Homilia abp. Wojciecha Polaka wygłoszonej podczas Mszy z okazji 50. rocznicy koronacji obrazu Matki Bożej Jedności Chrześcijan w Świętej Lipce
Rok: 2018
Autor: abp. Wojciech Polak
Eminencjo, Czcigodny Księże Kardynale,
Dostojny Pasterzu Kościoła Warmińskiego,
Arcybiskupie Józefie,
Drodzy Współbracia w Kapłańskim Posługiwaniu,
Biskupi i Prezbiterzy,
Osoby Życia Konsekrowanego,
Ojcowie Jezuici, Kustosze Sanktuarium,
Umiłowani Siostry i Bracia w Chrystusie Panu,
Kochani Pielgrzymi,
Przybyliśmy dziś na to święte miejsce, na jubileuszowe uroczystości, z wdzięcznością w sercu. Stajemy bowiem na tej umiłowanej Ziemi Warmińskiej, na pograniczu Warmii i Mazur, aby uwielbić Boga przez Maryję, Panią Świętolipską, Patronkę tego sanktuarium. To właśnie tutaj, dokładnie pięćdziesiąt lat temu, Sługa Boży Kardynał Stefan Wyszyński, Prymas Polski, Prymas Tysiąclecia, otoczony rzeszą biskupów, kapłanów, osób życia konsekrowanego i wiernych świeckich, wzniósł – jak wówczas sam powiedział – swoje ramiona z dziękczynieniem i pokorą, ale i mocą, a zbliżając je do macierzyńskich skroni Maryi, z głębi serca zawołał: przyjdź, Oblubienico nasza, będziesz ukoronowana. Koronując Cudowny Wizerunek Matki Bożej Świętolipskiej, pragnął w ten sposób – jak sam zaznaczył – złożyć hołd dziękczynienia za wieki Jej trwania, obecności i zwycięstwa w imię Boże. Maryja od wieków obecna tutaj w swoim Cudownym Wizerunku, umacnia wiarę wszystkich, którzy do Niej przychodzą. Ta, którą za Elżbietą nazywamy błogosławioną między niewiastami, błogosławioną, która uwierzyła, wstawia się tutaj za nami u Boga, upraszając dla nas potrzebne łaski, a zwłaszcza dar i łaskę wiary. Albowiem to właśnie tutaj, w Świętej Lipce, Maryja – jak mówił jeszcze wówczas Prymas Tysiąclecia – pokazała nam, że wprawdzie wiara jest trudna i wiele od nas wymaga, ale daje wolność ducha i wolność sumienia. I nie ma – jak dodawał jeszcze Ksiądz Prymas – takiej siły fizycznej czy politycznej, która zdołałaby przezwyciężyć głos i pragnienie sumień ludzkich.
Umiłowani Siostry i Bracia! Drodzy Czciciele Świętolipskiej Pani!
Ewangelia świętego Łukasza przypomniała nam spotkanie Maryi i Elżbiety. Papież Franciszek wskazał nam kiedyś, że było to spotkanie dwóch kobiet, młodej ze straszą, wypełnione obecnością Ducha Świętego, pełne radości i zadziwienia. Dwie matki, które niemal tańczą ze szczęścia. I to właśnie wtedy, podczas tego właśnie spotkania, Elżbieta – jak powiedział wtedy jeszcze papież – wprost uderzona wiarą Maryi, wykrzykuje te słowa: błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana. Tak, jednym bowiem z największych darów, jakie otrzymała Maryja, jest wiara. Wiara w Boga – jak wyjaśniał dalej sam Ojciec Święty – jest naprawdę nieocenionym darem. Wiara jest łaską. Wiara jest Bożym darem. To ona niesie nam zbawienie. Łaską bowiem zbawieni jesteście przez wiarę – jak pisał w swym Liście do Efezjan Apostoł Paweł – a to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga. To sam Bóg w Jezusie Chrystusie nas zbawił. Sam nas odkupił i uczynił swoimi przybranymi dziećmi. Obdarował nas swoją łaską i swoim miłosierdziem. Za nas umarł i dla nas zmartwychwstał! Ale wiara, jak ukazuje nam życie Maryi Panny, wymaga także, aby ten Boży dar łaski i zbawienia, został przez nas przyjęty. Właśnie z tego powodu, właśnie dlatego tak naprawdę Elżbieta błogosławi Maryję. Mówi przecież: Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła. Błogosławiona jesteś, któraś w swym życiu i w swoim powołaniu uwierzyła i któraś odpowiedziała Bogu. Błogosławiona jesteś, bo jesteś kobietą wierzącą. Ty jesteś, Maryjo, pierwszą wierzącą i wzorem wiary dla całego Ludu Bożego. Jesteś, Maryjo, przykładem tego, jak otworzyć nasze serce i życie Bogu, jak przyjąć to, co do nas mówi i czego od nas oczekuje, jak uwierzyć, zaakceptować i podjąć nasze powołanie i dziś je konkretnie