźne choroby, które udało się opanować w ostatnim stuleciu wciąż szuka się nowych metod diagnostycznych i terapeutycznych. Trwają badania nad możliwością wyprodukowania szczepionki.
Niestety, wbrew pojawiającym się tu i ówdzie rewelacjom prasowym, wciąż nie dysponujemy jeszcze szczepionką, która w sposób radykalny pozwoliłaby wyeliminować trąd.
Jak wynika z opublikowanych raportów medycznych, terapia antybiotykowa w leczeniu ulcere de Buruli skuteczna była jak dotąd tyko w 80%. Zatem trudno w tym wypadku mówić jeszcze o całkowitej uleczalności tej choroby. Stąd często jedynym ratunkiem dla chorych pozostaje radykalna chirurgia polegająca na amputacji zajętych partii ciała.
Jedno jest pewne. Walka o godność ludzi dotkniętych trądem jest wciąż aktualna. Aktualne są też kierowane przy okazji Światowego Dnia Trędowatych apele o wsparcie modlitewne i materialne misjonarzy pracujących na co dzień wśród chorych na trąd.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.