Drukuj Powrót do artykułu

Dlaczego wierzę? – Vittorio Messori

20 sierpnia 2009 | 10:57 | aw / ju. Ⓒ Ⓟ

„Ja niczego nie wybierałem i dobrze czułem się na swoich śmieciach, nie chciałem tego zmieniać” – mówi w wywiadzie-rzece Vittorio Messori, najwybitniejszy autor religijny we Włoszech, autor kilku bestsellerów.

W książce „Dlaczego wierzę. Życie jako dowód wiary”, która ukazała się w krakowskim Wydawnictwie św. Stanisława BM opowiada swojemu rozmówcy, wybitnemu watykaniście Andrei Torniellemu jak to się stało, że „pewnego razu młody chłopak, który studiował w Turynie”, pochodził z całkowicie zlaicyzowanej rodziny (choć został ochrzczony), otrzymał laickie wychowanie w państwowej szkole i kontynuował swoje wykształcenie na równie laickim uniwersytecie, uwierzył w Pana Boga.

„Z «papierowych kart» Słowo naprawdę stało się dla mnie «ciałem», ofiarowując mi radość i niepokój, wielki entuzjazm i bojaźń, zadowolenie z wypełnionej powinności i wyrzuty sumienia z powodu niewierności” – opisuje swoje doświadczenie Messori. – „Sam się przekonałem, że wiara dla chrześcijanina to spotkanie Osoby, która jednocześnie jest miłosierna i surowa, ludzka i boska. Spotkaniu temu towarzyszy nieodparta potrzeba podążania za Nią i bycia Jej posłusznym; pomieszanie zapału i uczucia, ale także pełne uszanowania onieśmielenie, niewolne od tajemniczego przerażenia”.

Jak to się zaczęło? Autor „Opinii o Jezusie” nieraz wspominał na kartach swoich książek o przemianie, która przeżył jako młody człowiek. Nie wdawał się jednak w szczegóły, poprzestając na ogólnikach. Tym razem jego kolega – dziennikarz nie daje za wygraną i wydobywa strzeżoną dotychczas tajemnicę. – Przecież to mógł być atak epilepsji, faza sadystyczno-analna lub frustrujące pragnienie władzy, szukające ujścia w religii – ironizuje Messori, przytaczając psychoanalityczne interpretacje nawróceń św. Pawła, św. Franciszka i św. Ignacego Loyoli.

Na poważnie przyznaje, że nie tylko otoczenie i wykształcenie, ale także charakter nie predysponowały go do poszukiwań i odkrycia wiary. Jednak w kącie szafy bibliotecznej natknął się w lecie 1973 r. na kieszonkowe wydanie Ewangelii, rozdawanych przez pobożne stowarzyszenia. Nastąpiło nieprzeczuwane spotkanie – „bezpośrednie zderzenie ze Słowem, które stało się ciałem” bez pośrednictwa komentatora, księdza, Kościoła, czy przyjaciela.

Zaraz potem młody student politologii zaczyna szukać „komentatorów, przyjaciół i Kościoła”, wśród których szczególne miejsce zajmują francuski pisarz katolicki André Frossard i jego wielki rodak Blaise Pascal, a także księża, choćby franciszkanin o. Berardo, który uczył go religii podczas wprowadzonych przez konkordat lekcji w liceum. Zakonnik pomógł mu odbyć pierwszą spowiedź. „Katolików identyfikowałem z autokarem oraz suchym prowiantem zabieranym na parafialną wycieczkę; odpychającym zapachem stęchłego jedzenia na prowadzonych przez duchownych stołówkach; zabobonnym oddawaniu czci świętemu Antoniemu, Januaremu i ojcu Pio; retoryką dobrych uczuć; piosenkami, których nie dało się słuchać; gitarami grup Akcji Katolickiej; drętwymi dowcipami w zakrystii; spoconym księdzem wciśniętym w czarną sutannę…” – wyznaje Messori. – „Katolicyzm był więc złym gustem, śmierdzącym powiewem przednowoczesnej ludzkiej fauny. Był klerykalnymi Włochami gorszego gatunku, z którymi ludzie jak my nie mogli się identyfikować i od których chwalebny laicki plan (…) chciał trzymać się z dala i który chciał zwalczać”. A jednak w tych Włoszech znalazł młody Messori swoją duchową ojczyznę. Jego dalsza praca to, jak mówi służba Kościołowi w powołaniu pisarza i dziennikarza, gdyż „tylko to potrafię robić”.

Tornielli wypytuje swojego kolegę o jego intelektualne poszukiwania i przeżywanie wiary, a przede wszystkim o apologię Kościoła, na której się koncentruje twórczość kolegi. Messori bardzo uczciwie, zawsze szukając przede wszystkim prawdy, mówi o rzeczach trudnych, o grzechach ludzi Kościoła zwracając jednak uwagę, że problemy są bardziej skomplikowane niż wydają się to w pierwszej chwili krytykom. I cytuje Chestertona: „kto nie kocha Kościoła, widzi defekty jego synów i córek. Kto go kocha, widzi je jeszcze lepiej, nie widzi jednak tylko ich. Widzi także jego cnoty, których mimo wszystkich kryzysów, nie brakuje także dzisiaj”.

Vittorio Messori w rozmowie z Andreą Torniellim, Dlaczego wierzę. Życie jako dowód wiary, Wydawnictwo św. Stanisława BM, Kraków 2009.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.