Drukuj Powrót do artykułu

Dialog wewnątrz Kościoła Rzymskokatolickiego

24 października 2005 | 10:56 | Ⓒ Ⓟ

Prowadząca: Anna Maruszeczko
Spotkanie na temat dialogu wewnątrz Kościoła rzymskokatolickiego – pod hasłem “Czy umiemy ze sobą rozmawiać?” – prowadząca je Anna Maruszeczko z Radia Józef rozpoczęła od anegdoty. Kiedy zakończyła współpracę z radiem Tok FM, otrzymała propozycje współpracy z Radiem Józef. Wyraziła obawę, czy jej wcześniejsza praca w tak liberalnym radiu nie stanowi problemu. W odpowiedzi usłyszała: “Nam to nie przeszkadza. Wystarczy, żebyś była uczciwa. Przecież Kościół jest dla wszystkich”.
Prowadząca podkreśliła, że nie wszyscy przyjęli zaproszenie do udziału w spotkaniu. Ci, którzy przyjęli, to: ks. Adam Boniecki, redaktor naczelny “Tygodnika Powszechnego”, ks. Sławomir Czalej z gdańskiego oddziału “Gościa Niedzielnego”, Marek Jurek z kwartalnika “Christianitas”, Marcin Przeciszewski, prezes i redaktor naczelny KAI, oraz Mieczysław Ryba, jak sam się określił – ze środowisk lubelskich współpracujących z Radiem Maryja i “Naszym Dziennikiem”.
Pytani o podziały w Kościele w Polsce, dyskutanci niechętnie podejmowali się nazwania istniejących w nim grup. Gdy prowadząca poprosiła o wyliczenie przymiotników charakteryzujących Kościół, wyraźnie mając na myśli przymiotnik charakteryzujące różne skrzydła Kościoła, Marek Jurek i ks. Boniecki – niezależnie od siebie – stwierdzili, że Kościół najlepiej określają przymiotniki: jeden, święty, powszechny i apostolski. W końcu ks. Boniecki pokusił się o wyliczenie, wymieniając: środowiska wykazujące “obronną agresję” wobec zagrożenia przez spisek, masonów z UE, postępującą laicyzację; tych, którzy pragną zakonserwować status quo, nie dotykając tego, co może kogoś zranić; misjonarzy-krzyżowców, pragnących uszczęśliwić społeczeństwo przy użyciu środków bogatych, w tym partii chrześcijańskich, i uważających, że w kraju chrześcijańskim mniejszość musi się podporządkować; wreszcie grupę, którą można podejrzewać o pewien minimalizm, chcących żyć w prawdzie, wstrzemięźliwych w działaniach ekspansywnych. Jedynie ks. Czalej wprost wyliczył trzy grupy: Radio Maryja z “Niedzielą” i “Naszym Dziennikiem”, następnie “Christianitas” i “Frondę”, wreszcie macierzystego “Gościa Niedzielnego”, dodając następnie grupę czwartą – “Tygodnik Powszechny”.
Dyskutanci mieli odmienne poglądy na temat tego, co różni środowiska katolików w Polsce. Zdaniem Mieczysława Ryby, różni nas polityka i z tej płaszczyzny, gdzie podziały są oczywiste, przenosimy je do Kościoła. Z tą tezą nie zgodził się ani Marek Jurek, ani Marcin Przeciszewski. Zdaniem Jurka, różnice polityczne są wtórne. Według Przeciszewskiego różnice dotyczą sposobu odniesienia do rzeczywistości ziemskiej, narzędzi dotarcia do współczesnego świata. Podobnie według ks. Bonieckiego różne są koncepcje rozumienia miejsca katolików w świecie. Ryba replikował, że nie miał na myśli polityki w sensie partyjnym, ale jako relacji do świata zewnętrznego. Innym kryterium podziału jest – według publicysty “ND” – stosunek do katolicyzmu ludowego.
