DLA DUCHA Dylematy na pastwisku
06 grudnia 2008 | 10:23 | a. Ⓒ Ⓟ
Zgoda na pasterza nie oznacza bezmyślności i rezygnacji z odpowiedzialności za siebie. Pójście za pasterzem to nieustanne podejmowanie decyzji.
Sobota I tygodnia Adwentu
Słowa Ewangelii według świętego Mateusza
Jezus obchodził wszystkie miasta i wioski. Nauczał w tamtejszych synagogach, głosił Ewangelię królestwa i leczył wszystkie choroby i wszystkie słabości.
A widząc tłumy ludzi, litował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni, jak owce nie mające pasterza. Wtedy rzekł do swych uczniów: „Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo”.
Wtedy przywołał do siebie dwunastu swoich uczniów i udzielił im władzy nad duchami nieczystymi, aby je wypędzali i leczyli wszelkie choroby i wszelkie słabości.
Tych to Dwunastu wysłał Jezus, dając im następujące wskazania: „Idźcie do owiec, które poginęły z domu Izraela. Idźcie i głoście: Bliskie już jest królestwo niebieskie. Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy. Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie”. (Mt 9,35-10,1.5.6-8)
Dylematy na pastwisku
Czy w XXI wieku ludzie potrzebują jeszcze „pasterzy”? Czy rozumieją, na czym polega ich rola? Można mieć poważne wątpliwości. Zwłaszcza wtedy, gdy słyszy się najpierw deklarację „Jestem katolikiem, jestem chrześcijaninem”, a chwilę później z tych samych ust stanowcze oświadczenie: „Nikt mi nie będzie mówił jak mam żyć. Niech Kościół ani ksiądz nie miesza się w moje życie”.
Jest też pytanie o to, czy ci, którzy podejmują się „pasterzowania”, mają pojęcie, co należy do ich obowiązków. Czy są pasterzami, zatroskanymi o los każdej owieczki, czy jedynie nadzorcami, pilnującymi, aby powierzone im stado równo dreptało dawno wydeptaną ścieżką.
Z jednej strony sporo dziś jest ludzi, którzy odrzucają jakiekolwiek formy pasterskiej opieki nad nimi. Z drugiej nie brak również takich, którzy tak bardzo pasterza potrzebują, że bez wahania idą za każdym, kto się za niego podaje. Tak źle i tak niedobrze. W obydwu przypadkach ostatecznie lądują gdzieś na manowcach, a ich życie zamienia się w koszmar.
Zgoda na pasterza nie oznacza bezmyślności i rezygnacji z odpowiedzialności za siebie. Pójście za pasterzem to nieustanne podejmowanie decyzji, dokonywanie wyboru. Bo za prawdziwym pasterzem idzie się dobrowolnie, z powodu zaufania do niego, a nie pod przymusem.
________________________
PYTANIE DNIA
Czego oczekujesz od swojego „pasterza”? Żeby się odczepił i pozwolił Ci iść własną drogą? Żeby Cię prowadził i jest Ci wszystko jedno dokąd? A może czegoś zupełnie innego?
________________________
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.