QUANTA CURA | O błędach modernizmu
Rok: 1864
Autor: Pius IX
Czcigodnym Braciom Patriarchom, Prymasom, Arcybiskupom i Biskupom wszystkim mającym łaskę i wspólnotę ze Stolicą Apostolską Papież Pius IX Czcigodnym Braciom Pozdrowienie i Błogosławieństwo Apostolskie
Wszystkim, a wam szczególnie, Czcigodni Bracia, doskonale wiadomo, z jaką troską i pasterską czujnością Poprzednicy Nasi, Biskupi Rzymscy, pełniąc zlecony sobie przez samego Chrystusa Pana poprzez osobę Księcia Apostołów, Świętego Piotra, obowiązek i zadanie pasienia baranków i owiec, nie zaprzestali nigdy skrzętnie karmić całej trzody Pana słowem wiary i przekazywać jej zbawienną naukę, a także trzymać jej z dala od zatrutego pastwiska.
Wszystkim, a wam szczególnie, Czcigodni Bracia, doskonale wiadomo, z jaką troską i pasterską czujnością Poprzednicy Nasi, Biskupi Rzymscy, pełniąc zlecony sobie przez samego Chrystusa Pana poprzez osobę Księcia Apostołów, Świętego Piotra, obowiązek i zadanie pasienia baranków i owiec, nie zaprzestali nigdy skrzętnie karmić całej trzody Pana słowem wiary i przekazywać jej zbawienną naukę, a także trzymać jej z dala od zatrutego pastwiska.
I ci sami Poprzednicy Nasi, głosiciele i obrońcy pochodzącej od Boga religii katolickiej, prawdy i sprawiedliwości, troszcząc się w szczególny sposób o zbawienie dusz ludzkich, na nic bardziej nie zważali jak tylko na to, by pełnymi mądrości swymi Listami i Rozporządzeniami demaskować i potępiać wszelkie herezje i błędy, które Świętej naszej Wierze, nauce Kościoła katolickiego, dobrym obyczajom i zbawieniu dusz ludzkich zagrażając, często były powodem wielkich niepokojów i, w godny pożałowania sposób plamiły państwo kościelne i świeckie.
Dlatego też ci sami Poprzednicy Nasi, z Apostolską mocą, ustawicznie przeciwstawiali się niegodziwym knowaniom występnych ludzi, którzy haniebne swe wymysły tocząc, jakby pianę rozszalałego morza, i obiecując wolność, choć sami są niewolnikami występku i zepsucia, usiłowali swymi fałszywymi poglądami i zgubnymi pismami podkopać fundamenty religii katolickiej i społeczności świeckiej. Usunąć całkowicie wszelką cnotę i sprawiedliwość, dusze i umysły wszystkich zdemoralizować, a ludzi nie mających się na baczności, a zwłaszcza niedoświadczoną młodzież, sprowadzić z drogi zacnych obyczajów i doprowadzić w opłakania godny sposób do jej zepsucia, usidlić, a wreszcie oderwać od łona Kościoła katolickiego.
My zaś, jak to Wam, Czcigodni Bracia, doskonale wiadomo, skoro tylko dzięki tajemnemu zrządzeniu Bożej Opatrzności, bez żadnej zasługi Naszej, wyniesieni zostaliśmy na tę Katedrę Piotrową, widząc z największym bólem Naszego serca tę straszliwą burzę wznieconą tyloma fałszywymi opiniami, a także nigdy nie dość opłakane szkody, które z tej masy błędów powstają dla ludu chrześcijańskiego, stosownie do obowiązku wynikającego z Naszego pasterskiego posługiwania, idąc śladami Naszych Poprzedników, także zabraliśmy głos i w wielu wydanych już encyklikach i przemówieniach, wygłoszonych na Konsystorzu, a także w innych listach apostolskich potępiliśmy główne błędy naszych tak bardzo smutnych czasów i pobudziliśmy Waszą pasterską czujność, a także wszystkich najdroższych nam synów Kościoła katolickiego napominaliśmy ustawicznie i zachęcaliśmy, aby wszelkimi sposobami unikali i odwracali się od tej straszliwej zarazy. I zwłaszcza w Naszej pierwszej encyklice, skierowanej do Was 9 listopada 1846 roku, i w dwóch przemówieniach, z których jedno wygłoszone było 9 grudnia 1854 roku, a drugie na Konsystorzu 9 czerwca 1862, potępiliśmy te, rojące się od strasznych błędów, opinie, które szczególnie w tym wieku panują, wyrządzając ogromną szkodę duszom, a także samej społeczności ludzkiej, a które nie tylko Kościołowi katolickiemu, jego zbawiennej nauce i czcigodnym prawom, ale także odwiecznemu prawu naturalnemu, wyrytemu w sercach wszystkich przez Boga i zdrowemu rozsądkowi, ze wszech miar się sprzeciwiają, a z których to fałszywych opinii biorą swój początek niemal wszystkie błędy.
