Człowiek w centrum uwagi Europy
01 maja 2018 | 07:42 | Dorota Abdelmoula | Gniezno Ⓒ Ⓟ
W centrum uwagi projektu, jakim jest współczesna Europa, powinien znaleźć się człowiek. Zarówno ten, który daje swój dynamiczny wkład w rozwój społeczeństwa, jak i ten, który znajduje się w potrzebie – mówi w rozmowie z KAI kard. Vincent Nichols, prymas Anglii i Walii.
Dorota Abdelmoula (KAI): Księże Kardynale, w sobotę obiegła świat informacja o śmierci Alfiego Evansa. Czy, według Księdza Kardynała, zrobiliśmy wszystko, co było możliwe, aby jak najlepiej pomóc chłopcu i odpowiedzieć na wezwanie papieża Franciszka?
Kard. Vincent Nichols: Teraz, kiedy wiemy, że Alfie odszedł, najważniejsza jest modlitwa za niego. A także za jego rodziców, którzy zrobili wszystko, co było możliwe, zwłaszcza w ostatnich dniach, aby mieć pewność, że chłopiec otrzymał najlepszą pomoc. Myślę, że bardzo ważna była też czwartkowa wypowiedź Thomasa Evansa, który poprosił o wstrzymanie się i powiedział, że jako rodzice chcą „odbudować mosty” z personelem szpitala, aby mały Alfie otrzymał najlepszą opiekę na tak długo, jak długo będzie żył.
Ważne, by pamiętać, że szpital Alder Hey opiekował się Alfiem nie przez dwa tygodnie, czy dwa miesiące, ale przez osiemnaście miesięcy. I w tym czasie konsultował się z najlepszymi specjalistami na całym świecie. Bardzo jasne było zatem stanowisko lekarzy, że nie ma już żadnej pomocy medycznej, która mogłaby zostać udzielona chłopcu.
W tym kontekście bardzo ważne i jasne jest też według mnie nauczanie Kościoła. Kościół bardzo jasno mówi, że nie mamy moralnego obowiązku kontynuować uporczywej i nieprzynoszącej efektów terapii. Katechizm Kościoła uczy nas również, że opieka paliatywna, która nie jest zaniechaniem pomocy, jest dziełem miłosierdzia. Dziełem racjonalnym, pozbawionym emocji, ale zarazem wyrazem miłości. Jestem pewien, że taką opiekę otrzymał Alfie.
Mówię tak także ze względu na to, że większość lekarzy i pielęgniarek, którzy przez długi czas opiekowali się tym chłopcem, to katolicy. Oni byli bardzo zranieni sugestiami, które pojawiały się pod ich adresem. Ale dziś nie czas, by wracać do przeszłości. Dziś współdzielimy ogromne poczucie straty i wyczerpania, które przeżywają rodzice Alfiego. Oni zrobili wszystko, co było możliwe. Przyznali to także w ostatnim oświadczeniu.
Myślę, że najtrudniejsze jest działanie w najlepszym interesie dziecka, które nie zawsze jest tym samym, czego życzyliby sobie rodzice. To absolutnie najtrudniejsze. Dlatego sąd nie jest od oceniania, tego, co jest najlepsze dla rodziców, ale tego, co będzie najlepsze dla dziecka. A przedłużanie uporczywej i nie przynoszącej efektów terapii nie jest w najlepszym interesie dziecka, w przypadku którego cała opinia medyczna mówi zgodnie, że nie ma ratunku.
Uważam, że zrobiono wszystko, by pomóc Alfiemu. Pomimo wielkiego smutku i bólu, cieszę się, że ostatecznie jego rodzice i szpital doszli do zgody i harmonii.
KAI: Historia Alfiego bardzo poruszyła Polaków. Wielu z nas modliło się i postulowało, by chłopiec dostał szansę wyjazdu do Włoch, w celu dalszej opieki medycznej. W jaki sposób rozeznawać na przyszłość, jak powinniśmy reagować i co czynić w podobnie trudnych sytuacjach?
