Czy eparchia mukaczowska zachowa odrębność od Kościoła greckokatolickiego?
22 marca 2021 | 16:00 | kg (KAI/RISU/RV) | Warszawa Ⓒ Ⓟ
Na Ukrainie od dłuższego czasu trwają ostre dyskusje na temat przyszłości greckokatolickiej eparchii (diecezji) mukaczowskiej, która nie wchodzi w skład Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego (UKGK), ale podlega bezpośrednio Stolicy Apostolskiej. Obecnie coraz częściej rozlegają się głosy, głównie wśród Ukraińców, za przyłączeniem tej eparchii do arcybiskupstwa większego kijowsko-halickiego, podczas gdy przeciwnicy takiego rozwiązania, przede wszystkim miejscowi Rusini i Węgrzy, ale też mieszkający na Zakarpaciu Słowacy bronią dotychczasowego statusu swego Kościoła lokalnego.
Unia nie tylko Brzeska
Jego odrębność wynika z kilku czynników: po pierwsze, dzisiejsza eparchia mukaczowska jest dziedzicem unii zawartej przez część prawosławnych Zakarpacia w Użhorodzie w 1646 roku, podczas gdy UKGK wywodzi swe korzenie z Unii Brzeskiej, podpisanej pół wieku wcześniej; po drugie, historycznie większość wiernych mukaczowskich stanowili i do dzisiaj stanowią nie Ukraińcy, ale Rusini, a także Węgrzy, Słowacy, Chorwaci i kilka innych narodów tego regionu; po trzecie, przez cały ten czas unici użhorodzcy nigdy nie wchodzili w skład jakichkolwiek struktur unitów brzeskich.
Po II wojnie światowej, gdy zarówno dzisiejsza Ukraina Zachodnia, czyli dawne Kresy Rzeczypospolitej, jak i Zakarpacie, wchodzące do 1938 roku w skład ówczesnej Czechosłowacji, znalazły się w granicach ZSRR, reżym komunistyczny zlikwidował na swoim obszarze obie unie, a ich wyznawców włączył siłą do Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego. Ale już wtedy nastąpiło to w różnych okolicznościach: Unię Brzeską rozwiązano na tzw. Pseudosoborze Lwowskim, który obradował w dniach 8-12 marca 1946 roku, podczas gdy „ustanie” Unii Użhorodzkiej ogłosił 28 sierpnia 1949 roku w byłym soborze unickim w Użgorodzie nowy tamtejszy biskup prawosławny (wcześniej ksiądz greckokatolicki) Makary. Wtedy władze komunistyczne nie przejmowały się żadnymi historycznymi odrębnościami zlikwidowanych Kościołów unickich, bo i tak formalnie ich już nie było, a wierni, również formalnie, „zjednoczyli się” z Patriarchatem Moskiewskim.
Odrębności te odżyły dopiero po odrodzeniu się grekokatolików w ówczesnym Kraju Rad na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych XX wieku. Spadkobiercy obu Unii od początku zaczęli odtwarzać stare i tworzyć nowe struktury oddzielnie, w ramach dawnych jurysdykcji. Należy przy tym pamiętać, że o ile postanowienia osiągnięte w Brześciu dotyczyły wyłącznie wiernych I Rzeczypospolitej, o tyle Unia Użhorodzka obejmowała narody imperium Habsburgów: Rusinów, część Węgrów, Słowaków, Chorwatów i kilka innych narodowości.
Ukryte spory
Jeszcze do niedawna o sporach między wyznawcami obu nurtów unickich niewiele mówiono na zewnątrz, choć wiadomo było także, że istniały dążenia do ich połączenia, głównie po stronie UKGK, który jako większy, silniejszy i bardziej znany na płaszczyźnie międzynarodowej i ogólnokościelnej chciał stać się jeszcze większy i mieć jeszcze większe wpływy wśród katolickich Kościołów wschodnich. Ogólnie jednak istniejące status quo zdawało się zadowalać obie strony, jak również Stolicę Apostolską. Dlatego pewnym zaskoczeniem były ostatnie wydarzenia, które ujawniły chęć zjednoczenia obu jurysdykcji, choć należałoby mówić raczej o zamiarze wchłonięcia mniejszej i nieporównanie słabszej, w dodatku jedynej eparchii mukaczowskiej przez UKGK.
7 marca na stronie Religijno-Informacyjnej Służby Ukrainy (RISU) ukazał się pełny tekst obszernego listu z 1 lutego br., jaki grupa wiernych mukaczowskich wystosowała na ręce papieża Franciszka, w którym prosiła go o położenie kresu „całkowitemu anachronizmowi”, jakim jest – według nich – istnienie odrębnej pojedynczej eparchii poza strukturami UKGK. Nazajutrz, 8 marca ta sama agencja zamieściła równie obszerne opracowanie Wołodymyra Moroza pt. „Historia, która się powtarza: polityka węgierska wobec mukaczowskiej eparchii greckokatolickiej”. Oba teksty jednoznacznie wskazywały na bezzasadność dalszego utrzymywania obecnego stanu rzeczy, widząc w tym problem nie tylko kościelny, ale również polityczny – próbę ingerowania władz w Budapeszcie w wewnętrzne sprawy Ukrainy.