wypełnić, jak odpowiedzieć na dar i łaskę wiary naszym życiem, jak nie zatrzymać się tylko na słowach, jak nie dać się sparaliżować strachem czy też pychą, jak nie zamknąć się w swoich własnych zabezpieczeniach i w swej wygodzie, jak nie okazać się obojętnym i małodusznym, ale pójść odważnie, pójść tak konkretnie, jak Ty poszłaś do Elżbiety, by podjąć i odpowiedzieć na to wezwanie, przed którym sam Bóg nas stawia. Trwając zaś tutaj od wieków, na tej ziemi, pośród doświadczeń tego ludu, tylu jego pokoleń, w różnych jego dziejowych okolicznościach i często niełatwych przecież zmaganiach, wciąż nam, Maryjo, przypominasz, wciąż – jak wskazywał nam tutaj pięćdziesiąt lat temu Prymas Tysiąclecia – dajesz świadectwo, że wiara trudna, wiele wymagająca, broni nas przed łatwizną życiową i zawsze jest zwycięstwem, że daje wolność ducha i wolność sumienia, i przez to nasze trwanie w wierze, staje się także świadectwem dla innych. Idziemy więc do Ciebie, i garniemy się do Ciebie, Maryjo, Świętolipska Pani, zwłaszcza w tym czasie częstego pogubienia i rozchwiania serc i umysłów naszych, bo Ty, Maryjo, jesteś przecież – jak przypomniał nam tutaj koronując Twój Święty Obraz Prymas Tysiąclecia – naprawdę kobietą silną w wierze.
Umiłowani Siostry i Bracia! Świętolipska Pani uczy nas i przypomina nam – jeszcze raz powtórzę – że wiara w Boga jest nieocenionym darem, ale wymaga także, aby był on przyjęty. Co więcej, mówi nam jeszcze, że ten dar, przyjęty przez nas, tak jak kiedyś przez Nią, w całej naszej wolności i posłuszeństwie Bogu, musi teraz być konkretnie widoczny w naszym życiu. Błogosławiony i błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła. Owszem, ale także – jak powiedział kiedyś Chrystus i to właśnie w obecności swej Matki i uczniów – błogosławieni są ci, którzy słuchają słowa Bożego i zachowują, wypełniają je. Albowiem – jak zapisał w swym Liście od Galatów Apostoł Paweł – w Chrystusie Jezusie ani obrzezanie nie ma żadnego znaczenia, ani jego brak, tylko wiara, która działa przez miłość. Wiara musi działać przez miłość, inaczej jest martwa; martwa jest sama w sobie Gdy bowiem pozostaje jedynie w deklaracjach i wzniosłych hasłach, gdy manifestowana jest jedynie na sztandarach, budzi zdziwienie, a niekiedy wręcz nawet zgorszenie, bo nie widać jej tak naprawdę w życiu, nas, wierzących. Dlatego – jak przypomniał nam w jednej ze swych katechez o życiu chrześcijańskim papież Franciszek – żywa obecność Chrystusa, którą trzeba w nas strzec, bronić i rozwijać, jest lampą, która oświetla nasze kroki, światłem ukierunkowującym nasze wybory, płomieniem rozpalającym serca wychodzące na spotkanie Pana, czyniąc nas zdolnymi do pomagania tym, którzy idą drogą wraz z nami. Maryja niosła już do Elżbiety pod swym sercem Jezusa. Elżbieta, pełna Ducha Świętego, rozpoznała w Niej Matkę swego Pana. Jezus był wraz z Nią. Był w Niej. Był z Nią. Przyjęła Go przecież w swym matczynym łonie. Przyjęła – jak uczy nas Kościół – wpierw przez wiarę. Uwierzyła – jak słusznie powie Elżbieta – że spełnią się słowa powiedziane Jej przez Pana. W Niej więc była tak bardzo konkretnie żywa obecność Chrystusa. W każdym i w każdej z nas wierzących, od chrztu świętego – jak napisał w swym Liście do Efezjan Święty Paweł – Chrystus przez wiarę mieszka w naszych sercach. Jeśli więc chcemy żyć wiarą, jeśli w naszym myśleniu i naszym działaniu, rzeczywiście wiara ma być obecna przez miłość, trzeba – przypomnę jeszcze raz słowa papieża Franciszka – tej obecności Jezusa w nas strzec, bronić i rozwijać. Chrześcijanin żyje bowiem mocą Chrystusa. Pozwala, aby On działał w naszych czynach: aby Jego myśli były naszymi myślami, Jego uczucia naszymi uczuciami, Jego wybory naszymi wyborami. A to jest świętością – mówił nam papież Franciszek – czynienie tego, co czynił Chrystus, to nasz chrześcijańska świętość. To życie wiarą!