– To bardzo trudne przypadki. Papież Franciszek napisał w liście do Papieskiej Akademii Życia, że to, czego potrzeba najbardziej, to mądrość. Mądrość, która ma pozwolić podejmować decyzje w oparciu o najpełniejsze informacje. W ostatnich tygodniach wiele osób zajmowało stanowiska w sprawie Alfiego, nie zapoznając się wcześniej z tymi informacjami. To nie zawsze służyło największemu dobru chłopca. Niestety, znaleźli się nawet tacy, którzy wykorzystywali tę sytuację do celów politycznych.
Wiele osób miało rozdarte serca, tymczasem w takich sytuacjach musimy również być zdolni do działania na trzeźwo, bez emocji.
KAI: Dyskusja wywołana historią Alfiego przypomniała też, że chrześcijanie muszą odważnie i merytorycznie mówić o wartościach, których bronią. Jakie są według Księdza Kardynała inne wyzwania współczesnej Europy, wobec których głos Kościoła powinien być jeszcze bardziej słyszany?
– Papież Franciszek mówi o tym bardzo jasno. Powtórzę więc za nim, że w centrum uwagi projektu, jakim jest współczesna Europa, w każdym kontekście, powinien znaleźć się człowiek. Zarówno ten, który daje swój dynamiczny wkład w rozwój społeczeństwa, jak i ten, który znajduje się w potrzebie: jest bezdomnym, nędzarzem, uchodźcą, czy imigrantem. To wielkie i niełatwe wyzwanie, zwłaszcza w kontekście ponadnarodowej wspólnoty, z którą mamy dziś do czynienia.
Myślę, że uczymy się tego, że społeczeństwo staje się zdrowsze, jeśli ma w sercu troskę o dobro człowieka. To właśnie pragnienie służenia człowiekowi daje prawdziwą energię gospodarce, przemysłowi, kreatywności społeczeństwa. Założenia ekonomiczne nie mogą być skoncentrowane wokół innego celu, niż dobro osoby ludzkiej.
W wielu dyskusjach z przywódcami wielkich przedsiębiorstw słyszymy, że jeśli te instytucje stawiają człowieka i jego dobro na pierwszym miejscu, zaczynają lepiej funkcjonować, nie tracąc przy tym swojej rentowności, ale wręcz ją zwiększając. Praca staje się wówczas dawaniem z siebie tego, co najlepsze i wypełnianiem pragnienia służenia drugiemu człowiekowi.
KAI: Czy to postawienie w centrum osoby ludzkiej dotyczy także tych osób, które jeszcze się nie narodziły? Pytam w kontekście ożywionej dyskusji nt. aborcji, która trwa obecnie m.in. w Polsce, w Irlandii, czy na Cyprze, gdzie niedawno zliberalizowano prawo aborcyjne. Co powinniśmy zrobić, jako Europejczycy i chrześcijanie?
– Musimy nieustannie toczyć walkę, pokazywać nasze zaangażowanie na rzecz życia i wciąż poszukiwać właściwych argumentów, które przekonają drugą stronę. Z doświadczenia Kościoła Anglii, Walii i Szkocji, mogę powiedzieć, że staramy się z wrażliwością i w kreatywny sposób przybliżać społeczeństwu zagadnienia związane z początkiem życia ludzkiego, stawiając w centrum punkt widzenia matek i przyszłych matek.
