Homilia abp. Wojciecha Polaka w czasie Mszy św. przy grobie św. Piotra | 18 października 2021
Rok: 2021
Autor: abp Wojciech Polak
1. Pierwsze kroki w Rzymie skierowaliśmy tego poranka właśnie tutaj, do Bazyliki Watykańskiej, aby stanąć przy Ołtarzu Grobu Świętego Piotra. PETROS ENI – Piotr jest tutaj! Tu jest Ten, do którego sam Jezus Chrystus powiedział: Tu es Petrus et super hanc petram aedificabo Ecclesiam meam. Piotr i Kościół. Kościół i Piotr, bo gdzie Piotr tam Kościół! W uroczystość świętych apostołów Piotra i Pawła papież Franciszek powiedział, że właśnie oni przekazują nam obraz Kościoła powierzonego w nasze ręce, ale wiernie i czule prowadzonego przez Pana – bo to On prowadzi Kościół; obraz Kościoła słabego, ale mocnego obecnością Boga; obraz Kościoła wyzwolonego, który może ofiarować światu to wyzwolenie, jakiego nie może sobie dać o własnych siłach: wyzwolenia od grzechu, od śmierci, od rezygnacji, od lęku i rozpaczy, od poczucia niesprawiedliwości, od utraty nadziei.
Kościół powierzony w nasze słabe, ludzkie, namaszczone ręce! Dziś, tutaj, powraca więc do nas jeszcze raz pytanie, które usłyszeliśmy kiedyś podczas naszych biskupich święceń: czy chcesz budować Ciało Chrystusa, to jest Jego Kościół, i trwać w jedności z kolegium biskupów, pod przewodnictwem następcy świętego Piotra Apostoła? Nasza obecność tutaj, cum Petro et sub Petro, jest – pewnie po raz kolejny już w naszym pasterskim życiu – odpowiedzią na to pytanie. Jesteśmy tu przecież po to, by zdać Piotrowi sprawę z budowania Kościoła w jedności z kolegium biskupów pod jego przewodem. Dlatego za Apostołem Pawłem jeszcze raz najpierw pokornie wyznajemy, że przecież wiemy, iż fundamentu nikt nie może położyć innego, jak ten, który jest położony, a którym jest Jezus Chrystus. A dalej, że i my nie jesteśmy przecież obcymi i przybyszami, ale współobywatelami świętych i domownikami Boga, zbudowani na fundamencie apostołów i proroków, gdzie głowicą węgła jest sam Chrystus Jezus (…) W Nim wznosimy się we wspólnym budowaniu. Przez Niego dziękujemy Bogu za Kościół nad Odrą i Wisłą, za Kościół, który żyje pośród synów i córek tej ziemi, naszej wielkopolskiej, kujawskiej, pomorskiej, mazowieckiej, łódzkiej, częstochowskiej, przemyskiej, warmińskiej i dolnośląskiej ziemi. Dziękujemy za Kościół zbudowany na wodzie chrztu świętego i męczeńskiej krwi świętych Wojciecha i Stanisława. Dziękujemy za Kościół budowany dziś na fundamencie proroków naszych trudnych czasów – błogosławionym Stefanie Kardynale Wyszyńskim i błogosławionej Matce Elżbiecie Róży Czackiej. Cum Petro et sub Petro dziękujemy za Kościół, który wspólnie, duchowni i świeccy, stanowimy. Szczególnym znakiem jedności z Piotrem są przekazane nam, metropolitom, stąd od grobu Księcia Apostołów, paliusze. A dziś Piotr naszych czasów pragnąłby nam wszystkim z pewnością jeszcze raz powiedzieć, że ten znak jedności z Piotrem przypomina wciąż o misji pasterza, który oddaje życie swoje za owczarnię. Bo to właśnie przez oddanie życia pasterz, wyzwolony od siebie, staje się narzędziem wyzwolenia sióstr i braci. Być tutaj, to znaczy zaczerpnąć nową moc i siłę do tego, by być pasterzem dającym dzień po dniu swoje życie za owce, uczyć się tego, aby i przez nas – jak wyznawał właśnie tu, w Rzymie, pisząc swój ostatni testament Apostoł Narodów – dopełniło się głoszenie Ewangelii.