Marcin Przeciszewski wyraził niepokój o to, że się boimy różnic. Zauważył, że w Europie Kościół nigdy nie był monolitem, ale wcieleniem różnych charyzmatów i jedną z największych jego tajemnic, umożliwiającą ewangelizację, było zawsze dostosowywanie sposobu przekazu wiary do wrażliwości różnych środowisk. Tymczasem w komunizmie wpojono nam, że tylko jednolitość ma sens. Prezes KAI cieszy się, że Kościół w Polsce umie odpowiadać na różne potrzeby. Nie identyfikuje się z Radiem Maryja, ale cieszy się, że miliony Polaków mają radio odpowiadające na potrzeby pewnej grupy, cieszy się też z istnienia “Tygodnika Powszechnego” – jednego z najznakomitszych pism intelektualnych w Europie. RM i “TP” są odpowiedzią na powołanie chrześcijańskie, są więc bardzo potrzebne Kościołowi i Panu Bogu – podkreślił Przeciszewski. Wyraził radość z tego, że żyje w Polsce, w której wytworzył się jeden z najciekawszych w Europie modeli życia kościelnego: różnorodny, a jeden – w sensie wiary. Zauważył, że uniknęliśmy podziałów, które zrujnowały wiele Kościołów. Z kolei różnorodność Kościoła w Polsce spowodowała, że np. udało się uniknąć u nas kryzysu powołań, ponieważ spadek liczby powołań ze wsi, równie głęboki jak w innych krajach, zrekompensowały nowe – wielkomiejskie, z nowych ruchów, których gdzie indziej zabrakło.
Według Marka Jurka, katolików powinno łączyć credo katolickie, fascynacja Chrystusem i Prawdą i chęć głoszenia jej światu, różnić zaś może np. sposób realizacji, duchowość, sposób życia, odniesienie sprawiedliwości do konkretnych problemów. Według publicysty “Christianitas”, powinny nas różnić poglądy indywidualne, wynikające z sumienia, a nie orientacje redakcyjne, partyjne czy nawet teologiczne. W takim przypadku – zdaniem Jurka – debata jest skończona: zanim otworzymy gazetę, wiemy, co w niej znajdziemy.
Obecni zgodnie opowiedzieli się za dialogiem. Nie było też większego sporu, że jego generalnym celem jest prawda.
Marek Jurek przypomniał – za Piusem XII – że w dialogu konieczne są wspólne wartości i wspólne pojęcia. Stwierdził, że dyskusje w życiu katolickim są naturalne, skoro w sprawach wątpliwych obowiązuje wolność, której nie ogranicza istnienie magisterium. Jego zdaniem, pluralizm – jedno z kanonicznych pojęć współczesnej kultury – jest zarazem jednym z najtrudniejszych. Za “Instrukcją dla polityków” kard. Ratzingera stwierdził, że istnieje pluralizm, którego mamy obowiązek bronić do śmierci – i taki, na który w imię uniwersalizmu nie możemy się zgodzić, np. dotyczący opinii na temat niepodważalnych prawd moralnych, choćby godności człowieka – nie definicji, ale samej zasady.
Ks. Adam Boniecki zgodził się z tym, widząc zarazem spór o środki: czy np. przeciwstawiać się pochodowi gejów, czy rzucać w nich kamieniami? Do redakcji “TP” schronili się uczestnicy krakowskiego pochodu, uciekający – jak powiedział naczelny pisma – przed dobrymi katolikami. Marek Jurek zgodził się, że należy udzielić schronienia ludziom ściganym, nawet takim, z którymi się nie zgadza. Nie popiera postawy Wojciecha Wierzejskiego, który odmawia podawania ręki homoseksualistom. Spór o homoseksualizm był łatwiejszy, dopóki nie pojawił się poseł Wierzejski – zauważył Jurek. Skrytykował natomiast “TP”, za używanie pojęć “gej” czy “homofobia”, która ma oznaczać moralną dezaprobatę wobec homoseksualizmu. Czy antykultura nazywająca się kontrkulturą powinna przenikać do pism katolickich? – pytał były członek KRRiTV. Ks. Boniecki stwierdził, że w kwestii języka jego pismo poddało się temperaturze sporu. Zauważył, że w naszym społeczeństwie żyją homoseksualiści, konkretni ludzie ze swoimi problemami, i ze środowiskiem, które tworzy w ich głowach obraz ich uprawnień. Żyjemy w pluralistycznym społeczeństwie nie dzielącym naszego rozumienia wartości – trzeba więc rozmawiać. Prawda musi pociągać siła samej prawdy – przypomniał redaktor “TP”.