Dokładamy starań by było jasne i zrozumiałe, że każda kobieta, nosząca dziecko pod sercem ma możliwość dokonania prawdziwego wyboru. I, że jest ona świadoma ogromnej wagi tej decyzji, przed którą stoi, daj Boże, wspólnie z ojcem dziecka. Proaborcyjne lobby zawłaszczyło sobie pojęcie wyboru. Musimy to pojęcie odbudować, przypomnieć, czym jest wolny i oparty na moralnych fundamentach wybór. Nie polega on na tym, co próbuje wmówić nam dziś Europa: że jedynym wyborem kobiety jest możliwość zakończenia ciąży i życia, które w sobie nosi. My chcemy pokazać, matce potęgę i znaczenie decyzji, przed którą stoi w taki sposób, aby pomimo trudności mogła i chciała powiedzieć: nie zabiję tego dziecka. Urodzę je i wiem, że otrzymam wsparcie i, że to będzie najlepsza wybór najlepszy dla wszystkich.
Staramy się walczyć, używając nie tylko argumentów dotyczących wartości każdego życia ludzkiego, ale też odwołując się do godności kobiety, matki i przyszłej matki.
KAI: W 50. rocznicę ustanowienia w Wielkiej Brytanii prawa do aborcji, odbywa się na Wyspach „Różaniec na wybrzeżu”, inspirowany m.in. polskim „Różańcem do granic”. Czy to także jedna z inicjatyw za życiem?
– Tak. Wiele osób będzie dziś modlić się na różańcu wzdłuż wybrzeża naszego kraju. To piękne wydarzenie z jeszcze jednego względu. W Anglii mamy piękną tradycję związaną z maryjnym sanktuarium w Walsingham, w którym znajduje się replika Domu z Nazaretu i które nazywane jest „wianem” Matki Bożej. We współczesnym rozumieniu, wiano, to dar panny wstępującej w związek małżeński, albo do zakonu. Dawniej jednak, był to dar, który rodzina ofiarowywała swojej matce, by zaopiekować się nią, w dowód wdzięczności za przekazane życie.
W tym znaczeniu Anglia ma szczególne nabożeństwo do Matki Bożej, o którą chce się troszczyć i której chce dziękować, wdzięczna za jej wstawiennictwo i opiekę. Zatem modlitwa różańcowa ma u nas wielką i głęboką tradycję. Ponadto, podczas gdy średniowieczna Europa miała szczególne nabożeństwo do siedmiu boleści Matki Bożej, Anglia w szczególny sposób czciła siedem radości Maryi, z których pierwszą była radość zwiastowania. Zatem modlimy się do Maryi, by była opiekunką naszych radości, także radości z przekazywania życia i narodzin dziecka.
KAI: W Gnieźnie spotykamy się z okazji zakończenia jubileuszu 600-lecia prymasostwa w Polsce. Jakie, według Księdza Kardynała jest i powinno być znaczenie urzędu prymasa we współczesnym społeczeństwie?
– Myśląc o Polsce, chciałbym przypomnieć słowa Benedykta XVI, który mówił, że w historii tego narodu Kościół jest znakiem jedności i siły. Ja także widzę w Polsce ogromne pragnienie szerzenia i odkrywania tożsamości chrześcijańskiej i wyzwaniem prymasa jest zapewne troska, by odbywało się to w zgodzie z najgłębszym nauczaniem Kościoła.
W Wielkiej Brytanii rzeczywistość jest inna: naszym zadaniem jest znalezienie dróg, którymi możemy dotrzeć do społeczeństwa, aby głos Kościoła był usłyszany w społeczeństwie wielowyznaniowym, którego wielu członków nie przyznaje się skądinąd do żadnej wiary. Dlatego, zanim poruszymy kwestie doktryny Kościoła, często musimy budować dialog na argumentach dotyczących wspólnego dobra naszego społeczeństwa.
KAI: Jedną z okazji do podjęcia rozmów zarówno na temat wspólnego dobra Kościoła w Europie, będzie zgromadzenie plenarne Rady Konferencji Biskupich Europy (CCEE) we wrześniu w Poznaniu. Jego tematem ma być solidarność i wolontariat. Skąd wybór tych zagadnień?