Pośrednią odpowiedzią na te zarzuty i dążenia była z kolei rozmowa Radia Watykańskiego z arcybiskupem greckokatolickiej archieparchii Hajdúdorog na Węgrzech Fülöpem Kocsisem (z 12 marca), który stanowczo bronił odrębności i specyfiki eparchii mukaczowskiej i w ogóle dziedzictwa Unii Użhorodzkiej.
List w sprawie „anachronizmu” mukaczowskiego
Dokument ten przypominał w dużym skrócie dzieje Kościoła greckokatolickiego na Zakarpaciu, zwracając uwagę zwłaszcza na jego podporządkowanie w XVIII i XIX w. Kościołowi łacińskiemu na Węgrzech, konkretnie archidiecezji Eger. Wzmianka na ten temat zaprzecza, zdaniem autorów listu, twierdzeniom strony węgierskiej, jakoby eparchia mukaczowska zawsze podlegała bezpośrednio Stolicy Apostolskiej. Według nich dopiero Pius XI bullą „Ad ecclesiastici regiminis incrementum” z 2 września 1937 roku nadał jej status „sui iuris”, zapewniając jej niezależność kościelną w granicach ówczesnej Czechosłowacji.
List przedstawił następnie wypowiedzi i działania Kongregacji dla Kościołów Wschodnich z lat dziewięćdziesiątych XX wieku i pierwszego dziesięciolecia obecnego wieku na rzecz uregulowania położenia tej eparchii w łonie Kościoła greckokatolickiego na Ukrainie.
Według sygnatariuszy listu samo istnienie Rusinów jako oddzielnego narodu jest wątpliwe, gdyż dane socjologiczne z 1994 roku i ogólnokrajowy spis ludności z 2001 roku wykazały ponoć, że stanowią oni „aż” 0,8 proc. mieszkańców Zakarpacia, podczas gdy prawie 80 proc. miejscowej ludności określiło się jako Ukraińcy. A z chwilą powstania niepodległej Ukrainy (grudzień 1991 roku) „powstał żywiołowo masowy ruch wiernych i księży eparchii mukaczowskiej na rzecz pełnej [jej] jedności z Ukraińskim Kościołem Greckokatolickim” – podkreślono w dokumencie. Na przykład taki pogląd wyrażono na zjeździe grekokatolików Zakarpacia 31 lipca 1992 roku, a w przeprowadzonym tuż przed nim plebiscycie 54 spośród 77 istniejących wówczas wspólnot kościelnych jednoznacznie poparły tę ideę. Podobne wyniki przyniosło ponowne głosowanie, przeprowadzone „zgodnie z wszelkimi zasadami”, w 1997 roku: za zjednoczeniem opowiedziało się ponad 80 proc. głosujących.
Poczynaniom tym towarzyszyły, zdaniem autorów listu, „szalone” przeciwdziałania z zewnątrz i „sprzeciw niektórych osób w kierownictwie eparchii”. Ówczesny mukaczowski biskup pomocniczy Iwan Marhitycz – zwolennik zjednoczenia z UKGK, który wraz z ponad 30 księżmi tej eparchii wysłał list do Watykanu w tej sprawie – był szykanowany z tego powodu. Idei jedności przeciwstawiali się wszelkimi sposobami ówczesny ordynariusz Iwan Semedij i jego biskup pomocniczy Josyf Hołowacz, którzy – według autorów listu – przesyłali do Watykanu nieprawdziwe wiadomości.
Mimo wszystko jednak w 1995 roku Stolica Apostolska „była gotowa jednoznacznie uznać niepodzielną jurysdykcję głowy UKGK na całym obszarze Ukrainy [w odniesieniu do grekokatolików], kładąc tym samym kres wszelkim próbom wciągnięcia jej w różne gierki polityczne w sprawie istnienia na Ukrainie dwóch lokalnych Kościołów greckokatolickich”. A jednak do tego nie doszło; co więcej, jak piszą autorzy dokumentu, z czasem z kierowniczych organów eparchii i z Użhorodzkiej Akademii Teologicznej im. Teodora Romży zaczęto usuwać księży „orientacji proukraińskiej”, a wyraźne zaostrzenie tego problemu zbiegło się w czasie z wybuchem wojny rosyjsko-ukraińskiej na przełomie lat 2013-14 roku.