A chociaż nie omieszkaliśmy tego rodzaju błędów często piętnować i odrzucać to przecież sprawy Kościoła katolickiego i zbawienie dusz nam powierzonych, a także dobro samej społeczności ludzkiej zgoła wymagają, byśmy powtórnie skierowali Waszą pasterską troskę ku potępieniu innych niedorzecznych opinii, które wypłynęły z tych samych błędów jakby ze swoich źródeł. Te fałszywe i przewrotne poglądy winny być tym bardziej potępiane, ponieważ to mają na względzie, by doznał umniejszenia i zgoła unicestwienia ów zbawienny wpływ, który Kościół katolicki z postanowienia i nakazu swego Boskiego Założyciela winien, bez żadnych przeszkód, wywierać aż do skończenia świata, tak na poszczególnych ludzi, jak też na narody, ludy i ich władców, a także ponieważ zmierzają te poglądy do tego, by usunięty został zupełnie związek i wzajemna łączność pomiędzy Władzą Kościelną i Władzą świecką, które dla interesów jednej i drugiej strony zawsze okazywały się korzystne i pożyteczne.
Dobrze bowiem wiecie, Czcigodni Bracia, że w naszych czasach wielu jest takich, co stosując do ludzkiej społeczności przewrotną zasadę tak zwanego naturalizmu ośmielają się głosić, iż najlepsza struktura społeczeństwa i rozwój państwa zgoła wymagają, by ludzka społeczność była kształtowana i zarządzana bez żadnego uwzględnienia religii, jakby ona w ogóle nie istniała, a przynajmniej nie czynią żadnego rozróżnienia między religią prawdziwą a fałszywą. Ponadto nie wahają się twierdzić, wbrew nauce Kościoła i Świętych Ojców, że najlepszą jest taka struktura społeczeństwa, w której władzy państwowej nie przyznaje się obowiązku nakładania ustalonych kar na tych, co występują przeciwko religii katolickiej, z wyjątkiem sytuacji, w których domaga się tego spokój publiczny. Na podstawie tego całkowicie fałszywego pojęcia o władzy w społeczeństwie nie cofają się przed popieraniem owego błędnego poglądu, ze wszech miar zgubnego dla Kościoła katolickiego i narażającego dusze ludzkie na utratę zbawienia, a przez świętej pamięci Grzegorza XVI, Naszego Poprzednika, nazwanego szalonym pomysłem, a mianowicie, że wolność sumienia i kultu jest własnym prawem każdego człowieka, które powinno być ogłoszone i sformułowane w ustawie w każdym właściwie ukonstytuowanym społeczeństwie. A nadto że obywatele mają prawo do wolności w każdej dziedzinie życia, które nie może być ograniczane przez jakąkolwiek władzę, czy to świecką czy to kościelną. Dzięki temu prawu mogą oni swoje poglądy jawnie i publicznie głosić, zarówno poprzez ustne wypowiedzi jak też za pośrednictwem publikacji, czy w jakikolwiek inny sposób. Tak zaś nierozważnie twierdząc, nie zważają zupełnie na to i nie biorą wcale pod uwagę tego, że głoszą „swobodę zatracenia” i że, jeśliby zawsze wolno było bez ograniczeń wygłaszać ludzkie opinie, to nigdy nie zabraknie takich, którzy ośmielą się sprzeciwiać prawdzie i ufać w słowa ludzkiej mądrości, podczas gdy z samej nauki Pana Naszego Jezusa Chrystusa wiara i mądrość chrześcijańska winna wywnioskować, jak należy unikać tej, ze wszech miar szkodliwej, próżności.