2. Jak ją dziś głosić? Przesłanie, które liturgiczny patron dnia dzisiejszego, święty Łukasz Ewangelista, zawarł w swym misyjnym fragmencie jest czytelne i jasne. W zasadzie streszcza się w trzech wskazaniach: być człowiekiem modlitwy, być człowiekiem gotowym, aby ciągle iść – a więc: być w drodze i być człowiekiem oderwanym od tego wszystkiego, co po ludzku nas zabezpiecza. Warto, abyśmy i my, biskupi, którzy przybyliśmy do grobu św. Piotra, odnaleźli w tych Łukaszowych wskazaniach przesłanie dla naszego życia i naszej pasterskiej posługi. Biskup musi być bowiem człowiekiem modlitwy, bo jak wskazywał papież Franciszek, modlitwa nie jest dla biskupa wyrazem pobożności, ale potrzebą; nie jest zajęciem pośród innych, ale niezbędną posługą wstawienniczą: musi on każdego dnia zanosić przed oblicze Boga różne osoby i sprawy. Biskup ma być człowiekiem w nieustannej gotowości, by – jak znów przypomina papież – umiał wypatrywać, aby obronić swoją owczarnię przed nadchodzącymi wilkami — dogląda, jest nad owczarnią i z owczarnią; podąża ze swoją owczarnią; troszczy się o owczarnię. W końcu biskup ma być oderwany od tego wszystkiego, co czyni nas przesadnie pewnymi samych siebie, co powoduje, że opieramy się jedynie na sobie, a nie na Chrystusie, co domaga się – jak mówił papież Franciszek – dotknięcia przez Pana, uwolnienia i wyzwolenia, bo tylko tak wolny Kościół jest Kościołem wiarygodnym. A zatem najpierw: proście Pana żniwa. Głoszenie Ewangelii wyzwolenia i nadziei musi zawsze zaczynać się od pokornej prośby. Potrzeba nam – jak zachęcał Autor Listu do Hebrajczyków – przybliżyć się więc z ufnością do tronu łaski, aby otrzymać miłosierdzie i znaleźć łaskę w stosownej chwili (Por. Hbr 4,16). Potrzebna jest nam więc przede wszystkim nasza osobista więź z Bogiem. Święty Jan Paweł II wspominał nawet, że to ona jest ostatecznie istotnym warunkiem wstępnym autentycznej ewangelizacji, zdolnej przywrócić nadzieję. Dlatego potrzeba wyrazistych, osobistych i wspólnotowych świadectw nowego życia w Chrystusie. Przypomnijmy sobie jeszcze raz mądre słowa świętego Pawła VI: człowiek współczesny słucha świadków, a nie nauczycieli, a jeśli słucha nauczycieli, to tylko dlatego, że są świadkami.
3. Idźcie, oto Was posyłam. Ten Chrystusowy nakaz nie zamknął się i wypełnił tylko w misji, w posłaniu owych ewangelicznych siedemdziesięciu dwóch. Oczywiście, przestrzegał św. Łukasz, że to posłanie jest podobne do wchodzenia owiec między wilki, ale przecież nie po to, aby stawać na tej samej płaszczyźnie, co wilki. Oczywiście, trzeba znów, nieraz krytycznie, ale ze spokojem spojrzeć na te wszystkie sytuacje, pamiętając jednak, że nic z tego, co jest autentycznie ludzkie, nie może pozostać bez echa w naszych sercach. Jesteśmy posłani, aby kształtować mentalność chrześcijańską w zwyczajnym życiu. I jest to ostatecznie mentalność człowieka, który w tym zwaśnionym świecie, pośród podzielonych i skłóconych ludzi, będzie miał odwagę mówić: pokój temu domowi. Mentalność człowieka, który nieść będzie łagodność i pociechę chorym; nie odtrąci nigdy człowieka w jego cierpieniu czy starości; dostrzeże twarz Chrystusa w drugim, niezależnie od jego pochodzenia, statusu, przekonań czy religii, także w imigrancie i uchodźcy szukającym bezpieczniejszego domu. To jest wezwanie, które Pan kieruje do nas – przypominał właśnie tutaj papież Franciszek – abyśmy nie zapominali, że autorytet w Kościele wzrasta wraz ze zdolnością do promowania godności drugiego człowieka, namaszczania drugiego, aby leczyć jego rany i jego wielokrotnie ranioną nadzieję.
4. I jeszcze ostatnie wskazanie. Nie noście z sobą trzosa, ani torby, ani sandałów. To w istocie wołanie tylko o to, aby nie dać się nigdy wciągnąć w miażdżące tryby jakiegokolwiek systemu zbudowanego na zyskach czy chciwości. Nie dać się zniszczyć – jak nas przestrzega papież Franciszek – i uwikłać przez logiki światowe, które odciągają spojrzenie od tego, co ważne. Przekazana Kościołowi Ewangelia nadziei powinna być głoszona także przez świadectwo prostoty życia. Ono karmi się miłością, miłosierdziem i właśnie prostotą. Niech bliska będzie nam postawa braterstwa, a nie zaniku poczucia solidarności, którą wzmacnia coraz powszechniejszy dziś indywidualizm, obojętność i lęk. Niech nigdy nas nie dotknie – jak to trafnie ujął kiedyś święty Jan Paweł II – jakaś milcząca apostazja człowieka sytego. Niech wybrzmi dziś jasno i wyraźnie w naszych umysłach i sercach ta ewangeliczna przestroga, by nie skupiać się na posiadaniu i szukaniu własnej chwały, nie pogrążać się w iluzji pierwszych miejsc i zaszczytów. Tak tylko bowiem sami prawdziwie wolni, będziemy zdolni przywracać nadzieję ubogim, przyjmować ich i służyć im, kochać ich i dawać świadectwo, że są szczególnie umiłowani przez Boga. Idźmy więc i głośmy Ewangelię nadziei. Amen.