Diecezja toruńska: rekolekcje „Gdy czekanie na dziecko boli”
17 grudnia 2017 | 12:02 | Przysiek / jm / bd Ⓒ Ⓟ
Małżeństwa z bydgoskiego Duszpasterstwa Akademickiego „Martyria”, które doświadczyły problemu niepłodności, przygotowały rekolekcje „Gdy czekanie na dziecko boli”. Wzięło w nich udział czternaście małżeństw ze stażem od trzech do ponad dziewięciu lat.
Rekolekcje odbyły się w Ośrodku Szkoleniowym Caritas Diecezji Toruńskiej im. św. Jana Pawła II w Przysieku k. Torunia. – Z zaproszenia skorzystały osoby potrzebujące wsparcia, doświadczające krzyża, który dobrze jeśli ma im kto pomóc nieść. A najlepiej rozumieją ich ci, którzy to przeszli – powiedział diecezjalny duszpasterz akademicki ks. Krzysztof Buchholz.
Kapłan dla każdej pary przygotował wyjątkowy prezent, który przekazał po adoracji Najświętszego Sakramentu. Było to zdjęcie z Groty Mlecznej w Betlejem z odrobiną proszku ze skały z tej groty, którą osobiście przywiózł z wrześniowej pielgrzymki do Ziemi Świętej z okazji 30-lecia Duszpasterstwa Akademickiego „Martyria”.
Do Przysieka przyjechały małżeństwa z Barniewic, Brodnicy, Bydgoszczy, Konstancina-Jeziornej, Krakowa, Płocka, Poznania, Równopola, Rzeszowa, Torunia, Warlubia oraz Warszawy. Uczestnicy podkreślali, że był to bardzo budujący weekend. – Dziękujemy, że nie zapomnieliście, jak to jest – mówili do małżeństw z „Martyrii”. – Zadawałam pytania: Kościele, gdzie jesteś? Dlaczego nie widzisz nas, małżeństw, które nie mają dzieci? Wy jesteście odpowiedzą na to moje wołanie! – dodała Marta z Płocka.
Na potrzeby rekolekcji stworzono stronę internetową: www.gdyczekanieboli.pl. Zaczyna się ona od słów: „Miało być tak normalnie: ślub, mieszkanie, dziecko. Mijają miesiące, a test ciągle pokazuje jedną, samotną kreskę. Wśród znajomych i rodziny kolejne ciąże (często nieplanowane) i coraz częstsze pytania: A wy kiedy? No, dalej! Na co czekacie? Smutek, frustracja, zazdrość zaczynają narastać. Dlaczego my? Za co Bóg tak nas karze? Czy kiedykolwiek doczekamy się tego cudu…?” – Braliśmy ślub prawie 9 lat temu. Od początku pragnęliśmy potomstwa. Mijały kolejne miesiące, potem lata. Szukaliśmy pomocy u lekarzy, trafiliśmy na naprotechnologię. Pierwsze dwie ciąże zakończyły się poronieniem. Zdecydowaliśmy się na adopcję i przeszliśmy kurs. Jednak Pan Bóg miał dla nas swój plan. W piątą rocznicę ślubu tuliliśmy tygodniową Wiktorię – nasze zwycięstwo nad niepłodnością, smutkiem i bezradnością. Piętnaście miesięcy później przyszedł na świat nasz synek. Gdy wydawało się, że wszystko już się ułożyło, straciliśmy kolejne Maleństwo. W marcu tego roku doczekaliśmy się zdrowej, cudnej córeczki – powiedzieli organizatorzy Agnieszka i Krzysztof.
Program dwudniowych rekolekcji obejmował m.in. konferencje z biblijnymi przykładami niepłodnych małżeństw, dialog małżeński, spotkania w grupach oraz modlitwy. – Gdy czekaliśmy na dzieci, mąż zawsze powtarzał, że ta droga jest po coś, że kiedyś pomożemy innym – dodali małżonkowie.
W czasie rekolekcji nie zabrakło również tematów związanych z adopcją oraz pytań związanych z naprotechnologią. Próbowały na nie odpowiedzieć instruktorki Modelu Creightona (głównego narzędzia diagnostycznego naprotechnologii) – Agnieszka Remus oraz Carine Stranz-Rambowicz, które przy Diecezjalnej Specjalistycznej Poradni Pomocy Rodzinie prowadzą Centrum Troski o Płodność NOWE ŻYCIE. – Niepłodność jest chorobą przewlekłą, która wymaga wielokierunkowej diagnostyki i leczenia, a jej przyczyny często są wieloczynnikowe. Wiele par, które po latach starań lub nieudanych procedurach in vitro zgłasza się do nas, są zupełnie niezdiagnozowane. Naprotechnologia szuka rzeczywistych przyczyn dysfunkcji, proponuje wieloelementowe leczenie. Obejmuje ono oboje małżonków, tak aby zoptymalizować stan zdrowia męża i żony, doprowadzić do naturalnego poczęcia, a następnie umożliwić prawidłowy przebieg ciąży i w efekcie urodzenie donoszonego dziecka – dodały Carine Stranz-Rambowicz i Agnieszka Remus.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.