A ponieważ tam, gdzie przez społeczność obywateli usunięta została religia i odrzucona nauka o Bożym Objawieniu i jego powaga, również i samo autentyczne pojęcie sprawiedliwości i ludzkiego prawa traci na jasności i zanika, a na miejsce prawdziwej sprawiedliwości i słusznego prawa wkracza siła fizyczna. Jest zrozumiałe, dlaczego niektórzy, gardząc najbardziej oczywistymi zasadami zdrowego rozsądku i odrzucając je, ośmielają się donośnym głosem twierdzić, że wola ludu wyrażona, jak mówią, przez opinię publiczną, bądź w jakikolwiek inny sposób, stanowi najwyższe prawo nie podlegające jakiemukolwiek prawu Bożemu czy ludzkiemu. A w odniesieniu do struktury politycznej fakty dokonane przez to samo, że zostały dokonane, nabywają mocy prawa. A któż nie widzi i nie zdaje sobie sprawy, że społeczność ludzka pozbawiona więzów religii i prawdziwej sprawiedliwości zaiste nie będzie mieć żadnego innego celu, jak tylko zdobywanie i gromadzenie bogactw, i w swoich poczynaniach nie będzie się kierować żadnymi innymi zasadami jak tylko nieokiełznaną żądzą swych własnych przyjemności i własnych korzyści? Z tego względu ludzie zioną straszną nienawiścią do zgromadzeń zakonnych, choć są one tak bardzo zasłużone dla chrześcijaństwa, dla spraw państwa i kultury. Ludzie ci niedorzecznie utrzymują, że nie istnieje żadna uzasadniona racja ich egzystencji, a w ten sposób popierają wymysły heretyków. Albowiem, jak z całą mądrością nauczał Poprzednik Nasz, świętej pamięci Pius VI, „Zniesienie zakonów godzi w stan, który publicznie ślubuje dochowanie rad ewangelicznych. Godzi w sposób życia polecony przez Kościół, jako zgodny z nauką Apostołów, godzi w samych znakomitych Fundatorów, którzy doznają od nas czci na ołtarzach, a oni to właśnie natchnieni przez Boga założyli owe zgromadzenia”. Bezbożnie także głoszą, że obywatelom i Kościołowi należy odebrać możność pełnienia uczynków miłosierdzia w postaci czynienia darowizn dla okazania chrześcijańskiej miłości bliźniego oraz należy znieść prawo, na mocy którego w określonych dniach istnieje zakaz pełnienia prac służebnych ze względu na oddawanie czci Bogu. Podają zaś ze wszech miar fałszywy tego powód jakoby wspomniana możność i wymienione prawo stały w całkowitej sprzeczności z zasadami ekonomiki państwa. Nie zadowalając się usunięciem religii z życia społeczeństwa, chcą także tę religię usunąć z życia samej rodziny. Głosząc bowiem i rozpowszechniając nader zgubne teorie komunizmu i socjalizmu twierdzą, że „społeczność domowa, czyli rodzina, całą zasadę swego istnienia czerpie jedynie z prawa cywilnego, a zatem tylko z prawa cywilnego wypływają i od niego zależą wszelkie prawa rodziców w stosunku do dzieci, a przede wszystkim prawo do troski o wychowanie i wykształcenie”. Poprzez te bezbożne opinie i knowania tak bardzo podstępni ci ludzie zmierzają do tego, by zbawienna nauka Kościoła katolickiego i jego wpływ na wychowanie i wykształcenie młodzieży był całkowicie wyeliminowany, a młode i podatne na wpływy umysły młodzieży skłaniały się ku zgubnym teoriom i ku własnemu nieszczęściu ulegały zepsuciu i deprawacji. Wszyscy bowiem, co usiłowali wstrząsnąć zarówno Kościołem jak i państwem oraz obalić właściwy porządek społeczny, a także znieść wszelkie prawa Boskie i ludzkie, wszystkie swoje niegodziwe plany, starania i zabiegi zwracali zawsze, jak to już wyżej powiedzieliśmy, ku oszukaniu i zdeprawowaniu zwłaszcza nie dość ostrożnej młodzieży i całą swą nadzieję pokładali w doprowadzeniu do jej zepsucia. Dlatego też nie przestają na wszelkie występne sposoby trapić i niepokoić kleru diecezjalnego i zakonnego, dzięki któremu, jak świadczą o tym niezbicie liczne zabytki historyczne, spłynęły na chrześcijaństwo, państwo i kulturę niezliczone dobra, a także twierdzą, że sam kler, „jako będący nieprzyjacielem prawdy, pożytecznej wiedzy i postępu cywilizacji,” winien być odsunięty od opieki nad młodzieżą i obowiązku jej wychowania i wykształcenia.