Według Marka Jurka, to, co opisujemy jako spór między konserwatystami a progresistami, nieraz nie jest sporem, tylko kwestionowaniem zasad życia katolickiego. Przykładem może być recepcja encykliki “Humanae vitae”. Zaniepokoiła go opinia zakonnego teologa w “GW”, że skandalem jest zakazywanie demonstracji homoseksualistów, choć etyka katolicka mówi wyraźnie, że wolność nie może polegać na mówieniu i robieniu wszystkiego. Dogmaty fałszywej religii “zakazuje się zakazywać” głosi się jako opinie katolicką – stwierdził Jurek. Najbardziej go martwi, że teolog ów nie jest reformatorem, nie twierdzi, że trzeba zmienić katechizm, tylko go ignoruje, przyjmuje dogmaty liberalizmu tak jakby nie trzeba było nawet niczego udowadniać.
Jeśli akceptujemy to, że jesteśmy tylko jedną z opcji – katolicką – to po co dialog? – pytał Mieczysław Ryba. Jego zdaniem, jeśli zgodzimy się na to, okaże się, że każdy ma swoje zboczenie – i homoseksualista, i katolik. Po co dialogujemy z homoseksualistami w telewizorze? – pytał dalej i stwierdził, że celem jest misja. Ks. Czalej zauważył, że prawda bez miłosierdzia może zabić, miłosierdzie musi wyprzedzać prawdę w porządku ludzkim i porządku zbawienia. Ryba podkreślił, że zawsze należy podchodzić do ludzi z miłością i świadomością ułomności. Celem rozmowy jest przekazanie prawdy i pomoc w wyjściu ze zła. Inaczej konieczny dialog staje się celem samym w sobie – kręcimy się wokół własnego ogona – zauważył publicysta Radia Maryja.
Ks. Boniecki ripostował, że jeśli celem dialogu jest wydobycie rozmówcy z grzechów, w których grzęźnie po uszy – jak rozmawiać, skoro on tego nie przyjmuje do wiadomości? Jak np. wytłumaczyć, żeby ludzie nie żyli ze sobą przed ślubem? – pytał naczelny “TP”. Jego zdaniem, rozmowa wymaga trudnego wejścia w skórę rozmówcy, znalezienia punktów wspólnych. Postawa “pójdź, dziecię, ja cię uczyć każę”, osądzanie, imputowanie są kontrproduktywne – zauważył ks. Boniecki.
Marek Jurek podkreślił, że rozmawiał w telewizji z aborcjonistami nie dlatego, żeby ich punkt widzenia uznawał za uprawniony. Jego zdaniem, takie opinie nie powinny być tam wygłaszane, nie ma z nich żadnego pożytku. Ciekawią go jednak jako ludzie i jako reprezentanci pewnego sposobu myślenia. Za cel dialogu uznał nie tylko prawdę, ale także dobro człowieka, z którym rozmawiamy. Podkreślił, że jako katolicy nie możemy się zgodzić na świat bez Boga jako propozycję – taki świat zabija. Jeśli będzie żył w takim społeczeństwie, jak w Holandii – akceptującym aborcję, eutanazję, miękkie narkotyki – nie będzie mówił, że prywatnie jest przeciw i sam ich nie używa, ale – że to szkodzi ludziom i niszczy człowieka.
Marcin Przeciszewski wyraził przekonanie, że aby w dzisiejszym świecie głosić Jezusa Chrystusa i ukazywać ludziom chrześcijańskie odpowiedzi na egzystencjalne pytania, nie ma innej możliwości niż postawa dialogu – partnerskiej rozmowy opartej na wzajemnym szacunku. Nie należy przy tym czekać na szacunek ze strony rozmówcy. Potrzebna jest osobowa więź z człowiekiem, nie z założeniem własnej racji – podkreślił prezes KAI. Marek Jurek uznał te słowa za oczywiste, tyle że dialog nie może zastępować misji, a w porządku życia społecznego – sprawiedliwego porządku opartego na prawie naturalnym.