Czciciele Świętolipskiej Pani!
Pięćdziesięciolecie koronacji tutejszego Cudownego Obrazu Matki Bożej, pozwala i nam wszystkim, jak kiedyś Elżbiecie, spotkać się z Maryją. Pozwala też w uwielbieniu i dziękczynieniu powtórzyć słowa żony Zachariasza: błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana. Nasze świętowanie jest również okazją do tego, by śladem naszych wielkich poprzedników, dostrzec w Warmińskiej Pani, kobietę silną w wierze, a nam wszystkim jeszcze raz przypomnieć, że wiara trudna, wiele wymagająca, broniąca nas przed łatwizną życiową, zawsze jest zwycięstwem. Wiara bowiem zobowiązuje. Zobowiązuje do życia i do świadectwa miłości. Zobowiązuje do nawrócenia serca i do przyjęcia Chrystusowej obecności w nas jako wezwania, by wiara działała w nas przez miłość. Pięćdziesiąt lat temu, kończąc swoją koronacyjną homilię, Prymas Tysiąclecia nawiązał wprost do ducha Społecznej Krucjaty Miłości. Poranionemu wstrząsami różnych bolesnych kryzysów społecznych i wezwanemu do obrony i zmagania z przeciwnościami wiary ludowi Bożemu ten Święty Pasterz wskazywał Matkę Pięknej Miłości. Wypowiedziane wobec Niej przyrzeczenia stają się, po tych pięćdziesięciu latach, niemniej aktualne. Dlatego pragnę je, Siostry i Bracia, teraz wobec Was i wraz z Wami powtórzyć: Matko Pięknej Miłości, Pani zawsze wierna, Błogosławiona, któraś uwierzyła, i my, dziś tutaj zgromadzeni, pragniemy Ci przyrzec:
Będziemy szanować wszystkich naszych braci, bo żyje w nich Chrystus.
Będziemy się strzec każdej złej myśli – nie chcemy o nikim źle myśleć i mówić. Będziemy naprawiać wszelką krzywdę, wyrządzoną słowem.
Wobec każdego człowieka stosować będziemy mowę miłości. Nie podniesiemy głosu przeciwko nikomu – nie będziemy przeklinać i wyciskać łez z oczu ludzkich.
Będziemy się modlić za wszystkich naszych braci, nawet za nieprzyjaciół i wszystkim przebaczać wszystko.
Będziemy odnosili się do ludzi z ufnością, chroniąc się od podejrzliwości i działając zawsze na korzyść bliźniego.
Chcemy czynić dobrze każdemu, jak samemu sobie; czynnie współczuć w cierpieniu, chętnie śpieszyć z pomocą.
Pracując sumiennie, będziemy się wywdzięczali innym za ich rzetelną pracę na naszą korzyść.
Tymi postanowieniami i my, tutaj zgromadzeni, składajmy wszystko, co powiedzieliśmy, w ramiona przedziwnie owocnej Matki Boga Człowieka, Matki Kościoła i Matki naszej. Amen.