Inni zaś, podnosząc przewrotne i tylekroć już potępione wymysły tych, co chcą nowe zaprowadzać porządki, z niesłychaną bezczelnością ośmielają się poddawać ocenie władzy świeckiej najwyższą władzę Kościoła i tejże Stolicy Apostolskiej, udzieloną jej przez Chrystusa Pana. A także ośmielają się odmawiać wszelkich praw temu Kościołowi i tejże Stolicy względem tego, co się odnosi do zewnętrznego porządku. Nie wstydzą się też zupełnie twierdzić, że „prawa Kościoła nie obowiązują w sumieniu, jak tylko wówczas, gdy zostają ogłoszone przez władzę świecką; akty i dekrety papieskie odnoszące się do religii i Kościoła wymagają potwierdzenia i aprobaty, a przynajmniej zgody władzy świeckiej; konstytucje apostolskie, w których spotykają się z potępieniem tajne stowarzyszenia – czy w nich wymaga się przysięgi w odniesieniu do zachowania sekretu, czy się jej nie wymaga – a ci, co im sprzyjają i je popierają, zostają wyłączeni z Kościoła, nie mają żadnej mocy w tych krajach, w których tego rodzaju stowarzyszenia są tolerowane przez władzę świecką; ekskomunika nałożona przez Sobór Trydencki i Biskupów Rzymskich na tych, co zwracają się przeciw prawom i dobrom Kościoła oraz je zawłaszczają, opiera się na pomieszaniu porządku duchowego, społecznego i politycznego, przynajmniej w odniesieniu do roszczeń do dóbr tego świata; Kościół nie powinien wydawać żadnych rozporządzeń, które mogłyby krępować sumienie wiernych w odniesieniu do korzystania z rzeczy doczesnych; Kościół nie ma uprawnień do wymierzania kar w obrębie porządku doczesnego na tych, co gwałcą jego prawa. Jest zgodne z tym, czego naucza teologia, oraz zasadami prawa publicznego odbierać dobra, które znajdują się w posiadaniu Kościołów, zgromadzeń zakonnych i innych miejsc świętych i przekazywać je władzy świeckiej”. Nie wstydzą się też jawnie i publicznie głosić heretyckich twierdzeń i zasad, z których wywodzi się tyle przewrotnych poglądów i błędów. Powtarzają bowiem często, że: „władza Kościoła nie jest oddzielona od władzy świeckiej i od niej niezależna, ani też tego rodzaju rozdziału i niezależności nie można zachować, by przy tym Kościół nie zawłaszczał i nie domagał się dla siebie istotnych praw władzy świeckiej”.
Nie możemy ponadto pominąć milczeniem zuchwałości tych, co nie chcąc znieść zdrowej nauki utrzymują, że „można bez narażania się na grzech i bez szkody dla wyznania katolickiego odmówić zgody i posłuszeństwa tym wyrokom i postanowieniom Stolicy Apostolskiej, których przedmiot, według orzeczenia, odnosi się do dobra powszechnego Kościoła i do jego praw oraz nauki, byleby tylko nie naruszało to dogmatów wiary i zasad moralności”. Nie ma zaś nikogo, kto by jasno nie widział i całkowicie nie rozumiał jak bardzo to sprzeciwia się katolickiemu dogmatowi o pełnej władzy przyznanej Biskupowi Rzymskiemu od samego Boga Jezusa Chrystusa – władzy pasterskiej oraz władzy rządzenia i kierowania Kościołem.
W tak wielkiej zaś różnorodności występnych opinii My, dobrze pamiętając o Naszym Apostolskim obowiązku i zatroskani o naszą najświętszą religię, a także o zdrową naukę i zbawienie dusz ludzkich nam powierzonych oraz o dobro samej społeczności ludzkiej, postanowiliśmy raz jeszcze głos zabrać w imieniu Stolicy Apostolskiej. A przeto wszystkie i każda z osobna przewrotną opinię i naukę oddzielnie wymieniając w tym Piśmie, Naszą powagą Apostolską je odrzucamy, piętnujemy i potępiamy, a chcemy oraz polecamy, by one przez wszystkich katolickiego Kościoła synów uznane były za odrzucone, napiętnowane i potępione.