Spór powstał wokół rozumienia liberalizmu, a co za tym idzie – stosunku katolików do niego. Mieczysław Ryba mówił o liberalizmie jako kulturze i ideologii, dominującym w świecie strumieniu kulturowym. Zaoponował Marcin Przeciszewski, stwierdzając, że nie istnieje jedna ideologia liberalizmu, tak jak istniała ideologia komunistyczna. Jedni liberałowie zakładają, że nie ma jednej prawdy, a inni – że inspiracją dla liberalizmu jest chrześcijaństwo. Żyjemy w świecie liberalnym, to jest nam dane i zadane – podkreślił prezes KAI. Na tym polegał przełom 1989. Ten świat liberalny potrzebuje Boga. Zdaniem Przeciszewskiego, postawa Ryby podważa sens dialogu. Bycie chrześcijaninem oznacza powołanie do niesienia Chrystusa wszystkim, niezależnie od ich poglądów. Ma to sens – powołał nas do tego Jezus Chrystus – podkreślił Przeciszewski. Ryba replikował, że posługuje się terminologią zaczerpniętą z filozofii realistycznej. Chodzi mu o relatywizm. Ktoś może się nazywać liberałem i nie pasować do tej definicji – zauważył. Według Marka Jurka, uznanie prawa natury jest nam potrzebne, żeby w świecie liberalnym żyć w sposób sensowny i godny. Bóg kazał nam żyć w takim świecie, ale musimy wierzyć, że może on przyjąć Ewangelię – stwierdził Jurek, powołując się na kazanie inauguracyjne Benedykta XVI, który przypomniał słowa Piotra do Jezusa: “Na Twoje słowo jeszcze raz wypłynę”, choć to nic nie da.
Ocena Radia Maryja budziła kontrowersje. Marcin Przeciszewski stwierdził, że w toruńskiej rozgłośni nie podobają mu się jawne kłamstwa w otoczeniu modlitwy. Zarzuty niezgodności z posoborowym nauczaniem Kościoła przedstawił z sali ks. Michał Czajkowski. Marek Jurek – podkreślając, że nie chce usprawiedliwiać różnych spraw, np. padającego na antenie pytania “czy pan przyniósł świadectwo chrztu?” – uznał toruńską rozgłośnię za nieoczekiwany skutek kultury masowej: wszak żywe radio z udziałem słuchaczy jest przeniesieniem z Programu 3 PR. Zauważył też, że liturgie na wielkich zgromadzeniach RM, oskarżanego przez ks. Tischnera o “sarmacki integryzm”, są przejawem radykalnej odnowy soborowej, w stylu znanym z duszpasterstw akademickich, tylko dalej idącym.
Dyskutanci wymieniali przykłady agresji skierowanej przeciw im i ich środowiskom. “Patrzcie, jak oni się nienawidzą” – z goryczą strawestował ks. Boniecki to, co mówiono o pierwszych chrześcijanach. Zdaniem Przeciszewskiego, wynika to przede wszystkim z grzeszności natury ludzkiej, a u nas konkretnie – z trudnego przejścia z totalitaryzmu do świata liberalnego. Gdy sprawdzony model opowiedzenia się wobec świata w totalitaryzmie – poczucie oblężonej twierdzy – przenosimy bezrefleksyjnie w świat liberalny, powstaje poczucie zagrożenia i konieczności walki, skąd wynika agresja, której on sam pewnie też ulega – stwierdził samokrytycznie. Marek Jurek podkreślił, że w demokracji przywódcy ponoszą przynajmniej moralną odpowiedzialność za swoich zwolenników. Agresja burzy rozmowę, wszyscy za to odpowiadamy – podsumował Jurek.
W dyskusji, jak zwykle, poruszono wiele wątków. Nie wszystkie zmieściły się w niniejszym omówieniu. Tomasz Wiścicki (“Więź”) zauważył, że na tytułowe pytanie – czy umiemy ze sobą rozmawiać – można odpowiedzieć: umiemy, tylko nie zawsze chcemy, zauważając, że Mieczysław Ryba jest w swoim środowisku chlubnym wyjątkiem, podejmującym rozmowę z przedstawicielami innych nurtów. Poza nim kręgi Radia Maryja rozmowy odmawiają.
Spotkanie w Gnieźnie było dowodnym przykładem, że rozmowa – a nie: seria monologów – jest możliwa nawet wtedy, gdy stanowiska stron są w różnych sprawach odległe, a przy okazji okazuje się, że nie zawsze są tak odległe, jak się wydaje.
Oprac. Tomasz Wiścicki

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.