– O temacie wolontariatu myśleliśmy w kontekście ludzi młodych, tak często gotowych by pomagać i służyć. To charakterystyczna cecha pokolenia „millenialsów”, czyli tych, którzy mają dziś 18-20 lat. Zauważyliśmy też, wraz z biskupami, że gotowość służby jest powszechnie kojarzona z Kościołem.
Dlatego podczas wrześniowego chcemy przypomnieć, jak głęboko wolontariat i solidarność są związane ze Źródłem naszej wiary. Podczas gdy wielu ludzi garnie się do wolontariatu, chcemy zastanowić się, co charakteryzuje i motywuje katolickich wolontariuszy? Jaki jest związek dzieł miłosierdzia i wiary w Boga? Chcemy przypomnieć, że Kościół, który zachęca do pomocy potrzebującym i okazywania solidarności, powinien też zachęcać do podejmowania tych dzieł w duchu ewangelizacji, a nie prozelityzmu. Nie ze względu na chęć zmiany drugiego człowieka, ale ze względu na chęć dania siebie samego w duchu wiary w Jezusa.
KAI: Poprzednie zgromadzenie plenarne CCEE zakończyło się bardzo mocnym komunikatem biskupów Europy, wzywających do powrotu do chrześcijańskich korzeni Starego Kontynentu. Według Księdza Kardynała, ten apel został wysłuchany i przekuty na konkretne działania?
– Moje wrażenie jest takie, że wielu młodych i wiele rodzin pragnie tego. Młodzi i rodziny, z którymi spotykam się w Londynie są coraz bardziej stanowczy w wyznawaniu wiary. Także ci, którzy nie są katolikami i wiedzą, że wyznawanie wiary niesie ze sobą trudności, chcą spotykać się z członkami Kościoła i coraz lepiej poznawać ich wiarę.
Z jednej strony relacje młodych z Kościołem są więc mniej zagmatwane, niż 20-30 lat temu. Z drugiej strony dziś wielu młodych nie do końca żyje nauczaniem Kościoła i nie pogłębia swej wiary. Na pewno jest w nich jednak pragnienie odkrycia sensu życia, który kryje się w chrześcijańskich korzeniach.
KAI: Na koniec chciałabym zapytać o najnowszą adhortację papieża Franciszka „Gaudete et Exsultate”. Konferencja Episkopatu Anglii i Walii chyba jako jedyna wystosowała do papieża oficjalne podziękowanie za publikację tego dokumentu. Co najbardziej zainspirowało w nim Księdza Kardynała?
– Ujęło mnie to, że ta adhortacja jest w pewnym sensie „stąpaniem po ziemi” i jest adresowana do każdego człowieka. Bardzo podoba mi się początek, w którym papież wspaniale wyjaśnia, czym jest świętość. Przypomina, że święty, to ten, w którego życiu Duch Święty pisze Ewangelię. Że świętych można znaleźć w sąsiedztwie, w rodzicach, troszczących się o dzieci i kochających ich. W rodzinach, walczących o zapewnienie bytu, w chorych i cierpiących. Albo w starszych siostrach zakonnych, które nieustannie się uśmiechają. To tak wielki hołd i tak wielkie otwarcie oczu na świętość.
Ważne są też słowa papieża mówiące o tym, że każda droga do świętości jest inna i osobista. Że nie chodzi w niej o naśladowanie innych, ale o znalezienie własnej ścieżki. A to dokonuje się poprzez rozeznawanie. Papież przypomina, że nie dotyczy ono pojedynczych wydarzeń, czy wyborów, ale próby spojrzenia na całą drogę: co doprowadziło mnie do miejsca, w którym jestem i dokąd dalej prowadzi? Dopiero w tym całościowym ujęciu, a nie w wyjałowionych przypadkach można to odkryć. Cała adhortacja jest pełna pytań o to, jak rozumiem Boże wezwanie, misję, którą wpisuje On w historię mojego życia. To lektura dla każdego.
KAI: Dziękuję za rozmowę.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.