„Oddając się w ręce Opatrzności Bożej i ufając we wstawiennictwo Patronki naszego Kościoła Matki Bożej pozostajemy z nadzieją, że Stolica Apostolska weźmie pod uwagę nasze prośby i pragnienia oraz podejmie dawno już dojrzałe postanowienie w imię uspokojenia i utrwalenia takiej oczekiwanej braterskiej jedności grekokatolików Zakarpacia i całej Ukrainy, którzy są jednej wiary, jednego obrzędu, jednego języka i obywatelstwa” – zakończyli swój list do papieża ukraińscy aktywiści eparchii mukaczowskiej.
Krytyka polityki węgierskiej wobec grekokatolików mukaczowskich
W podobnym duchu przedstawił swe argumenty Wołodymyr Moroz. Zarzucił on węgierskim biskupom łacińskim i władcom świeckim podporządkowanie sobie unitów użhorodzkich od początku zawarcia Unii niemal do końca II wojny światowej. Zwrócił uwagę, że wiele tych działań było podejmowanych, jak to określił, „pod płaszczykiem troski o dobro grekokatolików na tych ziemiach”. A zasłaniając się argumentem o „groźnej kulturze ruskiej” Węgrzy usiłowali wszelkimi sposobami odciąć Ukraińców zakarpackich od reszty ich narodu, „aby dzielić i rządzić”.
Zdaniem autora strona węgierska chce powtórki historii, usiłując przywrócić swoje rządy w tym regionie i „wysiedlić Ukraińców z ich Zakarpacia”, jest więc oczywiste, że Ukraina jako państwo „ma nie tylko prawo, ale wręcz obowiązek okazywać żywe zainteresowanie takimi «chętnymi», a zarazem «życzliwymi» sąsiadami” – stwierdził Moroz.
Abp Kocsis o przyszłości eparchii
W rozmowie z Radiem Watykańskim metropolita Hajdúdorog przedstawił swoją wersję wydarzeń w eparchii mukaczowskiej, przypominając, że ma ona te same korzenie, co Kościół greckokatolicki na Węgrzech, w Słowacji i w kilku innych sąsiednich krajach. Po śmierci tamtejszego biskupa Milana Šašika 14 lipca 2020 roku eparchią zarządza administrator apostolski i na razie nie wiadomo, w jakim kierunku będzie się ona rozwijała.
Widoczny jest silny wpływ ukraiński, aby stała się ona częścią UKGK – powiedział abp Kocsis. Dodał, że jeśli Kościół greckokatolicki na Zakarpaciu stanie się metropolią, wówczas arcybiskupstwo większe kijowsko-halickie będzie dążyć do włączenia jej w swój skład.
Tymczasem nie jest to sprawa tylko tamtejszych wiernych, ale dotyczy ona również grekokatolików na Węgrzech, w Słowacji, Chorwacji, Serbii a także metropolii pittsburskiej w Stanach Zjednoczonych. „Dlatego chcielibyśmy bardzo, aby eparchia mukaczowska zachowała swoją samodzielność, którą w ciągu wieków się cieszyła, gdyż zawsze podlegała papieżowi [z czym nie zgadzają się autorzy wspomnianego listu – KAI]” – podkreślił hierarcha węgierski. Zaznaczył, że powinna ona zachować ten swój status również wtedy, gdyby stała się Kościołem metropolitalnym. Według niego jest to nadal sprawa otwarta i bardzo zainteresowała ona papieża Franciszka. Arcybiskup powiedział mu, że Zakarpacie jest wielonarodowe i wielokulturowe i ma wiele własnej specyfiki i choć jednoznacznie należy do Ukrainy, to z kościelnego punktu widzenia różni się od niej.
W dalszej części rozmowy abp Kocsis wspomniał o Synodzie Metropolitalnym swego Kościoła, który miał się odbyć wiosną br., ale ze względu na przesunięcie na 2022 rok Międzynarodowego Kongresu Eucharystycznego (MKE) w Budapeszcie postanowiono przełożyć także Synod, który zostanie zwołany na wiosnę lub jesień przyszłego roku. Jednocześnie przyznał, że sama idea synodalności budzi obecnie pewne obawy wśród wiernych, do czego przyczyniło się stanowisko biskupów niemieckich, którzy źle pojmują istotę synodu jako przejaw demokracji, której przecież w Kościele nie ma, bo panuje w nim „porządek święty, czyli hierarchia”. Niemniej jednak głos każdego wiernego jest ważny i trzeba go wysłuchać – podkreślił władyka węgierski.
Na zakończenie zapowiedział, że z okazji przyszłorocznego MKE Kościół węgierski chce zaprosić do stolicy wszystkich biskupów greckokatolickich z Europy; liczy, że będzie ich 45-50. Planowana jest jedna greckokatolicka Eucharystia, której ma przewodniczyć patriarcha melchicki z Damaszku. „Zobaczymy, o ile w ogóle Kongres się odbędzie” – zakończył swą wypowiedź dla rozgłośni papieskiej abp Kocsis.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.