Prócz tego doskonale wiecie, Czcigodni Bracia, że w naszych czasach wszyscy nienawidzący sprawiedliwości i prawdy oraz najzaciętsi wrogowie naszej religii, szydząc sobie z ludzi i złośliwie kłamiąc, inne bezbożne rozsiewają nauki za pośrednictwem szkodliwych książek, pism i dzienników kolportowanych po całym świecie. Dobrze też wiecie, że w naszych czasach znajdują się i tacy, co ulegając szatanowi i podburzeni przez niego posuwają się do takiej bezbożności, iż nie wahają się zapierać Władcy i Pana naszego Jezusa Chrystusa, a Jego Boskość usiłują z występną zuchwałością zwalczać. W tym miejscu musimy Was, Czcigodni Bracia, ze wszech miar zasłużenie chwalić, że nie omieszkaliście podnieść waszego biskupiego głosu przeciwko tak wielkiej bezbożności, a czyniliście to z ogromną gorliwością.
Przeto zwracamy się powtórnie w tym Naszym Piśmie przede wszystkim do Was, co dzieląc z Nami naszą pasterską troskę pośród tych największych naszych utrapień jesteście Nam pociechą, radością i otuchą, ze względu na szczególne Wasze uczucia i pobożność, jaką się odznaczacie, i na przedziwną Waszą miłość, wierność i posłuszeństwo, jakie okazujecie Nam i tej to Stolicy Apostolskiej, całkowicie zaś z nami pozostając w zgodzie, usiłujecie wypełniać gorliwie i starannie Wasze biskupie posługiwanie.
Oto bowiem oczekujemy od Waszej pasterskiej gorliwości, abyście biorąc do ręki miecz ducha, którym jest Słowo Boże, i umocnieni w łasce Pana naszego Jezusa Chrystusa zechcieli podwoiwszy starania codziennie więcej się troszczyć o to, by wierni powierzeni Waszej pieczy „trzymali się z dala od szkodliwych ziół, których Jezus Chrystus nie uprawia, gdyż nie są posiane przez Ojca”. Nie przestawajcie też nigdy głosić wiernym, że wszelkie prawdziwe szczęście, jakie staje się udziałem ludzi, pochodzi z naszej wspaniałej religii i wywodzącej się od niej nauki oraz z praktykowania jej zasad, i że szczęśliwy jest lud, którego Panem jest Bóg. Nauczajcie, że na fundamencie wiary katolickiej opierają się królestwa i że nic nie jest tak zgubnego, tak powodującego upadek, tak narażonego na wszelkie niebezpieczeństwa, jak gdybyśmy sądząc, że to nam jedynie może wystarczyć, iż w momencie narodzenia posiedliśmy wolną wolę, niczego już więcej nie prosili od Boga, to jest, zapominając o naszym Stwórcy, wyrzekli się Jego władzy, aby okazać się wolnymi.
Nie omieszkajcie też nauczać, że władza królewska udzielona została nie tylko po to, aby władać nad światem, ale szczególnie po to, aby bronić Kościoła, i że nie ma niczego, co by mogło przynieść większy pożytek i chwałę Książętom i Królom państw, niż jeśliby, jak polecał inny Nasz Poprzednik, najdzielniejszy i najroztropniejszy Papież, Święty Feliks, cesarzowi Zenonowi, pozwolili korzystać Kościołowi katolickiemu z jego praw i sprzeciwiali się, by ktokolwiek ograniczał jego wolność. Jest bowiem rzeczą pewną, iż ich działania odniosą pomyślny skutek, jeśli, gdy chodzi o sprawy Boże, według Jego postanowienia będą się starać wolę królewską poddać woli kapłanów Chrystusa, nie zaś stawiać ją wyżej.
Ale jeśli zawsze, to przecież, Czcigodni Bracia, szczególnie teraz w tak trudnej sytuacji Kościoła i społeczności świeckiej, wobec tak groźnego sprzysiężenia wrogów przeciwko temu, co katolickie i tej to Stolicy Apostolskiej, wobec tak wielkiej liczby błędnych poglądów, jest rzeczą ze wszech miar konieczną, abyśmy z wiarą udali się do tronu łaski – i tak dalej
Następuje udzielenie odpustu jubileuszowego.
Dnia 8 grudnia 1864
Papież Pius IX